Dołącz do nas
na facebooku

Odwiedź nasz profil

Dołącz do nas
na YouTube

Odwiedź nasz kanał

Śledź nas
na Twitterze

Co stanowi Kościół

FilipinyMusimy kontynuować dialog międzyreligijny jako muzułmanie i jako chrześcijanie. Muszą zostać zasiane w nas nasiona pokoju.

Ojciec Teresito Soganub był przez prawie cztery miesiące zakładnikiem islamskich ekstremistów w filipińskim mieście Marawi. Jednak nawet niewola i pewność tego, że umrze nie sprawiły, iż zachwiał się w wysiłkach zmierzających do osiągnięcia pokojowego współistnienia religii: chrześcijaństwa i islamu. Dwa lata po tych wydarzeniach „Pomoc Kościołowi w Potrzebie” (ACN International) publikuje wspomnienia o. Teresito.

Miało to miejsce po południu dnia 23 maja 2017 r. Parafianie spotkali się w katedrze Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych, aby następnego dnia brać udział w uroczystościach odpustowych. Zgromadzenie nagle zrozumiało, że w mieście doszło do strzelaniny. O. Teresito Soganub, wikariusz generalny Prałatury Terytorialnej Marawi, przypomniał, jak niezwykłe było to wydarzenie, nawet dla mieszkańców Marawi, gdzie napięcia są normalną częścią codziennego życia. Wyspę Mindanao, leżącą w Regionie Autonomicznym, zamieszkują w przeważającej części muzułmanie. Obowiązuje tam w zmodyfikowanej formie prawo szariatu. Dla duchownego i pięciu innych członków parafii ta data stanie się punktem zwrotnym w ich życiu, dzień, w którym związani z ISIS rebelianci z grupy Maute podbili ich miasto i porwali ich oraz ponad 100 innych mieszkańców. Stali się zakładnikami i kartą przetargową w rozmowach z rządem. W ciągu następnych pięciu miesięcy zginęło ponad 800 osób, a setki tysięcy zostało przesiedlonych. 17 września, 116 dni później, o. Soganub został ostatecznie uratowany, podczas gdy zacięte walki o miasto Marawi trwały do 23 października 2017 r.

- Ok. godziny 18:00 więzienie i komisariat płonęły, ale strażacy nie pojawili się na miejscu – podkreśla o. Teresito. Niedługo potem płomienie dotarły do pobliskiej szkoły. Kiedy drzwi katedry zostały otwarte ok. 19:00, duchowny pomyślał, że przybyła armia lub policja, aby zapewnić im bezpieczeństwo. Jednak głos, który rozbrzmiewał w megafonie, nakazał im po angielsku współpracować, jeśli nie chcą, aby stała się im krzywda. Przed kościołem stała grupa uzbrojonych mężczyzn, niektórzy byli w mundurach, inni w cywilu. Kapłan i inni zakładnicy spędzili kilka następnych godzin w furgonetce, podróżując z jednej kryjówki do drugiej, aby uniknąć działań odwetowych armii filipińskiej. - Kazali nam skontaktować się z rządem i poprosić ich o zaprzestanie walki z rebeliantami – tak kapłan opisał traumatyczne godziny. „Tak więc, jeden po drugim, wezwałem ich wszystkich - biskupa Edwina dela Peňa, a także mojego poprzednika wikariusza generalnego, aby poprosić ich o przekazanie wiadomości od naszych porywaczy prezydentowi Duterte. Wiadomość brzmiała: „Wycofajcie oddziały rządowe z miasta. Jeśli nie, zabijemy wszystkich zakładników, jednego po drugim”.

Rząd był nieugięty, jednak o. Soganub nie został zabity. W następnych dniach rebelianci prawie codziennie zmieniali swoją kryjówkę. W każdym nowym miejscu do grupy dołączali kolejni zakładnicy. W czerwcu grupa Maute utworzyła obóz w pobliżu meczetu. Do tego czasu liczba zakładników wzrosła do ponad 120 osób (w tym kobiety i dzieci). Ich zdecydowaną większość stanowili jednak młodzi mężczyźni, którzy musieli wspierać rebeliantów walcząc z armią o kontrolę nad miastem. Zakładnicy żyli w ciągłym strachu przed śmiercią: z jednej strony zagrażała im grupa Maute, z drugiej grad bomb zrzucanych przez armię rządową.

Po kilku tygodniach walk, dzień przed uwolnieniem, porywacze wyraźnie byli osłabieni przez ataki ze strony sił rządowych. - Tego wieczoru czuliśmy wielkie wyczerpanie, wiedzieliśmy, że jesteśmy otoczeni. Powiedziałem do siebie i Boga, że muszę teraz spróbować uciec. W głowie miałem tylko jedną myśl: „Boże, pomóż mi!”. Wtedy miał miejsce mały cud… przez 14 minut nie wystrzelono żadnego pocisku – relacjonował duchowny. Ksiądz wraz z innym zakładnikiem uciekli 17 września 2017 r.

Pomimo traumatycznego doświadczenia niewoli o. Teresito czuje wewnętrzny pokój i jest pełen nadziei. - Nikt nie chce doświadczyć czegoś takiego, w ciągu tych miesięcy stale byłem przekonany, że za chwilę umrę. Żyłem tak, jakbym nie żył. Krzyczałem: „Dlaczego ja, Panie? Dlaczego pozwoliłeś, aby tak się stało?” – opowiada. Jednak pomimo wielkiego smutku opisał również uczucie wdzięczności. - Spodziewałem się śmierci i nie rozumiałem, jak to możliwe, że przeżyłem tę walkę. Te wydarzenia nauczyły mnie pokory i szacunku, nauczyły być silnym z Bogiem – dodaje.

Najstarszy kapłan w Marawi wspomniał również o tym, w jaki sposób to doświadczenie dało mu lekcję, jak się modlić. I nie tylko jemu, ale również innym zakładnikom, a nawet całemu filipińskiemu Kościołowi. - Kościół filipiński zawsze pamiętał o nas podczas modlitwy. Do mojej rodziny zwróciły się protestanckie, a nawet muzułmańskie grupy, które powiedziały im: „Jesteśmy protestantami, jesteśmy muzułmanami, ale modlimy się o bezpieczeństwo waszego brata” – podkreśla o. Teresito. Kapłan był szczególnie poruszony tym wsparciem duchowym. Zanim stał się zakładnikiem, jego posługa obejmowała szerzenie dialogu międzyreligijnego: „Uważam, że Bóg użył mnie, aby zmotywować innych do wspólnej modlitwy, wiara jest tym, co stanowi Kościół, nie okoliczności”.

Słowa te nabierają jeszcze większego znaczenia ze względu na fakt, że katedra w Marawi została całkowicie zniszczona. Stojąc wśród ruin swojego świętego miejsca posługi, ojciec Soganub nie zawahał się: „Musimy kontynuować dialog międzyreligijny jako muzułmanie i jako chrześcijanie. Muszą zostać zasiane w nas nasiona pokoju, wspólna praca przyniesie pojednanie”.

Filipiny są krajem głównie katolickim. Wyspa Mindanao, na której znajduje się miasto Marawi, została osiedlona przez mniejszość muzułmańską. Przez wiele dziesięcioleci muzułmanie na Mindanao walczyli o uzyskanie daleko idącej autonomii. Marawi jest siedzibą prałatury terytorialnej z około 35 tys. wiernymi.

Warto podkreślić, że tysiące mieszkańców zostało zmuszonych do ucieczki z miasta, większość z nich nadal mieszka w namiotach. Już w czasie konfliktu „Pomoc Kościołowi w Potrzebie” (ACN International) udzieliła pomocy uchodźcom. ACN wspiera projekt prowadzony przez diecezję, pomagając około 200 osobom (mężczyznom, kobietom i dzieciom), które były przetrzymywane przez wiele miesięcy w więzieniu. Należy do nich wiele kobiet, a także młodych dziewczyn, które zostały zgwałcone przez porywaczy. Pomoc jest udzielana zarówno chrześcijanom, jak i muzułmanom.

Inną inicjatywą organizowaną przez lokalną diecezję jest projekt „Młodzież dla pokoju”, w ramach którego 184 chrześcijan i muzułmanów odwiedza obozy dla uchodźców, gdzie dziesiątki tysięcy ludzi, którzy uciekli z miasta, wciąż tam żyje. Uczniowie pomagają uchodźcom niezależnie od ich religii i starają się świadczyć o tym, że pokojowe współistnienie jest nadal możliwe, nawet po wydarzeniach z 2017 roku. Dla lokalnego bpa Edwina dela Peña dialog i odbudowa relacji między chrześcijanami a muzułmanami jest absolutnym priorytetem. ACN przeznacza 60 tys. euro na pomoc w finansowaniu tego projektu.

Mateusz Cieniawski
Sekcja Polska PKWP, Wrocław

Twój
koszyk

BRAK PRODUKTÓW