Dołącz do nas
na facebooku

Odwiedź nasz profil

Dołącz do nas
na YouTube

Odwiedź nasz kanał

Śledź nas
na Twitterze

Welcome!

„Musimy ponownie powstać z ruin” - mówi dyrektor szpitala Różańca Świętego w Bejrucie

PKWP pomaga w odbudowie klasztoru sióstr na dziewiątym piętrze budynku szpitalnego.

Musimy ponownie powstać z ruinZdj. ACN International, Ivo Saglietti - s. Nicolas Akiki, dyrektor szpitala Różańca Świętego z jednym z pacjentów.

„O mój Boże!” - wykrzyknęła siostra Nicolas Akiki, dyrektor szpitala Różańca Świętego. Po raz pierwszy jest w tej części budynku od czasu, gdy został zniszczony przez wybuch w porcie w Bejrucie 4 sierpnia br. Przykłada rękę do serca i stara się powstrzymać łzy, gdy w ciszy patrzy na gruzy. Jej twarz odsłania udrękę, którą odczuwa na widok zniszczonych w ciągu siedmiu krótkich sekund tak wielu lat ciężkiej pracy i poświęcenia.

Na dziewiątym piętrze szpitala znajduje się klasztor, zamieszkały normalnie przez dziewięć sióstr ze zgromadzenia Różańca Świętego, który także został poważnie uszkodzony. Na jedną z sióstr runęła ściana, raniąc ją w ramię. „Ale żadna z nas nie zginęła. To był cud, bo podmuch wybił wszystkie okna, wszędzie leżały rozbite szyby, a w niektórych pokojach sióstr spadł sufit. Dlatego, pomimo mojego smutku, dziękuję Bogu i Matce Bożej Różańcowej za to, że nas ochroniła” - wyjaśnia s. Nicolas, wskazując na obraz Matki Bożej Różańcowej wiszący w korytarzu klasztoru. Inna z sióstr, s. Arlette, opowiada o tym, jak poszła do łazienki po lekarstwa i nagle usłyszała jakby głos mówiący „wyjdź stąd, wyjdź stad”, który zmusił ją niejako do zrobienia kroku do tyłu dosłownie chwilę przed tym, jak lustro i cały sufit w łazience się zawaliły.

Szpital znajduje się w Gemmayzé, na przedmieściach Bejrutu, w odległości niecałych 500 metrów od portu. Przed wybuchem miał 200 łóżek, a także kilka ważnych i bardzo nowoczesnych urządzeń medycznych oraz sal operacyjnych położonych na osiemnastu piętrach - z czego dziewięć jest podziemnych i dziewięć naziemnych. Ale bez wątpienia sercem placówki, jego ukrytą siłą napędową, są same zakonnice. „Szpital nie jest celem samym w sobie, jest środkiem za pomocą którego możemy, poprzez nasze wysiłki i poświęcenie, pomóc pacjentom przejść przez najtrudniejsze etapy ich życia, momenty przyćmione przez cierpienie, niepewność i strach” - wyjaśnia s. Nicolas, dyrektor szpitala. Wszystkie zakonnice łączą swoje doświadczenie zawodowe na poszczególnych oddziałach z pracą duszpasterską w zakresie ludzkiej i duchowej opieki nad pacjentami i personelem.

Musimy ponownie powstać z ruinZdj. ACN International, Maria Lozano - zdjęcie 60-letniej pielęgniarki Jacqueline, zmarłej w wyniku wybuchu w porcie, stoi przy wejściu do szpitala.

„Bez sióstr szpital byłby zupełnie innym miejscem; to one są siłą naszej pracy” - mówi Maron Rabash, który pracuje w klinice od dwudziestu ośmiu lat. „Ten szpital, kierujący się chrześcijańskim etosem, jest bardzo potrzebny w Bejrucie. Wielu pacjentów decyduje się na leczenie właśnie tutaj, ponieważ wiedzą, że będą traktowani w sposób etyczny” - wyjaśnia anestezjolog.

Klinika prowadzona przez Siostry Różańca Świętego, znajduje się w północno-wschodnim Bejrucie, w gęsto zaludnionej dzielnicy miasta. Przed wybuchem służyła wielu rodzinom dotkniętym kryzysem ekonomicznym. „Czasami niektórzy nie byli w stanie pokryć całych kosztów leczenia, więc prosiłam wtedy, by zapłacili połowę. Dla wielu było to niemożliwe, więc mówiłam, by płacili tyle, na ile ich stać lub by zapłacili w ratach” - wyjaśnia s. Nicolas. „Ten szpital był perłą Bejrutu, a nasza kaplica jest perłą szpitala. Tam mógł przyjść każdy, kiedy tylko chciał nabrać nowych sił, szukać rady i odzyskać nadzieję: osoby z personelu (80 lekarzy i 92 pielęgniarki), pacjenci i członkowie ich rodzin”.

W chwili obecnej funkcjonują tylko dwa piętra budynku. Udało się naprawić jedną z wind, dzięki czemu można zabrać pacjentów na salę operacyjną i na testy związane z Covid-19. S. Clotilde kierująca oddziałem pielęgniarskim, przekazuje nam, że wiele pielęgniarek doznało traumatycznych przeżyć. Niektóre z nich zostały ranne, a jedna z nich, 60-letnia Jacqueline, zmarła niestety w wyniku wybuchu. Jej zdjęcie stoi przy wejściu do szpitala, a przed nim płonie świeca, której towarzyszą modlitwy personelu i nie tylko.

Siostry są przyzwyczajone do życia w trudnych czasach. Wciąż zachowują żywe wspomnienia z doświadczeń ostatniej wojny domowej. „Ze względu na nasze położenie pomiędzy obszarami różnych religii, nasz szpital był miejscem schronienia dla wszystkich pacjentów bez dyskryminacji kogokolwiek. Poświęcałyśmy cały swój czas i zaangażowanie w opiekę nad chorymi, nawet w najtrudniejszych chwilach, kiedy przez kilka miesięcy nie było chleba ani innego jedzenia”.

Siostry chcą odbudować szpital dlatego ubiegają się o fundusze od międzynarodowych instytucji i rządów. Międzynarodowe papieskie stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN International) obiecało wsparcie finansowe w odbudowie klasztoru sióstr. Dyrektor placówki, s. Nicolas, wysłała do naszych dobroczyńców następującą wiadomość: „Wiem, że Bóg jest z nami. Widzę to przez ręce tak wielu ludzi, którzy o nas nie zapomnieli. Z waszą pomocą będziemy mogli kontynuować naszą pracę i zacząć od nowa. Musimy ponownie powstać z ruin. Matka Boża Różańcowa poprowadzi nas w naszej pracy”.


Twój
koszyk

BRAK PRODUKTÓW