Dołącz do nas
na facebooku

Odwiedź nasz profil

Dołącz do nas
na YouTube

Odwiedź nasz kanał

Śledź nas
na Twitterze

Welcome!

Korea Północna: Różaniec z grochu w najbardziej tajemniczym kraju świata

W rozmowie z Pomoc Kościołowi w Potrzebie, katolicką organizacją charytatywną działająca na całym świecie ks. Lee poinformował o sytuacji chrześcijan w komunistycznej Korei Północnej i jego pracy na rzecz ulżenia cierpieniom tamtejszej ludności.

Przez wiele miesięcy dyktator Korei Północnej, Kim Dzong-Un prowokował USA i Koreę Południową testując rakiety i wyświetlając filmy o inwazji. Obserwatorzy ocenili ryzyko pierwszego uderzenia jądrowego przez Phenian, jako większe niż kiedykolwiek. W chwili obecnej Chiny zwiększyły presję na Koreę Północną, aby wznowiły one zawieszone negocjacje dotyczące broni nuklearnej. Dla katolickiego księdza Lee Eun-Hyung, Sekretarza Generalnego Katolickiego "Komitetu na Rzecz Pojednania Narodu Koreańskiego" z siedzibą w Seulu, obecny konflikt oznacza cofnięcie się procesu pojednania prowadzonego w 15 diecezjach Południowej Korei, który rozpoczął się w 1999 roku.

Księże Lee, odwiedził Ksiądz Pyongyang stolicę Korei Północnej trzy razy. Jakie wyniósł Ksiądz doświadczenia z tych wizyt?

W 2005, 2008 i 2011 roku poleciałem do Phenianu przez Chiny. Rozmawiałem tam z przedstawicielami "Katolickiego Stowarzyszenia Joseon", które jest oficjalnie uznane przez władze Korei Północnej. Dzięki tej współpracy byliśmy w stanie dostarczyć pomoc humanitarną do Korei Północnej i nawiązać wymianę na polu religijnym. Podczas każdej wizyty odprawiałem Mszę świętą w kościele katolickim "Jangchung", którego nazwa pochodzi od nazwy dzielnicy miasta, w którym się on znajduje. Brali w niej udział wierni z Korei Północnej. Niemniej jednak władze Korei Północnej powiedziały mi, że mam ścisły zakaz osobistego kontaktowania się z obywatelami tego kraju. Zakaz ten dotyczył także moich współpracowników. Dlatego nie mogliśmy dowiedzieć się jak żyją i co myślą zwykli obywatele. Bardzo trudno powiedzieć, czy ci, którzy wzięli udział w Mszach św. byli naprawdę katolikami. Kościół „Jangchung" jest pod opieką osoby świeckiej. Podobno prowadzi on Liturgię Słowa w każdą niedzielę. O ile wiem, obecnie nie ma żadnych żyjących katolickich księży w Korei Północnej.

Jak wielu chrześcijan żyje obecnie w Korei Północnej?

Trudno powiedzieć, ile wierzących mieszka w Korei Północnej. Korea Północna jest najbardziej tajemniczym krajem na świecie. Myślę, że liczby wyznawców podane w rocznikach statystycznych nie są precyzyjne. Władze Korei Północnej powiedziały nam, że w kraju jest 3000 katolików. Ale nie wiemy, czy ta liczba jest prawidłowa i skąd się ona wzięła. W okresie przed podziałem kraju w 1945 roku było tam bardzo wielu chrześcijan. Ewangeliccy misjonarze nazywali w tamtych czasach Pyongyang "Jerozolimą Wschodu". Bardzo żywy praca misyjna promieniowała z tego miasta. Matka dyktatora, Kim Ir Sena (1948-1994), na przykład, pochodziła z bardzo pobożnej rodzinie protestanckiej. Stare dokumenty pokazują, że na Północy mieszkało około 50 000 katolików. Podejrzewamy, że po długim okresie prześladowań nadal mieszka tam około 10 000 osób, które mają w sercu wiarę katolicką. Ale ci katolicy muszą praktykować swoją wiarę w tajemnicy w Korei Północnej. Trudno mi uwierzyć, że w Korei Północnej jest zorganizowany podziemny Kościół. Krążą pogłoski, że taki podziemny Kościół istnieje na granicy z Chinami.

Oprócz Phenianu, czy istnieją inne budynki kościelne w Korei Północnej?

Jeszcze nie miałem okazji, aby się tego dowiedzieć. Do tej pory kościół "Jangchung" jest jedynym, który władze Korei Północnej oficjalnie uznają, jako kościół katolicki. Przed podziałem Korei istniało wiele katolickich miejsc kultu w Korei Północnej. Wiele z nich zostało prawdopodobnie zniszczonych w czasie wojny koreańskiej (1950-1953). Podejrzewamy, że pozostałe budynki kościelne władze Korei Północnej przeznaczyły na różne świeckie cele.

Jakiej pomocy wymagają Koreańczycy najpilniej i jak koreański Kościół zareagował na te potrzeby?

Oprócz wielkiego problemu żywności, Korea Północna cierpi z powodu poważnego braku materiału opałowego. Wielu Koreańczyków, więc wycina lasy w górach a drewno przeznacza do celów grzewczych. Oznacza to, że góry Korei Północnej stają się coraz bardziej ogołocone. To z kolei prowadzi do różnych klęsk żywiołowych, takich jak powodzie i osunięcia ziemi. Ma to wpływ na i tak katastrofalny poziom rolnictwa i po prostu sprawia, że problem głodu jeszcze bardziej się zaostrza.

Aby ludzie nie musieli siedzieć w zimnie, rozpoczęliśmy pomoc zimową w 2007 r., w postaci dostarczenia ciężarówkami 300 000 brykietów węgla do miasta Kaesong, leżącego kilka kilometrów za linią demarkacyjną. Już dziesięć razy brałem udział w tym transporcie. Opał został dostarczony przy współpracy organizacji "Akcja na rzecz ciepłego Półwyspu Koreańskiego - Centrum Dystrybucji Węgla dzięki Miłości".

Kiedy Ksiądz dostarczał węgiel, to czy miał możliwość kontaktowania się z obywatelami Korei Północnej?

W zasadzie osobisty kontakt z mieszkańcami Korei Północnej był zakazany. Ale gdy wyładowywaliśmy brykiety na obrzeżach Kaesong, miejscowi ludzie podchodzili do nas, aby nam pomagać. W ten sposób wielokrotnie spotkałem się z członkami tej społeczności. Nasi wolontariusze i mieszkańcy Korei Północnej odnosili się do siebie z rezerwą w czasie swoich pierwszych rozmów. Ale po jakimś czasie znaleźli wspólną płaszczyznę rozmów. Mówiono głównie o swoich dzieciach. Te spotkania stały się bardziej intensywne, bardziej przyjazne i naturalne.

Co Ksiądz z Korei Południowej czuł, kiedy pierwszy raz wjechał na terytorium kraju hermetycznie zamkniętego dla świata?

Kiedy nasza ciężarówka minęła linię demarkacyjną poczułem się tak, jakbym podróżował w czasie. Czułem, jakbym cofnął się w przeszłość o jakieś 40 lub 50 lat. Wioski przed Kaesong i ludzie, którzy tam mieszkali, wszystko wyglądało tak, jak to było w dawnych czasach.

Komitet Pojednanie zwraca szczególną uwagę na uchodźców z Korei Północnej i pomaga im odnaleźć się w społeczeństwie Korei Południowej. Co chrześcijańscy uchodźcy mówią o możliwości praktykowania swojej wiary w tym komunistycznym kraju?

Bardzo rzadko można spotkać chrześcijan wśród uchodźców z Korei Północnej, ale znam kilku. Zostali ochrzczeni, zanim kraj został podzielony. Nadal pamiętali o swoim chrzcie, mimo że upłynęło nieraz i 60 lat od tego wydarzenia. Niektórzy z nich wciąż pamiętają swój katechumenat i modlitwy, kiedy przygotowywali się do chrztu. Praktykowali swoją wiarę w tajemnicy. Niektórzy uchodźcy mówili o starszych kobietach, które siedząc w kręgu, przesuwały jakieś groszki w dłoniach, jednocześnie mrucząc coś po cichu. Z perspektywy czasu dotarło do nich, że modliły się one różańcu.

Jaką religijną pomoc Komitet stara się dać uchodźcom z Korei Północnej?

Staramy się edukować religijnie tych, którzy pokazują zapał i zainteresowanie religią. "Komitet na Rzecz Pojednania Narodu Koreańskiego" uważa uchodźców z Korei Północnej, jako cenny atut przyszłej jedności. Myślimy o jeden krok do przodu, a mianowicie, że pewnego dnia będą oni działali, jako dar od Boga na rzecz ewangelizacji Korei Północnej.

Po zakończeniu pacyfistycznej "Sunshine Policy" byłych prezydentów, Kim Dae-junga (1998-2003) i Roh Moo-hyuna (2003-2008) rząd w Seulu zawiesił pomoc dla Korei Północnej w maju 2010 roku. Jakie są teraz możliwości wsparcia swoich braci i sióstr w wierze mieszkających na Północy?

W chwili obecnej nasza pomoc dla Korei Północnej musi pozostać w zawieszeniu. Tak ja tak szybko, jak tylko minie obecny kryzys. Musimy czekać aż polityka Korei Południowej powróci na kierunek, jaki prowadził rząd prezydenta Lee Myung-baka (2008 r. do lutego 2013 r.) w odniesieniu do Północy. Faktem jest, że Korea Północna prosi o pomoc humanitarną za pośrednictwem "Katolickiego Stowarzyszenia Joseon". W tym samym czasie renowacja kościoła katolickiego "Jangchung" w Phenianie stała się sprawą bardzo pilną. Wiemy dokładnie o jego potrzebach. Dzięki naszej pomocy chcielibyśmy zbudować solidną podstawę dla wzajemnych kontaktów religijnych. W świetle naszych doświadczeń związanych z ostatnim rządem, jesteśmy zdania, że nie można dopuszczać, aby ​​napięcia polityczne zakłócały kontakty między narodami i religiami.

Tu, w Europie, mamy poczucie, że Korea Południowa jest bardzo spokojna, a Korea Północna jest w trakcie konfrontacji. Czy ludzie w Korei Południowej obawiają się wojny?

Jesteśmy naprawdę bardzo zaniepokojeni ryzykiem wojny. Wiemy dokładnie, że groźba wojny może mieć negatywny wpływ na sposób życie po obu stronach. Wiemy również, że Korea Północna i Południowa ucierpiałaby poważnie, gdyby była wojna, i mogłyby zająć dużo czasu zaleczenie kolejnych ran. Dlatego staramy się zakładać, że nie dojdzie do wojny. W tej napiętej sytuacji nasila się głód wśród ludności Korei Północnej; w Korei Południowej gospodarka znajduje się w poważnym kryzysie. Wyjściem z tej koszmarnej sytuacji dla Korei Północnej i Południowej jest dialog i porozumienie, współpraca i wymiana doświadczeń.

Anselm Blumberg/PKWP

(tł. W. Knapik)

Twój
koszyk

BRAK PRODUKTÓW