Kuba: zakonnice wspierają rodziny i chorych w czasie kryzysu

Siostry Miłosierdzia Kardynała Sancha zajmują szczególne miejsce w sercach wielu Kubańczyków. Wiedzą, że mogą liczyć na „Sanchinas” w trudnych chwilach. Zgromadzenie powstało w 1869 roku, by pomagać dzieciom i osobom niepełnosprawnym. Dziś siostry prowadzą szkoły, wspierają rodziny, osoby starsze i działają w parafiach.

Dwie siostry – s. Isabel i s. Leonida – prowadzą tę misję w Camagüey, trzecim co do wielkości mieście Kuby. Dzięki wsparciu organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN) każdego dnia dokonują swoistego cudu rozmnożenia chleba i ryb, odpowiadając na ogromny kryzys, który dotyka wyspę. We Wspólnocie Maryi Niepokalanej potrafią pomnożyć swój czas i ograniczone zasoby, by służyć dzieciom, ich rodzinom, młodzieży, seniorom i chorym. Ich nieustanny uśmiech skrywa codzienne zmagania, ale opiera się na nadziei zakorzenionej w łasce Bożej.

Życie w cieniu kryzysu – siostry wśród najbardziej potrzebujących

Camagüey, liczące 300 tysięcy mieszkańców, słynie z zabytkowego centrum wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO – pełnego wąskich uliczek i brukowanych zaułków. Dziś jednak to malownicze miasto zmaga się z głębokim kryzysem gospodarczym. Szalejąca inflacja i utrata siły nabywczej sprawiły, że podstawowe dobra stały się dla wielu rodzin nieosiągalne. Mieszkańcy godzinami stoją w kolejkach po żywność i lekarstwa, często wracając z pustymi rękami.

Siostry dzielą ból matek, które nie mogą nakarmić dzieci, osób starszych bez dostępu do leków, oraz młodzieży, która widzi w emigracji jedyne wyjście – zjawisko to prowadzi do masowego odpływu ludzi, których Kuba tak bardzo potrzebuje, by się rozwijać. W tych trudnych warunkach obecność sióstr staje się znakiem nadziei – dowodem, że nawet w obliczu największych przeciwności Boża miłość nie opuszcza swoich dzieci.

Same siostry również żyją bardzo skromnie – brakuje im wszystkiego, a restrykcje gospodarcze utrudniają uzupełnianie zapasów. Bez Bożej Opatrzności i ofiarności wielu ludzi musiałyby porzucić swoją posługę. Często wykazują się pomysłowością, by zaspokoić choćby podstawowe potrzeby.

Chętnie przypominają sobie słowa św. Jana Pawła II, które wypowiedział do duchownych i osób konsekrowanych podczas swojej wizyty na Kubie w styczniu 1998 roku: „Nie traćcie nadziei z powodu braku środków materialnych do pełnienia misji, ani z powodu niedostatków, które sprawiają, że wielu ludzi cierpi. Przyjmujcie nadal zaproszenie Pana do budowania Jego Królestwa i sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam dodane.”

zakonnice

Edukacja, formacja, wspólnota – codzienna misja sióstr

Słowa te inspirują s. Isabel i s. Leonidę do podejmowania nowych działań, jak np. utworzenie przedszkola „Przyjaciele Sancha”. Opiekują się tam 14 dzieci w wieku od 1 do 4 lat, pochodzących z ubogich rodzin, których matki muszą pracować, a nie mają nikogo, kto mógłby się zająć ich pociechami. Siostry towarzyszą także młodym parom i dziadkom dzieci, budując wspólnotę 78 osób.

Gladys, pracująca w przedszkolu, mówi, że dzięki kontaktowi z siostrami „nauczyła się przebaczać, kochać mocniej, dzielić się nawet tym, czego ma bardzo mało, i ufać Bogu, który jest Ojcem i nigdy nas nie opuszcza. Dziś jestem osobą wierzącą i czuję, że żyję – to zawdzięczam siostrom”.

Jedno z małżeństw podkreśla, że „zakonnice uczą nasze dzieci, Diego i Beatriz, samodzielności i potrafią integrować całe rodziny”. Z kolei Roberto i Pilar, rodzice małej Alai, podkreślają: „Siostry pomogły stworzyć jedną wielką rodzinę. Nasza córka stała się bardziej niezależna, zaczęła jeść samodzielnie i mówić więcej – to ogromna zmiana”.

Pomoc duchowa i codzienna – siostry blisko ubogich

Siostry angażują się też w życie parafii, prowadząc kursy rękodzieła oraz zajęcia z rozwoju osobistego, oparte na wartościach chrześcijańskich. Wyszkolono już 20 koordynatorów duszpasterstwa zdrowia, którzy towarzyszą siostrom w odwiedzinach u chorych – niosąc im duchowe wsparcie, żywność i leki. Gdy tylko mają środki na transport, odwiedzają też osoby potrzebujące mieszkające w odległych miejscach – również tam, gdzie nikt jeszcze nie słyszał o Bogu.

„Nauczyły mnie rzemiosła, ale też jak z radością przechodzić przez próby życia. Dzięki ich postawie nauczyłam się żyć wiarą, kochać ubogich i pomagać bez oczekiwania na nagrodę. Ich praca napełnia mnie nadzieją i miłością” – mówi Lourdes, która dziś pomaga siostrom w posłudze chorym.

Marlene dodaje: „Po 27 latach małżeństwa straciłam męża. Zostałam sama i było mi bardzo ciężko. Siostry były dla mnie opoką – wspierały, doradzały i podnosiły na duchu. Dzięki nim zaangażowałam się w misję odwiedzania chorych i znów odnalazłam radość życia”.

Alicia, która współpracuje z siostrami od dziesięciu lat, mówi: „Odwiedzając chorych razem z nimi, odkrywam Boga działającego przez prostotę i pokorę. Wszystkiego, czego się nauczyłam w kontakcie z biednymi i zapomnianymi, zawdzięczam właśnie siostrom”.

zakonnice

Młodzież i chorzy – z miłością do zapomnianych

Na tym ich misja się nie kończy – zakonnice otaczają opieką duchową także 10 młodych osób i 15 nastolatków. Organizują spotkania formacyjne, konferencje i katechezy.

„Dzięki nim dowiedziałam się, Kim jest Ten ukryty w cząstce chleba, czym jest rekolekcje i misja. Towarzyszą mi na mojej drodze wiary i prowadzą moje kroki” – mówi Anyelis, jedna z uczestniczek. „Sanchinas uosabiają prostotę i tradycje Kuby i pokazują, że można odnaleźć radość w ubóstwie i służbie bardziej potrzebującym. Dla mnie, młodej Kubanki, to ważny wkład w przyszłość mojego kraju”.

Trzynastoletnia Yénifer przyznaje: „Przechodziłam trudny okres – rodzina mnie nie rozumiała, buntowałam się. Gdy zaczęłam chodzić na spotkania z siostrami, poczułam się kochana i doceniona. Wspierają mnie i pomagają. Dzięki nim jestem szczęśliwa i poznałam Jezusa”.

Organizacja PKWP wspiera działalność Sióstr Miłosierdzia Kardynała Sancha w diecezjach Camagüey, Hawany i Santiago de Cuba. Umacnia obecność Kościoła w najbardziej potrzebujących regionach i umożliwia kontynuację misji sióstr na Kubie.

Liban: Siostry zakonne ratują życie zagrożonych dziewcząt

Z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet organizacja Pomoc Kościołowi w Potrzebie przeprowadziła rozmowę z siostrą Marie Akl, zakonnicą ze Zgromadzenia Dobrego Pasterza, o jej wartościowej pracy w schronisku dla młodzieży w trudnej sytuacji w Nabaa (Liban). Dzięki warsztatom, kompleksowej opiece, a nawet zajęciom z samoobrony dzieci i nastolatki mogą tam przezwyciężyć swoje traumy.

Siostra Marie: „Zauważyłyśmy ogromną poprawę u tych dziewcząt. Odnajdują sens i potrafią stawiać czoła wyzwaniom, jakie niesie życie.”

Do kogo skierowana jest wasza pomoc?

Pomagamy młodzieży w trudnej sytuacji, zwłaszcza dziewczętom pochodzącym z ubogich rodzin. Są one narażone na przemoc domową, wykorzystywanie, biedę, handel ludźmi i inne formy krzywdzenia. Problemy, z jakimi się mierzą, prowadzą do przemocy, co ma druzgocący wpływ na ich zdrowie psychiczne i fizyczne. Dorastały w bardzo trudnym środowisku. Potrzebują narzędzi i zdrowych nawyków, a także ochrony i wsparcia psychologicznego. Jednak dostęp do usług z zakresu zdrowia psychicznego jest bardzo ograniczony.

Oferujemy im zajęcia na temat ich praw, aby pokazać, że są silne i pełnowartościowe. Organizujemy także warsztaty dla rodzin, wspierając rodziców w ochronie ich dzieci.

Dlaczego ta praca jest tak ważna?

Nasza działalność jest nie tylko ważna – jest kluczowa. Te dziewczęta wychowują się w niezwykle trudnych warunkach, naznaczonych skrajną biedą i przemocą na wielu poziomach. Często są pozbawione edukacji i podstawowych środków do życia – rzeczy, które mogłyby pomóc im wyrwać się z ubóstwa i stać się niezależnymi, w pełni rozwiniętymi kobietami.

Podczas zajęć z samoobrony uczą się bronić przed atakiem, a zajęcia taneczne i plastyczne pomagają im budować poczucie własnej wartości. A taniec bardzo je cieszy!

Co by się stało z tymi dziewczętami bez tego projektu?

Bez wsparcia byłyby narażone na narkotyki, przestępczość, prostytucję lub gangi. Przeżyły liczne traumy, cierpią na lęki, depresję, zaburzenia przywiązania i mają trudności z zaufaniem innym. Ich traumy sięgają głęboko i wpływają na wiele aspektów życia, w tym na naukę.

Dając im te możliwości, pomagamy im stać się silnymi i stabilnymi kobietami. Obecnie brakuje im stabilności – większość z nich nie ma w swoim życiu bezpiecznej i spokojnej przestrzeni, a my musimy im ją zapewnić.

Liban przeżywa poważny kryzys gospodarczy. Jak udaje się finansować projekt?

Niestety, usługi z zakresu zdrowia psychicznego są bardzo ograniczone i kosztowne. Organizacje pozarządowe odgrywają kluczową rolę w dostarczaniu takiego wsparcia osobom w trudnej sytuacji. Pomagamy dziewczętom, które każdego dnia stykają się z przestępczością – musimy zminimalizować ryzyko, że same w nią wpadną. Niestety, niewiele osób skupia się na tym problemie.

Teoretycznie to rząd powinien zapewniać opiekę tym dziewczętom, ale wiele ośrodków zostało zamkniętych z powodu kryzysu gospodarczego, podczas gdy liczba osób w trudnej sytuacji wzrosła! Ta misja jest nam bardzo bliska – i bliska sercu Jezusa.

Bez wsparcia Pomocy Kościołowi w Potrzebie nie byłoby to możliwe, zwłaszcza w ciągu ostatnich dwóch lat. Wiemy, że fundacja zrobiła wyjątek, aby sfinansować ten projekt, i jesteśmy za to bardzo wdzięczne. Dziękujemy ACN za wszelką pomoc, zwłaszcza w tej części świata.

siostry zakonne

Jaką rolę odgrywają siostry zakonne i edukatorki? Dlaczego jest to tak wyjątkowe?

Jako terapeutki i zakonnice pomagamy dziewczętom wziąć odpowiedzialność za siebie i pokazujemy im, że to bezpieczna przestrzeń, gdzie mogą przetwarzać swoje emocje. Nie możemy zmienić ich środowiska, ale możemy pomóc im podnieść poczucie własnej wartości i przerwać cykl traumy.

Nasze podejście jest holistyczne – opiera się na słuchaniu, wsparciu i towarzyszeniu, ale także na ochronie. Przynajmniej przez kilka godzin dziennie dziewczęta mogą przebywać w bezpiecznym miejscu. Mogą spotkać się z psychologiem, logopedą, pracownikiem socjalnym i uzyskać pomoc w nauce. Bardzo pomocny jest także ich duchowy opiekun.

Nasze centrum daje im komfort i przestrzeń do zaufania, swobodnego wyrażania się i podejmowania właściwych decyzji dotyczących przyszłości. Chcemy wyposażyć je w narzędzia, które pozwolą im stać się w przyszłości przykładem zmiany dla innych.

Czy widzicie różnicę między dziewczętami, które zaczynają program, a tymi, które go kończą? Czy zauważacie wpływ na ich rodziny?

Nigdy nie możemy mówić o stuprocentowym sukcesie, ale zawsze staramy się poprawić sytuację. Widziałyśmy ogromną poprawę u tych dziewcząt – odnajdują sens życia i potrafią stawiać czoła jego wyzwaniom. Niektóre z nich zdobyły dyplomy i teraz świetnie sobie radzą na studiach.

Blisko współpracuję z tymi dziewczętami, więc mogę podać przykład jednej z nich, którą wspierałam przez rok. Miała 14 lat, gdy ją poznałam. Była ofiarą okrutnej przemocy ze strony ojca, a nie była jedyną w rodzinie w takiej sytuacji. Przez rok z nią pracowałam – i nie uwierzylibyście, jak wiele się zmieniło.

Ona i jej matka uciekły z domu, bo ojciec chciał zabić matkę. Ze strachu przed odnalezieniem przez ojca matka zmieniła nawet imię córki. Dziewczynka nie potrafiła patrzeć na siebie w lustro i nie wychodziła z domu. Dziś potrafi stanąć przed lustrem i już się nie boi. Wychodzi na dwór, nawiązała przyjaźnie… Czuje się bezpiecznie.

Wsparcie i terapia, które zapewniamy, są naprawdę ważne, a my cieszymy się z efektów, jakie widzimy. To miejsce pełne zaufania i ciepła, gdzie te dziewczęta czują się komfortowo i bezpiecznie.

W 2024 roku stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN) wsparło 936 projektów z udziałem zakonnic na całym świecie.

Misjonarki na Kubie: „Na naszych warsztatach kobiety odkrywają w sobie talenty”

W Międzynarodowy Dzień Kobiet zwracamy uwagę na działalność zakonnic ze Zgromadzenia Maryi na Kubie. Zakonnice, wspierane przez Pomoc Kościołowi w Potrzebie, pomagają młodzieży, seniorom oraz kobietom. Zakonnice podkreślają: „To czas dzielenia się i otrzymywania nadziei, spojrzenia pełnego odwagi w przyszłość.”

Trudna rzeczywistość na Kubie

Kuba przeżywa kryzys. Dolarizacja dotyka niemal wszystkich sektorów, a ponadto inflacja gwałtownie rośnie. W rezultacie brakuje leków, podstawowych artykułów, paliwa oraz miejsc pracy. Wszystkie te problemy wpływają na duszpasterstwo, co oznacza, że dotyczy to również Zgromadzenia Maryi. Zakonnice mówią: „Mimo trudności widzimy, jak Bóg pomaga ludziom odkryć, że są kochani.”

Zakonnice mieszkające w Hawanie codziennie stawiają czoła wyzwaniom. Dlatego wierzą, że każdy akt miłości zmienia życie. Pracują głównie w dzielnicy Diezmero, gdzie rodziny borykają się z brakiem zasobów. Co więcej, wiele z nich przybywa z innych regionów Kuby, szukając lepszego życia. W rezultacie żyją na marginesie społeczeństwa. Zakonnice podkreślają: „Kryzys nas dotknął. Ceny rosną. Mimo to nie rezygnujemy z pracy.”

Dodatkowo pomagają seniorom i młodzieży. Organizują dla nich zajęcia, które utrzymują aktywność oraz zapobiegają uzależnieniom. Dzięki temu chronią ich przed zagrożeniami społecznymi.

Kubie
The Sisters of the Company of Mary do an invaluable work with kids and teens in Havana.

Warsztaty dla kobiet: solidarność, kreatywność i odkrywanie siebie

W innych rejonach Kuby misjonarki prowadzą warsztaty, podczas których uczą rzemiosła, haftu i rękodzieła. Warsztaty odbywają się w miejscowościach Esmeralda, La Filial oraz Caonao. W La Filial kobiety już sprzedają swoje prace, a co więcej dzielą się zyskami. W efekcie powstaje wspólnota, która działa jak terapia. Dzięki haftowi uczestniczki zapominają o codziennych problemach.

Warsztaty uczą praktycznych umiejętności, a ponadto poruszają temat budowania poczucia własnej wartości, godności i uczciwości. W rezultacie uczestniczki wzmacniają swoją tożsamość oraz odkrywają nowe talenty.

Wsparcie PKWP i jego wymiar finansowy

Dzięki wsparciu Pomocy Kościołowi w Potrzebie (ACN) misjonarki realizują swoją misję jeszcze skuteczniej. Zakonnice podkreślają: „Miłość i zaufanie ludzi są naszą nagrodą.” Co więcej, wspólne modlitwy oraz codzienne powitania dodają im energii do dalszej pracy.

W 2024 roku PKWP wsparło 936 projektów na całym świecie. Łącznie przeznaczono na nie ponad 45 mln zł. Środki te zostały przydzielone w następujący sposób:

  • projekty budowlane – 13 mln zł,
  • zakup pojazdów – 6 mln zł,
  • formację – 12,5 mln zł,
  • pomoc materialna – 11 mln zł.

Co więcej, dodatkowo przekazano zakonnicom środki awaryjne. Pomogły one w najbiedniejszych rejonach Ameryki Łacińskiej, a także wsparły szkoły prowadzone przez zgromadzenia żeńskie w Libanie.

Podsumowując, działalność misjonarek na Kubie udowadnia, jak ważna jest pomoc. Nawet najmniejszy gest może znacząco poprawić życie wielu osób.

Siostry zakonne jako „żołnierze Chrystusa” w Zimbabwe

Biskup Raymond Mupandasekwa powiedział organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN), że Kościół zbyt wolno docenia wkład sióstr zakonnych w jego działalność. Na szczęście w Zimbabwe zaczyna się to zmieniać.

Biskup diecezji Masvingo podkreśla, że Kościół ma wielki dług wdzięczności wobec sióstr zakonnych pracujących w trudnych warunkach.

Siostry jako „żołnierze Chrystusa”

Podczas wizyty w międzynarodowej siedzibie PKWP biskup Raymond Tapiwa Mupandasekwa nazwał zakonnice „żołnierzami Chrystusa”.

„Powinniśmy dziękować żeńskim zgromadzeniom zakonnym. Dźwigają one na swoich barkach wiele ciężarów, aby służyć Kościołowi w Afryce. To one są na pierwszej linii, pomagając ubogim, wdowom i sierotom, a mimo to rzadko otrzymują należne uznanie” – podkreślił.

Zimbabwe

Brak wsparcia finansowego

„To siostry uczą katechezy dzieci, młodzież i dorosłych. A gdy ludzie mówią o Kościele, zwykle słyszymy: 'Ojciec robi tu świetną robotę, jest dobrym organizatorem’. Ale kto realizuje te działania? Kto sprawia, że wszystko funkcjonuje? To właśnie kobiety ze zgromadzeń zakonnych – i to bez większej wdzięczności. Historycznie mieliśmy problem z właściwym wyrażaniem naszej wdzięczności.”

Biskup ubolewa nad tym, że siostry często nie otrzymują wynagrodzenia ani wsparcia za swoją pracę duszpasterską, co w konsekwencji prowadzi do negatywnych skutków dla diecezji.

„Większość sióstr nie otrzymuje pensji, a przecież muszą opłacić rachunki, kupić żywność i leki, zadbać o opiekę zdrowotną. Kościół zbyt wolno uznawał ich wkład i zapewniał im wsparcie finansowe. W rezultacie wiele sióstr traci motywację i zamiast pracy duszpasterskiej wybiera zawody nauczycielskie lub pielęgniarskie, które zapewniają wynagrodzenie od rządu. Niestety, coraz więcej sióstr odchodzi od posługi duszpasterskiej, ponieważ nie czuje się odpowiednio wspierana.”

Świadectwo biskupa

Biskup Raymond podzielił się osobistym doświadczeniem z wizyty w parafii przy granicy z Zambią i Mozambikiem. „To najodleglejsza część naszej diecezji, zamieszkana przez bardzo ubogą społeczność. „Nie było ich stać na to, by nas ugościć, więc musieliśmy przywieźć własne namioty, by móc obchodzić Święta Wielkanocne” – wspomina. Jednocześnie był pod ogromnym wrażeniem, gdy zobaczył, jak siostry zakonne błyskawicznie nawiązały bliskie relacje z parafianami.

„Pomyślałem wtedy: 'Kto tu naprawdę jest biskupem? Siostry są biskupami!’” – powiedział z uśmiechem. „Znają ludzi lepiej od nas! Ilość czasu, który poświęcają na poznanie parafian, jest niesamowita! One naprawdę są żołnierzami Kościoła!”

Zimbabwe

Wsparcie dla sióstr zakonnych w Zimbabwe

Na szczęście, jak podkreśla, sytuacja zaczyna się zmieniać. W niektórych diecezjach siostry zakonne otrzymują coraz większe uznanie ze strony władz kościelnych.

Biskup Raymond wierzy, że jest to część realizacji wezwania papieża Franciszka do budowania bardziej synodalnego Kościoła.

„Modlimy się, byśmy stawali się bardziej synodalni, bardziej troskliwi, bardziej wrażliwi na potrzeby najstarszych i najmłodszych. Chcemy przekształcić Kościół w prawdziwą rodzinę Bożą, w której godność każdego człowieka jest szanowana.”

Obecnie PKWP wspiera dziesiątki projektów w Zimbabwe, w tym formację i utrzymanie sióstr zakonnych w diecezji Chinhoyi, budowę klasztoru w diecezji Masvingo oraz renowację nowicjatu w diecezji Gweru.

Kenia: „Ratunek dla tych dziewcząt to całkowita przemiana ich życia”

Od wielu lat organizacja Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN) wspiera Zgromadzenie Sióstr Wniebowzięcia z Eldoret, zwłaszcza poprzez stypendia edukacyjne. Dzięki zdobytym umiejętnościom siostry pomagają dziewczętom wyrwać się z ulic Nairobi (Kenia).

„W stolicy Kenii mieszka ponad 60 000 rodzin ulicznych, w tym tysiące dzieci, które nie uczęszczają do szkoły, są uzależnione od narkotyków lub angażują się w działalność przestępczą” – opowiada siostra Caroline Ngatia podczas wizyty w siedzibie centrali PKWP w Niemczech.

Pomoc dzieciom ulicy – misja sióstr z Eldoret

Zgromadzenie Sióstr Wniebowzięcia z Eldoret zostało założone w Kenii w 1962 roku. Dziś liczy ponad 2 000 członkiń i działa nie tylko w całym kraju, ale także w innych państwach Afryki. Jednym z ich kluczowych projektów jest pomoc dzieciom ulicy w odzyskaniu szansy na lepsze i godniejsze życie.

Początkowo siostry zajmowały się jedynie chłopcami, jednak w ostatnich latach zwróciły uwagę na szczególnie trudną sytuację dziewcząt, które były bardziej narażone na przemoc i wyzysk.

„Chodzimy na ulice Nairobi, nawiązujemy więź z tymi dziewczętami, odwiedzamy je trzy razy w tygodniu i pracujemy również z ich matkami, z których większość jest uzależniona od narkotyków. Kiedy sprowadzamy dziewczęta do naszego ośrodka, staramy się także pomóc ich matkom – jeśli chcą poddać się terapii, kierujemy je do odpowiednich placówek. Po ich wyjściu z uzależnienia wspieramy je ekonomicznie i pomagamy dziewczętom wrócić do ich rodzin” – wyjaśnia siostra Caroline.

Edukacja i opieka jako droga do lepszego życia

Nie zawsze jednak jest to możliwe, ale siostry nigdy nie porzucają swoich podopiecznych.

„Dziewczęta, które nie mogą wrócić do krewnych, zostają z nami. Opłacamy ich edukację i zapewniamy wsparcie psychologiczne, ponieważ wiele z nich padło ofiarą przemocy seksualnej lub jest nosicielkami wirusa HIV. Pomagamy im stanąć na nogi” – dodaje.

Siostry odniosły umiarkowany sukces w pracy z chłopcami – około 50% z nich nie wracało na ulice. Natomiast w przypadku dziewcząt rezultaty są znacznie lepsze.

„Gdy udaje nam się uratować dziewczęta, następuje całkowita przemiana – nie chcą wracać na ulice. Zachęcamy je do nauki, bo tylko edukacja może przerwać cykl ubóstwa” – podkreśla siostra Caroline.

Jednym z powodów tej różnicy może być fakt, że siostry są w stanie utrzymywać bliższy kontakt z dziewczętami. Marzą o wybudowaniu klasztoru w pobliżu ośrodka dla chłopców, aby również im zapewnić lepsze wsparcie.

Kenia

Wsparcie PKWP i plany na przyszłość

Pomoc Kościołowi w Potrzebie wspiera Zgromadzenie Sióstr Wniebowzięcia z Eldoret poprzez projekty budowlane i stypendia dla sióstr. Przełożona generalna, siostra Joyce Nyagucha Ontune, podkreśla, że pomoc PKWP jest kluczowa dla ich działalności.

„Dzięki stypendiom siostry zdobywają umiejętności, które pozwalają im skutecznie prowadzić projekty. Widzimy owoce tej pracy – nasze ośrodki działają tak dobrze, że inne organizacje proszą nas o ich prowadzenie” – mówi.

Pełne zapału siostry mają jeszcze większe marzenia.

„Mamy ziemię i środki. Naszym największym pragnieniem jest osiągnięcie samowystarczalności, aby PKWP mogło pomagać innym zgromadzeniom zamiast nam. A może kiedyś to my będziemy mogły wspierać innych?” – dodaje siostra Joyce.

Kenia