Dołącz do nas
na facebooku

Odwiedź nasz profil

Dołącz do nas
na YouTube

Odwiedź nasz kanał

Śledź nas
na Twitterze

Żadnych świętości

"Nosimy małe krzyżyki na szyi, bo sami nie damy rady tego wszystkiego znieść. To Chrystus nam pomaga".

Nikaragua jest dziś państwem uwięzionym między dwiema tożsamościami. Z jednej strony jest to kraj kierowany przez rząd, który pod wieloma względami kontynuuje długą historię dyktatury dynastii Somoza, która rządziła krajem przez prawie 6 dekad w XX wiek. Ale z drugiej strony jest to również kraj ludzi wolnych, którzy powiedzieli „wyraźne NIE dla systemu”. To naród, który obudził się z otępienia i teraz chce iść naprzód, ramię w ramię z Kościołem katolickim prowadzonym przez dziesięciu biskupów, którzy nie boją się wyzwań współczesności, by być Kościołem, który wychodzi na peryferie i poza margines, jak prosi Papież Franciszek, otwierając drzwi katedr, aby być - dosłownie – „szpitalem polowym”.

To Kościół bez żadnych banerów politycznych, który nie czyni różnicy w opiece nad rannymi, wspierając tych, którzy cierpią głód zarówno fizyczny jak i duchowy.

„ Kiedy ludzie bardzo cierpieli, bali się wyjść na ulice”, oświadcza ksiądz z diecezji Matagalpa, ze względów bezpieczeństwa pragnąc pozostać anonimowy. Spotkanie odbyło się podczas odwiedzin Papieskiego Stowarzyszenia „Pomoc Kościołowi w Potrzebie” (ACN International) pod koniec listopada 2018 r. W ten sposób pragnęliśmy wyrazić swoje poparcie i solidarność z mieszkańcami tego kraju, szczególnie z chrześcijanami.

Pomimo chrześcijańskich plakatów w mieście Matagalpa napięcie jest namacalne, a policja i oddziały paramilitarne na ulicach zniechęcają ludność cywilną do protestów, które rozpoczęły się w kwietniu 2018 r. W przypadku Matagalpy zwanej często „Krainą Wiecznej Wiosny” siły rządowe zabraniały nawet grupie kobiet uczczenia pamięci swoich dzieci, które zostały zamordowane w wojnie domowej. Te marsze odbywały się regularnie przez prawie 20 lat.

Podczas rozmowy kapłan zaświadcza: „Jestem jednym z tzw. szczęśliwców. Wielu księży zostało zmuszonych do ucieczki. Jednak nie możemy pozostać obojętni wobec tragedii tych ludzi, ponieważ są zabijani strzałami w głowy, plecy czy piersi. Nawet w kościołach. Ewangelia uczy nas, że musimy otworzyć nasze drzwi tym, którzy są prześladowani, i tak właśnie zrobiliśmy. Nasze kościoły zostały przekształcone w schrony, a nie w centra planowania opozycji, jak twierdzi rząd”.

15 maja 2018 r. w samochodzie należącym do diecezji, zwanym „karetką”, ksiądz uratował 19 rannych demonstrantów, którzy zostali trafieni kulami z AK-47. Na polecenie rządu szpitale publiczne nie mogły pomagać rannym, z których większość stanowili studenci.

Od września przy pomocy różnych organizacji międzynarodowych Kościół diecezjalny otworzył pięć duszpasterskich biur „praw człowieka”, gdzie udzielał wsparcia rodzinom, które straciły dzieci podczas demonstracji, a także tym, którzy są nadal prześladowani za to, że protestowali. Około 50 z nich jest nadal uwięzionych bez procesu, a setki „zniknęły”, podczas gdy około 30 000 zostało wygnanych na Kostarykę lub do innych krajów.

„Oskarżają nas o ukrywanie broni, ale nigdy tego nie zrobiliśmy”, mówi ksiądz. „Naszą jedyną bronią jest Jezus w Eucharystii”.

Liczba ludzi, którzy dziś chronią się przy Kościele, aby przetrwać, potroiła się od kwietnia 2018 r.

Sytuacja biskupów i wielu zakonników w Nikaragui nie jest łatwa. Ich działania na rzecz otwartych drzwi kościołów, aby troszczyć się zarówno o rannych jak i studentów, a także ich gotowość do zaangażowania się w nieudany proces dialogu narodowego spowodowały, że wielu z nich zostało opatrzonych etykietami „zamachowców” i „terrorystów”.

Jednym z nich jest kardynał Leopoldo Brenes, arcybiskup Managua, stolicy kraju. Pomimo trudności nie stracił nic z ciepłego uśmiechu i wielkiej wiary.

Jednakże kard. Brenes nie może ukryć swojej troski o przyszłość Nikaragui - kraju, który przeżył wystarczającą liczbę rewolucji. Hierarcha ma świadomość, że wiele z tzw. pomysłów, które przekonują mieszkańców, prędzej czy później zostaną zniszczone przez nadużycia aktualnej władzy.

Ostatnia rewolucja rozpoczęła się 18 kwietnia. Wielu ludzi w Nikaragui zgadza się, że była to tylko „iskra, która spowodowała dramatyczny pożar, spodziewany od dawna”.

Nie zawsze kościół może być bezpiecznym miejscem. O tym fakcie przekonali się chrześcijanie ze Sri Lanki, kiedy cały świat obiegła dramatyczna wiadomość o zamachu terrorystycznym w Niedzielę Wielkanocną.

Zamachowcy-samobójcy uderzyli w trzy kościoły i hotele w skoordynowany, zbliżony do równoczesnego ataku poranek wielkanocny, w który zginęło ponad 300 osób.

Seria bombardowań rozpoczęła się około godz. 8.45 w stolicy Kolombo eksplozją w sanktuarium św. Antoniego, zabytkowym kościele i zarazem narodowym sanktuarium. Jest to najbardziej znany kościół katolicki w kraju. W ciągu około 45 minut zamachowcy uderzyli w drugi kościół katolicki, św. Sebastiana w Negomba, jakieś 20 mil na zachodnim wybrzeżu kraju od Kolombo. Następnie bomba eksplodowała w protestanckim kościele Syjon na wschodnim wybrzeżu.

W tym samym czasie wybuchły ładunki w trzech ekskluzywnych hotelach w Kolombo, które są popularne wśród ludzi Zachodu. Wśród zabitych jest kilkudziesięciu cudzoziemców. Istnieją doniesienia o dwóch dodatkowych eksplozjach w Kolombo.

Biskup Mendis z Chilaw potępił „brutalny atak jako akt bezwzględnej przemocy, której nie możemy zrozumieć”. Biskup powiedział, że zamachy były „całkowicie nieoczekiwane” i że kraj cieszył się pokojowymi stosunkami między różnymi wyznaniami.

Buddyści stanowią większość mieszkańców 21 milionowej Sri Lanki: stanowią 70 procent ludności kraju; 13 procent to hindusi, a chrześcijanie to około 10 procent. Katolicy Sri Lanki liczą 1,3 miliona. Większość chrześcijan mieszka w zachodniej, przybrzeżnej części kraju. „W okolicy jest wiele kościołów” - powiedział biskup Mendis, dodając, że sanktuarium św. Antoniego przyciąga „ludzi wszystkich wyznań”, a tysiące ludzi odwiedza sanktuarium każdego dnia.

Służby bezpieczeństwa Sri Lanki otrzymały ostrzeżenia, że istnieje zagrożenie dla kościołów, związane z powrotem na Sri Lankę bojowników ISIS. Indyjscy urzędnicy potwierdzili, że skoordynowane eksplozje ukierunkowane na zatłoczone miejskie warunki są typowe dla metody terroru ISIS.

Papież Franciszek po celebracji Mszy św. w Wielkanoc nazwał zamachy bombowe „przerażającymi” i przekazał „serdeczne wyrazy bliskości z całą społecznością chrześcijańską, atakowaną podczas modlitw i wszystkimi ofiarami tak okrutnego aktu przemocy”. Biskup Mendis nazwał te wydarzenia „zbrodnią przeciwko ludzkości”. „Nasza wielkanocna radość została nam odebrana” - powiedział, a Niedziela Wielkanocna „stała się dniem żałoby”.

Raz kościół okazuje się schronieniem a innym razem miejscem śmierci. Wszystko zależy od intencji, z jaką wchodzący przekracza próg Domu Bożego. Ale są też tacy, dla których nie ma żadnych świętości…

Ks. dr Andrzej Paś
Sekcja Polska PKWP

Twój
koszyk

BRAK PRODUKTÓW