Wolna
25 wrz 2019A wolność – jak towar – przelicza on na pieniądze. Tylko Bogu smutno, że człowiek sprzedaje człowieka…
Świat, jak powiadają, stał się globalną wioską. Co to oznacza? Mniej więcej to, że się „skurczył” w komunikowaniu. Każda informacja dociera bowiem z prędkością światła do najodleglejszych zakątków Ziemi. Dzięki temu wiemy, co dzieje się na świecie: gdzie trzęsienie ziemi, katastrofalna powódź, zamach czy… nowa bolączka naszych czasów (a może nie taka nowa) – handel ludźmi!
Papież Franciszek w ostatnim czasie bardzo mocno podkreślał ten problem. Światowy Dzień przeciwko Handlowi Ludźmi został ustanowiony z inicjatywy ONZ w roku 2014. Rok później papież Franciszek ustanowił Międzynarodowy Dzień Modlitwy i Refleksji nt. Walki z Handlem Ludźmi. Jest on obchodzony 8 lutego, w dniu liturgicznego wspomnienia pochodzącej z Sudanu św. Józefiny Bakhity. W jednym z wystąpień Biskup Rzymu apelował: „Ta plaga prowadzi do zniewolenia wielu mężczyzn, kobiet i dzieci z zamiarem wyzysku pracowniczego i seksualnego, handlu narządami, żebractwa i przymusowej przestępczości”. I dodał: „Również szlaki migracyjne są często wykorzystywane przez handlarzy i wyzyskiwaczy do pozyskiwania nowych ofiar handlu ludźmi. Obowiązkiem wszystkich jest potępienie niesprawiedliwości i stanowcze przeciwstawianie się tej haniebnej zbrodni”. Słowa Głowy Kościoła katolickiego mają dodać otuchy szczególnie tym, którzy stali się ofiarami tego procederu. Pomoc Kościołowi w Potrzebie przyłącza się do papieskiej inicjatywy współpracując z fundacją HAART Kenia. Na chwilę obecną HAART jest jedyną organizacją w Kenii, która prowadzi schronisko dla ofiar handlu ludźmi. To rana Afryki i nie tylko tego kontynentu. Ten problem ma zasięg globalny. Na chwilę obecną ONZ szacuje, że ponad 40 milionów ludzi staje się ofiarami niewoli.
W Pakistanie aranżowanie małżeństwa jest powszechną praktyką. Grupy zajmujące się handlem ludźmi regularnie wykorzystują ten zwyczaj, by udawać „swatów” dla mężczyzn z Chin. Przekonują chrześcijanki (często te z biednych rodzin) obietnicą bezpiecznej przyszłości, dobrego męża, który zapewni luksusowe życie. Ale kiedy te kobiety biorą ślub i przeprowadzają się do Chin, stają w obliczu poważnych, powtarzających się nadużyć i utraty osobistej autonomii. Przez pewien czas tak żyła Mehak Parvez, która opowiedziała nam swoją historię.
„Nazywam się Mehak Parvez. Urodziłam się w Pendżabie w Pakistanie i pracuję jako kosmetyczka w Islamabadzie. Wróciłam do domu, aby wziąć udział w ślubie mojej kuzynki. Wyszła za mąż za Chińczyka, wśród gości było wielu Chińczyków. Jednemu z nich się spodobałam, od razu zapytał się o moje pochodzenie. Powiedział mi, że zajmuje się parowaniem Chińczyków z pakistańskimi chrześcijankami. Następnie skontaktował się ze mną i opowiedział o potencjalnych kandydatach na męża. Moja rodzina zaprosiła tego mężczyznę i trzech innych Chińczyków do siebie, a wspomniany swat powiedział mi, że mogę wybrać sobie jednego z nich za męża. Zaznaczył, że każdy z nich jest majętny. Obiecał mnie i mojej rodzinie, że dzięki tej decyzji nasze największe marzenia zostaną spełnione – podkreśla Mehak Parvez.
„Kiedy tylko wyraziłam zainteresowanie, sprawy potoczyły się bardzo szybko. Moja rodzina poprosiła o miesiąc na przygotowanie, ale ten mężczyzna nalegał, że nie jest to konieczne, a ślub zaplanowano w ciągu dwóch dni. Ceremonia odbyła się 19 listopada 2018 r. w Faisalabad (miasto we wschodnim Pakistanie, w prowincji Pendżab, na Nizinie Pendżabu). Wraz z mężem przeprowadziliśmy się do Lahore, gdzie ośmiu innych Chińczyków mieszkało ze swoimi żonami” – kontynuuje kobieta.
Jak zaznacza Mehak Parvez, jej potencjalnie piękne życie szybko zamieniło się w piekło: „Od razu zauważyłam, że coś jest nie tak. Chociaż mężczyzna przekonywał mnie, że mój mąż jest chrześcijaninem, nigdy nie widziałam, żeby modlił się i czytał Biblię. Nie zapewnił mi nawet jedzenia, często również mnie bił. Przyznał się, że udawał, że jest chrześcijaninem, aby skłonić mnie do ślubu.
Minęło trochę czasu i skontaktowałam się z innymi kobietami, które w podobnych okolicznościach wzięły ślub i faktycznie żyły w Chinach. Dołączyłam do ich grupy na jednym z komunikatorów internetowych i dowiedziałam się, że około 1200 chrześcijańskich kobiet zostało wydanych za mąż w ten sam sposób i że są nieludzko traktowane przez swoich mężów. Dodatkowo te, które uważane były za piękne, były wykorzystywane seksualnie, a te, które rzekomo były brzydkie, były po prostu wymieniane”.
Mehak Parvez opisuje również to, co stało się, kiedy otrzymała te wszystkie informacje: „Gdy tylko o tym usłyszałam, uciekłam od niego i nawiązałam kontakt z działaczem na rzecz praw człowieka – Saleem Iqbal. Mężczyzna słysząc moją historię poinformował media, agencje rządowe i siły bezpieczeństwa. Dzięki jego wysiłkom, swat i jego gang zostali aresztowani. W sumie zostało zatrzymanych 15 obywateli Chin, w tym jedna kobieta. Wszyscy zostali oskarżeni o handel ludźmi, jednak ważne jest, aby pamiętać również o wielu dziewczynach, które wciąż przebywają w Chinach i czekają na naszą pomoc.
Jednak, jak mówią statystyki, nie wszyscy mają tyle szczęścia co Mehak. Dziś mówimy wiele o wolności, o prawach człowieka. Pilnujemy się przepisów RODO i wszelkiej „polityki prywatności”. A jednak „chciwy człowiek” nie zmienił się od stuleci. A wolność – jak towar – przelicza on na pieniądze. Tylko Bogu smutno, że człowiek sprzedaje człowieka…
Ks. dr Andrzej PaśMateusz CieniawskiACN Polska