Wenezuelski szef kuchni
23 paź 2019Tony Pereira nie otrzyma żadnych gwiazdek Michelin, mimo że każdego dnia pokonuje wyzwania i trudności godne takiej nagrody.
Tony Pereira ma 51 lat i jest światowej klasy mistrzem kuchni. Mieszka w Wenezueli. Po ukończeniu wielu prestiżowych akademii gastronomicznych pracował w kilku pięciogwiazdkowych hotelach w swoim kraju. Jego dzień pracy zaczyna się o 7 rano, ale Tony w rzeczywistości wstaje każdego ranka o czwartej godzinie. Gdy miasto jeszcze śpi, wsiada na motocykl i jedzie do parafii San Sebastian w Maiquetía, w gminie Vargas, niedaleko stolicy Caracas. Pierwszą rzeczą, jaką robi wchodząc do kościoła, jest modlitwa przed Najświętszym Sakramentem i dziękczynienie za nadchodzący nowy dzień. Potem idzie na dziedziniec, rozpala piec zasilany starym butlowym gazem, zdejmuje kilka ogromnych mosiężnych rondli i dzień po dniu przed udaniem się do swojego miejsca pracy przygotowuje ekskluzywne menu dla grupy wyjątkowych gości.
Ekskluzywne menu to określenie, które wynika nie z powodu wykwintnej natury składników, ale dlatego, że najważniejszym dodatkiem jest obfitość dobroci. Poświęcenie i zaangażowanie Tony’ego i jego pomocników jest tym większe, że pozostałe proste składniki są trudne do zdobycia w tym kraju, tak bardzo pogrążonym w kryzysie gospodarczym i społecznym. Znalezienie niezbędnych produktów jest wyzwaniem, ale szef kuchni wykorzystuje całą swoją kreatywność, aby menu było urozmaicone. „Dzisiaj jest ryż z kurczakiem. 10 kg ryżu i cztery lub pięć kurczaków” – oblicza Tony, mówiąc do siebie. A goście? Ponad 150-oro z nich, głównie dzieci i młodzież, przyjeżdża codziennie do improwizowanej jadalni na wewnętrznym dziedzińcu parafii św. Sebastiana na jedyny, gorący posiłek dnia. Wielu z nich nie miałoby nic do jedzenia, gdyby nie to miejsce. Ojciec Martin, pełen radości kapłan w średnim wieku, wita dzieci i starców przy drzwiach. Przed wejściem do jadalni podaje rękę młodemu chłopcu w niebieskiej koszuli. To 11-letni Felipe, z szeroko otwartymi oczami i otwartym uśmiechem. „Każdego dnia przychodzę tu ze szczytu wzgórza, pchając ojca na wózku inwalidzkim” – wyjaśnia dziecko. Potem musi ponownie wejść na wzgórze. Czy możecie sobie wyobrazić, jak trudne to musi być dla chłopca w jego wieku? Felipe podchodzi do księdza i nieśmiało pyta:„ Mój tata nie mógł dziś przyjść. Ma gorączkę, więc zostawiłem go samego w domu. Czy mógłbym wziąć mu jedzenie do pojemnika?” Kapłan kiwa głową ze zrozumieniem. „Najpierw zjesz coś, a potem przygotujemy posiłek dla twojego taty”. Tony, zarządca „restauracji”, dobrze zna chłopca. „To dobre dziecko. Wspaniale opiekuje się swoim schorowanym ojcem”- twierdzi mistrz kuchni.
W każdy weekend Tony, oprócz kolacji w San Sebastian, jak przystało na szefa kuchni, przygotowuje „bankiety”. Nie są to wesela ani Pierwsze Komunie, ani nawet nie są to dania podawane na porcelanowych talerzach z kryształowymi szklankami. To proste lunche serwowane przede wszystkim dla miejscowych dzieci z najbiedniejszych okolic miasta, które leży na zboczu wzgórza. Skromny Tony nie lubi rozmawiać o tym, co robi; woli mówić o tym, dlaczego to robi. Powód jest ewangeliczny: w twarzy każdego z tych dzieci i osób starszych widzi twarz Chrystusa. Na swoim nieskazitelnie białym fartuchu szefa kuchni nosi prosty drewniany krzyż, który mówi wszystko. Jego twarz smutnieje, gdy mówi o sytuacji w swoim kraju. Kiedy uczył się gastronomi, pracował jako sprzątacz uliczny, aby opłacić swoje studia. To właśnie tam po raz pierwszy zobaczył wielką potrzebę wśród ludzi i poczuł głęboko w sercu, że musi coś z tym zrobić.
W ciągu trzech lat, gdy pomagał w parafialnej kuchni, był świadkiem bardzo poruszających momentów. Wydarzeń, które naznaczyły jego życie. Opowiedział historię, która zmieniła jego życie. Któregoś dnia do jego kuchni przyszedł mężczyzna, aby podziękować mu za wszystko, co zrobił dla niego i jego dzieci. Był wyczerpany codzienną walką o przeżycie swojej rodziny. Postanowił porzucić tę walkę i odebrać sobie życie. Przyszedł pożegnać się z Tonym, który desperacko próbował go odwieść od tej decyzji i dać mu nadzieję. Ale było już za późno, ponieważ mężczyzna kilka godzin wcześniej zażył truciznę. Wkrótce umarł. Po tym traumatycznym doświadczeniu Tony musiał odzyskać harmonię ducha. W tym długo trwającym procesie uzdrowienia pomogły mu jego wiara i wsparcie proboszcza. Tony jest przekonany, że pomimo kryzysu w Wenezueli jest wielu dobrych ludzi. Z wdzięcznością mówi o Carmen, Bercie i Annie, trzech kobietach, które pomagają mu we wszystkim, oraz o wielu innych, które przychodzą w porze lunchu, aby nakryć do stołu i podać posiłki. Jest wdzięczny za ogromne wsparcie, jakie otrzymuje od diecezji La Guaira oraz od firm, które pomagają w dostarczaniu żywności lub sprzętu kuchennego. Po południu, po zakończeniu pracy, Tony odpoczywa przez chwilę, a potem organizuje następny dzień pracy. Wsiada na stary motocykl i jedzie do piekarni, gdzie odbiera od 10 do15 bochenków świeżego chleba. Cienkie kromki zapewnią „syte jutro” dla każdego dziecka, ponieważ chleb jest tak drogi, że wielu mieszkańców Wenezueli nie stać na zakup całego bochenka. To kolejna i bardzo ważna „kropla miłości”. Wraca do domu. To był długi dzień. Jedzie swoim nieco starzejącym się motocyklem – ma już 10 lat i potrzebuje kilku napraw, ale wciąż działa. Przed pójściem spać Tony prosi Boga o siłę, by kontynuować swoją pracę, by być w stanie pomóc swoim braciom i siostrom.
Tony Pereira nie otrzyma żadnych gwiazdek Michelin, mimo że każdego dnia pokonuje wyzwania i trudności godne takiej nagrody; zapewne nigdy nie wygra konkursu kulinarnego, Ale nie mam wątpliwości, że ten szef kuchni z La Guaira na co dzień naprawdę zdobywa tytuł Masterchefa, ponieważ bez wątpienia daje radość dla tak wielu ludzi.
Papieskie Stowarzyszenie PKWP (ACN International) wspiera wiele projektów w Wenezueli, pomagając różnym diecezjom w prowadzeniu kuchni z jedzeniem. Znajdują się one obecnie w setkach parafii w całym kraju. ACN niedawno dostarczyło diecezji La Guaira 11 lodówek i kuchenkę. Pracownicy ACN odwiedzili także kilka z tych kuchni, w tym jedną w parafii San Sebastian, gdzie poznali Tony’ego, ojca Martina i grupę wolontariuszy. ACN wspiera także księży w Wenezueli stypendiami mszalnymi.
Ks. dr Andrzej PaśACN Polska