Ucho Igielne
17 paź 2018Co daje jej ponadludzką siłę i wiarę? Asia pokazuje różaniec, nie wypuszcza go z ręki. Ten różaniec specjalnie dla niej przekazał papież Franciszek jako symbol łączności duchowej z nią i jej rodziną.
„Gdy wybierał się w drogę, przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, pytał Go: Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?” (Mk 10,17)
Czy my także próbujemy przypodobać się Jezusowi jak ów rozmówca, który miał wiele posiadłości i niczym wielbłąd wciskał się w ucho igielne bram zbawienia? Co dalej? Został zaskoczony przez Jezusa stwierdzeniem, że nikt nie jest dobry. Nikt? Po ludzku nikt, tylko Bóg. Możemy przestrzegać prawa i przykazań, ale czy to nas czyni dobrymi? Czy przestrzeganie pewnych zasad czyni z nas ludzi dobrych? Wydaje się, iż jest to tylko zachowywanie pewnego obowiązku, a nie czynienie dobra. Dobro kosztuje, o czym dowiadujemy się w dalszej części rozmowy Jezusa z nieznajomym. W końcu odszedł smutny, czy może raczej niezadowolony. Chciał usłyszeć od Mistrza, że jest perfekcyjny. Natomiast rozmowa pokazała, co jest dla niego najważniejsze; dobra doczesne. Jezus zaproponował mu udział w swojej misji, która okazała się zbyt trudna. Jednakże, co jest istotne w redakcji św. Marka, Jezus spojrzał na swojego rozmówcę, tak jak na apostołów – z miłością. Jezus widzi więcej niż my. My dostrzegamy zazwyczaj jedynie system przepisów moralnych, z których się rozliczamy i ostatecznie usprawiedliwiamy, a On pyta o nasze całe życie. Nie tylko o to, co chcemy Mu wyeksponować. Tak pyta Duch Mądrości, wobec której nawet złoto jest garścią piasku. Jezusowa Mądrość dostrzega nas w Prawdzie, a boimy się takiego wzroku. Dlaczego? Bo nie chcemy stracić bardzo osobistego majątku, tajemnic serca, które są tylko i wyłącznie dla nas. Jednak to wszystko jest tylko iluzją, złudzeniem. Paradoksalnie, bardziej prawdziwe jest to, co nosimy w sercu, niż to, co trzymamy w ręku, bo „odkryte jest i odsłonięte przed oczami Tego, któremu musimy zdać rachunek” (Hbr 4, 13). Przekonuje nas o tym postawa chrześcijanki z Pakistanu – Asii Bibi, która od ponad 10 lat czeka w celi śmierci na wyrok. Dziesiąty rok w więzieniu to lata przerażającego bólu a przede wszystkim tęsknota za rodziną, która daje jej nadzieję. Na kilka godzin przed rozprawą apelacyjną władze zaproponowały jej wolność w zamian za wyrzeczenie się Chrystusa i przejście na islam. Jednak to nie złamało dzielnej Pakistanki. Co daje jej ponadludzką siłę i wiarę? Asia pokazuje różaniec, nie wypuszcza go z ręki. Ten różaniec specjalnie dla niej przekazał papież Franciszek jako symbol łączności duchowej z nią i jej rodziną. Najnowsze wiadomości sugerują, iż jej apelacja w sprawie kary śmierci za złamanie fundamentalistycznego prawa islamskiego została uwzględniona. Wyrok jest jednak utrzymany w tajemnicy w obawie o życie Pakistanki i jej rodziny. Po uniewinnieniu ona, jej mąż i pięcioro dzieci nie będą mogli pozostać w ojczyźnie z obawy o własne bezpieczeństwo. Czeka ich los uchodźców religijnych. Ta sytuacja w Pakistanie pokazuje, jak bardzo potrzebna jest reforma tzw. ustawy o bluźnierstwie, której ofiarami stają się w większości wyznawcy Chrystusa. To oni płacą najwyższą cenę. Do czego zdolne są oczy zaślepione fanatyzmem religijnym?
Asia Bibi z Pakistanu daje nam wszystkim świadectwo poprzez swoje cierpienie, że to nie obowiązek religijny czyni z nas ludzi wiary, ale wiarygodność naszego serca i podążanie za Chrystusowym ideałem. Pakistańska kobieta jest żywym przeciwieństwem młodzieńca z Ewangelii, który pyta o to, co ma czynić, aby osiągnąć życie wieczne. Jezusowy rozmówca odchodzi sfrustrowany swoim poprawnym życiem jednak przekonany, że postąpił dobrze, ale odchodzi zasmucony. Dlaczego? W tym przypadku serce okazało się mądrzejsze niż rozum. Serce – podobnie jak Asi Bibii – nakazywało iść za Mistrzem i jego uczniami, rozum dyktował politykę prywatności. Myślę, że z tym dylematem każdy z nas spotyka się na co dzień. Jak żyć duchowością Ewangelii w domu, pracy w zwyczajnym życiu? Myślę, że jedno z drugim współistnieje. Podobnie jak dusza i ciało. Lecz gdy zabraknie między nimi harmonii, rozpoczyna się dramat, o którym często mówi papież Franciszek: „Na własne oczy widzimy konsekwencje tej tragicznej drogi: człowiek żądny rzeczy traci z pola widzenia towarzyszy podróży; wtedy na drogach świata panuje wielka obojętność. Kierując się swymi instynktami, człowiek staje się niewolnikiem niepohamowanego konsumpcjonizmu: wówczas zostaje uciszony głos Boga; wtedy inni (…) stają się irytującymi odpadami; wówczas stworzenie nie ma już innego sensu, jak tylko zaspokajanie produkcji, zależnie od potrzeb”.
Do jakiego świata odchodzi nasz rozmówca? Każdy idzie w inną stronę. Jezus zabiera swoich uczniów w kolejne miejsca, kolejne sytuacje, a on wraca do domu. Nie wiem, czy w nim poczuje się lepiej, czy dalej będzie spełniać wymagania przykazań. Może raczej powinien uczyć się od Asii Bibi świadomości wyznawania swojej wiary aż po najwyższą cenę, czy od tej ubogiej wdowy z Ewangelii, która do skarbony świątynnej wrzuciła wszystko, co miała na swoje utrzymanie, nie wiedząc nawet o tym, że zyskała uznanie Jezusa. Dokonały niemożliwego – wielbłąd przeszedł przez ucho igielne!
Ks. dr Andrzej PaśSekcja polska PKWP