Pakistan
02 gru 2020Pomagamy tam, gdzie możemy.
Shafique Masih z rodziną
Jednym z głównych wniosków zawartych w ostatnim raporcie papieskiego stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie „Prześladowani i Zapomniani?”, obejmującym lata 2017 – 2019, było stwierdzenie, że represje względem chrześcijan najbardziej wzmogły się w Azji Południowej i Wschodniej. Jest to obecnie najbardziej gorący punkt w regionie, jeśli chodzi o prześladowania. Niestety z biegiem czasu obserwujemy, że sytuacja ta wciąż się utrzymuje. Z Pakistanu nieustannie docierają do nas złe wiadomości. Nadal obowiązuje tam tzw. „ustawa o bluźnierstwie”, która jest zdecydowanie nadużywana. Chrześcijanie i inne mniejszości doświadczają nietolerancji, w tym przemocy i dyskryminacji ze strony organów państwowych. Są często traktowani jak obywatele drugiej kategorii. Dyskryminacja przejawia się np. tym, że wyznawcy Chrystusa otrzymują najgorsze, najbrudniejsze prace: sprzątanie ulic czy kanalizacji – czasem jest to praca wręcz niewolnicza i za niewielką pensję. Kobiety, a coraz częściej nastolatki, są uprowadzane i przymuszane do małżeństwa. Atakowane są też kościoły. Ponadto obserwuje się wzrost władzy radykalnych islamistów, powodujący jednocześnie wzrost strachu wśród chrześcijan.
Shafique Masih żyje w ukryciu od prawie dwóch dekad, pomimo tego, że sąd uniewinnił go w sprawie o bluźnierstwo w 2001 roku. Masih był jednym z dwóch chrześcijan oskarżonych o obrazę islamu podczas protestów w Faisalabadzie, w prowincji Pendżab, w maju 1998 r., wywołanych wyrokiem śmierci wydanym na chrześcijanina na mocy ustawy o bluźnierstwie. Obecnie pracuje jako spawacz w wynajętym sklepie i mieszka z rodziną w schronisku zbudowanym przez Narodową Komisję Sprawiedliwości i Pokoju (NCJP) Konferencji Episkopatu Pakistanu. Jest ojcem trzech synów i czterech córek. O swoich ciężkich doświadczeniach opowiadał stowarzyszeniu Pomoc Kościołowi w Potrzebie: „Prowadziłem warsztat spawalniczy w wiosce niedaleko Faisalabadu. Dzieliłem elektryczny licznik z dwoma innymi osobami, w tym z Majeedem, muzułmaninem, który prowadził sklep z czapati, czyli lokalnym płaskim chlebem. Nie płacił rachunku przez trzy miesiące, argumentując, że zużywam więcej prądu. Kilka razy doszło między nami do ostrej wymiany zdań na temat rachunku. W tamtym czasie miałem dostać prowizję w wysokości 300 tys. rupii (1810 dolarów), aby wykonać około 25 rolet na potrzeby targu. Majeed zazdrościł mi tego projektu i oskarżył mnie o udział w trwających protestach przeciwko ustawie o bluźnierstwie w Faisalabadzie i mówienie w sposób uwłaczający o Proroku Mahomecie”.
Dalej Shafique Masih opowiada, że gdy 31 maja 1998 r. pracował w sklepie, kilku mężczyzn zgromadziło się przed nim. Jego pracownicy ostrzegli go, że mężczyźni ci omawiają skierowane przeciwko niemu oskarżenia. Zasugerowali nawet, żeby zamknął sklep i poszedł do domu, by uniknąć kłopotów. O 16:30 z okolicznych meczetów ogłoszono ważny komunikat: pewna osoba znieważyła Świętego Proroka.
„Tłum uzbrojony w płonące pochodnie i kije zebrał się tego samego wieczoru pod moim domem i zagroził, że go spalą” – kontynuuje swą historię Pakistańczyk. „Majeed zawołał mnie, a tłum zaciągnął mnie na główne skrzyżowanie, gdzie zaczęły zbierać się setki osób z okolicznych wiosek. Nie miałem gdzie uciekać. W obawie o moje życie, znajomi zamknęli mnie w szkole poza wioską. Wkrótce usłyszeliśmy strzały, gdy nacierający próbowali przełamać szkolną bramę. Właściciel fabryki zadzwonił na policję, która przybyła do szkoły w ciągu pół godziny. Aby zapobiec atakowi na posterunek policji, tej samej nocy zostałem przewieziony do Centralnego Więzienia w Faisalabadzie”.
Wspomnienia trzyletniego pobytu w więzieniu są dla Shafique’a niczym wspomnienia z piekła. Kilka razy inni więźniowie chcieli go zamordować w celi. Czasami zamek był celowo zostawiany otwarty, żeby każdy mógł wejść i zaatakować. Oskarżono go w dwóch sprawach, odpowiednio z wyrokami pięciu i siedmiu lat. Dziś Pakistańczyk dziękuje Bogu za swoją wolność: „Dziękuję NCJP (Narodowej Komisji Sprawiedliwości i Pokoju) za zapewnienie mi adwokata, mieszkania i sprzętu do spawania. Po uwolnieniu w 2001 r. znalazłem schronienie u księdza. Opiekował się mną jak synem i dbał o wszystkie potrzeby mojej rodziny, szczególnie w święta takie jak Boże Narodzenie czy Wielkanoc. W 2003 r. zostaliśmy przeniesieni do tego schroniska – dwupokojowego mieszkania na osiedlu”.
Czworo dzieci Shafique’a urodziło się tutaj. Najmłodsze, 12-letnie bliźniaki, pomagają tacie w spawalni, bo ma kataraktę lewego oka. Z powodu pandemii nie ma obecnie zbyt dużo pracy. A dom się rozpada; ściana na podwórku zawaliła się w zeszłym roku podczas monsunowych deszczy. Teren jest zalany wodą ściekową, dlatego Shafique wziął pożyczkę na odbudowę toalety. Życie biegnie niby zwyczajnie. Najstarsza 20-letnia córka Shafique’a wyszła za mąż w zeszłym roku. Rodzina regularnie chodzi do lokalnego kościoła katolickiego, gdzie Shafique gra na harmonii dla chóru. Odwiedza też swoich przyjaciół w warsztacie naprawy instrumentów muzycznych. Czasami odwiedza też swych braci we wsi Bagywal, ale tylko w nocy.
Od 2011 roku PKWP regularnie finansuje prace Narodowej Komisji Sprawiedliwości i Pokoju (NCJP) Konferencji Episkopatu Pakistanu. Organizacja ta wspiera i udziela pomocy prawnej ofiarom prawa o bluźnierstwie. „Prawo to jest nadużywane, by uderzać w niewinnych. Jeśli milczysz, zaczynają podejrzewać. Jeśli spróbujesz odpowiedzieć na ich zarzuty, przekręcą twoje zeznania. To musi się skończyć. Teraz boję się tylko o przyszłość moich dzieci; wszystkie porzuciły szkołę” – podsumowuje Shafique Masih.
13 października br. otrzymaliśmy informację, że w Karaczi porwana została trzynastoletnia katoliczka, Arzoo Raja. Zmuszono ją do wyrzeczenia się swojej wiary i poślubienia własnego porywacza – pochodzącego z tego samego miasta, 40-letniego muzułmanina Aliego Azhara. Półtora tygodnia później pod siedzibą Karaczi Press Club zebrała się znaczna grupa chrześcijan, a także muzułmanów i hinduistów – aktywistów społecznych pod przewodnictwem dwójki parlamentarzystów, aby protestować i wytoczyć proces w sprawie plagi porwań, przymusowych nawróceń i ślubów, która dotknęła nieletnich z mniejszości religijnych, przede wszystkim chrześcijan. Tego typu przestępstwa powinny być karalne na podstawie Ustawy o ograniczeniu małżeństw nieletnich (Child Marriage Restraint Act) z 2014 r., jednakże policja i członkowie organów sądowych często uniemożliwiają zastosowanie tego prawa. Interweniował nawet Pakistański Minister Praw Człowieka, Shireen Mazari. Z kolei pakistański dziennik Dawn przytoczył słowa gubernatora prowincji Sindh, Imrana Ismaila, wypowiedziane na spotkaniu z członkami mniejszości religijnych: „W sprawach dotyczących małżeństw nieletnich nie może być mowy o kompromisie”.
26 października adwokat porwanej nastolatki, Tabassum Yousaf, złożyła pozew do Sądu Najwyższego w Karaczi. „Pomoc Kościołowi w Potrzebie w przeszłości pokrywała już koszty prawne obrony nieletnich chrześcijan, ofiar podobnych przestępstw (na przykład Humy Younus). Tym razem sfinansuje także pomoc prawną dla Arzoo Raji i wesprze jej rodzinę, która na dzień dzisiejszy nie ma żadnych dochodów” – poinformował Alessandro Monteduro, dyrektor włoskiej PKWP, dodając stanowczo, że już najwyższy czas, aby instytucje służące obronie ofiar, czyli policja i wymiar sprawiedliwości, uwolniły się od presji wywieranej przez ekstremistów.
Na początku listopada br. PKWP otrzymało informację, że Arzoo Raja jest bezpieczna. Źródła powiązane z mediami w Pakistanie podały, że po rozprawie, jaka odbyła się 2 listopada, Sąd Najwyższy w Sindh nakazał policji uwolnić dziewczynkę z domu jej domniemanego porywacza i zabrać ją do schroniska dla kobiet. Sąd nakazał również przeprowadzenie dochodzenia w celu ustalenia wieku młodej chrześcijanki. „Mamy nadzieję, że w następnych rozprawach sądowych sprawiedliwość zwycięży. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego szczęśliwego i szybkiego rozwoju sprawy w przypadku Arzoo Raji” – mówi Regina Lynch, dyrektor działu projektów PKWP i dodaje: „Ostatnia decyzja jest sukcesem dla pakistańskiej praworządności oraz dla wielu osób ze wszystkich grup religijnych, które pracują nad powstrzymaniem przymusowych małżeństw. Mamy nadzieję i wierzymy, że prawo i sprawiedliwość ponownie zwyciężą w nadchodzących przesłuchaniach. Teraz ważne jest, aby skrzywdzona dziewczynka, która doświadczyła mocnej traumy, otrzymała dobrą opiekę. PKWP pomaga tam, gdzie może”. Sprawa nie jest jeszcze zakończona. Według organizacji broniących praw człowieka, co roku w Pakistanie uprowadza się i zmusza do małżeństwa około 1000 chrześcijańskich i hinduistycznych kobiet i dziewcząt.
Mimo tak trudnej rzeczywistości kościoły w Pakistanie są pełne, a wspólnoty chrześcijańskie rozwijają się dynamicznie. Wiara wyznawców Chrystusa pozostaje niezachwiana. Coraz większą rolę odgrywają świeccy, którzy działają jako katechiści. PKWP wspiera ich kształcenie i promuje różne programy duszpasterskie, mające na celu wzmocnienie wiary, np. w duszpasterstwie młodzieży. Ponadto, wspieramy lokalny Kościół projektami budowlanymi i zakupem pojazdów, a także pomagamy księżom poprzez stypendia mszalne. Mimo, że chrześcijanie w Pakistanie stanowią zaledwie 2% populacji, nie są zostawieni sami sobie.
Kinga WaliszewskaACN Polska