Kościół Miszy
02 mar 2022Z Bożą pomocą bracia i siostry zakonne oraz parafie na całej Ukrainie pomogły przywrócić na właściwe tory los tych rodzin. Około półtora miliona uchodźców musi żyć za mniej niż 70 euro miesięcznie.
Zdjęcie ACN, Uchodźcy z Charkowa, Ukraina
Historia pomocy Kościołowi na Ukrainie sięga 1953 roku. Wówczas to kardynał Tisseranta, sekretarz watykańskiej Kongregacji ds. Kościołów Wschodnich, otrzymał prośbę o wsparcie seminariów duchownych z Europy Wschodniej. Poproszono także o pomoc w odbudowie zakonu mnichów greckokatolickich Studytów, zlikwidowanego przez komunistów w 1946 roku. Tuż po uwolnieniu w styczniu 1963 roku, po 18 latach więzienia i pracy przymusowej, ukraiński arcybiskup greckokatolicki Josyf Slipyj spotkał się w Rzymie z założycielem PKWP o. Werenfriedem van Straatenem. Pomoc dla Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego na emigracji została uzgodniona i rozpoczęła się w tym samym roku. Zanim kardynał Slipyj zmarł w Rzymie w 1984 r., PKWP wsparło Ukraiński Kościół Greckokatolicki kwotą 10 milionów dolarów. W 1989 roku PKWP rozpoczęło wielką kampanię biblijną i modlitewną, w ramach której setki książek religijnych zostały wysłane do ludzi w kraju, który został odcięty żelazną kurtyną od reszty świata. 30 marca 1991 r. z wygnania powrócił na Ukrainę kardynał Myrosław Lubaczowski, zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Ta data wyznacza początek naszej pomocy w odbudowie struktur kościelnych na terenie Ukrainy. Od 1 kwietnia 1993 r. w ukraińskim radiu ogólnokrajowym rozpoczęto nadawanie programu Radio Woskresinnia (Radio Zmartwychwstanie). Do dzisiaj był to jeden z kluczowych projektów PKWP, który obecnie obejmuje wsparcie dla mediów w Kościele katolickim obu obrządków, głównie w ZHYVE.TV oraz radiu EWTN lub Radiu Maryja. Media wnoszą ogromny wkład w dialog międzyreligijny w tym kraju. Chociaż czasy prześladowań skończyły się, PKWP nadal wspiera katolików na Ukrainie. Szczególnie ucierpiał Kościół greckokatolicki. Wszystkie jego struktury zostały zniszczone. Kapłani, zakonnicy i świeccy są z pewnością wzorem zaangażowania i dokładają wszelkich starań, aby niemożliwe stało się możliwe, ale wiele zadań może urzeczywistnić się tylko przy pomocy finansowej z zagranicy.
Około 85% ludności Ukrainy to chrześcijanie. Większość (69%) należy do różnych Kościołów prawosławnych, ponad 11% to katolicy. Największy z Kościołów zjednoczonych z Rzymem, Ukraiński Kościół Greckokatolicki, od czasu przywrócenia jego struktur w 1989 r., jest większościowym Kościołem zachodniej Ukrainy. Obecnie liczy 16 eparchii (diecezji). Odsetek tych wyznawców w siedmiu diecezjach (Lwów, Stryj, Buczacz, Tarnopol, Sokal, Iwano-Frankowsk i Sambor-Drohobycz) wynosi od 58% do 74%, na Zakarpaciu (Uszgorod) około 25%, a w diecezjach Kołomyja, Czerniowce i Kamieniec tylko około 17%. Na środkowej i wschodniej Ukrainie wyznawcy Kościoła greckokatolickiego stanowią niewielką mniejszość, bo zaledwie jeden procent. Diecezja Mukaczewo ma status autonomiczny i dlatego podlega bezpośrednio Watykanowi. Kościół katolicki obrządku łacińskiego, który z przyczyn historycznych nadal w wielu miejscach postrzegany jest jako „Kościół polski”, posiada na Ukrainie 7 diecezji, wśród których w 2002 r. powstały nowe w wyniku podziału Żytomierza: Charków-Saporosze i Odessa-Simferopol /Kijów i Kamieniec-Podolski. Na Zakarpaciu (Mukaczewo) administracja apostolska została podniesiona do rangi diecezji w 2002 roku. Odsetek wierzących wynosi od 1 do 4%, średnio około 2%. Na Ukrainie jest też bardzo nieliczna mniejszość ormiańsko-katolicka, którą opiekuje się Ordynariat Kościoła Ormiańsko-Katolickiego w Armenii, Gruzji, Rosji i Europie Wschodniej.
Obecna sytuacja egzystencjalna mieszkańców Ukrainy jest dramatyczna. Ludzie żyją poniżej progu ubóstwa, jak Wiktor, który zmuszony jest do demontażu drewnianej podłogi we własnym domu. Teraz, gdy on i jego żona nie mają stałej pracy, z powodu wojny na Ukrainie, on i jego synowie Wasiliej i Kola przystąpili do rozcinania desek podłogowych, aby ogrzać swoje mieszkanie. Viktor i jego żona mają nadzieję, że wiosną znów znajdą pracę w rolnictwie. Do tego czasu, życie to tylko przetrwanie. „Tylko Kościół nam pomaga” – mówi Viktor, wdzięczny za zupę, herbatę i chleb, które otrzymał tego ranka od braci Albertynów w mieście Zaforizhya. Chleb, który jada rodzina, upiekł Misza, młody człowiek zabrany z ulicy przez tych samych braci. Jeszcze kilka lat temu mieszkał w tunelach miejskiego systemu grzewczego wraz z pięcioma innymi osobami, z których większość jest obecnie uzależniona od narkotyków lub w więzieniu. Misza jest żonaty i niedawno został ojcem. „W moim przypadku wszystko się zmieniło, bo poznałam braci zakonnych – Albertynów. Pokazali mi inną drogę. Po modlitwie wszystko zaczęło się układać. Teraz pomagam braciom i piekę chleb dla ubogich i bezdomnych, ponieważ sam tak żyłem” – dodaje mężczyzna. Wspólnota braci nie tylko mieszka w swoim klasztorze, ale także daje schronienie wielu bezdomnym, taki tymczasowy „dach nad głową”. Bracia doradzają i wspierają tych ludzi pod każdym względem, pomagając wielu z nich w powrocie do normalnego, niezależnego życia. Jest tu miejsce dla maksymalnie 26 bezdomnych mężczyzn, którzy mogą dzielić się z braćmi, ale zimą liczba ta często rośnie do nawet 40 mężczyzn, którzy przychodzą po schronienie. W tym samym czasie bracia prowadzą kuchnię w pobliżu katedry, przy której codziennie dostarczają posiłki ubogim i potrzebującym. Wiele z tych osób to starsi emeryci, których w innym przypadku nie byłoby stać na ciepły posiłek z powodu szybko rosnących cen w kraju. Na zewnątrz, przed swoim domem, bracia zbudowali małą kaplicę z figurą Matki Bożej Fatimskiej, która nocą jest oświetlona. Na przedmieściu, w którym znajduje się ich klasztor, nie ma ani jednego kościoła, ale wielu przechodniów zatrzymuje się przed ich kapliczką, a nawet klęka na ziemi, aby się pomodlić. Dzięki hojności ofiarodawców PKWP, kilka lat temu, bracia Albertyni mogli wyremontować instalację centralnego ogrzewania, zainstalować izolację termiczną, pozbyć się skroplin na ścianach i przeprowadzić różne inne, pilne naprawy. Wielu bezdomnych przebywających w klasztorze aktywnie pomagało w pracach remontowych. W zeszłym roku, także dzięki wsparciu darczyńców PKWP, bracia mogli wymienić 16-letni samochód, którym rozwozili paczki żywnościowe oraz otaczali opieką wiele rodzin z sąsiedztwa.
Z Bożą pomocą bracia i siostry zakonne oraz parafie na całej Ukrainie pomogły przywrócić na właściwe tory los tych rodzin. Około półtora miliona uchodźców musi żyć za mniej niż 70 euro miesięcznie. To ciężka praca, ale brat Wiesław i jego koledzy widzą w tym szansę. „Są tu ludzie bogaci, ale przez długi czas nie było tu miejsca dla misji Kościoła. Dlatego myślę, że musiał nas tu sprowadzić sam Bóg. Poprzez naszą postawę, modlitwę, przez noszenie habitu, przez krzyż i przez naszą kaplicę, staramy się zmieniać ten świat, aby został uzdrowiony przez miłość Chrystusa” – zauważa. Stanisław Szyrokoradiuk, biskup Odessy i Symferopola, były administrator apostolski Charkowa, z nadzieją patrzy na przyszłość Kościoła na Ukrainie – nawet w obecnej sytuacji: „Kiedy odzyskaliśmy nasz kościół od komunistów, w latach 90. tylko siedem osób przyszło na pierwszą Mszę św. Teraz kościół jest pełny w niedziele na każdej z siedmiu Mszy św. Nawet prawosławni przychodzą i przynoszą nam pomoc, bo Kościół katolicki naprawdę pomaga uchodźcom i biednym” – zauważa hierarcha.
I rozpoczęła się wojna. Za nią zapłacą – jak zwykle – najsłabsi…
Ks. dr Andrzej Paś, ACN Polska