Katedra Matki Teresy
06 wrz 2017On niszczy we mnie wszystko” – pisała do swojego spowiednika. „Wszystko we mnie jest ścięte lodem. Mam w sobie tak straszną ciemność, jakby wszystko obumarło”. Te słowa pochodzą z prywatnych listów i pism Matki Teresy z Kalkuty.
Aż trudno uwierzyć, że ta znana na całym świecie Ikona Dobra i Miłosierdzia, dzisiaj już Święta, przez ponad pięćdziesiąt lat czuła „duchową pustkę – opuszczenie”, a mimo to ufała Bogu do końca. Kilka dni temu obchodziliśmy kolejną rocznicę śmierci Matki Teresy, a rok temu jej kanonizację. To wyjątkowa postać w świecie i Kościele. W 1928 r. wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Loretanek. Jednak w głębi serca czuła, że Bóg wzywa ją jeszcze do innego dzieła. W 1946 jadąc pociągiem usłyszała wewnętrzny głos, by porzucić dotychczasowe życie zakonne i zamieszkać na ulicach Kalkuty razem z nędzarzami i bezdomnymi. Dokonało się to dokładnie 16.08.1948r. To był ten ostatni moment, kiedy Święta emocjonalnie czuła biskość i ciepło Boga. Potem była już tylko ciemność duchowa, która trwała do śmierci. Mimo wewnętrznego rozdarcia, jej świętość kształtowała ją, a ona formowała świat miłosierdzia. Czy jest możliwe tworzenie takiego ogromu dobra dla bliźnich bez doświadczenia bliskości Boga? Nie. To nie jest możliwe. Św. Teresa z Kalkuty, pomimo iż była emocjonalnie „uwięziona” w oschłości duchowej, nie pozwoliła pokonać się tej ciemności. Świadczy o tym jej całe życie, które dla nas wyglądało jak jedna – piękna modlitwa – modlitwa czynu. Gdy umierała, jej ostatnie słowa brzmiały: „…nie mogę oddychać”. I nie mogła, ponieważ jej powietrzem były porzucone na śmietnikach niemowlęta, albo umierający w rynsztokach Kalkuty, czy też bezimienni w slumsach. Bóg był cały czas przy niej, nie przez słowa, ale poprzez cierpiące ciała, nad którymi pochylała się ze samarytańskim współczuciem.
To Święta na nasze czasy. Gdy słowa coraz mniej znaczą czy wręcz tracą swoją zwyczajową wartość, jej świętość bardzo pasuje do naszego plastikowego i betonowego świata. To świętość jakaś inna z konkretną twarzą z bólem, dylematami wiary, surowym życiem. I bez znaczenia, czy jest to życie chrześcijanina, hinduisty czy muzułmanina. Odpowiedzią na radość kanonizacji Świętej, którą znamy z ekranów naszych telewizorów, jest konsekracja pierwszej na świecie katedry pod wezwaniem św. Teresy z Kalkuty w Prisztinie (Kosowo). Konsekracja miała miejsce 5 września, w pierwszą rocznicę kanonizacji Matki Teresy. To nie tylko konsekracja, ale także ekumeniczne i międzyreligijne spotkanie. Kamień węgielny kościoła został położony w sierpniu 2005 roku przez zmarłego pierwszego prezydenta Kosowa Ibrahima Rugovy. Sama konstrukcja rozpoczęła się w 2007 roku. Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie przeznaczyło na ten cel łącznie 1,4 mln euro. Biskup Dode Gjergji dziękując powiedział: „Przyłączyliśmy się do tego projektu ufając Bożej Opatrzności i sile naszego narodu. Myśleliśmy, że budowa będzie trwała dziesięciolecia. Pomoc Kościołowi w Potrzebie jest największym poparciem w tym projekcie. Dziękuję za dobrą współpracę”.
Choć Stolica Apostolska nadal nie uznaje niepodległości Kosowa w Serbii od 2008 roku, jednak papież Franciszek wyznaczył 88-letniego kardynała Ernesta Simoni na swojego specjalnego wysłannika. Simoni to albański biskup, który przetrwał prawie 30 lat tortur podczas obozów pracy i był dwukrotnie skazany na śmierć przez komunistyczną dyktaturę Envera Hoxha. W ceremonii uczestniczyli biskupi albańscy i serbscy Cerkwi Prawosławnych oraz władze różnych muzułmańskich wspólnot religijnych. Ponieważ wspólnota katolicka jest mniejszością w tym głównie muzułmańskim kraju, nadal ma ona znaczący szacunek i autorytet. Muzułmanie bowiem uważają katolików i ich kapłanów za gwarancję albańskiej tożsamości i historii. Władze polityczne przyznały Kościołowi Katolickiemu w Kosowie specjalne uznanie poprzez zatwierdzenie projektu budowy katedry p.w. Św. Matki Teresy z racji wyjątkowej roli Kościoła w ich kulturze i tożsamości narodowej. Bowiem najstarsze dokumenty pisane w języku albańskim to formuła baptystyczna i Pismo Święte – które pochodzą z Kościoła Katolickiego. Kosowo jest świadectwem, że możliwe jest, aby dwie religie – islam i chrześcijaństwo – żyły obok siebie. To coś naprawdę unikalnego dla tego obszaru Bałkanów. To wydarzenie potwierdza słuszność słów nowej Patronki Katedry, która kiedyś powiedziała: „Niektórzy nazywają Go Wisznu, inni Allahem, inni po prostu Bogiem, ale wszyscy musimy sobie uświadomić, że to On stworzył nas do wielkich rzeczy: do miłości i bycia kochanym. Liczy się tylko miłość. Nie możemy kochać bez modlitwy i dlatego, niezależnie od religii musimy się wspólnie modlić”.
Ks. dr Andrzej PaśPapieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie