Felieton „Liban. Dobro pośród cierpienia”
06 maj 2020Miniony czas przyniósł ludzkości wiele cierpienia, ale wyzwolił też pokłady dobra.
Jadłodajnia „Stół św. Jana Jałmużnika”, Zahleh, Liban; fot. ks. Andrzej Halemba, 2016
To prawda, ubodzy są wszędzie, w Polsce także. Dlatego i u nas wciąż potrzebne są jadłodajnie, noclegownie, przytułki, domy pomocy, które często prowadzone są przez Kościół. Jeśli jednak porównamy sytuację w naszej ojczyźnie z tą, jaka panuje np. w Libanie, to generalnie możemy powiedzieć, że żyjemy w dobrobycie. Przypomnijmy, kryzys gospodarczy tego bliskowschodniego kraju pogłębia się od dawna – zamykane są przedsiębiorstwa, rośnie bezrobocie i korupcja, banki nałożyły ograniczenia na wypłaty i transfery zagraniczne, waluta zdewaluowała się. Liban jest bardzo zadłużonym krajem, uzależnionym od importu towarów i usług. Korzyści płynące z zaciągniętych w ostatnich latach pożyczek rządowych, zasilały wąską klasę elit, nie rozwiązując problemu rosnącego ubóstwa, a system podatkowy jeszcze bardziej pogłębił nierówności. Państwo pozbawione jest środków na walkę z kryzysami społecznymi i środowiskowymi. Trzeba też pamiętać, że na terenie Libanu znajdują się obozy dla uchodźców z Syrii, w których mieszka według szacunków 1,5 mln osób, co stanowi dodatkowe obciążenie dla państwa.
W kontekście kryzysu gospodarczego, który może doprowadzić do kolejnej wojny domowej, obecność chrześcijan w kraju jest zagrożona. Zamykane są szkoły i inne ośrodki opieki społecznej, w tym niekiedy także chrześcijańskie, a jednocześnie nie wypłaca się wynagrodzeń. Jeżeli sytuacja w Libanie się nie zmieni, społeczność chrześcijańska nadal będzie emigrować. Spowoduje to zmianę demograficzną, która przekształci tę ostatnią dużą enklawę chrześcijaństwa na Bliskim Wschodzie w arabskie państwo muzułmańskie, dyskryminujące wyznawców Chrystusa.
– Kościół w Libanie musi stawiać czoła trudnym wyzwaniom, ponieważ coraz więcej jest osób potrzebujących i wymagających troski – mówił Pomocy Kościołowi w Potrzebie melchicki arcybiskup Georges Bacouni z Bejrutu w grudniu 2019 r. – Instytucje kościelne: szkoły, uniwersytety i szpitale już teraz doświadczają poważnych trudności. Ludzie nie mogą sobie pozwolić na opłacenie czesnego lub kosztów leczenia. Nie chcemy podejmować trudnych decyzji, takich jak zamykanie szkół. Z perspektywy historycznej, zarówno szkoły jak i uniwersytety katolickie w Libanie zawsze służyły wszystkim, także muzułmanom i druzom. Są one miejscami, gdzie młodzi ludzie mogą doświadczyć kultury wspólnego życia – tłumaczył duchowny.
Wsparcie jakiego udziela Pomoc Kościołowi w Potrzebie na Bliskim Wschodzie, jest odpowiedzią na kryzys humanitarny i ma na celu powstrzymanie masowego exodusu wyznawców Chrystusa z tego regionu. Mają oni prawo pozostać w swojej ojczystej ziemi; nasza pomoc materialna umożliwia chrześcijańskim rodzinom przetrwanie, a tym samym pomaga pozostać na Bliskim Wschodzie. Ich obecność jest ważna nie tylko ze względu na usługi socjalne, które świadczą oni w sektorze edukacji i zdrowia, ale również dlatego, że stanowi ona podstawę pluralizmu i trwałego pokoju w regionie. Dlatego właśnie w 2019 r. z łącznej kwoty 16 mln euro przeznaczonej na cały Bliski Wschód, największą część pomocy od PKWP otrzymały Kościoły lokalne w Syrii, Iraku i Libanie: odpowiednio 7 mln, 5 mln i 2 mln euro. Około 80% całkowitego wsparcia finansowego PKWP dla Kościoła w Libanie (1 645 325 euro) zostało przeznaczone na pomoc humanitarną dla chrześcijańskich uchodźców z Syrii. Nasze stowarzyszenie wsparło 40 projektów mających na celu dostarczenie chrześcijańskim rodzinom podstawowych środków: żywności, artykułów higienicznych, opłat za wynajem, ogrzewania oraz pomocy doraźnej. Prawie 10% ogólnej pomocy PKWP zostało przeznaczone na dzieci: opłacenie czesnego w szkole, obozów letnich czy pieluch dla najmłodszych.
Najtrudniejszym okresem dla syryjskich uchodźców przebywających w Dolinie Bekaa w Libanie była zima. Obfitym deszczom towarzyszyły silne wiatry, niskie temperatury i opady śniegu. Kraj został dotknięty przez zimowy huragan Norma, który spowodował powodzie, erozję ziemi i śnieżyce. Niektóre drogi w regionie zostały zerwane, a wsie odizolowane. Część syryjskich rodzin została uwięziona w swoich domach i aby utrzymać ciepło, paliła swoje ubrania. Setki rodzin otrzymywało mazut na ogrzewanie przez najzimniejsze miesiące w roku (tj. od listopada do lutego). Zima najbardziej dotknęła dzieci i osoby starsze, które zmarły albo bezpośrednio z zimna, albo pośrednio z powodu chorób. Zniszczeniu uległo wiele tymczasowych mieszkań. Issam John Darwish, arcybiskup melchickiego Kościoła katolickiego Zahleh i Forzol w Libanie, powiedział: „Nasza praca z chrześcijańskimi uchodźcami syryjskimi, z którymi staliśmy się teraz jedną rodziną na wszystkich poziomach i we wszystkich dziedzinach, miała bardzo istotny wpływ na ich życie codzienne i duchowe. Oni liczą na nas. Polegają na Pomocy Kościołowi w Potrzebie od początku wojny w Syrii. Codziennie powtarzają, że bez Kościoła ich życie byłoby nędzne i nie do zniesienia”.
Jednym z pięknych przykładów działalności Kościoła w Libanie jest projekt nazwany „Stół św. Jana Jałmużnika”. To jadłodajnia prowadzona przez melchicki Kościół katolicki w mieście Zahleh, niedaleko granicy z Syrią. Dzieło zostało uruchomione w grudniu 2015 r. jako konkretny owoc Roku Miłosierdzia, przeżywanego w Kościele powszechnym z inicjatywy papieża Franciszka. Jego adresatami są syryjscy uchodźcy (bez żadnej dyskryminacji) oraz znajdujące się w trudnej sytuacji libańskie rodziny z regionu Bekaa. Codziennie gorący posiłek otrzymuje tu blisko tysiąc osób. Około 800 przychodzi do ośrodka, a do domów około 200 niepełnosprawnych, słabych, starszych lub chorych jedzenie zanoszone jest przez wolontariuszy, którzy dodatkowo przekazują im słowa duchowej pociechy i ludzką serdeczność. Chodzi o to, by dostarczać pożywienie nie tylko ciału, ale i duszy oraz oferować duchowe i psychologiczne wsparcie tym, którzy go potrzebują. Przedsięwzięcie stanowi też ważny wkład w wysiłki mające na celu przeciwdziałanie emigracji chrześcijan z tego regionu, ponieważ w przeciwnym razie wiele z tych osób, aby móc wyżywić siebie i swoje rodziny, byłoby prawdopodobnie zmuszonych do wyjazdu za granicę.
W pomoc chrześcijanom, syryjskim uchodźcom i Libańczykom, zaangażowany jest sam arcybiskup Issam John Darwish. Założył biuro społeczne odpowiedzialne za opiekę nad wszystkimi chrześcijańskimi uchodźcami syryjskimi, którzy byli w potrzebie; udzielana jest im wszelka pomoc: społeczna, edukacyjna, żywnościowa, zdrowotna… Ze specjalną, indywidualną opieką dla każdej rodziny i osoby. To samo dotyczy najbardziej potrzebujących Libańczyków, którzy także otrzymują wsparcie w archidiecezji. Ze względu na warunki ekonomiczne w Libanie, wzrost ubóstwa, a także dlatego, że wielu syryjskich uchodźców nie mogło sobie pozwolić na zdrowe odżywianie się, a nawet codzienne spożywanie gorących posiłków, idea utworzenia takiego miejsca była najlepszym rozwiązaniem, by temu zaradzić. Archidiecezja zapewniła lokalizację jadłodajni – budynek o powierzchni 160 m². Posiłki gotowane są na miejscu, tutaj także bezpiecznie przechowuje się żywność pozyskaną od lokalnych producentów. W codziennej pracy w kuchni pomagają uchodźcy, jest to więc miejsce, gdzie mogą się czuć użyteczni. Dodatkowo archidiecezja wyznaczyła trzech członków Kościoła do pomocy diakonowi odpowiedzialnemu za całość dzieła; do ich zadań należą sprawozdania, wizyty w terenie, inspekcje i inne codzienne prace. Ponadto, miejscowy szpital (Tel Chiha), który jest administrowany przez archidiecezję, zapewnia również dietetyka, który ma zagwarantować, by każdy posiłek zawierał 33% dziennej dawki kalorii. Działa też zespół ds. programu żywieniowego, który co miesiąc proponuje różne menu. PKWP po raz kolejny wsparła to wspaniałe dzieło – w tym roku łączną kwotą 880 tys. euro.
Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że „Stół św. Jana Jałmużnika” stał się pierwszym projektem PKWP bezpośrednio związanym z pandemią koronawirusa. W połowie marca br. w odpowiedzi na działania libańskiego rządu polegające na ogłoszeniu powszechnej mobilizacji oraz zapobieganiu zgromadzeniom, jadłodajnia za pośrednictwem zespołu wolontariuszy i pracowników zainicjowała dostarczanie gorących posiłków 400 potrzebującym w ich domach w Zahleh i okolicy. Administracja przeprowadziła wcześniej sterylizację pomieszczeń i znajdujących się w nich urządzeń, a pracownicy przyjęli wszelkie środki ochrony i bezpieczeństwa żywności zgodnie ze standardami Ministerstwa Zdrowia Publicznego i Światowej Organizacji Zdrowia.
Libańska jadłodajnia „Stół św. Jana Jałmużnika” jest tylko jednym z tak wielu dzieł miłosierdzia. Także w Polsce ich nie brakuje, by wymienić jedynie poznańską jadłodajnię prowadzoną przez siostry elżbietanki, krakowską inicjatywę „Zupa na plantach” czy pomoc bezdomnym, jakiej udziela m.in. w Warszawie Wspólnota Sant’Egidio. Miniony czas przyniósł ludzkości wiele cierpienia, ale wyzwolił też pokłady dobra. Warto o nich pamiętać, warto o nich mówić. Warto też wspierać finansowo.
Kinga WaliszewskaACN Polska