Bliźni
09 gru 2020Stała obecność chrześcijan a szczególnie tych dwóch franciszkanów w tych wioskach świadczy o ich heroicznym oddaniu.
Kiedy wiemy dokładnie, że ta właśnie osoba jest moim przyjacielem? Że jej ufamy, że możemy na nią zawsze liczyć? To przekonanie pojawia się z reguły z biegiem lat. I widać to dopiero z perspektywy czasu, jak z różnych doświadczeń życiowych wyłania się prawdziwa przyjaźń i prawdziwy przyjaciel. Pismo Święte mówi, że kto znalazł przyjaciela, znalazł skarb. A Księga Przysłów zapewnia: „Przyjaciel kocha w każdym czasie, a bratem się staje w nieszczęściu”. Bo w końcu przyjaciel to ten, kto „stoi – przy – moim – ja”. Istotę przyjaźni pięknie opisał średniowieczny opat cysterski św. Elred: „Źródłem i podstawą przyjaźni jest miłość; Miłość może być bez przyjaźni. Przyjaźń bez miłości nigdy. (…) Każdy, kto domaga się innej nagrody niż przyjaźń, nie zrozumiał jeszcze, czym naprawdę jest przyjaźń”. Jednak chciałbym zapytać o różnicę między przyjacielem a bliźnim. Wydaje się, że jest ona zasadniczo biblijna. Otóż w przypowieści o miłosiernym Samarytaninie mamy pełną odpowiedź. Bliźni to ktoś, kto jest napotkany, nieznany, obcy, daleki, anonimowy. Bliźniego spotykam na mojej drodze, która też należy do niego. A spotykam go w różnych okolicznościach życia. Czasami w momencie wielkiego szczęścia, a czasami w dramacie.
Wioski Knayeh i Yacoubieh w prowincji Idlib w pobliżu granicy tureckiej w zachodniej Syrii nadal znajdują się pod naciskiem grup dżihadystów. Nadal rządzi tu przerażający islamski kalifat. Obowiązującym prawem jest szariat, kobiety są zmuszane do zasłaniania twarzy, chrześcijańskie dobra i własności zostały skonfiskowane, a ważne dla chrześcijaństwa symbole takie jak krzyż – zlikwidowane. Wśród mieszkańców, którzy mimo tragicznej sytuacji pozostali w swoich domach jest około 300 chrześcijańskich rodzin różnych denominacji i grup etnicznych. Dwóch franciszkanów – 40-letni Ojciec Luai Bsharat, i 67-letni Ojciec Hanna Jallouf również zostali w wiosce, aby służyć ludziom. Chrześcijanie przebywający na tych terenach muszą stawiać czoła prześladowaniom, przemocy i niebezpieczeństwom, a nawet śmierci. Stała obecność chrześcijan a szczególnie tych dwóch franciszkanów w tych wioskach świadczy o ich heroicznym oddaniu. Pomimo trudności, z którymi się zmagają, Ojcowie Luai i Hanna zostali tam, ponieważ uważają, że to miejsce nie powinno zostać opuszczone. Leży bowiem blisko Antiochii, skąd św. Paweł rozpoczął swoją podróż, głosząc Słowo Boże, wyjaśnia Ojciec Firas Lutfi, Kustosz Franciszkanów Prowincji św. Pawła w Syrii, Libanie i Jordanii w rozmowie z Papieskim Stowarzyszeniem Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN International). Ojciec Firas Lutfi dodaje: „Ich cierpienia zaczęły się dziesięć lat temu. Kiedy grupy bojowników przejęły kontrolę nad regionem i ogłosiły tzw. Państwo Islamskie. Rebelianci skonfiskowali chrześcijańskie dobra, narzucili islamskie prawo szariatu wszystkim nie-muzułmanom i ograniczyli ich prawo do swobodnego poruszania się po ich wioskach”. Ojciec Firas, który już wcześniej, bo w 2017 r. złożył świadectwo o tej sytuacji w sanktuarium w Fatimie w Portugalii, podczas międzynarodowej pielgrzymki PKWP z okazji siedemdziesiątej rocznicy założenia fundacji, przypomina, że ekstremiści często prześladowali, atakowali, bili, torturowali, a nawet mordowali „niektórych z naszych braci i sióstr ”. Na przykład w nagłośnionej sprawie księdza François Murada, który został ścięty w 2013 r., jak również całkiem w niedawnej sprawie nauczycielki z Yacoubieh, która została zgwałcona i zamordowana. W swoim niedawnym przesłaniu, które zostało wysłane do portugalskiego biura PKWP (ACN International), Ojciec Firas Lutfi przypomina, że franciszkanie przebywają tam, by nieść pomoc wszystkim potrzebującym wsparcia lub prowadzenia, niezależnie od wyznania, rasy, narodowości czy poglądów politycznych. Wyjaśnia, że „wielokrotnie klasztory Knayeh i Yacoubieh przyjmowały i chroniły dziesiątki rodzin muzułmańskich, które szukały schronienia w kościołach” w momentach, gdy ich region stawał się polem bitwy i miejscem konfliktu.
„Obecność franciszkanów jest błyskiem nadziei pośród ciemności i zwątpienia” – mówi Ojciec Firas. Ale są oni w znacznym stopniu zależni od wsparcia zewnętrznego – zwłaszcza wsparcia finansowego. Miejscowa ludność nie może już zbierać plonów własnych upraw, gdyż te zostały skonfiskowane, ani sprzedawać własnych produktów – mogą w tym momencie liczyć jedynie na stałą pomoc z zewnątrz.
Dziwne mamy czasy. Z jednej strony poszukujemy akceptacji, przyjaźni i prawdziwej miłości. Z drugiej – zbyt „skomunikowani” przez internet, telefon i kamery, uciekamy od ludzi, zamykając się w technologicznym labiryncie. A bliźni z Jezusowej przypowieści nie zmienił się od tysięcy lat. Jest na naszej drodze i czeka na dobre słowo. Opisani przeze mnie franciszkanie trwają na swoich posterunkach, bo dostrzegają, że bliźni to napotkany człowiek, a w jego twarzy widzą twarz Jezusa. Kochać to nie znaczy jedynie tworzyć więzi przyjaźni – bo tak się nie da wobec wszystkich. Kochać to znaczy pozwolić na to, aby stawać się bliźnim dla innych, tak całkiem zwyczajnie, jak oni. Żyć i kochać. Ale jak? Jak siebie samego.
Ks. dr Andrzej PaśACN Polska