Dołącz do nas
na facebooku

Odwiedź nasz profil

Dołącz do nas
na YouTube

Odwiedź nasz kanał

Śledź nas
na Twitterze

Welcome!

„Widzę wiele traumy w ludziach, w ich oczach, twarzach”

Rozmowa z bp. Pavlo Honczarukiem z Charkowa.

Ukraina
Zdj. ACN International / Uszkodzony w wyniku ostrzału dom bp. Pavlo Honcharuka z diecezji charkowsko-zaporoskiej; Charków, Ukraina.

Charków jest obecnie jednym z najbardziej ostrzeliwanych miast Ukrainy. Uszkodzonych i zniszczonych zostało wiele budynków i mieszkań. W pierwszym tygodniu wojny pocisk trafił w dom biskupa rzymskokatolickiej diecezji Charkowsko-Zaporoskiej. Pomimo niebezpiecznej sytuacji bp Pavlo Honcharuk pozostaje ze swoimi wiernymi. Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN International) wysłało do diecezji nadzwyczajną dotację, aby możliwe było opłacenie codziennych potrzeb - gazu, światła, wody, paliwa i żywności - oraz pomoc mieszkańcom.

O dramatycznej sytuacji w mieście oraz roli Kościoła w czasie wojny, z bp. Pavlo Honczurukiem rozmawiała kierownik projektów PKWP w Ukrainie, Magda Kaczmarek.

Przebywa Ksiądz Biskup w Charkowie, mieście, które stało się znane na arenie międzynarodowej z powodu cierpienia swoich mieszkańców i o którym codziennie słyszymy w wiadomościach. Jaka jest obecnie sytuacja?

Przeżyliśmy kolejną noc. Żyjemy i cieszymy się dobrym zdrowiem. Codziennie przychodzą ludzie, którzy szukają sposobu na ewakuację z miasta. Pomagamy im. Tak, ciągle nas ostrzeliwują, ale to już normalne. Wszystko się trzęsie i jest bardzo głośno. Szyby w oknach drżą, jakby miały zaraz wypaść. Przyzwyczailiśmy się do tego hałasu. A kiedy jest spokojnie, wydaje się to podejrzane... Wtedy nie wiemy, co nas czeka. To tak, jakby rodzice byli w salonie i nie słyszeli swoich dzieci w pokoju obok: zaczynają się niepokoić. Żyjemy w całkiem nowej i smutnej rzeczywistości.

Jak radzą sobie ludzie w Charkowie?

Siedzą w bunkrach i podziemnych schronach. Jest bardzo niebezpiecznie. Regularnie odwiedzamy ludzi na stacji metra, gdzie mieszkają i śpią na peronach i w wagonach. Modlimy się tam razem: katolicy i prawosławni.

Otrzymujemy pomoc humanitarną - lekarstwa, żywność, pieluchy itd. - która dociera do nas z zachodniej Ukrainy. Wszystko przyjeżdża w małych autobusach lub samochodach, które są dość niepozorne i łatwiej się przedostają. Duże ciężarówki nie mogą przejechać przez ulice, a kierowcy ciężarówek boją się przyjeżdżać na wschodnią Ukrainę.

Czy szpitale są otwarte?

Szpitale działają. Regularnie odwiedzamy chorych. Wczoraj udało nam się dostarczyć środki higieniczne do szpitala psychiatrycznego, gdzie ludzie od kilku dni musieli radzić sobie bez nich. Dyrektor podziękował nam ze łzami w oczach. To jest teraz nasza misja. Wspólny problem to problem zmniejszony o połowę. Organizujemy pomoc, gdzie tylko możemy. Z zachodniej Ukrainy przyjeżdża mnóstwo darów humanitarnych, które przez polską granicę trafiają z całej Europy. To jest piękny przejaw solidarności.

Obecnie trwa wielki exodus. Widzimy zdjęcia ogromnej liczby ludzi opuszczających miasto…

Odwiedziłem dworzec, gdzie rozgrywały się bardzo poruszające sceny, które głęboko mnie wzruszyły. Ponieważ mężczyznom w wieku od 18 do 60 lat nie wolno opuszczać kraju, ojcowie żegnają się ze swoimi żonami i dziećmi, nie wiedząc, kiedy i czy w ogóle jeszcze się zobaczą. Przed wojną wielu rodziców pracowało na Zachodzie i zostawiało swoje dzieci u dziadków. Wczoraj przyjechała z Polski kolejna matka, która odebrała dwójkę swoich dzieci. Przyjechała autobusem z artykułami pomocowymi. Dziadkowie nie chcieli z nią jechać. Rozstanie było bolesne.

Widzę wiele traumy w ludziach, w ich oczach, twarzach. Zwłaszcza dzieci będą później odczuwać tego konsekwencje. Po wojnie na pewno pojawią się choroby psychiczne. Czeka nas ciężka praca.

UkrainaZdj. ACN International / Bp Pavlo Honcharuk (z prawej) z diecezji charkowsko-zaporoskiej wraz z bp. Mytrofanem (w niebieskim swetrze) z Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego (Charkowsko-Bohoduchowskiego), którzy wraz z kilkoma rodzinami spędzili kilka dni w bunkrze; Charków, Ukraina.

Jak wygląda opieka duszpasterska w tak krytycznej sytuacji? Czy w ogóle można mówić o duszpasterstwie?

Oczywiście nie w takim sensie, w jakim je znaliśmy. Ale ludzie nadal chcą przychodzić do spowiedzi. Albo przychodzą tutaj, albo - ponieważ żyjemy w ciągłym zagrożeniu - spotykamy się z nimi gdzieś w połowie drogi między domami.

W tej chwili ważna jest modlitwa i to, żeby przetrwać, żeby pomóc tym ludziom, którzy są sami i nie mają nikogo innego, kto mógłby im pomóc. Tak bardzo potrzeba nie tylko rzeczy materialnych, ale także dobra, ludzkiego ciepła, miłego słowa, przytulenia, telefonu... W ten sposób świadczymy o obecności Boga, o tym, że On jest z nami. To jest sposób przekazywania Ewangelii. Na tym polega nasze dzisiejsze duszpasterstwo. Jest tak wielu świadków miłości. Dzieje się tu naprawdę wiele bardzo pięknych rzeczy.

*

Sytuacja w Charkowie i w innych miejscach staje się coraz bardziej dramatyczna. PKWP wspiera księży i osoby konsekrowane, aby mogli kontynuować swoją pracę duszpasterską i charytatywną. Papieskie Stowarzyszenie udziela również nadzwyczajnej pomocy czterem greckokatolickim egzarchatom i dwóm łacińskim diecezjom we wschodniej Ukrainie, które obejmują Charków, Donieck, Zaporoże, Odessę i Krym. Pomoc Kościołowi w Potrzebie prosi również o modlitwę w intencji pokoju na Ukrainie.

Twój
koszyk

BRAK PRODUKTÓW