Ukraina: Kościół widzi ubogich oczami Boga
11 lut 2022„Kościół katolicki naprawdę pomaga uchodźcom i ubogim”.
Zdj. ACN International / Wiktor demontuje swoją podłogę z konieczności – by można było ogrzać dom.
Wiktor demontuje swoją podłogę z konieczności. Z powodu wojny na Ukrainie on i jego żona nie mają obecnie stałej pracy. Wraz z synami Wasiliejem i Kolą piłują deski podłogowe na kawałki, by można było nimi palić w piecu, by ogrzać dom. Obaj jego synowie mają nadzieję, że na wiosnę znajdą pracę w rolnictwie. W międzyczasie wyzwaniem jest przetrwanie. „Tylko Kościół nam pomaga” – stwierdza Wiktor, wdzięczny za zupę, herbatę i chleb, które otrzymał dziś rano od braci albertynów z Zaporoża.
Chleb, który spożywa rodzina, został upieczony przez Micha, młodego mężczyznę, którego zgromadzenie uratowało z ulicy. Jeszcze kilka lat temu mieszkał w tunelach miejskiej sieci ciepłowniczej z pięcioma innymi młodymi mężczyznami, z których większość jest obecnie uzależniona od narkotyków lub przebywa w więzieniu. Micha jest żonaty i niedawno został ojcem. „Moje życie zmieniło się, gdy poznałem braci albertynów. Pokazali mi inną drogę. Dzięki modlitwie wszystko się ułożyło. Dzisiaj pomagam braciom i piekę chleb dla biednych i bezdomnych, tak jak to robiłem kiedyś” – opowiada mężczyzna.
Wspólnota braci albertynów nie żyje sama w swoim klasztorze, ale daje schronienie i tymczasowe mieszkanie wielu bezdomnym. Bracia służą tym ludziom w potrzebie radą oraz wsparciem na wszelkie sposoby i pomagają wielu z nich odnaleźć drogę powrotną do normalnego, samodzielnego życia. W klasztorze jest miejsce dla 26 bezdomnych mężczyzn, którzy dzielą życie z braćmi, ale zimą liczba tych, którzy szukają schronienia w klasztorze, może sięgać nawet 40 osób. W tym samym czasie przy kaplicy bracia organizują kuchnię dla ubogich. Codziennie rozdają tam żywność osobom potrzebującym, z których wielu to starsi emeryci, których z powodu gwałtownie rosnących cen w kraju, nie stać na ciepły posiłek.
Zdj. ACN International / Bracia albertyni organizują kuchnię dla ubogich – codziennie rozdają tam żywność osobom potrzebującym.
Na zewnątrz, przed swoim domem, bracia zbudowali małą kaplicę ku czci Dziewicy, z figurą Matki Bożej Fatimskiej, podświetlaną w nocy. Na przedmieściach, gdzie znajduje się ich klasztor, nie ma kościoła, ale wielu przechodniów zatrzymuje się przed ich małą kapliczką, a nawet klęka, by się pomodlić. Kilka lat temu, dzięki hojności dobroczyńców PKWP, bracia albertyni byli w stanie wyremontować system centralnego ogrzewania, zainstalować izolację termiczną, usunąć wilgoć ze ścian i przeprowadzić inne pilne naprawy. Wielu z bezdomnych przebywających w klasztorze aktywnie włączyło się w prace remontowe. W zeszłym roku, również dzięki wsparciu dobroczyńców PKWP, bracia mogli wymienić szesnastoletni samochód, który wykorzystywali do pracy przy rozwożeniu paczek żywnościowych i w duszpasterstwie rodzin.
Na terenie całej Ukrainy zakonnicy i siostry zakonne oraz parafie pomogły z Bożą pomocą przetrwać wielu ludziom. Około półtora miliona uchodźców jest zmuszonych do życia za mniej niż 70 euro miesięcznie. Jest to bardzo ciężka praca, ale brat Wiesław i jego współbracia traktują ją jako szansę. „Są tu bogaci ludzie, ale przez długi czas nie było Kościoła, nie było miejsca na miłość i dzielenie się. Dlatego Bóg musiał nas tu sprowadzić. Poprzez nasze modlitwy, poprzez noszenie habitów, poprzez krzyż i kaplicę staramy się zmieniać świat naszą postawą wobec innych”.
Biskup Stanisław Szyrokoradiuk z Odessy i Symferopola, były administrator apostolski Charkowa, jest pełen nadziei co do przyszłości Kościoła na Ukrainie, nawet w obecnej sytuacji: „Kiedy w latach 90. odzyskaliśmy nasz kościół z rąk komunistów, na pierwszą mszę św. przyszło tylko siedem osób. Dziś świątynia jest wypełniona po brzegi na każdej z siedmiu niedzielnych mszy. Nawet prawosławni przychodzą do nas i przynoszą nam artykuły pierwszej potrzeby, bo Kościół katolicki naprawdę pomaga uchodźcom i ubogim”.