Ukraina: 6 miesięcy wojny
29 sie 2022„Pan postawił nas tutaj, abyśmy służyli” – rozmowa z biskupem charkowskim, Pavlo Honcharukiem.
Zdj. ACN International / Bp Pavlo Honcharuk podczas odwiedzin chorych w szpitalu; Charków, Ukraina, 2022.
Charków to ogromne miasto, liczące przed wojną 1,7 mln mieszkańców, a obecnie oddalone zaledwie o ok. 20 km od linii frontu. Wojna ma dramatyczny wpływ na życie ludzi, a skala strat i zniszczeń w Ukrainie wciąż rośnie. W pierwszej części rozmowy (czytaj: https://pkwp.org/newsy/ukraina_jestesmy_przygotowani_na_nagla_i_niespodziewana_smierc) biskup Pavlo Honcharuk mówił o ogólnych warunkach panujących w łacińskiej diecezji charkowsko-zaporoskiej; w drugiej części skupia się na sposobach pomocy, jaką stara się nieść Kościół oraz o dostosowaniu do nowej sytuacji.
Najbardziej bezbronnymi członkami społeczeństwa są dzieci, zwłaszcza w czasie wojny. Czy w Charkowie są jeszcze dzieci? Jak Kościół stara się im pomóc?
Jest ich jeszcze całkiem sporo. Często przebywają one w schronach przeciwlotniczych, a my staramy się im pomóc, dostarczając na przykład zabawki. Dzieci przeżywają wszystko w zupełnie inny sposób. Nawet jeśli mieszkają w piwnicach czy schronach, to biegają i bawią się, żyją w równoległym świecie. Kościół pomaga rodzicom, dostarcza środki higieniczne, jedzenie itd.
Kiedy dzieci będą mogły wrócić do szkoły, a studenci na studia? Jaka jest ich najbliższa przyszłość?
Jeśli sytuacja się pogorszy, to prawdopodobnie nie będzie pełnej edukacji, ani dla dzieci ze szkoły podstawowej, ani dla studentów, ponieważ w Charkowie odnotowujemy wiele celnych trafień rakietowych w budynki szkolne. Nie wiem dokładnie ile szkół zostało zniszczonych, ale co najmniej dwadzieścia, także wiele przedszkoli, więc zgromadzenie dużej liczby dzieci w jednym miejscu jest niebezpieczne.
Jeśli komuś nadal się wydaje, że Rosja bombarduje tylko obiekty wojskowe, to nie tylko się myli, ale i mocno łudzi. Zniszczone zostały szpitale, firmy, szkoły, uniwersytety, przedszkola i domy. Jaki jest cel ostrzeliwania budynków mieszkalnych i rynków? Niszczy się również wioski; niektóre są po prostu zrównane z ziemią. Jaki jest cel takiego działania?
Jak wygląda praca duszpasterska w szpitalach w Charkowie?
Jest tu szpital wojskowy, w którym pracuje nasz kapelan wojskowy wraz z kapłanem Kościoła Prawosławnego Ukrainy. Księża odwiedzają też szpitale miejskie, które również opiekują się rannymi. Jedną z najtrudniejszych dla mnie chwil był widok leżącego tu trzyletniego dziecka, które zostało ranne podczas ostrzału. Nie wiadomo, czy przeżyje. Jest tu tylko dlatego, że ktoś chciał wojny. Tutaj człowiek czuje się bezsilny. Z drugiej strony jest też świadomość, że Pan posyła mnie tutaj, abym służył.
Czy księża utrzymują kontakt ze swoimi parafianami, którzy wyjechali za granicę lub na zachód Ukrainy, gdzie jest spokojniej?
Oczywiście, księża utrzymują kontakt z tymi, którzy wyjechali w inne miejsca w kraju, a także za granicę. Stworzyli grupy na mediach społecznościowych i tam mogą się wspierać, uczyć i pomagać sobie nawzajem. Podobnie pracują księża, którzy mają parafian na terenach okupowanych; również w miarę możliwości utrzymują z nimi kontakt. Ale czasami nie ma w ogóle kontaktu, to zależy od sytuacji.
Zdj. ACN International / Pomoc Kościoła katolickiego w diecezji charkowsko-zaporoskiej; wolontariusze Caritas rozdzielają żywność mieszkańcom Charkowa, 2022.
Jak Kościół stara się pomóc w sytuacjach, gdy członek rodziny jest w niewoli lub został deportowany?
Zdarzają się jeńcy wojenni. I czasami zwracają się do mnie ich krewni, którzy proszą o pomoc w skontaktowaniu się z drugą stroną, żeby jakoś ich wydostać. Ale ja nie mam kontaktu z drugą stroną i pozostaje mi tylko wysłuchać taką osobę, wesprzeć ją. Wiele osób zostało na terenach okupowanych, rodziny są rozdzielone.
Poznałem żołnierza, który ze swojego stanowiska na linii frontu widzi przez lornetkę swój dom. Pozostała tam, pod okupacją, jego żona i dwoje dzieci. Codziennie widzi ich z daleka, ale nie ma z nimi kontaktu. Nie może do nich zadzwonić. Mówi, że chciałby ich przytulić, ale nie może nawet dać znaku.
Do tego dochodzą prawdziwe tragedie ludzi, którzy trafiają do obozów filtracyjnych w Mariupolu, gdzie dzieci są oddzielane od matek. Jeśli ktoś ma coś przeciwko jakiejś kobiecie, to tworzy wobec niej podejrzenia, a ona od razu trafia do więzienia i zostaje oddzielona od swoich dzieci. Takich tragicznych historii, bardzo bolesnych, jest wiele i nie wiadomo, jak księża mogą wtedy pomóc.
Czy ludzie chętniej zwracają się obecnie do księży? Jak wygląda w tym czasie duchowa służba Kościoła?
Tak, wojna łamie w ludziach powierzchowne poczucie stabilności i bezpieczeństwa. Niektórzy ludzie zgłaszają się na ochotnika, bo łatwiej im poradzić sobie w sytuacji kryzysowej, ale człowiek wierzący służy, bo wie, w Kogo wierzy i dlaczego pomaga. Taka postawa jest światłem dla ludzi, którzy nie znają Boga. To jest nasza misja, pomagać ludziom i zwracać ich do Boga. Naszą misją jako księży i świeckich jest być zawsze gotowym, bo nigdy nie wiadomo kiedy i jakiego człowieka Pan postawi obok nas. Ta wojna usuwa zasłonę z głębokiej tęsknoty za Bogiem.
W szpitalu odwiedziłem parę, która żyła ze sobą od sześćdziesięciu lat. Modliliśmy się razem, a po wszystkim mąż powiedział, że była to jego pierwsza modlitwa w życiu i napełniła go ona radością. Trzy dni później dowiedziałem się, że zmarł. Jego żona powiedziała mi, że przez te wszystkie lata nigdy nie widziała go tak szczęśliwego. Była bardzo wdzięczna. Człowiek ten przez całe życie był niewierzący, ale trzy dni przed śmiercią spotkał Boga.
Czy istnieje współpraca z innymi wyznaniami chrześcijańskimi?
Nie w takim sensie, że robimy razem projekty, ale rozmawiamy, dzielimy się doświadczeniami. Na przykład dzielnica miasta Kholodnaya Gora (co oznacza Zimną Górę), gdzie mieszka biskup Mitrofan z Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego, była bardzo narażona na ostrzał. Kiedy przyjechał z wizytą, zaprosiliśmy go do nas i przez prawie cztery miesiące mieszkał z nami w kurii. Razem podróżowaliśmy, odwiedzaliśmy chorych w szpitalu, ludzi w metrze, kiedy funkcjonowało jako schron, i tak dalej; on w swoim stroju biskupim, a ja w swoim. I to było świadectwo.
Mamy już jakiś kontakt z Kościołami protestanckimi i gminą żydowską, a także z różnymi wolontariuszami czy przedsiębiorcami.
Czy chciałby Ksiądz Biskup przekazać coś dobroczyńcom PKWP, którzy pomagają Ukrainie i Waszej diecezji?
Szczerze dziękuję! Niech słowa Jezusa Chrystusa będą dla was inspiracją: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, Mnie uczyniliście”. Niech te wersety umacniają was, gdy przychodzi zmęczenie. Wiedzcie, że Chrystus jest tutaj, jest w tych cierpiących ludziach i oni potrzebują waszej pomocy. Pewnego dnia usłyszysz od Niego: „Dziękuję ci, że mi pomogłeś, bo wtedy byłem głodny, zmarznięty, a ty mi pomogłeś. Wejdź do Królestwa Niebieskiego!” Niech Bóg wam błogosławi!