Terroryzm, a nie COVID-19 powodem opustoszenia lub odcięcia od świata wielu miast i wsi w Burkina Faso
08 maj 2020Zagrożenie terrorystyczne, które dotknęło w szczególności pięć regionów północnego i wschodniego Burkina Faso, zostało, jak mówią papieskiemu stowarzyszeniu Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN International) lokalni informatorzy, „przyćmione przez pandemię Covid-19”.
Obóz IDP w Kaya, regionie, który zamieszkuje 50% z prawie miliona uchodźców wewnętrznych w Burkina Faso; luty 2020
Dla osób bezpośrednio dotkniętych atakami terrorystycznymi, koronawirus jest „katastrofą w ramach klęski”. Wszyscy rozmówcy PKWP, pochodzący z trzech diecezji katolickich: Dori, Kaya i Fada N’Gourma – z których każda została poważnie dotknięta skutkami terroryzmu – byli zgodni co do tego, że „sytuacja jest wciąż poważna, a w niektórych miejscach nawet gorsza” niż przed pandemią. Prawie milion ludzi pozbawionych jest dachu nad głową, a ze strony władz krajowych lub międzynarodowych brakuje jakiejkolwiek skutecznej odpowiedzi na tę sytuację.
W departamencie Bourzanga (region środkowo-północny) i Djibo (region Sahel) każdego dnia dochodzi do ataków. Odcięte od reszty kraju zostały całe obszary, ale powodem nie jest jak w wielu innych miejscach świata pandemia, lecz całkowity braku bezpieczeństwa, w którym zmuszeni są żyć tamtejsi mieszkańcy. Tylko nieliczne miasta i wsie nadal są zamieszkałe, udzielając schronienia tysiącom bezdomnych uchodźców wewnętrznych (IDP).
Dotyczy to w szczególności miasta Djibo, które zostało odizolowane przez terrorystów w połowie stycznia tego roku. Według informatorów PKWP „nie istnieje tu transport, nie ma dostaw żywności, nie ma możliwości wjazdu lub wyjazdu z miasta; brakuje wody, paliwa i jedzenia, częste są przerwy w dostawie prądu”. Według Krajowej Agencji Pomocy Doraźnej i Rehabilitacji CONASUR (Conseil National de Secours d’Urgence et de Réhabilitation), w stolicy prowincji Djibo mieszka obecnie blisko 150 tys. uchodźców wewnętrznych, a miasto Arbinda, które znajduje się w podobnej sytuacji blokady, udziela schronienia około 60 tys. IDP. Te dwie miejscowości są ostatnimi enklawami życia w prowincji i dla tysięcy ludzi jedynym schronieniem w obliczu okupacji terrorystów.
O podobnej sytuacji poinformował PKWP jeden z wysiedlonych księży, zmuszony do opuszczenia swojej parafii w diecezji Kaya w regionie środkowo-północnym: „Wioski są prawie całkowicie opuszczone. Ich cały rytm życia został zakłócony, choć nadal istnieją pewne oznaki nadziei. W mojej parafii, gdzie wielu ludzi szukało schronienia, są trudności z uzyskaniem podstawowych artykułów pierwszej potrzeby. Najważniejszym problemem jest zawsze woda. Uzyskanie tego cennego płynu jest bardzo trudne, a to oznacza, że kobiety, aby spróbować uzyskać wodę, muszą wracać do sąsiednich opuszczonych wiosek i gdy ją zdobędą przetransportować z powrotem do miejsca obecnego zamieszkania. Za każdym razem narażają przy tym swoje życie i zdrowie, bo wyprawy te wiążą się oczywiście z licznymi zagrożeniami ze strony terrorystów”.
W regionie Kaya znajdują się ważne wioski Namisgma i Dablo, obecnie odcięte od miast, które do tej pory dostarczały im zaopatrzenie. Po wielokrotnych atakach terroryści osiedlili się teraz w dużej wiosce Pensa, pozostawiając to małe miasteczko skutecznie odcięte od reszty terytorium.
Woda jest cennym darem w Burkina Faso – uchodźcy muszą pokonać kilometr, aby dotrzeć do studni; luty 2020
Gorący apel do władz krajowych i międzynarodowych o bardziej stanowczą reakcję.
Zaangażowane strony przyznają, że władze lokalne i krajowe są w pełni świadome kryzysu, jakiego doświadcza ludność. Jednak w większości przypadków ich wysiłki szybko kończą się niepowodzeniem z powodu braku odpowiednich środków. Wiele osób jest rozczarowanych, że sama skala tragedii nie jest dostrzegana poza granicami kraju. Pewien anonimowy ksiądz z diecezji Kaya, który również został zmuszony do ucieczki z powodu gróźb, jakie go spotkały, wyjaśnia: „Spośród 75 wiosek w mojej parafii zamieszkanych jest obecnie tylko około 10. Większość ludzi uciekła. Biorąc pod uwagę, że niektóre z głównych wiosek zostały opuszczone, duża część terytorium znajduje się teraz w rękach terrorystów, poza kontrolą państwa”. Kapłan mówi nam, że generalnie większość ludzi czuje się bezradna wobec zła, jakie ich dotyka, a „tym bardziej w tym czasie, gdy cały nacisk kładzie się na pandemię koronawirusa, zapominając, że terroryzm powoduje tyle samo, a nawet więcej ofiar niż Covid-19”.
Chociaż w Burkina Faso obecne są obce wojska, głównie francuskie, wiele osób nastawionych jest do nich sceptycznie i narzeka, że nie widziały żadnej ich reakcji. Podkreślają, że gdyby ich własna armia narodowa posiadała taki sam poziom wyposażenia i uzbrojenia jak oddziały zagraniczne, byłaby w stanie reagować skuteczniej. Wiele jest głosów wzywających władze do wykazania się taką samą determinacją i powagą w działaniu na rzecz poprawy sytuacji uchodźców w obrębie własnych granic oraz w walce z terroryzmem, jak w prowadzeniu walki z pandemią. – Oba zagrożenia są realne. A my jesteśmy uwięzieni pomiędzy nimi. Trudno powiedzieć, które jest gorsze. W każdym razie konsekwencje są takie same: obie sytuacje prowadzą do śmierci – mówi jeden z partnerów projektów PKWP w regionie Fada N’Gourma, który niedawno otrzymał od nas wsparcie na budowę zabezpieczającego ogrodzenia wokół swojego ośrodka parafialnego.
Burkina Faso zmaga się z tą bezprecedensową falą terroryzmu od niemal 5 lat. W lutym 2020 roku delegacja PKWP odwiedziła ten kraj, aby na własne oczy przekonać się o problemach, z jakimi borykają się chrześcijanie na jego północy oraz aby zapewnić o solidarności Kościoła powszechnego z jego mieszkańcami. Zgodnie z informacjami uzyskanymi przez PKWP podczas tej wizyty, liczba uchodźców wewnętrznych osiągnęła już prawie milion.
Od ubiegłego roku zginęło ponad tysiąc osób – w tym chrześcijanie, członkowie tradycyjnych religii afrykańskich, muzułmanie i członkowie Sił Zbrojnych. Trzynastu księży i blisko dwustu przełożonych wspólnot zostało zmuszonych do opuszczenia swoich parafii i schronienia się w innych, które na razie są jeszcze bezpieczne. Ponadto, co najmniej osiem parafii musiało zostać zamkniętych, a siedem wspólnot zakonnych należących do różnych zgromadzeń musiało uciekać w bezpieczniejsze miejsca.