Dołącz do nas
na facebooku

Odwiedź nasz profil

Dołącz do nas
na YouTube

Odwiedź nasz kanał

Śledź nas
na Twitterze

Welcome!

Syria: „Żyjemy w najgorszym okresie w naszej historii”

Relacja s. Annie Demerjian, od ponad siedmiu lat koordynującej kampanie pomocowe PKWP w Aleppo i Damaszku.

Relacja s. Annie Demerjian, od ponad siedmiu lat koordynującej kampanie pomocowe PKWP w Aleppo i Damaszku. s. Annie odwiedza chorego, Damaszek, Syria

Eskalacja konfliktów międzynarodowych, pandemia Covid-19, brak perspektywy zatrudnienia, gwałtowny wzrost cen, izolacja od świata zewnętrznego przez embarga i sankcje, brak minimum socjalnego by przetrwać... - lista cierpień narodu syryjskiego wymieniona przez siostrę Annie Demerjian, syryjską zakonnicę Zgromadzenia Jezusa i Maryi, jest rzeczywiście długa. „Wszystkie te czynniki doprowadzają naród syryjski do stanu absolutnej desperacji” - podsumowuje smutno w rozmowie z papieskim stowarzyszeniem Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN International).

„Bez wątpienia przeżywamy najgorszy okres w historii kraju, będący wynikiem dziesięciu lat krwawych działań wojennych” - mówi zakonnica o ormiańskich korzeniach. „Nie znam żadnego innego społeczeństwa na Bliskim Wschodzie, którego członkowie żyją obecnie w tak strasznych warunkach” - dodaje s. Annie, która od ponad siedmiu lat koordynuje kampanie pomocowe PKWP w Aleppo i Damaszku.

„Wsparcie PKWP przez lata było kołem ratunkowym i nadzieją dla naszych chrześcijańskich rodzin, które żyją w naprawdę nieludzkich warunkach. Ubóstwo jest wszechobecne. Brakuje nam leków, czasami przez długi czas nie mamy prądu ani wody, dla wielu ludzi życie jest nie do zniesienia. Rodziny syryjskie cierpią z powodu problemów psychologicznych i materialnych” - wymienia s. Annie.

Z pomocą pięcioosobowego zespołu wspiera ona w Aleppo 273 rodziny. W tym samym czasie Zgromadzenie Jezusa i Maryi nadzoruje kolejny program pomocowy w Damaszku dla ponad 100 rodzin. Wielu ich członków to ludzie w podeszłym wieku, żyjący w bardzo złych warunkach sanitarnych. „Dzięki PKWP jesteśmy w stanie zapewnić im podstawową miesięczną pomoc w utrzymaniu, w tym kupony na zakup niezbędnych artykułów, takich jak żywność, opał do gotowania, zwłaszcza teraz, gdy nadchodzi zima, sterylizatory i leki. Mogliśmy również wesprzeć niektóre konieczne operacje. Czasami nasza pomoc obejmuje też zakup takich podstawowych, ale niezbędnych rzeczy, jak pieluchy dla osób chorych i starszych” - wyjaśnia zakonnica.

Inną pilną potrzebą jest pomoc w wynajmowaniu mieszkań. Wiele rodzin nie ma własnego domu i biorąc pod uwagę krytyczną sytuację gospodarczą, bez wsparcia, które otrzymują od PKWP, nie byłoby ich stać na opłacenie mieszkania. W zależności od konkretnej sytuacji stowarzyszenie pokrywa część, a w niektórych przypadkach nawet całość kosztów. Oprócz pracy humanitarnej siostry prowadzą także różne programy szkoleniowe dla młodzieży i zapewniają jej wsparcie duchowe: „Trzeba siać nadzieję - jest to bardzo potrzebne w kraju, gdzie szerzy się spustoszenie i zniechęcenie”.

Relacja s. Annie Demerjian, od ponad siedmiu lat koordynującej kampanie pomocowe PKWP w Aleppo i Damaszku. Nadine Idlibi w mieszkaniu opłacanym przez PKWP, Aleppo, Syria

Nadine Idlibi mieszka wraz z szesnastoletnim synem Basharem w Aleppo. Jej mąż zginął w 2014 r. wskutek ataku Al-Rashideen podczas oblężenia miasta, zostawiając trójkę dzieci. Nadine mówi: „Gdyby nie PKWP, zostałabym w ruinach domu, w którym kiedyś mieszkałam... wszystko dzięki siostrom Jezusa i Marii, które zapewniły mi lokum w okolicy... o wiele lepsze niż stary dom. Pomagają mi opłacić czynsz, utrzymanie i opał. Najważniejsze dla mnie jest to, że słuchają moich problemów i towarzyszą im w wychowaniu mojego syna...”.

Siostra Annie jest szczególnie poruszona, gdy opowiada historię pewnego mężczyzny, chorującego na cukrzycę. Jakiś czas temu musiał mieć amputowaną nogę. W tamtym czasie jego siostra, która się nim opiekowała, zmarła na atak serca. Obecnie opiekuje się nim inny członek rodziny, spędzający z nim kilka godzin dziennie. Dwa tygodnie temu, jego cukrzyca zaczęła „podróżować” do drugiej nogi. Lekarz nie mógł się nim zająć, ponieważ zachorował na Covid-19, ale przepisał mu przez telefon różne leki.

Zakonnica wspomina: „Przywiozłyśmy je do niego, a gdy zapadła noc, poprosił, aby przyszedł ksiądz i przyniósł mu Najświętszy Sakrament. Zaczął się modlić, a my usłyszałyśmy, jak mówił: <Panie, Ty wszystko wiesz; Ty wiesz, jak cierpię... Ale ofiarowuję Ci mój ból dla dobra sióstr Jezusa i Maryi, które mnie nie opuściły>. Poprosiłam go, by pomodlił się za wszystkich dobroczyńców. Uśmiechnął się i skinął głową”.

Siostra Annie jest źródłem nadziei dla najbardziej potrzebujących w kraju, o którym niewielu już pamięta, a który wciąż cierpi z powodu najgorszego kryzysu w swojej historii - niewielka z wyglądu, opanowana, spokojna, a jednocześnie bez wątpienia wielka bojowniczka. Zakonnica zapewnia nas, że takie modlitwy nie są bynajmniej odosobnionym przypadkiem: „Za każdym razem, gdy odwiedzamy rodziny, z ciepłym uśmiechem mówią nam, że każdego dnia modlą się za PKWP i jej dobroczyńców. W imieniu sióstr Jezusa i Maryi oraz w imieniu całego zespołu wsparcia, chcielibyśmy podziękować Wam za całą waszą troskę i nieustanne wsparcie”.

Twój
koszyk

BRAK PRODUKTÓW