Syria: „To co się tu dzieje jest nieludzkie”
28 mar 2013Siostra Joseph-Marie od Sióstr Miłości z Besancon razem z pięcioma innymi siostrami pomaga rodzinom, które ucierpiały w wojnie w syryjskiej stolicy Damaszek.
„Dlaczego Bóg pozwala na tak duże cierpienie w Syrii? Dlaczego niewinni ludzie muszą umierać? Dlaczego Bóg nie zsyła nam pokoju chociaż modlimy się o niego?” – są to pytania, które młodzi ludzie z Damaszku zadają każdego dnia siostrom zakonnym. Siostra Marie-Joseph Chanaais zdruzgotana cierpieniem, które każdego dnia widzi opowiada ze łzami w oczach: „Ci ludzie są w ogromnym szoku. Nawet dzieci są zmuszane, do tego by patrzeć na ludzkie ciała spalone przez wybuchy bomb. Widzą części ciał porozrzucane na ulicach. Kiedy słyszą eksplozję, biegną do swoich rodziców, żeby się schować. Jedna dziewczynka przyprowadzona do szkoły przez mamę, nie pozwoliła jej wyjść ponieważ bała się, że może zginąć. Matka musiała zostać na wszystkich lekcjach tego dnia. Wszyscy się boją. Nie wiedzą jak długo będą żyć. Kiedy ktoś wychodzi do pracy, nie wie czy wróci jeszcze do domu. Strach przenika każdą chwilę życia.”
Ale ta drobniutka zakonnica jest nie tylko smutna ale również zła: „To co się tu dzieje jest nieludzkie. Młodzi ludzie są uprowadzani. Martwe ciała są wręcz siekane, ręce i nogi odcinane a następnie krojone na kawałki. Czy ktoś kiedykolwiek słyszał o takich rzeczach?”. W niewielkiej odległości od klasztoru został uprowadzony niedawno 15letni chłopiec. „Powiesili chłopca za nogi głową w dół i tak wisiał przez kilka dni. Jego rodzice w tym czasie mieli zapłacić okup w wysokości 100 tysięcy dolarów. Żeby zebrać pieniądze sprzedali dosłownie wszystko: swój dom, biznes i swój samochód. Kiedy porywacze wypuścili chłopca, przez trzy dni pozostawał w śpiączce. Żył jeszcze tylko przez kolejne trzy dni. W konsekwencji rodzina straciła nie tylko syna ale również cały dobytek życia stając się biedakami.”
Zaopatrywanie rodzin jest również walką. Ceny żywności wzrosły niemal dwukrotnie a gaz kosztuje prawie siedem razy więcej niż przed wojną. Rodziców nie stać na mleko dla swoich dzieci, a wielu nie ma co marzyć nawet o owocach czy mięsie. Ubrania to również towar luksusowy. Siostry próbują pomagać im. Tak często jak tylko mogą dostarczają mleko 150 rodzinom. „Powinniście zobaczyć jak te dzieci piją mleko”- mówi w pełni poruszona siostra Joseph-Marie. Jej codzienna modlitwa to „Panie ześlij nam jedzenie”. Nie ma innego sposobu w jaki mogłaby pomóc cierpiącym.
Siostra Joseph-Marie nie poddaje się kiedy inni popadają w rozpacz. „Zawsze mówię: ‘Panie jestem w Twoich rękach’ żyję, żeby pomagać tym ludziom i dodawać otuchy. Razem z innymi siostrami powtarzamy im ‘Nigdy nie trać nadziei’ Dużo się modlimy z innymi ludźmi za Syrię, modlimy się każdego dnia: z dziećmi, rodzinami, z chorymi. Bóg jest z nami w tej próbie”.
PKWP – Eva-Maria Kolamann
(tł. S. Lewandowska)