Dołącz do nas
na facebooku

Odwiedź nasz profil

Dołącz do nas
na YouTube

Odwiedź nasz kanał

Śledź nas
na Twitterze

Welcome!

Syria: Świadectwo Rand'a Mittri z Aleppo

Przedstawiamy świadectwo młodego człowieka, który bezposreśdnio doświadcza skutków wojny.

Cześć. Nazywam się Rand Mittri. Mam 26 lat. Ukończyłem Kolegium Nauk Przyrodniczych w Syrii, a obecnie jestem studentem studiów magisterskich na Uniwersytecie w Aleppo w Syrii. Pracuję w Centrum Pomocy w Aleppo, które prowadzą księża salezjanie. Jak już zapewne wiecie, nasze miasto zostało zniszczone i zrujnowane, a nasze życie przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Żyjemy w zapomnianym mieście. Nie jesteście w stanie zrozumieć i pojąć tego, co się dzieje w naszym pięknym kraju, Syrii. Nie jestem w stanie opisać w kilku zdaniach życia w bólu, który jest za duży, ale postaram się przedstawić wam kilka aspektów naszej rzeczywistości.

Każdego dnia żyjemy tak, jakbyśmy byli otoczeni śmiercią. My, podobnie jak wy, zamykamy za sobą drzwi każdego dnia wychodząc do pracy lub szkoły. Jednak my w tym momencie jesteśmy ogarnięci strachem, że już do naszych rodzin i domów nie wrócimy, ponieważ prawdopodobnie zostaniemy zabici, lub zginą nasze rodziny. Bardzo cierpimy, ponieważ jesteśmy otoczeni śmiercią i zabijaniem i nie ma żadnej ucieczki, gdyż nikt nam nie pomoże. „Boże, gdzie jesteś? Dlaczego o nas zapomniałeś? Czy ty istniejesz? Dlaczego się nad nami nie zmiłujesz? Czy nie jesteś już Bogiem miłości?” Każdego dnia zadajemy sobie te pytania, a ja nie potrafię na nie odpowiedzieć.

Doświadczyłem wielu przykrych rzeczy podczas tej wojny. Z drugiej strony dorosłem i stałem się dojrzały bardzo wcześnie. Z tego powodu patrzę na życie z innej perspektywy.

Pracuję w Centrum św. Jana Bosko w Aleppo, w którym przebywa ponad 700 młodych kobiet i mężczyzn, którzy pragną zobaczyć uśmiech i usłyszeć dobre słowo, a także szukają tego, co im brakuje w ich życiu: humanitarnego traktowania. Jednak ja nie jestem w stanie dać radości innym, ponieważ sam jestem bankrutem w tej kwestii.

W tej wojnie zginęło wielu ludzi, którzy uczęszczali do naszego centrum pomocy. Jack, 13-letni chłopczyk, zginął czekając na autobus, który miał go przywieść do nas na katechezę i zabawę z innymi dziećmi. Niestety wojna i nienawiść w ludzkich sercach zabiła tego chłopca. Anwar i Michelle wyszły z centrum do domu i mieliśmy nadzieję, że jeszcze do nas wrócą. Niestety w nocy ich dom zawalił się na nich, a dzieci zasnęły snem wiecznym i przyłączyły się do aniołów w Niebie. Pozostałe osoby, które zginęły, miały żywą wiarę. Oni wszyscy są męczennikami w tej krwawej wojnie, która zniszczyła nasze dusze, marzenia i nadzieje. Zniszczenie ludzkiego życia jest znacznie większą stratą niż zburzenie cegieł i kamieni.

Pomimo mojego bólu, życie moje i moich przyjaciół nadal jest przepełnione radością, jakiej doświadczamy służąc dzieciom i osobom młodym w naszym mieście. Widzimy obecność Boga w dziecku, które pomaga w zdobywaniu wody. Widzimy Boga w tych osobach, które niosą pomoc innym, a także w tych rodzicach, którzy zdobywają pożywienie dla swoich dzieci.

Wierzę, że Bóg istnieje pomimo naszego bólu. Wierzę też, że czasami Bóg przez nasze cierpienie uczy nas prawdziwego znaczenia miłości. Moja wiara w Jezusa Chrystusa jest powodem radości i nadziei, których nikt mi nie ukradnie. Na koniec proszę Zmartwychwstałego Pana Jezusa Chrystusa o udzielenie mi i wszystkim osobom mieszkającym w Syrii i na całym świecie łaski miłosierdzia i radości w sercach tych osób, które są skrzywdzone, zasmucone i porzucone. To jest przesłanie dla każdego chrześcijanina na całym świecie.

Dziękuję wam wszystkim i proszę was o modlitwę za mój ukochany kraj: Syrię.

Tłumaczenie: Marcin Rak

Twój
koszyk

BRAK PRODUKTÓW