Świadectwo misjonarza z Sudanu Południowego
30 sie 2021Sudan Południowy stał się najniebezpieczniejszym krajem dla pracowników pozarządowych organizacji humanitarnych – alarmuje w rozmowie z PKWP misjonarz o. Krzysztof Zębik.
zdj. o. Krzysztof Zębik
O. Krzysztof Zębik MCCJ na co dzień pracuje w Yirol w diecezji Rumbek w Sudanie Południowym. W rozmowie z polską sekcją Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie tłumaczy, z czym dziś zmaga się kraj uznawany za jeden z najbiedniejszych na świecie. Zwraca uwagę, że państwo nie kontroluje tego, co się dzieje, a przejściowy rząd robi niewiele, by zapewnić bezpieczeństwo.
Dla tysięcy ludzi codziennością jest wojna i bieda. Wielu Sudańczyków uciekło. Żyją w obozach dla uchodźców. Wciąż nie widzą możliwości powrotu do swoich domów.
„Żołnierze, którzy powinni dbać o bezpieczeństwo i chronić obywateli, stali się tymi, którzy zabijają, poniżają, kradną, gwałcą kobiety, nie liczą się z drugim człowiekiem. Używają munduru, aby nękać innych. W kraju panują wszelkiego rodzaju konflikty zbrojne; konflikty między wspólnotami, plemionami. Kradzież bydła czy prawo zemsty prowadzą do setek zabitych” – mówi o. Krzysztof Zębik.
Misjonarz wskazuje, że w parafii, w której pracuje, trwające konflikty często uniemożliwiają dojazd do kaplic, gdzie wierni czekają na duszpasterza. Młodzież w Sudanie Południowym jest uzbrojona. Drogi na ogół są niebezpieczne. Dochodzi do napadów. Nikt nie może czuć się bezpieczny.
„Samochody są ostrzeliwane i okradane. Wiele osób traci przy tym życie” – podkreśla o. Krzysztof Zębik i podaje przykłady. W ataku na jeden z samochodów organizacji pozarządowej zginęło jej dwóch pracowników. Na innej drodze zastrzelone zostały dwie siostry zakonne i pasażerowie.
„Do mnie celowano raz, ale na szczęście nic się nie stało. Innym razem uciekałem przed dwoma pasterzami, którzy zaczęli strzelać do siebie. Ci ludzie nie boją się atakować nawet konwoju ONZ. Choć lokalna ludność ma respekt do misjonarzy, to jednak w momencie napadu czy konfliktu, napastnicy nie wahają się do nas strzelać” – wskazuje.
Sudan Południowy stał się najniebezpieczniejszym krajem dla pracowników pozarządowych organizacji humanitarnych. Inflacja lokalnej waluty była do tej pory tak duża, że ceny żywności i innych materiałów diametralnie wzrastały. Ludzie będąc już wcześniej biedni, stawali się jeszcze biedniejsi. Bardzo często nastawał głód.
„Częste konflikty sprawiają, że ludzie muszą uciekać. Opuszczają swoje pola i domostwa, zostając bez niczego. Pogoda też nie jest łaskawa. Ostatnie deszcze były tak obfite, że kraj dotknęły powodzie, niszcząc wszystko. Ludzie zaczęli spać w swoich chatach w wodzie” – alarmuje misjonarz.
W Sudanie Południowym szybko rozrasta się Kościół chrześcijański. Są tereny zdominowane przez katolików, zasiedlone przez protestantów. Islam jest tutaj mniejszością. Między chrześcijanami jest duża jedność i współpraca, szczególnie w budowaniu pokoju.
„U nas ewangelizacja jest bardzo trudna. Ludzie stanęli przed wyborem, do którego kościoła należeć. Kościół ewangelicki przybył na te tereny dużo wcześniej przed nami. Można powiedzieć, że przygarnął do siebie całą społeczność. Nasz Kościół stawia pierwsze kroki, katechizując tych najmłodszych, dzieci i młodzież” – tłumaczy o. Krzysztof Zębik.
Misjonarz dodaje, że ludziom trudno pojąć znaczenie Eucharystii, spowiedzi i innych sakramentów. Poligamia sprawia, w parafii w Yirol nie ma ślubów kościelnych. Największym wyzwaniem, z jakim się spotyka się wspólnota, jest formacja liderów i katechistów.
Wśród lokalnej społeczności widoczna jest kultura rozdawnictwa. To efekt wojny – mówi o. Krzysztof Zębik.
„Ludziom rozdawano wszystko. Uczyli się żyć tak, jak im pozwoliła na to pomoc od obecnych tutaj organizacji pozarządowym. Ludziom wygodniej stoi się w kolejkach za żywnością niż obsadza pole. Młodzież nie wie, co to praca, odpowiedzialność, współpraca, dialog, pot na czole przy kopaniu pola czy wysiłek, żeby zarobić na siebie i rodzinę” – dodaje misjonarz.
Posag za przyszłą małżonkę płacony jest krowami, przez co młodzi mężczyźni koncentrują się tylko na tym, jak zdobyć krowy. Na rodziny pracują głównie dzieci i starszyzna. Młodzież całymi dniami siedzi pod drzewem, grając w gry na telefonie. O. Krzysztof Zębik liczy, że pozytywne efekty przyniesie formacja intelektualna i duchowa. Dzięki misjonarzom i dobroczyńcom z innych państw w Sudanie Południowym jest coraz więcej szkół.
„W naszej parafii prawie wszystkie szkoły zostały wybudowane przez Kościół Katolicki. Formacja duchowa w naszych kaplicach ma wychować młodego człowieka bazując na wartościach Ewangelii, czyli w oparciu o miłość, dobro, wiarę, przebaczenie, życie w pokoju, miłość bliźniego. Są to wartości, które mogą przybliżyć ludzi do Boga i do siebie nawzajem, pokonując konflikty, wojny i nienawiść do siebie nawzajem” – wskazuje misjonarz.
Ludzie muszą zrozumieć, że aby coś otrzymać, muszą na to zapracować – mówi o. Krzysztof Zębik. Podkreśla, że państwo musi rozpocząć coś produkować, tworząc miejsca pracy dla młodzieży, którą trzeba przygotować do zawodu. Bezrobotna młodzież, która całymi dniami przesiaduje na mieście, często planuje złe rzeczy – podsumowuje.
Więcej informacji o sytuacji w Sudanie Południowym można znaleźć na blogu o. Krzysztofa Zębika: http://krzysiekimisje.pl/.
ACN Polska