Dołącz do nas
na facebooku

Odwiedź nasz profil

Dołącz do nas
na YouTube

Odwiedź nasz kanał

Śledź nas
na Twitterze

Welcome!

Republika Środkowoafrykańska: cud przebaczenia

RCAWiele osób straciło najbliższych członków rodziny; inni mają krewnych, którzy byli torturowani, a jeszcze inni zostali okradzeni. Wszyscy musieli spędzić tygodnie z dala od swoich domów, i wszystko to z winy Seleka i niektórych muzułmanów.

Wielkanoc jest świętem miłości, która zwyciężyła nienawiść i pokonała śmierć. Trudną sztuką jest jednak miłowanie nieprzyjaciół. Według kryteriów ludzkich nie do pomyślenia wydaje się okazywanie miłosierdzia tym, którzy są winni utraty naszych bliskich lub pozbawili nas dachu nad głową. Mimo to wciąż można spotkać osoby, które pokonują same siebie.

Rozwścieczony tłum był niemal gotowy do linczu. Kiedy zaczęto obrzucać kamieniami samochód, którym jechał, a przepełnieni gniewem ludzie skierowali broń w jego stronę, misjonarz Aurelio Gazzera odmawiał różaniec, prosząc w ten sposób o wycofanie się rebeliantów Seleka. Gdy tłum zaatakował kapłana, dwaj muzułmanie stanęli przed nim i uratowali mu życie. Jeden z nich był powszechnie znanym z brutalności i bezwzględności członkiem ugrupowania Seleka. W przeszłości mężczyzna wielokrotnie skarżył się na publiczne wypowiedzi o. Aurelio na temat zbrodni dokonanych przez bojówki Seleka, a nawet groził misjonarzowi śmiercią.

Krótko po tych wydarzeniach, 52-letni włoski karmelita postanowił urzeczywistnić następujące słowa Ewangelii: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym którzy was nienawidzą”. Kapłan wraz z grupą parafialnych wolontariuszy kilka razy dziennie udawał się do miejsca, w którym ukrywali się muzułmanie w obawie przed aktami zemsty. Dostarczał im wodę, ryż i leki, które finansował z własnych środków, ale przede wszystkim, jak sam podkreśla, przynosił im pocieszenie. Dodaje również: „byli to ci sami ludzie, którzy wcześniej grozili mi oraz wybili szyby w moim samochodzie, a teraz nie byli nikim więcej niż przestraszonymi dziećmi, kobietami i mężczyznami, którzy cierpieli głód i ubóstwo.

Z biegiem czasu misjonarzowi udało się poruszyć serca sowich parafian. Po ewakuacji muzułmanów, która miała miejsce w lutym 2014 roku, pozostało ich tylko 200 w mieście Bozoum; w większości kobiety i dzieci, które potrzebowały i nadal potrzebują pomocy. Początkowo kapłan z ogromną nieśmiałością zwracał się do wiernych z prośbą o przynoszenie do kościoła datków i żywności dla potrzebujących muzułmanów. „Nie śmiałem wywierać na nich nacisku, bo wiem, że wiele ran nie zostało jeszcze zaleczonych. Wiele osób straciło najbliższych członków rodziny; inni mają krewnych, którzy byli torturowani, a jeszcze inni zostali okradzeni. Wszyscy musieli spędzić tygodnie z dala od swoich domów, i wszystko to z winy Seleka i niektórych muzułmanów” – mówi o. Aurelio.

Ostatecznie parafianie zaskoczyli księdza swoją szczodrością: „zazwyczaj na comiesięczną zbiórkę przeznaczoną na pomoc osobom potrzebującym wierni przynoszą żywność dla osieroconych dzieci i datki pieniężne, razem około 15-20 euro. W tę niedzielę parafianie bardzo mnie wzruszyli: przynieśli wiele pokarmów i uzbieraliśmy ponad 70 euro.” Jest to duża kwota pieniędzy, biorąc pod uwagę skalę ubóstwa w tym kraju. „Wierni byli w stanie uczynić dużo więcej dla sowich wczorajszych nieprzyjaciół niż czynią to dla swoich braci i sióstr, członków wspólnoty” – kontynuował wzruszony.

Doskonałym wzorem dla o. Aurelio jest o. Werenfried van Straaten, założyciel Papieskiego Stowarzyszenia Pomocy Kościołowi w Potrzebie, który za sprawą zbierania słoniny zasłynął jako „Ojciec Słonina”. Książkę jego autorstwa, „Tam, gdzie Bóg płacze”, o. Aurelio przeczytał po raz pierwszy chodząc do szkoły. Również miał możliwość przybyć do miejscowości Königstein im Taunus, aby pomodlić się przy grobie o. Werenfrieda. Do lektury jego książki powrócił po wielu latach; jak mówi sam misjonarz:„Odkryłem wiele ciekawych fragmentów, które odzwierciedlają również naszą sytuację. Po II wojnie światowej o. Werenfried podjął się pracy nad wyjątkowym dziełem niesienia pomocy Niemcom przez obywateli Holandii. Po wojnie wiele niemieckich miast było doszczętnie zniszczonych, a niechęć wobec obywateli tego kraju była szczególnie widoczna; mimo to o. Werenfried odważył się poprosić osoby, które przez Niemców straciły prawie wszystko, aby pomogły niemieckim uchodźcom, którzy nie mieli niczego. Współcześnie historia ta powtarza się w odległej Republice Środkowoafrykańskiej.”

Ze względu na brak stabilizacji w centralnej Afryce, o. Aurelio często stawia sobie następujące pytanie: „Co mogę zrobić, jako kapłan i misjonarz, w takiej sytuacji? Co może uczynić Kościół?”. Odpowiedź brzmi: „Możemy zrobić wiele; naprawdę możemy zrobić wiele. Bardziej niż kiedykolwiek, konieczne jest teraz odbudowanie ludzkich serc i ludzkiej świadomości”. Kapłan zwraca uwagę, że w dalszym ciągu ludność boryka się z licznymi problemami: domy zostały zniszczone, setki tysięcy osób uciekło, skala ubóstwa jest niewyobrażalna; ale najważniejsze zadanie polega na tym, aby „pocieszyć, dać odpowiednie wsparcie, pomóc zrozumieć istotę błędu, zła, grzechu”. Dodaje także: „Tego rodzaju kryzys jest wezwaniem, które głęboko nas dotyka i zachęca do wzorowania się na Jezusie, Jego słowach i życiu. On jest Tym, który daje nam siłę i odwagę. Otwiera nam drogę światła i nadziei. O. Werenfried miał zwyczaj mówić: „ufajcie ludziom, bo ludzie są o wiele lepsi niż nam się wydaje. I nie tylko ludzie, ale również Pan Bóg jest lepszy niż nam się wydaje…”

Pomoc Kościołowi w Potrzebie wspiera kształcenie przyszłych kapłanów i zakonników w Republice Środkowoafrykańskiej, którzy będą w przyszłości siewcami pokoju. Ponadto fundacja pomaga również w odbudowie kraju, który uważany jest za jeden z najuboższych na świecie.

PKWP

Tł. Magdalena Zybała

Twój
koszyk

BRAK PRODUKTÓW