Region Tyru – jeden z najbiedniejszych w Libanie
02 lut 2022„Przed kryzysem ubogich było 20% mieszkańców parafii, teraz jest ich 80%”.
Zdj. ACN International / 73-letnia Nohada mieszka sama w swoim jednopokojowym domu w Addousiyyeh w Libanie.
73-letnia Nohada mieszka sama w swoim jednopokojowym domu w Addousiyyeh w Libanie, w pobliżu wybrzeża Morza Śródziemnego. Jest wdową. Jej jedyny syn wyjechał za granicę wiele lat temu, a ona sama utrzymuje się głównie dzięki pomocy sąsiadki Mariam, która jest jedyną muzułmanką w wiosce. Addousiyyeh w diecezji Tyr jest smutnym przykładem stanu całego Libanu.
Ksiądz Geryes ma 29 lat i został wyświęcony w zeszłym roku. Jego pradziadek, żonaty katolicki ksiądz maronicki, kilkadziesiąt lat temu był proboszczem w tej samej wiosce. W parafii zawsze byli ludzie biedni, ale problem się nasilił. „Przed kryzysem ubogich było 20% mieszkańców parafii, teraz jest ich 80%” – ocenia kapłan.
Tyr jest jedną z najbiedniejszych diecezji w Libanie. Niegdyś prężnie rozwijająca się społeczność chrześcijańska, z biegiem lat została zredukowana przez migrację – najpierw po wojnie domowej, a następnie po wojnie z Izraelem w 2006 r. Obecnie liczy zaledwie 50 tys. osób, mieszkających głównie w wioskach w pobliżu granicy z Izraelem. Wielu z nich to robotnicy lub rolnicy, słabo wykształceni i nie mający pieniędzy na wyjazd do Bejrutu, a tym bardziej za granicę.
„Przez ostatnie około dwa lata przeżywaliśmy w Libanie straszny kryzys gospodarczy. Ludzie są zdesperowani, potrzebują wszystkiego. Żywność, elektryczność, lekarstwa, mleko – w każdym obszarze życia potrzebują czegoś, aby móc przeżyć” – wyjaśnia arcybiskup Charbel Abdallah z maronickiej archidiecezji Tyru, do której należy Addousiyyeh.
Młode małżeństwa, takie jak Fadi [imię zmienione] i Rana, rodzice dwójki małych dzieci, również zostały ciężko doświadczone. W przeciwieństwie do wielu Libańczyków, Fadi ma szczęście mieć stabilną pracę w wojsku, ale sama spłata kredytu mieszkaniowego pochłania jedną czwartą jego dochodów. Nie jedzą już regularnie mięsa ani ryb. Raz w miesiącu pozwalają sobie na odrobinę kurczaka.
Kościół jest zawsze obecny tam, gdzie panuje kryzys. Przez lata była to stała rzeczywistość w Libanie i na różne sposoby jest ona nadal aktualna. Nie tylko proboszczowie tacy jak ksiądz Geryes wspierają ludzi swoją wiarą, ale również sama archidiecezja zapewnia znaczącą pomoc materialną.
Zdj. ACN International / Maronicki arcybiskup Tyru Charbel Yusef Abdallah, w magazynie, w którym przechowywane są paczki z żywnością sfinansowane przez PKWP.
Dzięki wsparciu Papieskiego Stowarzyszania Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN International), arcybiskup Charbel Abdallah i jego współpracownicy byli w stanie rozdać paczki żywnościowe najbiedniejszym z biednych we wszystkich parafiach. Hierarcha wyjaśnia:
„Napisałem do PKWP pytanie, czy Stowarzyszenie mogłoby pomóc nam wspierać rodziny, które najbardziej tego potrzebują. Na szczęście odpowiedź była bardzo szybka i hojna – PKWP przysłało nam pomoc finansową na zakup paczek żywnościowych. Zostaliśmy objęci programem, który potrwa do lipca i obejmie kilka dystrybucji 1500 paczek żywnościowych we wszystkich parafiach naszej diecezji”.
Każda paczka zawiera podstawowe produkty żywnościowe, olej do gotowania i inne niezbędne rzeczy. Przed kryzysem średnia pensja w wysokości 1,5 mln funtów libańskich byłaby warta prawie 1 tys. dolarów; obecna wartość rynkowa to około 60 dolarów. Płaca minimalna w wysokości 675 tys. funtów libańskich jest obecnie warta około 30 dolarów, co czyni ją jedną z najniższych płac minimalnych na świecie i sprawia, że przeciętne rodziny nie są w stanie kupić żywności dystrybuowanej z pomocą PKWP. Wsparcie nie jest udzielane tylko katolikom czy chrześcijanom, ale wszystkim, którzy go potrzebują. Na przykład sąsiadka Nohady, Mariam, również jest beneficjentką.
„Jest to inicjatywa, która jest bliska naszym sercom. Libańczycy są bardzo przywiązani do swojej wiary i cieszą się, że Kościół, zarówno w Libanie, jak i na świecie, okazuje im tę solidarność” – mówi abp Charbel i dodaje: „Z głębi serca dziękuję PKWP, która zawsze była tak blisko naszej diecezji. Nasi parafianie cieszą się z tej solidarności Kościoła i z otrzymanych paczek, które pomogą im w codziennym życiu”.