Przebacz, jak i my przebaczamy
07 kwi 202325 lat w więzieniu okazały się wystarczającą karą. Kiedy Herman z niego wyszedł czekało na niego przebaczenie. Cuda dzieją się na naszych oczach!
Zdj. ACN International / Oficjalny dzień jedności i pojednania zorganizowany przez Komisję Sprawiedliwości i Pokoju w diecezji Cyangugu; grudzień 2022 r.
– Kiedy wyszedłem na wolność, nie miałem poczucia, że żyję. Byłem obłąkany. Nie mogłem iść na mszę św. ani na rynek. Chciałem po prostu zamknąć się w swoim domu. Gdyby dano mi wybór, wolałbym wrócić do więzienia, niż żyć w ten sposób – mówił Herman H. podczas oficjalnego dnia jedności i pojednania. – Ks. Clément, mój proboszcz, zapowiedział, że chce się spotkać z uwolnionymi więźniami i członkami ich rodzin. Przyszedł do mojego domu. Rozpocząłem z nim ten trudny proces, a on pozostał u mego boku, dopóki nie spotkałem się z Gastonem N., głową wielkiej rodziny, którą wymordowałem. Prosiłem go o przebaczenie, a on mi wybaczył – zakończył swoje świadectwo. Obaj Rwandyjczycy pochodzą z Mibirizi. Podczas ludobójstwa dokonanego na Tutsi, Herman zabił wielu ludzi. Po przyznaniu się przed sądem Gacaca do znaczącej odpowiedzialności w ludobójstwie, jego pierwotny wyrok śmierci został zamieniony na 25 lat więzienia.
Gaston N. nie zapomniał o swojej Kalwarii i wszystkich torturach Hermana H. Wciąż ma kilka blizn. Przez długi czas żył w poczuciu nienawiści pomieszanej z traumą. To dzięki towarzyszeniu psychospołecznych mediatorów z Komisji Sprawiedliwości i Pokoju w Mibirizi udało mu się rozpocząć proces pojednania. Powiedział, że jego serce zostało naprawdę uwolnione i że szczerze wybaczył Hermanowi. Dzisiaj żyją zgodnie. Nie ma już między nimi żadnych uprzedzeń ani podejrzeń.
Dzień 7 kwietnia został ustanowiony przez Zgromadzenie Ogólne ONZ Międzynarodowym Dniem Pamięci Ludobójstwa w Rwandzie (rezolucja z 23 grudnia 2003 r.). Dwadzieścia dziewięć lat po tych tragicznych wydarzeniach (7 kwietnia – 15 lipca 1994 r.), ci którzy otrzymali najcięższe wyroki, nadal przebywają w więzieniach. Lokalny Kościół pomaga w reintegracji osób uwięzionych za ludobójstwo na Tutsi. Ks. Théogène Ngoboka, dyrektor Komisji Sprawiedliwości i Pokoju w Cyangugu, pełni służbę kapelana w więzieniu Rusizi, w którym przebywa 3850 więźniów, z czego 1300 to mężczyźni osadzeni za ludobójstwo.
W 2023 roku Dzień Pamięci zbiega się z obchodami Wielkiego Piątku. Dla ks. Théogène to wymowny znak, że Bóg jest z nami w bolesnych chwilach. – Podczas ludobójstwa wielu Rwandyjczyków, którzy byli mocno wierzący, pytało, gdzie jest Bóg. Wielu wciąż zadaje pytanie o milczenie Boga w obliczu ich cierpienia. Odpowiedź można znaleźć w tajemnicy, którą obchodzimy w Wielki Piątek – Bóg był ze swoimi cierpiącymi dziećmi, swoimi prześladowanymi sprawiedliwymi, co jest znakiem zwycięstwa życia nad śmiercią, znakiem nadziei na lepszą przyszłość w Jezusie Chrystusie – podsumowuje kapłan.
Ks. Théogène wie, o czym mówi. Od lat bierze czynny udział w procesie pojednania między Rwandyjczykami. Towarzyszy więźniom, którzy wkrótce zostaną wypuszczeni, w przygotowaniu się do wyjścia na wolność, ale także wspólnocie, do której mają powrócić. – Pojednanie nie jest automatyczne. Zaufanie trzeba budować. To długa droga – opowiada w rozmowie z PKWP. Cały wywiad, w którym kapłan tłumaczy jak przebiega wielomiesięczny trudny proces pojednania, przeczytasz poniżej.
W roku 2021 w diecezji Cyangugu towarzyszono 154 więźniom i doprowadzono do spotkania z 98 rodzinami ocalałych z ludobójstwa. PKWP wspiera pracę krajowej Komisji Sprawiedliwości i Pokoju poprzez finansowanie programu szkoleniowego dla 120 księży oraz zakonników i zakonnic w trzech diecezjach. Kursy pozwalają im lepiej zrozumieć osoby w traumie, poznać techniki aktywnego słuchania oraz towarzyszenia psycho-duchowego w celu wzmocnienia wspólnoty.
Zdj. ACN International / Oficjalny dzień jedności i pojednania zorganizowany przez Komisję Sprawiedliwości i Pokoju w diecezji Cyangugu. Herman H. i Gaston N. z Mibirizi, były oprawca i jego ofiara dają świadectwo o swoim procesie pojednania; grudzień 2022 r.
O tym jak lokalny Kościół pomaga w reintegracji osób uwięzionych za ludobójstwo na Tutsi, w rozmowie z PKWP opowiada ks. Théogène Ngoboka, dyrektor Komisji Sprawiedliwości i Pokoju w Cyangugu, kapelan w więzieniu Rusizi.
Czy może ksiądz przypomnieć, jak doszło do skazania tych ludzi?
Osądziły ich sądy ludowe, tzw. Gacaca. W języku kinyarwanda Gacaca oznacza „miękką trawę”, czyli miejsce, gdzie się gromadzimy. Pierwotnie Gacaca umożliwiała rozwiązywanie konfliktów między sąsiadami lub w rodzinie. Polegała ona na zebraniu mieszkańców wioski pod przewodnictwem starszyzny, gdzie każdy mógł poprosić o głos. Sądy te zostały reaktywowane w celu przyspieszenia koniecznych do przeprowadzenia spraw około setek tysięcy osób oskarżonych o udział w ludobójstwie.
Mężczyźni, którzy 29 lat po ludobójstwie nadal przebywają w więzieniach, to ci, którzy nie chcieli się przyznać i uznać obciążających ich faktów, albo ci, którzy dokonywali zbrodni w kilku obszarach i których wyroki zostały połączone, albo też ci, którzy nawoływali do ludobójstwa i wydawali rozkazy.
Jest ksiądz kapelanem więziennym. Na czym polega ta misja?
Mam prawo do stałych odwiedzin. Wraz z wolontariuszami, którzy pracują w Komisji Sprawiedliwości i Pokoju, pomagam więźniom, którzy wkrótce zostaną wypuszczeni, przygotować się do wyjścia na wolność. Bywa tak, że ktoś odsiedział swój wyrok w odniesieniu do prawa, ale społeczeństwo nadal go osądza. Tłumaczę osadzonym, że ważne i konieczne jest pojednanie ze wspólnotą.
Jak im pomagacie?
To tak naprawdę proces towarzyszenia więźniom, ale także wspólnocie, do której mają powrócić i rozliczyć się, aby wspólnie podążać w kierunku pojednania. Przede wszystkim przygotowujemy więźniów, uświadamiając im, że trzeba prosić o przebaczenie. Mówimy im: „Społeczność wciąż ma coś przeciwko tobie. Czy jesteś gotowy przyznać się do swoich czynów i prosić wspólnotę o przebaczenie? Zobowiązujemy się do pełnienia roli pośredników między tobą a osobami, które przeżyły”. Jeśli są gotowi na ten krok, piszą list do wszystkich osób, które chcą prosić o przebaczenie. Zobowiązują się do zmiany swojego zachowania i wyrażenia chęci życia w harmonii ze wspólnotą. Dyrekcja zakładu karnego podpisuje te listy, aby je uwierzytelnić.
Listy te są następnie przekazywane w parafiach rodzinom ocalałych przez księży lub wolontariuszy z Komisji Sprawiedliwości i Pokoju. Zobowiązują się oni do wyjaśnienia kroku, który wykonał więzień. Rozpoczyna się dialog w celu sprawdzenia prawdziwości oświadczeń. Są więc takie listy, które przychodzą ze wszystkimi informacjami, a inne są niepełne… ofiary wymieniają inne fakty. Komisja zobowiązuje się do odnotowania wszystkich tych brakujących informacji i przekazania ich więźniowi. Służymy jako pośrednicy w dochodzeniu do prawdy.
Co się dzieje, gdy prawda zostanie ustalona?
Jeśli osoba, która przeżyła potwierdza, że list jest rzeczywiście kompletny, proponujemy jej, aby udała się do zakładu karnego i porozmawiała z więźniem. Tak więc jeden dzień w miesiącu organizujemy takie wizyty wraz z więzienną służbą socjalną. Cały czas jesteśmy mediatorami i jesteśmy obecni na tych spotkaniach. Ułatwiamy prowadzenie rozmowy. Emocje są potężne.
Następnie, jeśli przebaczenie jest udzielone i przyjęte, musimy rozszerzyć je na członków rodziny. Przebaczenie musi odnosić się do rodziny, zarówno rodziny ocalonego, jak i rodziny więźnia.
Pracujemy również ze wspólnotami. Z jednej strony organizujemy spotkania z ocalałymi, a z drugiej z rodzinami więźniów. Następnie łączymy ich razem. Większość z tych ludzi jest wierząca, a wiara odgrywa kluczową rolę w procesie przebaczenia. Wszystkie nasze spotkania odbywają się wokół Słowa Bożego, gdzie znajdujemy przykłady przebaczenia. Modlimy się i omawiamy teksty, które pokazują, jak bardzo przebaczenie wyzwala. Zapraszamy też do dawania świadectwa osoby, które już przeszły przez ten proces pojednania. To zachęca innych. Tak więc, kiedy więźniowie zostają wypuszczeni, przybywają do wspólnoty, która już została na to przygotowana.
To długi proces…
Tak, dlatego zaczynamy trzy lata przed uwolnieniem. A kiedy już zostaną zwolnieni, to nie koniec. Zobowiązujemy się do podróżowania z nimi przez co najmniej sześć miesięcy, aby więźniowie i ofiary mogli przezwyciężyć swój strach. Organizujemy spotkania wokół Słowa Bożego, projekty wspólnotowe pozwalające na wspólną pracę w polu czy na budowie… Prosimy, aby się odwiedzali. Pojednanie nie jest automatyczne. Zaufanie trzeba budować. To długa droga.
Organizujemy również pielgrzymki do Sanktuarium Matki Bożej Słowa w Kibeho (miejsce objawienia Maryi), gdzie zapraszamy małe grupy z różnych parafii. Uczestnicy opowiadają o swojej podróży, dyskutujemy. Każdy otrzymuje wsparcie na swojej drodze przebaczenia.
Po sześciu miesiącach Komisja Sprawiedliwości i Pokoju próbuje ocenić stan pojednania. Towarzyszący jej wolontariusze wyrażają swoją opinię na temat procesu i przeprowadzonych wspólnych działań. Jeśli proces przebiegł dobrze, Kościół organizuje oficjalny dzień jedności i pojednania. Byli więźniowie zostają zaproszeni do kościoła, publicznie wyznają, co zrobili i oficjalnie proszą o przebaczenie. Ofiary również publicznie udzielają swojego przebaczenia.
Zdj. ACN International / Oficjalny dzień jedności i pojednania zorganizowany przez Komisję Sprawiedliwości i Pokoju w diecezji Cyangugu; grudzień 2022 r.
Na jakie trudności napotykacie?
Proces wymaga ogromnego wysiłku. Rany są nadal odczuwalne, nawet po 29 latach. Niektórzy nie chcą otwierać tych ran, gdy zaczynają się one goić. Aby to pojednanie miało szansę powodzenia, ofiara musi być przekonana o szczerości prośby o przebaczenie i o tym, że wszystkie popełnione czyny zostały ujawnione. Niektóre ofiary nadal nie mogą opłakiwać swoich bliskich, bo nie wiedzą, gdzie są ich ciała. Czekają, aż ich oprawca ujawni miejsce swoich zbrodni.
Dla byłych więźniów jest to również bardzo trudne. Niektórzy mówią nam, że „na zewnątrz jest gorzej niż w więzieniu: moja żona ułożyła sobie nowe życie z innym mężczyzną, a ja boję się natknąć na członków rodziny, którą zabiłem. Jak mam iść do kościoła, w którym popełniłem morderstwa?”.
Kolejna trudność polega na tym, że część rodziny nie chce udzielić przebaczenia. Trzeba uszanować rytm każdego z nich i towarzyszyć im w tej podróży.
Niektórzy więźniowie nie przyznają się do popełnienia zarzucanych im przestępstw. Czy istnieje domniemanie niewinności?
Sądy Gacaca bardzo pomogły w skazaniu większości osób, które uczestniczyły w ludobójstwie, ale miały też swoje ograniczenia. Gdy nie było wystarczających dowodów, nawet jeśli nie przyznawałeś się do winy, czasem i tak cię skazywano. W naszej pracy spotykamy się ze skazanymi, którzy zostali niesprawiedliwie oskarżeni i uwięzieni. Niektórzy więźniowie przyznają się na przykład do tego, że grabili, ale nie zabijali. Niektórzy ocaleni w przypływie emocji lub z chęci zemsty rzucali fałszywe oskarżenia. Ale kiedy wyrok został już wydany, trudno jest go cofnąć.
Jak już mówiłem, pojednanie opiera się na prawdzie oraz na prośbie i przyjęciu przebaczenia. Każdy przypadek jest indywidualny. Musimy słuchać, rozeznawać i próbować odkryć prawdę, co rzeczywiście się wydarzyło.
Czy myśli ksiądz, że proces pojednania byłby możliwy bez pomocy Boga?
Nie, przebaczenie jest cudem, darem Boga… Kiedy słyszy się o wszystkich popełnionych okrucieństwach… przebaczenie jest mocą daną przez Boga.