Polska/Sudan Południowy: Apel Biskupa Kussala
30 cze 2011Bardzo bym chciał, aby Polska, gdy obejmie przewodnictwo w Unii Europejskiej, była rzecznikiem Republiki Południowego Sudanu, która 9 lipca oficjalnie ogłosi niepodległość – powiedział bp Edward Hiiboro Kussala na dzisiejszej konferencji prasowej.
47-letni hierarcha, od 3 lat kierujący południowosudańską diecezją Tombura-Yambio, przebywa obecnie w Polsce na zaproszenie polskiego oddziału organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie (PKWP).
Przewodniczący Parlamentarnego Zespołu ds. Przeciwdziałania Dyskryminacji i Prześladowaniom Chrześcijan na Świecie poseł Jan Filip Libicki poinformował podczas spotkania, że sudański biskup przedstawił Zespołowi obecną sytuację w nowo powstałym państwie. Zaznaczył, że dopiero rozpoczyna ono swój niepodległy byt, a jego głównym wyzwaniem jest niedopuszczenie do wybuchu nowych starć zbrojnych. Dyrektor polskiego biura PKWP ks. Waldemar Cisło przypomniał, że Sudan Południowy rozpocznie 9 lipca samodzielne istnienie jako nowe, niepodległe państwo we Wschodniej Afryce. Jego utworzenie stało się możliwe dzięki referendum w tej sprawie, w którym prawie 99 proc. głosujących opowiedziało się za oderwaniem chrześcijańskich w większości prowincji południowych od reszty Sudanu. Było ono konieczne, gdyż władzę w tym kraju sprawowali radykalni muzułmanie, którzy wprowadzali tam prawo szariatu, łamiące wolność religijną i prawa człowieka. Uderzało. Po referendum prowincje południowe odłączyły się od muzułmańskiej Północy i tak powstało nowe państwo, w którym większość mieszkańców stanowią chrześcijanie – powiedział ks. Cisło. W diecezji kierowanej przez bp. Kussalę mieszka ponad 600 tys. wyznawców Chrystusa i pracuje tylko 45 księży, a także jest tam ok. 250 tys. uchodźców z innych regionów kraju. Polski oddział PKWP zbiera środki na pomoc dla tych osób, aby choć w pewnym stopniu ulżyć ich doli i nie dopuścić do nowego wybuchu starć zbrojnych w tej części Czarnego Lądu.
Gość z Południowego Sudanu zaznaczył, że utworzenie niepodległej Republiki Południowego Sudanu ma wielkie znaczenie nie tylko dla jego mieszkańców, ale także dla całej Afryki, a nawet świata. Jest to bowiem obszar bogaty w zasoby energetyczne, zwłaszcza w ropę naftową, i to właśnie ten czynnik był dotychczas główną przyczyną napięć i walk w tym regionie. Obecnie najważniejszą sprawą jest niedopuszczenie do wybuchu nowej wojny i wykorzystanie powstania państwa do przywrócenia trwałego pokoju na tych ziemiach. Zwrócił uwagę, że przed nową republiki stoją ogromne problemy: ponad 90 proc. jej mieszkańców to analfabeci, nie ma dróg, elektryczności, wszędzie są wielkie zniszczenia z czasów poprzedniej wojny, która toczyła się tam prawie 30 lat, pochłonęła półtora miliona ofiar śmiertelnych, a ponad 4 mln osób musiało opuścić swe strony rodzinne. W wielu warstwach społeczeństwa, zmęczonego i głęboko poranionego tą wojną, panują wielkie nadzieje i trochę magiczna wiara, że nazajutrz po ogłoszeniu niepodległości pojawią się dobre drogi, powstaną szkoły, szpitale, zapełnią się sklepy, a tak przecież nie będzie – ostrzegał biskup sudański.
W tej sytuacji niezmiernie ważne jest wsparcie wysiłków miejscowego Kościoła, który chce maksymalnie pomóc ludziom na wielu płaszczyznach. Zauważył, że dotychczasowa pomoc dla miejscowych mieszkańców docierała tu niemal wyłącznie za pośrednictwem Kościoła i tak to będzie się odbywało w dalszym ciągu. Biskup zwrócił ponadto uwagę, że nowy kraj nie ma jeszcze do końca wyznaczonych granic, nie uregulowano dotychczas sprawy zadłużenia zagranicznego, odziedziczonego po reżymie sudańskim, nie rozwiązano problemu korzystania z rafinerii naftowych na tych ziemiach. Ks. Cisło zaznaczył, że w pomoc dla Południowego Sudanu może się włączyć każdy, m.in. wysyłając smsy na numer 72405 z dopiskiem „ratuje”. (KAI)