Pakistan – kardynał z obowiązkową ochroną
03 cze 2019Kard. Joseph Coutts z Pakistanu otrzymał od rządu obowiązkową ochronę, również kościoły są strzeżone. W rozmowie z dziennikarką Radia Watykańskiego Beatą Zajączkowską, duchowny tłumaczy, dlaczego państwo podjęło takie kroki.
– Władze chronią kościoły z powodu zagrożenia atakami terrorystycznymi – nie wiemy, kiedy i gdzie terroryści mogą uderzyć. Praktycznie nie ma roku bez krwawych zamachów na kościoły czy miejsca, w których spotykają się chrześcijanie. Konstytucja uznaje wprawdzie wolność sumienia, ale zarazem w szkołach uczy się dzieci, że wszyscy Pakistańczycy są muzułmanami. W ten sposób przekazuje się i utrwala uprzedzenia wobec przedstawicieli mniejszości religijnych. Takie zapisy są nie tylko w podręcznikach do nauki islamu, ale również w książkach do angielskiego, gdzie chrześcijanie są wyśmiewani i obrażani. Uczniowie muszą pisać wypracowania o tym, jak nawrócić na islam swego przyjaciela niemuzułmanina. Każdy muzułmanin zna termin dhimmi, którego używa się na określenie niemuzułmanów żyjących w islamskim państwie. Dhimmi stoi w hierarchii niżej, nie jest równy muzułmanom na płaszczyźnie politycznej, społecznej czy religijnej. Chrześcijanie nie mogą zajmować odpowiedzialnych publicznych stanowisk, są dyskryminowani przy przyjmowaniu do pracy i mają utrudnioną drogę awansu. Kościół wielokrotnie prosił władze o zmianę tekstów szkolnych, w których są treści agresywne wobec mniejszości. Bez skutku. Jesteśmy uznawani za obywateli drugiej kategorii – zaznacza hierarcha.
W Pakistanie wciąż obowiązuje ustawa dot. bluźnierstwa, której ofiarą padła m. in. Asia Bibi. Kardynał tłumaczy, jak prawo wpływa na życie chrześcijan:
„Muhammad Ali Jinnah, uznawany za ojca narodu pakistańskiego, był człowiekiem światłym i otwartym. Często powtarzał, że wszyscy mieszkańcy są równi i wolni w wyznawaniu swej wiary, przynależność religijna miała państwa nie interesować. Pakistan, który narodził się jako nowoczesne państwo demokratyczne, z czasem zaczął się zmieniać: grupy islamskie zaczęły się umacniać i wywierać naciski na kolejne rządy, domagając się wprowadzenia praw islamskich i przekształcenia w państwo islamskie. W 1986 r. została przyjęta ustawa o bluźnierstwie, źródło większości problemów, jakim chrześcijanie muszą dziś stawić czoło. Asia Bibi po długim okresie męczeństwa została uniewinniona, dziś jest wolna i bezpieczna. Niestety, nie jest to odosobniony przypadek. Często chodzi o bezpodstawne zarzuty, ponieważ tę ustawę łatwo można wykorzystać jako narzędzie zemsty czy walki o własne interesy. W latach 1987–2017 z tego paragrafu oskarżone zostały 1534 osoby. Obecnie w więzieniach przebywa prawie 190 osób. Ustawa o bluźnierstwie nazywana jest czarnym prawem. Karze za czyny nawet przypadkowe, jak np. upuszczenie na ziemię Koranu. W Gorja kilkuletnie dzieci bawiły się starymi gazetami, nie wiedząc, że są tam fragmenty Koranu. Skończyło się to atakiem na dzielnicę chrześcijan i zabiciem ośmiu osób”.
LUDZIE ZACHODU NIE ROZUMIEJĄ MENTALNOŚCI ISLAMSKICH RADYKAŁÓW
– Dziesięć lat temu kilkuletni chłopak został oskarżony o wypisywanie bluźnierczych zdań na murze meczetu, mimo że był analfabetą. W procesie został uniewinniony, oczyszczony z zarzutów. Jednak po zakończeniu rozprawy kilku fanatyków czekało na schodach sądu i zabiło wujka chłopca, a dwóch innych krewnych ciężko raniło. Cała rodzina została zmuszona do życia w ukryciu, aż w końcu udało się ich wywieźć do Niemiec. Kiedy wieść o tym się rozeszła, fanatycy zareagowali wściekłością. Zabili sędziego, który uniewinnił chłopca. Za pomoc Asii Bibi zginął gubernator Pendżabu Salman Taseer i Shahbaz Bhatti, katolicki minister ds. mniejszości. Także jej adwokat musiał uciekać z kraju – schronił się w Holandii. Nietrudno zrozumieć, dlaczego żaden z sędziów nie chce przewodniczyć procesom o bluźnierstwo. Sędzia, który ułaskawił Asię Bibi, wykazał się naprawdę ogromną odwagą. Także władze podjęły bezprecedensowe kroki, aresztując imamów, którzy w ulicznych protestach nawoływali do powieszenia Asii Bibi. Takie działania dają nadzieję na przyszłość – dodaje.
TRUD DIALOGU MIĘDZYRELIGIJNEGO
– W minionych latach wielu pakistańskich imamów wyjechało na studia za granicę, głównie do Arabii Saudyjskiej. Sprawia to, że bardzo popularny staje się wahabizm – radykalny odłam islamu. Istnieją też grupy ekstremistyczne, które utrzymują ścisłe relacje z tzw. Państwem Islamskim i Al-Kaidą. Ich członkowie i zwolennicy chcieliby narzucić wszystkim islam rygorystyczny, taki, jakiego Pakistan wcześniej nie znał. Dla tych ludzi demokracja i Deklaracja Praw Człowieka są przekleństwami Zachodu, nie do zaakceptowania w świecie islamskim. Stanowi to poważny problem i wyzwanie dla umiarkowanych muzułmanów, którzy obecni są w kraju i z którymi dobrze się nam żyje. W Pakistanie, mimo ucisku chrześcijan i innych mniejszości, demokracja jednak panuje – podkreśla duchowny.
Kard. Joseph Coutts opisuje także, jak funkcjonuje kościół w Pakistanie mimo wielu przeciwności: „Nie żyjemy w podziemiu. Chrześcijanie to zaledwie 2% ze 180 mln mieszkańców Pakistanu. Mamy świątynie, szkoły, szpitale, prowadzimy dzieła miłosierdzia. Możemy nawet wyjść na ulice i protestować. Nasza wspólnota jest niewielka, ale bardzo żywa, mocna w wierze. Każdego dnia żyjemy pod presją, ale nie tracimy nadziei i dajemy świadectwo. Szczególne angażujemy się w wychowanie przyszłych pokoleń, bo fanatyzm islamski zaczyna się w szkole. Prowadzimy wiele szkół, które cieszą się doskonałą opinią nie tylko chrześcijan, ale i muzułmanów. Poziom nauczania, jaki oferujemy, jest bardzo wysoki. Wielu znanych pakistańskich polityków skończyło nasze szkoły, m.in. Benazir Bhutto, która była premierem Pakistanu, czy zamordowany gubernator Pendżabu. Wielu imamów jednak wzywa rodziny do nieposyłania dzieci do naszych szkół, ponieważ, jak twierdzą, uczymy wartości zachodnich, sprzecznych z islamem. Dla tych ludzi Zachód i chrześcijaństwo są tożsame. Miesiąc temu wykładowca uniwersytecki został zamordowany tylko dlatego, że zorganizował powitalne party dla nowych studentów, a według mordercy takie postępowanie obrażało islam”.
W Abu Zabi został podpisany przez papieża Franciszka i wielkiego imama Uniwersytetu Al.-Azhar dokument o ludzkim braterstwie. Kardynał tłumaczy, czy ten ruch może wpłynąć pozytywnie na relacje między chrześcijanami a muzułmanami:
„Doceniam odwagę wielkiego imama Al-Azhar i księcia Mohammeda bin Zayeda Al Nahya-na, który dał przykład innym przywódcom tego regionu będącego kolebką islamu. Podczas spotkania podjęto refleksję nad międzyludzkim braterstwem, a nie tylko nad dialogiem i tolerancją. Bo braterstwo jest czymś więcej, zakłada uznanie równości wszystkich ludzi. Pakistańskie media wiele pisały o konferencji w Abu Zabi, jednak najważniejsze grupy muzułmańskie w naszym kraju nie zabrały jeszcze głosu w tej sprawie i nie przedstawiły swego stanowiska. Ostatnio ponad 500 pakistańskich imamów podpisało tzw. Deklarację z Islamabadu. Uznaje ona m.in. wieloetniczny i wieloreligijny charakter naszego kraju, potępia też zbrodnie popełniane w imię religii. Jest to tekst bardzo znaczący. Problem w tym, że w świecie islamskim nie ma jednego centralnego religijnego autorytetu. Ta deklaracja wyraża opinię znaczącej liczby imamów, ale nie może być interpretowana jako oficjalne stanowisko całego świata islamskiego. Mimo to uważam te dwa dokumenty za bardzo ważny krok na drodze budowania braterstwa, wzajemnego zrozumienia, pokojowego współistnienia. Liczę na to, że będą kolejne kroki o podobnym znaczeniu, i modlę się o to. To umocni także wielu muzułmanów, dla których islam jest naprawdę religią pokoju, którzy potępiają morderstwa popełniane w imię Boga. Osobiście nie lubię oficjalnych spotkań związanych z dialogiem. Pada na nich wiele pięknych słów, a potem wracamy do domów i nic w życiu codziennym się nie zmienia. Prawdziwy dialog polega na wspólnym działaniu i podejmowaniu wyzwań, a to może być bardzo ryzykowne. Trzeba zmieniać mentalność, zaczynając od dzieci. Potrzeba wiele czasu, by sytuacja się zmieniła, ale nieśmiałe znaki nadziei już widać”.