![„Nie wiem czy uda mi się zobaczyć moich najbliższych”](https://pkwp.org/wp-content/uploads/2024/01/blog-main-image.jpg)
„Nie wiem czy uda mi się zobaczyć moich najbliższych”
24 sie 2016
Ojciec Ziad Hilal – jezuita, który pomagał ofiarom wojny w Syrii w Homs, a teraz w Aleppo – udzielił w rozmowie z pracownikami Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN International).
Pomoc Kościołowi w Potrzebie (PKwP): Jak wygląda sytuacja w Aleppo?
Ojciec Ziad Hilal: Sytuacja jest smutna dla wszystkich ze względu na walki. Od pewnego czasu w ogóle nie mogę spać, ciągle słyszę strzały.
Wcześniej – bardzo rzadko – zdarzały się takie sytuacje, że nie było prądu, godzinę, może dwie. Teraz jest tak codziennie. Dziś Aleppo jest ponure i przytłaczające, bez elektryczności. Ludzie korzystają z generatorów prądu, które wystarczają na kilka godzin. Ale od północy do rana jest ciemno – miasto jest czarne, nic się w nim wtedy nie dzieje.
Bez prądu nie możemy się w nocy ogrzać, czasem w ciągu dnia jest strasznie zimno. Wiele osób nie chodzi do pracy, bo miasto podzielone jest na dwie strefy rządową i rebeliantów. Przejście z jednej strefy do drugiej grozi śmiercią. Wielu z nas zostawiło rodziny i domy w drugiej części – liczymy się z tym, że możemy stracić nasze domy i już nigdy nie zobaczyć tych, których kochamy.
PKwP: Czy są jakieś znaki nadziei?
Ojciec Ziad Hilal: Z jednej strony, sytuacja jest trudna, ale z drugiej, widzimy działalność Kościoła i organizacji, zwłaszcza stowarzyszeń chrześcijańskich. To oni stanowią znak nadziei.
To jest wielkie wsparcie, np. przy wsparciu Pomocy Kościołowi w Potrzebie wielu z nas może pozostać bezpiecznie w Syrii. A jak Bóg da, jak skończy się dramat wojny – odbudować kraj.
PKwP: W jaki sposób Kościół wam pomaga?
Ojciec Ziad Hilal: Mamy dużą kuchnię ufundowaną przez Pomoc Kościołowi w Potrzebie, z których korzysta wiele osób. Wydajemy codziennie około 7500 ciepłych posiłków. To bardzo dużo.
PKwP: Ojcze, jak wygląda sytuacja rodzin w Syrii?
Ojciec Ziad Hilal: Żyje tu wiele ubogich rodzin, ludzie nie mają pracy, bo jej tu nie ma. Znam rodzinę katolicką z trojgiem małych dzieci. Te dzieci pracują w restauracji, jedno z nich ma 7 lat, drugie 10, najstarsze 14. Ojciec został zabity. Te dzieciaki nie dorabiają do kieszonkowego, one ciężko pracują żeby przeżyć. To jest szok!
PKwP: Jak wygląda sytuacja w Aleppo teraz, kiedy rebelianci wtargnęli do miasta?
Ojciec Ziad Hilal: Co mogę powiedzieć? Panuje straszny chaos, ale nie tylko w Aleppo, ale w całej Syrii. Mówimy dużo o Aleppo i zapominamy o innych miast, gdzie panują takie same, albo jeszcze gorsze warunki. Nasz kraj jest podzielony. Myślę, że jedynym sposobem jest dialog między Syryjczykami oparty na wzajemnym szacunku i pokoju. Zawieszenie broni nie działa, nikt się do niego nie stosuje. Musimy działać, ale nie siłą.
PKwP: Czy jest szansa na pokój?
Ojciec Ziad Hilal: Ważne jest, aby powtórzyć to, co Franciszek powiedział kilka dni temu –„wszyscy, młodzi i starzy, żyjcie entuzjazmem przebaczenia w tym roku łaski, aby przezwyciężyć obojętność, a przede wszystkim głosić, że pokój w Syrii jest możliwy”. To jest jedyna nadzieja jaką mamy!
PKwP: O co modli się Ojciec każdego dnia?
Ojciec Ziad Hilal: Modlę się do Boga, aby dał nam pokój, zwłaszcza w Aleppo. Modlę się o bezpieczeństwo i miłosierdzie, modlę się o to abyśmy tutaj w Syrii mogli normalnie żyć. Bóg pozwala nam dostrzec, że jedynym sposobem, aby zatrzymać tę wojnę i rozpocząć nowe życie w pokoju jest pojednanie między sobą, między Syryjczykami. O to się modlę przede wszystkim.
Ojciec Ziad Hilal – jezuita, który pomagał ofiarom wojny w Syrii w Homs, a teraz w Aleppo – udzielił w rozmowie z pracownikami Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN International).