Mój kuzyn, muzułmanin
14 kwi 2023O nadziei na pojednanie międzyreligijne w Republice Środkowoafrykańskiej rozmawiamy z arcybiskupem Bangui, kard. Dieudonné Nzapalainga.
Zdj. Fr. Federico Trinchero, ACN International / Wizyta abp. Dieudonne Nzapalainga i imama Oumar Kobine Layama w obozie dla uchodźców przy klasztorze Karmelitów w Bangui.
Dlaczego w Republice Środkowoafrykańskiej wciąż nie ma pokoju?
W 2020 roku ponownie wybrano prezydenta Faustina-Archange Touadéra. Okoliczności były dość trudne, ponieważ poprzedni prezydent miał do dyspozycji siły zbrojne i groził powrotem do władzy poprzez przewrót wojskowy. W celu wypędzenia rebeliantów z kraju Faustin-Archange Touadéra zawarł sojusze z Rwandą i z Rosją. W walkę z rebeliantami zaangażowała się zwłaszcza grupa Wagnera, która wypędziła ich z większych miast.
Jednak rebelianci nadal są obecni w mniejszych osadach, więc ze względu na brak bezpieczeństwa ludzie nie mogą swobodnie podróżować. Obawiają się blokad dróg i ładunków wybuchowych. Niedawno został ranny włoski misjonarz, o. Norberto Pozzi, gdy jego samochód najechał na minę; trzeba było amputować mu stopę. Oczywiście on sam nie miał nic wspólnego z obecnym konfliktem politycznym.
Dlaczego tak trudno jest położyć kres przemocy w RŚA?
Nasz kraj jest większy niż Francja a słabej administracji trudno jest go kontrolować. Bojówki wrogie rządowi są rozproszone na całym obszarze państwa i trudno je zlokalizować. Nie ma jednej linii frontu. Motywy polityczne tych rebeliantów są niejasne, ale obawiam się, że chodzi raczej o ludzi, którzy wstąpili do bojówek i nie mogą teraz złożyć broni, ponieważ nie mają innych możliwości zarobkowania. Ci, którzy należą do bardziej zorganizowanych grup, biorą w posiadanie ziemie, które plądrują. Oczywiście są bardziej aktywni w miejscach, gdzie jest więcej bogactw, takich jak cenne drewno i minerały. Państwo próbuje narzucić zasady praworządności, a tymczasem wszyscy nasi obywatele cierpią.
W pierwszych dniach wojny w RŚA słyszeliśmy o milicji Séléka, która w większości była muzułmańska, atakującej chrześcijan. Czy zatem konflikt ma wymiar religijny?
Wraz z innymi przywódcami religijnymi w kraju, pastorami i imamami, głośno i wyraźnie ogłosiliśmy, że nie jest to konflikt religijny. Zawsze byliśmy jednomyślni odnośnie ryzyka przekształcenia się walk w wojnę konfesyjną i to stanowisko przyniosło owoce. Jako przywódcy religijni jesteśmy jak rodzice, musimy dawać przykład. Nasi obywatele widzą, że wciąż jesteśmy ze sobą w dobrych stosunkach i że zawsze powtarzaliśmy, że podziały w naszym kraju zostały narzucone z zewnątrz. Nasze wysiłki na rzecz budowania pokoju ułatwił fakt, że w społeczeństwie Afryki Środkowej wiele rodzin jest mieszanych i każdy ma kuzyna, wujka lub kogoś bliskiego, kto należy do innej religii, ale nadal jest częścią tego samego drzewa genealogicznego. W Bangui byliśmy świadkami pięknych momentów braterstwa, w których młodzi muzułmanie pomagali w odbudowie kościołów, a młodzi chrześcijanie w odbudowie meczetów. Podsumowując, mimo że trwający kryzys jest straszny, jego pozytywnym skutkiem jest promowanie jedności między nami.
Niemniej w tym czasie widzieliśmy, jak wiele krajów na obrzeżach regionu Sahelu, takich jak Mali, Burkina Faso, Nigeria czy Niger, staje się strefami wojny między chrześcijanami a muzułmanami… Nie obawia się Ksiądz Kardynał efektu domina?
Nasze doświadczenie pokazuje, że konfliktów religijnych można uniknąć. Są przykłady przeciwne, jak na przykład w Senegalu, gdzie muzułmanie stanowią większość i nie ma konfliktu międzyreligijnego, a nawet wybierali chrześcijańskich prezydentów. Myślę, że przywódcy religijni mają do odegrania bardzo ważną rolę w unikaniu podziałów religijnych.
Zdj. ACN International / 50. rocznica założenia misji karmelitańskich w Republice Środkowoafrykańskiej, 2020 r.
Mimo że kraj przeżywa straszny kryzys, Kościół wykazuje niezwykłą żywotność, która przejawia się także w liczbie powołań do kapłaństwa. Czy widzi tu Ksiądz Kardynał jakiś paradoks?
Myślę, że ten okres kryzysu sprzyja rozwojowi Kościoła. Dla naszych biedniejszych rodaków, którzy żyją w bólu, niepewności i ubóstwie, Bóg rzeczywiście jest skałą, na której mogą się oprzeć. Podczas zamieszek, kiedy tak ogromna liczba ludzi została wysiedlona, wielu znalazło schronienie w naszych kościołach, a niektóre dzieci nawet się tam urodziły.
Kościół katolicki w Republice Środkowoafrykańskiej stara się teraz dotrzeć do peryferii, takich jak diecezja Bossangoa położona na północnym wschodzie, która jest nękana przez grupy zbrojne. Mamy tam szkołę i przygotowujemy młodych księży, zarówno pod względem ludzkim, jak i duchowym, do wyjazdu do tej niebezpiecznej strefy. Zapraszamy również świeckie pary katolickie, aby udały się w te miejsca, gdzie nikt inny nie chce iść.
Czy nie jest to zbyt duże ryzyko?
Ludzie, którzy żyją na tych trudnych terenach, potrzebują sakramentów i braterskiego świadectwa Kościoła powszechnego. To jest bardzo ważne. Kiedy zostałem kardynałem, powiedziano mi – i słusznie – że mam reprezentować cały kraj, a nie tylko Bangui. Dlatego też bywam w miejscach, do których nie mogą udać się wysocy rangą przedstawiciele rządu. Oczywiście wiąże się to z ryzykiem, choćby ze względu na stan naszych dróg, z których część nie była remontowana od czasu uzyskania niepodległości. Niedawno na jednej z nich wywrócił się mój samochód… Ale nasze życie to drobiazg w porównaniu z oczekiwaniami ludzi, którzy wołają o duchowe wsparcie.
Papież Franciszek odwiedził RŚA w 2015 roku. Czy przyniosło to jakieś trwałe owoce?
Tak, wzmocniło jedność międzyreligijną. To była wizyta wysokiego ryzyka, ale papież został przyjęty przez wszystkich. Podczas mszy św. celebrowanej na stadionie obecni byli katolicy, protestanci i muzułmanie. Jeden z tych ostatnich powiedział mi nawet, że papież przyjechał, aby ich uwolnić. Aby uwolnić muzułmanów! Należał do wspólnoty zamkniętej w dzielnicy zwanej „Kilometr 5” i żył w strachu przed represjami ze strony chrześcijan.
W 2015 roku obchodziliśmy Rok Miłosierdzia, a papież otworzył tu Drzwi Święte, co było gestem, który na zawsze pozostanie zapisany w historii kraju. Święte Drzwi są na ogół zarezerwowane tylko dla Rzymu. To są drzwi życia i przebaczenia, które symbolizują wizytę Następcy Piotra w naszym kraju.