Dołącz do nas
na facebooku

Odwiedź nasz profil

Dołącz do nas
na YouTube

Odwiedź nasz kanał

Śledź nas
na Twitterze

Welcome!

„Moi rodzice zostali zabici przez talibów, a ja uciekłem z Afganistanu, gdy miałem 8 lat”

Rozmowa z Alim Ehsanim – afgańskim chrześcijaninem.

AfganistanZdj. ACN International / Ali Ehsan – afgański chrześcijanin mieszka obecnie we Włoszech.

Ali Ehsani ma 38 lat i z zawodu jest prawnikiem. Uciekł z Afganistanu po tym, jak jego rodzice chrześcijanie zostali zabici ze względu na wyznawaną wiarę. W drodze zginął jego jedyny brat. Po bardzo długiej i trudnej podróży w wieku 13 lat dotarł do Włoch; był zupełnie sam.

Jako dziecko uważał się za „normalnego” i nie różniącego się od swoich kolegów, z których wszyscy dorastali w rodzinach muzułmańskich. Tak jednak nie było. Ali był chrześcijaninem, choć nie zdawał sobie z tego sprawy. Jego rodzice nigdy nie mówili otwarcie o swojej religii, ponieważ obawiali się, że Ali niechcący ich zdradzi. Pamięta, jak jego matka zawsze wyznaczała w domu wolne miejsce przy stole na wypadek, gdyby przyszedł ktoś w potrzebie i poprosił o coś do jedzenia.

Z Alim Ehsanim – Afgańskim chrześcijaninem, którego życie zostało ukształtowane przez dążenie do naśladowania Chrystusa i doświadczenie prześladowania z tego powodu, rozmawiał Raquel Martín z Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN International).

Jak odkryłeś, że twoja rodzina jest chrześcijańska?

Kiedy miałem 8 lat, poszedłem do szkoły i moi koledzy z klasy zapytali mnie, dlaczego mój ojciec nie chodzi do meczetu, aby się modlić. W domu zapytałem o to ojca, a on odpowiedział: „Kto tak powiedział?”. Ojciec dał mi do zrozumienia, że mam nikomu nie mówić, że jesteśmy chrześcijanami. Wyjaśnił mi, że chrześcijanie chodzą do kościoła. Ale na tym poprzestał, bo bał się, że wyjdę i będę mówił o naszej wierze, a ludzie się o nas dowiedzą.

Co się stało później?

Ludzie w końcu odkryli, że jesteśmy chrześcijanami. Pewnego dnia, gdy wróciłem ze szkoły, zastałem całkiem zniszczony dom, a moi rodzice leżeli martwi. Dokonali tego talibowie. Mój brat Mohammed i ja zostaliśmy zmuszeni do ucieczki z Afganistanu. On miał 16 lat, a ja 8. Wędrówka trwała pięć lat. Opisałem naszą odyseję w książce „Dziś wieczorem patrzymy w gwiazdy”. To była wyczerpująca podróż, która wiodła nas przez Afganistan, Pakistan, Iran, Turcję i Grecję, aż dotarłem do Włoch. W drodze mój brat stracił życie.

Ali wraz z bratem wsiedli na łódź, aby dotrzeć do wybrzeży Grecji. Niestety Mohammedowi nie udało się dopłynąć. Ali uratował się, chwytając kanister z benzyną. Wspomina, że w tym momencie pomyślał: „Jeśli Jezus istnieje, to uratuje mnie przed utonięciem”. Mając 11 lat został zupełnie sam. Kiedy przybył do Włoch, wiedział już dokładnie, co chce robić: zamierzał studiować prawo, aby móc bronić słabszych i pomagać tym, którzy cierpieli tak samo jak on.

Nigdy nie zapomniał o swoich afgańskich korzeniach. Nawiązał kontakt z chrześcijańską rodziną, która w jego ojczyźnie potajemnie praktykowała swoją religię i wspierał ich w wierze.

Jak udawało im się żyć wiarą w ukryciu?

Poznałem tę rodzinę przez przyjaciela i często ze sobą rozmawialiśmy. Wysyłałem im filmy z Mszy Świętej lub transmitowałem na żywo nabożeństwa na moim telefonie komórkowym. Było to dla nich skomplikowane, ponieważ nigdy nie uczestniczyli w liturgii. Jednak kiedy oglądali filmy, byli tak głęboko wzruszeni, że płakali... mimo iż nie rozumieli języka włoskiego.

Zostali jednak odkryci przez Talibów...

Oglądając jedną z transmisji Mszy Świętej, podkręcili dźwięk, aby cała rodzina mogła ją słyszeć. To właśnie dlatego sąsiad odkrył, że są chrześcijanami i zdradził ich.

Co się z nimi stało?

Ojciec został aresztowany i nigdy więcej go nie widzieli. Rodzina została zmuszona do ucieczki i ukryła się w czymś w rodzaju bunkra, opłacając strażnika, który miał ich chronić. Dzięki władzom włoskim i watykańskim udało nam się wydostać ich z kraju. Obecnie mieszkają we Włoszech.

Jak przeżywali swoje pierwsze dni wolności?

Kiedy po raz pierwszy mogli uczestniczyć we Mszy Świętej, byli tak przejęci, że mogli tylko płakać. Byli bardzo poruszeni, mogąc otwarcie przyznać się do swojej wiary. Mówili wtedy: „Po tylu latach życia jako chrześcijanie w ukryciu, to jest jak ponowne narodziny”.

Kiedy rodzina uciekała w obawie o swoje życie, nie zabrała ze sobą nic. Jeden z synów miał na sobie koszulę uszytą w typowym afgańskim stylu, której nie zdejmował przez wiele dni aż do przybycia do Włoch. Koszula ta została podarowana papieżowi Franciszkowi przez dziennikarza, który niedawno towarzyszył mu podczas lotu z Węgier na Słowację.

Na twarzy Alego nie widać śladów bólu, jest uśmiechnięty. Postanowił przyjąć sakrament chrztu św. w bazylice św. Jana na Lateranie w Rzymie, ponieważ nie wiedział, czy rodzice ochrzcili go w rodzinnym kraju. Na koniec rozmowy poprosił o modlitwę o pokój na świecie.

Więcej informacji na temat sytuacji chrześcijan w Afganistanie można znaleźć w Raporcie o Wolności Religijnej: https://acninternational.org/religiousfreedomreport/reports/af/

Twój
koszyk

BRAK PRODUKTÓW