Kościół szepczący Ewangelię
13 wrz 2023„Bóg troszczy się o nas poprzez swój Kościół, a Jego Kościół troszczy się o nas poprzez swoją obecność, nawet jeśli jest ona niewielka” – rozmowa z o. Anthonnym Corcoranem SJ.
O. Anthony Corcoran SJ jest administratorem apostolskim w Kirgistanie. Jezuita był obecny w Ułan Bator w Mongolii podczas wizyty papieża Franciszka. Rozmawiała z nim Maria Lozano, dyrektor działu prasowego PKWP.
Jak Ojciec wspomina papieską wizytę w Mongolii?
Odczuwam radość z powodu poziomu i głębi dzielenia się, które miało tu miejsce. Z pewnością dzielenie się ze strony Ojca Świętego, ale także dzielenie się między ludźmi, którzy przybyli jako pielgrzymi, między biskupami i wiernymi, między ludźmi różnych narodowości. Cóż za prawdziwie katolickie spotkanie! Chociaż powinienem był się tego spodziewać, to jednak, kiedy się tego doświadcza, jest to bardzo poruszające.
Czy przyjechał Ojciec do Mongolii z grupą z Kirgistanu?
Nie, przyjechałem sam. Ale już słyszałem radosne reakcje katolików w Kirgistanie. Kilkuset wiernych tamtejszego Kościoła z pewnością śledziło tę wizytę.
Co dla nich oznaczała ta papieska podróż?
Wszyscy ludzie są połączeni. Papież kilkakrotnie użył słowa „komunia”, a ta komunia jest czymś więcej niż tylko działaniem, to naprawdę sposób bycia. Mówimy o Kościele jako o komunii, więc oczywiście za każdym razem, gdy coś wpływa na jedną część Kościoła, wpływa to na nas wszystkich. Papież Franciszek odniósł się do tego również z innego punktu widzenia, co oznacza, że mieszkańcy Mongolii powinni czuć więź z Kościołem powszechnym, więc istnieje połączenie od dołu do góry i odwrotnie, tak działa Bóg.
Oczywiście każdy kraj ma swoją własną kulturę, historię i mieszkańców, ale istnieją również podobieństwa w historii między krajami w tym regionie. Na przykład profil Kościoła w Mongolii i Kościoła w Kirgistanie oraz niektórych innych Kościołów lokalnych jest podobny, ponieważ wszystkie są bardzo małe. I to jest kolejne przesłanie, które papież nam przekazał i nadal przekazuje: wielkość, którą Bóg zaszczepia poprzez małość oraz fakt, że nie powinniśmy zwracać uwagi jedynie na „liczbową małość, granice sukcesu czy pozorną nieistotność”. Przykładowo, małość Maryi jest większa niż niebiosa, więc małość nie powinna być postrzegana tylko jako ograniczenie, ale raczej jako zasób. I z pewnością możemy to poczuć w Kirgistanie.
Czy to jest przesłanie, które zabiera Ojciec z powrotem do swojej wspólnoty?
To jedno z przesłań. Ponieważ Bóg troszczy się o nas poprzez swój Kościół, a Jego Kościół troszczy się o nas poprzez swoją obecność, nawet jeśli jest ona niewielka. Troska Kościoła jest również widoczna w przypadku wizyty papieża u nas. On jest pasterzem, który troszczy się o swoje owce, gdziekolwiek są.
Czy katolicy czują się zintegrowani w tych krajach, czy też czują się wyobcowani?
Jak zauważył papież, chrześcijaństwo nie jest czymś nowym w tym regionie, było tu od pierwszych wieków po Chrystusie, wzdłuż Jedwabnego Szlaku. Kościół nie jest czymś nowym ani obcym dla jakiegokolwiek społeczeństwa, Kościół nie jest czymś, czego głównym celem jest wprowadzenie innej kultury i narzucenie jej, jest czymś, co pochodzi od Boga, ale jednocześnie powstaje od wewnątrz.
Kościół wydaje się działać ostrożnie w tej części świata. Prefekt apostolski dla Mongolii, kard. Marengo, zapytany o papieską wizytę powiedział, że Franciszek przyjeżdża „szeptać Ewangelię”.
Jeśli szepczesz Ewangelię – i to jest teraz moja interpretacja jego słów – musisz znać język całkiem dobrze, musisz mieć zaufanie danej osoby, być blisko niej, musisz być klarowny w tym, co mówisz; myślę, że to jest inkulturacja lub, jak byśmy powiedzieli, inkarnacja Kościoła.
Zarówno Mongolia, jak i Kirgistan, a także wiele innych krajów w tym regionie, przez dziesięciolecia znajdowały się pod rządami komunistycznej dyktatury. Czy wyzwania dla Kościoła są związane z tą przeszłością?
Oczywiście, ponieważ Kościół jest częścią społeczeństwa, więc historia zdecydowanie odgrywa rolę we wszystkim. Spuścizna ateistycznego komunizmu odcisnęła swoje piętno, ale jednocześnie faktem jest, że w wyniku prześladowań Kościół w tym regionie został ożywiony przez katolików, którzy zostali tam wysłani. Tak działa Boża Opatrzność, Bóg zawsze przynosi Kościołowi tę szczególną łaskę, która rozpala serca niektórych wiernych, nawet pomimo prześladowań, które były, które trwają w wielu miejscach na świecie i tych, które dopiero nadejdą. Tak więc, oczywiście, dziedzictwo w jakiś sposób również nas jednoczy w taki czy inny sposób. Nie jest to najważniejsza część naszego życia w komunii ze sobą, ale z pewnością jest widoczna.
Jakich owoców oczekuje Ojciec po tej wizycie, zarówno dla Mongolii, jak i dla Azji Środkowej? Czy te emocje i entuzjazm będą trwałe?
Kiedy papież przemawiał do duszpasterzy, wspomniał, że radość Ewangelii jest podstawowym motywem oddania życia dla Ewangelii, oraz że jest ona czymś, co trwa i przynosi prawdziwe owoce. Jedno słowo, które zawsze przychodzi na myśl, to „pocieszenie”. Obecność papieża jest naznaczona pocieszeniem, a prawdziwe pocieszenie nie pochodzi od człowieka. Pocieszenie, które trwa, daje życie i zachętę, pochodzi tylko z jednego źródła. Prawdziwe pocieszenie nie jest tylko niejasną duchową rzeczywistością, jest bardzo praktyczne, ponieważ przypomina nam, kim jesteśmy.
Czy w ciągu trzech dni papieskiej wizyty było jakieś doświadczenie, które naprawdę Ojca poruszyło?
Było ich wiele. Poruszające było zwłaszcza to, jak papież wchodził w interakcje z ludźmi, jak był wtedy ożywiony, podobnie jak pełni życia byli ci, z którymi się spotykał. To jest coś więcej niż jakby przyjechał z wizytą szef czy nawet znaczący ksiądz. Bez względu na to, ile razy to widziałem, było to tak samo wzruszające – czy to widok ludzi, którzy przybyli z różnych miejsc i byli tak szczęśliwi ze spotkania z papieżem, czy też rozmowy, które mogliśmy prowadzić między sobą.
Czy uważa Ojciec, że może to być również przykład dla chrześcijan w Europie, gdzie wiara wydaje się przechodzić kryzys?
Jezus nie ma kryzysów, więc każdy kryzys w Kościele jest zawsze tymczasowy i lokalny, ponieważ jest to Kościół Jezusa Chrystusa. Tak więc, gdziekolwiek spojrzysz na Jezusa, tam znajdziesz zachętę, nadzieję i dobrą nowinę. Zauważamy, że w Ewangelii wszyscy, którzy otrzymują coś od Jezusa, mają wspólną cechę: są gotowi na niedogodności. Tak więc, a mówię to jako ktoś, kto służy w Azji Środkowej, kto jest bardzo wdzięczny, że tu jest, ale pochodzi z Zachodu, powiedziałbym, że naszym wyzwaniem jest zadać sobie pytanie: czy jesteśmy gotowi na niedogodności? A potem: gdzie skierujemy nasz wzrok?