Korea Północna: Pierwsze publiczne protesty przeciw reżimowi Kim Jong-Ila
02 mar 2011Po raz pierwszy w historii małe grupy Północnych Koreańczyków protestowały publicznie przeciw stalinowskim rządom w Phenianie. Po raz pierwszy nikt ich nie zdradził. Strach przed „trzecim” Kimem jest silniejszy niż wszystko inne.
Fala protestów zapoczątkowana na Bliskim Wschodzie dotarła nawet do Korei Północnej. Jak podają źródła, po raz pierwszy historii stalinowskiego reżimu grupy zwykłych mieszkańców protestowały w trzech miastach żądając żywności i prądu. Zdarzenie to jest wyjątkowe i potwierdza poważne problemy ekonomiczne kraju, dotyczące zwłaszcza zaopatrzenia w żywność, których brak nęka ludzi żyjących pod rządami komunistów.
Według południowo koreańskiej gazety Chosun Ilb, powołującej się na informatorów z Północnej Korei, protesty rozpoczęły się 14 lutego, dwa dni przed urodzinami Kim Jong-Ila – w trzech miastach: Jongju, Yongchon i Sonchon nieopodal granicy z Chinami.
Ministerstwo ds. Bezpieczeństwa (agencja rządowa posiadająca całkowitą władzę i znajdująca się pod bezpośrednią kontrolą Kim Jong-Ila) wszczęła śledztwo w sprawie zaistniałego incydentu, ale nie udało się ustalić tożsamości protestujących ze względu na milczenie wszystkich świadków.
„W przeszłości w takich sytuacjach ludzie donosili na swoich sąsiadów, jednak tym razem nawzajem się chronili” – twierdzi informator. Może to dowodzić, że dochodzi do załamania się dotychczasowej mentalności.
„Jest to związane z oddziaływaniem różnych czynników. Z jednej strony pogarszająca się sytuacja ekonomiczna kraju jest bardzo istotną przyczyną. Rząd nie jest w stanie wyżywić większości mieszkańców. Z drugiej strony jest to związane ze zmianami na szczytach władzy.
Kim Jong-un przygotowuje się do przejęcia tronu swojego ojca w Phenianie”.
Młody Kim „budzi postrach wśród ludzi” – twierdzi informator. „Jest przedstawiany jako krwawy i szalony. Przypuszcza się, że to on stał za krwawymi atakami na statek ROKS Cheonan oraz na wyspę znajdującą się pod kontrolą Korei Południowej. Doprowadziło to do restrykcji ograniczających pomoc humanitarną dla kraju.
To z kolei znacznie pogorszyło standardy życia ludności. Północni Koreańczycy są gotowi na wszystko, aby nie dopuścić do przekazania władzy. (AsiaNews/PKWP/tłum. Helena Bulińska)