Kenia walczy nie tylko z koronawirusem
25 maj 2020Kenia walczy nie tylko z ubóstwem, handlem ludźmi, czy pandemią koronawirusa. Padający deszcz od paru tygodni sprawił, że utopiło się już ponad 200 osób.
fot. Ismael Martinez Sanchez
– Jedną z ofiar jest nasza podopieczna, której ciała porwanego przez rwący strumień do tej pory nie odnaleziono – informuje Radosław Malinowski, prezes organizacji HAART Kenya, która na co dzień walczy z procederem handlu ludźmi.
W Kenii na ten moment potwierdzonych zostało ponad 1200 przypadków zakażenia koronawirusem.
– Początek maja dał nam wszystkim nadzieję na lepszy czas. Rozpoczęły się wypłaty dla pracowników (nawet tych okrojonych) i dochodziły do nas dobre wiadomości z Europy i Chi, które kenijskim rodzinom dawały nadzieję, że wraz z nowym miesiącem wszystko będzie się miało ku lepszemu. Wirus nie dał jednak za wygraną i po pierwszym weekendzie majowym runęła na nas zewsząd fala złych wiadomości. Nowe ogniska zakażeń, przedłużenie godziny policyjnej, izolacja całych dzielnic, gdzie wirus zdaje się rozprzestrzeniać, korki na ulicach i chaos spowodowany ucieczką przerażonych mieszkańców – to wszystko spowodowało że czar nadziei prysł, tak szybko jak się pojawił. Najgorszym jest to, że ogniska choroby umiejscowiły się w dzielnicach biedy – tam, gdzie ludzie nie mają dostępu do bieżącej wody czy sanitariatów, które nie uwłaczałaby ich godności – relacjonuje Radosław Malinowski.
SKRAJNA BIEDA
– Symbolem biedy w Kenii jest obraz samotnej matki, gotującej kamienie dla płaczących z głodu dzieci. Jest to przerażający obraz, który stał się symbolem coraz tragiczniejszej sytuacji w jakiej znajdują się tutejsze rodziny. Młoda wdowa gotowała kamienie udając że posiłek jest tuż, tuż – licząc, że w ten sposób dzieci, zmęczone czekaniem na jedzenie, zasnęłyby – dodaje Malinowski.
– Przez narastający poziom ubóstwa, niektórzy powrócili do ponurej praktyki zmuszania swoich nieletnich córek do małżeństwa – zwłaszcza na wsiach, gdzie po zamknięciu szkół wszystkie dziewczynki wróciły do domów, a zdesperowane rodziny zmuszając kilkunastoletnie, a nawet kilkuletnie córki, mogą zdobyć środki do życia na wiele tygodni – informuje prezes organizacji HAART Kenya.
– Problemu biedy nie odczuwają tylko politycy. Specjalne fundusze, przyznane przez Bank Światowy krajom Afryki na walkę z koronawirusem rozpłynęły się w co najmniej przedziwny sposób. Wśród wydatków na różnej maści konsultantów, wynajęcie karetek, telefonów znalazł się wydatek ponad 37 tys. dolarów na… picie herbaty (w przeciągu miesiąca) przez biurokratów – zauważa Radosław Malinowski.
– Kraj nie radzi sobie z kryzysem, do tego władze zamykają całe zarażone dzielnice, a jeszcze do tego dochodzi właśnie teraz – w czasie pandemii, wyburzanie blaszanych i starych drewnianych chatek, które znajdują się na gruntach wyznaczonych pod inwestycje. Kilka godzin przed wyburzeniem, mieszkańcy tych domków, otrzymali informację, że zostaną wyburzone, wielu z nich straciło cały dobytek wraz z wjazdem buldożerów – dodaje nasz rozmówca.
„Powódź, zaraza i głód w końcu miną. Nie wszystkim będzie jednak dane przetrwać aż tak długo. Tak, jak najmłodszej, 4 miesięcznej córeczce kobiety od gotowania kamieni, która zmarła z głodu, wycieńczenia i choroby. Naszym zadaniem jest teraz by takich przypadków było jak najmniej” – podkreśla prezes organizacji, która niesie pomoc ofiarom handlu ludźmi w krajach Afryki.
Przypominamy, że trwa nasza kampania WOLNI-NIEWOLNI, gdzie wraz z HAART Kenya walczymy z procederem handlu ludźmi. Więcej o akcji oraz możliwość wsparcia: https://pkwp.org/kenia