Dołącz do nas
na facebooku

Odwiedź nasz profil

Dołącz do nas
na YouTube

Odwiedź nasz kanał

Śledź nas
na Twitterze

Welcome!

Irak: "Wielu ludzi odzyskuje nadzieję"

Irak_1Ludzie nie mają już wrażenia, że toną. Znaleźli swego rodzaju kamizelki ratunkowe. I nawet jeśli widzą, że brzeg jest jeszcze daleko, wiedzą przynajmniej, że są bezpieczni.

"Wielu ludzi odzyskuje nadzieję" - zdaniem ks. Andrzeja Halemby, stojącego na czele bliskowschodniej sekcji międzynarodowej katolickiej organizacji charytatywnej Pomoc Kościołowi w Potrzebie (PKWP), to sytuacja dostrzegalna wśród chrześcijańskich uchodźców w północnym Iraku. Latem ubiegłego roku ponad 120 tysięcy osób zostało zmuszonych do ucieczki przed bojówkami terrorystycznymi z tak zwanego "Państwa Islamskiego" (ang. Islamic State, IS) i szukania schronienia w kurdyjskich regionach autonomicznych w Północnym Iraku. Po powrocie z wizyty w tym regionie ks. Halemba powiedział: "Ludzie nie mają już wrażenia, że toną. Znaleźli swego rodzaju kamizelki ratunkowe. I nawet jeśli widzą, że brzeg jest jeszcze daleko, wiedzą przynajmniej, że są bezpieczni. Działania, które udało się podjąć na miejscu we współpracy z Kościołem lokalnym, ustabilizowały sytuację".

Zaledwie kilka miesięcy temu, jak przypomniał ks. Halemba, wśród uchodźców dominowało poczucie bezsilności i rozpaczy. "Ludzie mogli tylko marzyć o wizach, gotówce i jak najszybszym wyjeździe do Iraku. Teraz sytuacja się normuje. Wiele osób zaakceptowało obecny stan rzeczy i decyduje się zostać w kraju. Co więcej, ostatnie sukcesy militarne armii irackiej, na przykład w Tikritu, są przyjmowane jako światełko nadziei, że niedługo można będzie powrócić do swoich rodzinnych miejscowości i wsi, które zostały zajęte przez ISIS".

Innym czynnikiem, który miał wyraźnie stabilizujący efekt, było przesiedlenie wielu uchodźców z namiotów i tymczasowych baraków do wynajmowanych mieszkań. "Na nowo dało to ludziom poczucie godności i bezpieczeństwa. A wśród wielu obudziło też chęć osobistego zaangażowania - czegoś, czego do tej pory brakowało." Nie jeden znalazł pracę w regionach kurdyjskich. "To prawda, że ich sytuacja jest często wykorzystywana przez pracodawców, którzy znają trudny los chrześcijan. Niemniej ojcowie mogą przynajmniej w niewielkim stopniu przyczynić się do utrzymania swoich rodzin, np. poprzez pracę na budowie". Sytuacja poprawiła się również dzięki otwarciu nowych szkół dla dzieci uchodźców, sfinansowanych przy częściowej pomocy PKWP. "Dla rodziców jest niezmiernie ważne, że ich dzieci mogą kontynuować naukę. To też daje poczucie normalności".

Irak_2W sumie sześć z ośmiu planowanych szkół powinno zostać zbudowanych i uruchomionych do maja. Dwie z nich już działają w Erbil i Ankawie. Każda szkoła może pomieścić około 900 uczniów.

Według ks. Halemby kluczową rolę w tej fazie odegrał Kościół, który podtrzymuje ludzi w ich nadziei. "Gotowość do wysłuchania i współczucie mają decydujące znaczenie z psychologicznego punktu widzenia. Ludzie muszą mieć poczucie, że nie są zapomniani". W związku z tym, chce się skupić szczególnie na poprawie ich sytuacji życiowej. "Skończył się czas prowizorycznych baraków. Planujemy zakwaterować w wynajmowanych mieszkaniach tyle osób, ile się da. Ale jednocześnie chcemy zachęcić ich do podejmowania inicjatywy we własnym zakresie. Rozważamy stopniowe, miesięczne zmniejszenie ilości naszego wsparcia w ich wynajem. Umożliwi to wywarcie na nich delikatnego nacisku, aby spróbowali znaleźć własne źródła dochodu”. Jednak ks. Halemba podkreśla, że międzynarodowa pomoc PKWP to nie tylko kwestie materialne. Gesty, takie jak wręczanie upominków bożonarodzeniowych 1500 dzieciom uchodźców, również są wyrazem wparcia i współczucia ze strony Kościoła powszechnego. W sumie około 15 tys. rodzin może w ten czy inny sposób odczuć wsparcie PKWP. Od rozpoczęcia kryzysu organizacja podarowała już ponad 4,8 mln euro.

Obecnie planuje się wprowadzenie nowych środków pomocowych, dodaje. PKWP pragnie wesprzeć program, umożliwiając części sióstr zakonnych wydalonych przez ISIS spędzenie okresu duchowej i psychologicznej rekonwalescencji np. gdzieś w Libanie. One też zbyt często są głęboko dotykane mającymi miejsce wydarzeniami. "Pilnie potrzebują naszej pomocy, aby móc odzyskać siły, a potem znów samodzielnie sobie radzić. Funkcjonują po prostu na skraju wyczerpania", wyjaśnia ks. Halemba. Nie jest to zaskoczeniem, dodaje, biorąc pod uwagę fakt, że straciły wszystko, co zbudowały w ciągu wielu lat swojego apostolatu, tj. szkoły, domy dziecka i domy starców. A przecież kapłani, zakonnicy i zakonnice, którzy posługują na miejscu, odgrywają kluczową rolę w dawaniu ludziom nadziei. "Oni są siłą napędową dla społeczeństwa, dla pojedynczych ludzi. Potrzebujemy ich jak najszybciej".

Irak_3Ks. Halemba uważa, że w Iraku czas to podstawa, zważywszy na sytuację uchodźców, której nie widać końca, i nieprzerwanej fali emigracji. "Nie wiemy, jak długo jeszcze będzie trwał ten stan. Ale musimy nadal po swojemu pomagać ludziom, by ci mogli pomóc sobie. Dziś jesteśmy tu dla nich. Ale ostatecznie oni sami muszą znaleźć w sobie nową nadzieję".

Ks. Halemba podkreślił również pozytywne efekty informacyjnych i dziennikarskich wysiłków PKWP podjętych, w celu zwrócenia uwagi ludzi na sytuację chrześcijan na Bliskim Wschodzie. "Nasze wizyty w Brukseli i Genewie niewątpliwie pomogły przekonać polityków o powadze sytuacji. Jeszcze niedawno zainteresowanie sprawą było bardzo małe. Teraz się to zmieniło, a wielu polityków widzi konieczność pomocy chrześcijanom, aby ci mogli pozostać w swoich krajach", wyjaśnia. Ostatecznie jednak, będzie to możliwe tylko wówczas, gdy lokalni muzułmanie znajdą sposób, by żyć razem z chrześcijanami w pokoju. "Kraje zachodnie muszą pomóc w rozpowszechnianiu na całym Bliskim Wschodzie idei życia bez przemocy. Do tego pomysłu należy przekonać przede wszystkich imamów i innych islamskich przywódców."

PKWP

Tł. Paulina Ślaska

Twój
koszyk

BRAK PRODUKTÓW