Dołącz do nas
na facebooku

Odwiedź nasz profil

Dołącz do nas
na YouTube

Odwiedź nasz kanał

Śledź nas
na Twitterze

Welcome!

Irak: My, księża i zakonnice jesteśmy ostatnimi ludźmi, którzy opuszczą Irak

IrakBohaterowie wiary w Iraku: kapłani, seminarzyści i osoby zakonne pozostają w Iraku, gdy wierni są uwięzieni przez ISIS.

"W nocy często słyszymy strzały. Ale na szczęście jesteśmy dość daleko od toczących się walk” - mówi o. Steven. To jest kwestia opinii. W rzeczywistości, w linii prostej, miasto Alqosh jest zaledwie 15 km od linii frontu, gdzie siły kurdyjskich bojowników Peszmerga walczą z organizacja islamistyczną ISIS. Za nimi rozciąga się równina Niniwa, obszar, który dżihadyści podbili w zeszłym roku i ogłosili częścią swojego kalifatu, który obejmuje części Syrii i Iraku. Gdy pogoda jest dobra, można zobaczyć z Alqosh gołym okiem chrześcijańskie miasta, które są obecnie pod kontrolą ISIS. "Z tyłu, tam, znajduje się moja wioska Batnaya, „ mówi chaldejski kapłan i wskazuje w kierunku chrześcijańskiego miasta na tej równie. "Byłem tam kapłanem. Teraz rządzi tam ISIS”. Duchowny mówi o tym, jak szybko wszystko się zmieniło zeszłego lata, jak ISIS prowadzi bezwzględną ofensywę i o tym, że ponad 125 000 chrześcijan uciekło w popłochu przed nimi. "Byłem ostatnim, który opuścił Batnaya. Dżihadyści przybyli wkrótce potem. Ich pierwsze pytanie było: gdzie jest o. Steven ?" Powiedział on również, że muzułmanie w okolicznych wsiach dołączyli do dżihadystów, a byli to ludzi, obok których chrześcijanie mieszkali całe swoje życie. "To była szczególnie gorzka pigułka do przełknięcia dla nas”.

O. Steven mieszka jako uchodźca w Alqosh, zaledwie kilka kilometrów od swojej parafii w Batnaya. Dołączył do ponad 480 chrześcijańskich rodzin z tego terenu, które schroniły się w starożytnej chrześcijańskiej miejscowości. W miejscu tym przebywa również chaldejski biskup. Znajdują się tu ruiny synagogi, portu i grób proroka Nahuma ze Starego Testamentu. Małe miasteczko charakteryzuje się pięknymi kościołami. Nie zajęło dużo czasu, aby czarne flagi kalifatu powiewały również nad Alqosh. "Na początku sierpnia rebelianci znajdowali się na przedpolach Alqosh, ale z nieznanych dla nas powodów odstąpili od ataku na miasto. To był moment, który nas uratował”, mówi o. Steven. Jego współbrat Ghazwan uważa, że było to dzieło Boga. "To cud, że wciąż możemy tu być. W lecie, policja kazała nam natychmiast opuścić miasto, ponieważ oddziały ISIS posuwają się nieubłaganie w stronę miasta. Z tego powodu po jakimś czasie w mieście nie został nikt. Tylko około 100 dzielnych mężczyzn zostało w górach w pobliżu Alqosh .Byli gotowi zaryzykować swoje młode życie w obronie miasta przed ISIS. Byli gotowi umrzeć za Ojczyznę" mówi o Ghazwan, który został zmuszony do ucieczki z pozostałymi mieszkańcami. Lecz tylko na tydzień. "To był pierwszy tydzień w naszej długiej chrześcijańskiej historii tu w Alqosh, w którym nie została odprawiona Msza Święta. Jednak nie trwało to długo. Wróciłem 15 sierpnia. Chciałem być z nasza młodzieżą".

Dziesiątki kapłanów i zakonników zostały bez dachu nad głową w ubiegłym roku. Nie tylko stracili klasztory, kościoły i monastyry, ale także szkoły i domy dziecka, w zasadzie całe dzieło apostolskie budowane przez lata. "Straciliśmy 23 nasze klasztory i domy zakonne" mówi siostra Suhama. Dominikańska zakonnica mieszka obecnie w szeregowo wybudowanych domach w pobliżu Erbil. Pomoc Kościołowi w Potrzebie pomaga jej i dziesiątkom innych bezdomnym zakonnicom, zakonnikom i kapłanom, aby mogli rozpocząć swoje dzieła ewangeliczne od nowa. "W samym Qaraqosh było nas 26 zakonnic. Prowadziliśmy tam ożywione życie zakonne. Niektóre z naszych sióstr mają obecnie problemy z powodu doznanych strat. W nocy śnią o szybkim powrocie do swoich domów zakonnych”. Jedna z towarzyszących zakonnic płacze cicho jak słuch opowieści siostry Suhama. Czternaście starszych sióstr już zmarło od chwili jak musiały uciekać ze swych domów zakonnych.

Siostra Suhama mówi, że nie było łatwo nadal prowadzić regularne życie zakonne w tych okolicznościach. "Po tym wszystkim, musimy opiekować się naszymi ludźmi, którzy też tutaj mieszkają. Mają oni wiele problemów. Jednak staramy się bardzo, aby odbywały się Msze św. i nabożeństwa w wielu miejscach, gdzie żyją chrześcijanie. Co najważniejsze, ludzie muszą czuć, że Kościół jest blisko nich. Naszym zadaniem jest być z naszymi współbraćmi w wierze. Nie wierzę, że to się stanie, ale może kiedyś nadejść dzień, w którym ostatni chrześcijanin opuści Irak. My, kapłani i zakonnice będziemy tymi, którzy wyjadą jako ostatni" mówi siostra.

Podobnie jak zakonnice, również dwóch seminarzystów Martin i Randi stracili swoje domy. Przy wsparciu Pomoc Kościołowi w Potrzebie, młodzi ludzie studiują teraz w seminarium w Erbil. "ISIS umocnił nasze powołanie" mówi Randi z głębokim przekonaniem. Kleryk syryjskiego Kościoła katolickiego pochodzi z Qaraqosh. "Utrata domu jest oczywiście gorzką pigułka do przełknięcia. Moi rodzice obecnie mieszkają tutaj jako uchodźcy. Jednak to szczęście, że ludzie przeżyli. To pokazuje mi, że Bóg jest Bogiem życia a nie mienia i przedmiotów. Bóg troszczy się o nas”. Martin zgadza się z nim. Chaldejczyk pochodzący z Karamlish, miasteczka w pobliżu Qaraqosh, jest już diakonem. "Nasz ksiądz i ja byliśmy jednymi z ostatnich mieszkańców, którzy opuścili wioskę, gdy upewnili się, że nikt nie pozostał. Udało nam się uchronić Najświętszy Sakrament i kilka ksiąg liturgicznych. Nic więcej. Naprawdę obawiałem się o swoje życie. Jak uciekaliśmy do Erbil, to myślałem, że śmierć może być w pobliżu. Ogarnia mnie smutek, gdy myślę o utraconym domu. Ja chcę zostać wyświęcony na kapłana i marzę o tym by odprawić moją pierwszą Mszę św. w mojej wsi. Zdaję sobie sprawę, że może to potrwać kilka miesięcy lub dłużej. Ja chcę pozostać w Iraku. Moi rodzice mieszkają w USA. Ja też przez jakiś czas tam byłem. Ale chciałem wrócić do Iraku. Moje miejsce jest tutaj. Chcę służyć ludziom mieszkającym w Iraku".

Randi również czuje się przywiązany do wiernych. "Nie tylko chcą służyć przy ołtarzu, ale także dbać o biednych. A teraz mamy ich nawet w nadmiarze. Boli mnie jak widzę, że coraz więcej chrześcijan opuszcza Irak na stałe. Ale nawet jeśli nas będzie jeszcze mniej w przyszłości, to my, chrześcijanie wciąż mamy ważną rolę do odegrania w Iraku. Musimy odbudować nasz kraj. Mimo wszystko, musimy nauczyć się żyć na nowo z muzułmanami. Musimy uczyć nasze dzieci szacunku dla innych. W przeciwnym wypadku te wartości znikną z Iraku".

Katolicki organizacja Pomoc Kościołowi w Potrzebie wspiera osoby zakonne, kapłanów i seminarzystów, którzy zostali zmuszeni do ucieczki przed ISIS. Robi się to poprzez ofiarowanie intencji mszalnych dla kapłanów, jak i bezpośredniej pomocy w nagłych wypadkach jeśli chodzi o zakwaterowanie i zaopatrzenie w potrzebne do życia środki.

PKWP

Tł. W. Knapik

Twój
koszyk

BRAK PRODUKTÓW