Filipiny: Młody kraj i Kościół
28 lis 2016Wywiad z pracownikiem Pomoc Kościołowi w Potrzebie Reinhardem Backesem, po odbyciu przez niego podróży na Filipiny od 20 października do 1 listopada
Jakie jest Pana ogólne wrażenie jeśli chodzi o ten kraj?
Jest to wspaniały kraj, bardzo młody i dynamiczny. Według oficjalnych danych mieszka tam ponad 100 milionów ludzi. Ponad jedna trzecia z nich ma mniej niż 15 lat. Dodatkowo, kolejne 10 milionów Filipińczyków mieszka za granicą kraju. Filipiny to w przeważającej mierze chrześcijański i katolicki kraj, jedyny taki kraj w Azji. Ciągle jednak podczas mojej podróży ludzie mówili mi: „Jesteśmy ochrzczeni, ale nie ewangelizowani”. Dlatego edukacja jest pilną koniecznością.
W trakcie podróży dotarliśmy z Manili do Zamboanga na wyspie Mindanao na południu, a także do Tacloban i Palo na wyspie Leyte na wschodzie Filipin. Wyspa Leyte została zniszczona przez tajfun Haiyan – lub Yolanda – w 2013 roku. Stowarzyszenie Papieskie Pomoc Kościołowi w Potrzebie (PKWP) pomogło przy odbudowie tamtejszych terenów.
Bardzo kontrowersyjną kwestią w obecnym czasie jest problem narkotyków i polityka rządu dotycząca rozwiązania tego problemu na Filipinach. Kościół jest bardzo zaniepokojony, ponieważ rząd koncentruje się przede wszystkim na zakazach i działaniach siłowych.
Co jest największym problemem dla Kościoła na Filipinach?
Jak powiedziałem, Kościół troszczy się o wychowanie wiernych, zarówno religijne jak i szkolne. Ludzie są głęboko religijni, ale słabo wykształceni. Chcę podać jeden przykład. W styczniu 2016 roku byłem w Gerona na wyspie Luzon, na weselu. Ku mojemu zaskoczeniu, 10 par pobrało się w tym samym czasie, i wszystkie z nich przyprowadziły ze sobą dzieci na wesele. Naprawdę było sporo tych dzieci. Wyjaśniono mi, że wiele par mieszka razem przed ślubem i żenią się później, po części dlatego, że nie mają pieniędzy, ale także z powodu braku wiedzy, czym jest wiara. W konsekwencji kapłani często muszą przygotować kilka par do małżeństwa w tym samym czasie i odbywają się śluby i wesela w tym samym czasie – co jest bardzo dla nich wygodne, ponieważ mogą zaoszczędzić na kosztach.
Co najbardziej wywarło na Panu wrażenie podczas tej podróży?
Byłem pod wrażeniem pracy ruchu dialogu Silsilah na Mindanao, gdzie walki w ciągu ostatnich czterech dekad między siłami rządowymi a Narodowym Frontem Wyzwolenia Moro (MNFL) kosztowały życie około 120 tysięcy ludzi. PKWP od dawna wspiera tę inicjatywę ojca Sebastiano D’Ambra, włoskiego kapłana z Sycylii oraz Minda Sano, kobiety, która sama pochodzi z Mindanao. „Silsilah” jest arabskim słowem, które znaczy „połączenie”, „łańcuch”, „złączenie”, i ten ruch dialogu pracuje od 40 lat w celu promowania dialogu między różnymi grupami religijnymi i etnicznymi, kształci nauczycieli, dąży do zapewnienia sprawiedliwości społecznej, pomaga uchodźcom i zakłada szkoły – by tylko wspomnieć niektóre z jego ważniejszych obszarów działalności.
Mniej więcej 60% populacji Mindanao to chrześcijanie, a 40% to muzułmanie. Jednak na wyspie Basilan, na południu Zamboanga, ponad 70% to muzułmanie. A jeszcze dalej w kierunku południowo-zachodnim, ponad 90% ludności to muzułmanie. To tam działa aktywnie grupa ekstremistów Abu Sayyaf („Bojownicy Miecza”), przeprowadzając ataki i porywając ludzi w celu wymuszenia pieniędzy poprzez żądania okupu. W przeszłości powtarzały się zamachy na księży, zakonników i wiernych. Jednak ruch Silsilah nigdy nie dał się zastraszyć przez przemoc. To jest naprawdę godne podziwu!
Podczas naszej ostatniej wizyty w tym miejscu, Minda Sano zabrała nas, abyśmy zobaczyli niektóre z obozów dla uchodźców, które zostały utworzone, gdy Zamboanga została opanowana przez MNFL. W tym czasie, we wrześniu 2013 roku, walka z armią trwała trzy tygodnie. To było straszne przeżycie, ale mimo wszystko, ruch Silsilah nie zrezygnował ze swojej działalności. Taka odważna determinacja jest wzorcowa. Cały czas jego przedstawiciele zachęcają muzułmanów i chrześcijan, aby spotykali się i rozmawiali, budowali zaufanie i troszczyli się o cierpiące ofiary po obu stronach konfliktu.
Co wywarło na Panu największe wrażenie ? Czy może nam Pan powiedzieć, jakie interesujące spotkania odbył Pan podczas swojej podróży?
Filipińczycy są bardzo serdecznymi i gościnnymi ludźmi. Lubią się śmiać, są radośni, a także bardzo głośni. Mogę powiedzieć o jednym ciekawym zdarzeniu. W Manili poznałem grupę młodych ludzi, składającą się z ośmiu młodych studentów z Uniwersytetu w Manili. Byli chrześcijanami. Pytania, które ich nurtowały były praktycznie identyczne z pytaniami innej grupy młodych Filipińczyków, którzy również byli w wieku około 20 lat, a których poznałem na promie płynąc z Isabela na wyspie Basilan do Zamboanga. Jedyna różnica między tymi dwiema grupami polegała na tym, że jedna grupa była chrześcijanami a druga muzułmanami. Oczywiście wszyscy młodzi ludzie mają bardzo podobne obawy, pragnienia i nadzieje. Różnice religijne są mniej istotne. Tak przynajmniej ja to oceniam.
Jaki jest następny duży projekt PKWP na Filipinach?
Szacuje się, że 10.000 osób zginęło w wyniku tajfunu Yolanda na wyspie Leyte w roku 2013. Wyspa została prawie całkowicie zniszczona, w tym wiele kościołów, a także seminarium archidiecezji Palo. Był to jednopiętrowy budynek nie daleko od brzegu morza, który został całkowicie zdewastowany. PKWP pomogła już archidiecezji w odbudowaniu 10 kościołów. Teraz abp John Forrosuelo Du poprosił nas o pomoc przy odbudowie seminarium. Faktycznie prace przy jego odbudowie już trwają, a pierwsi klerycy już mieszkają w ukończonym w połowie seminarium. Obecnie buduje się ogromny wielopoziomowy budynek, który powinien być odporny na przyszłe katastrofy naturalne.
Autor: Maria Lozano
Tłumaczenie: Wiesław Knapik