Dać nadzieję współczesnym niewolnikom
22 sie 2023Średniowieczne poddaństwo determinuje los wielu rodzin z mniejszości religijnych (chrześcijanie i wyznawcy hinduizmu) w regionie Sindh. Kościół katolicki w Pakistanie „wychodzi na peryferia”, aby uwolnić ich z niewoli.
– Wszystkie ziemie w prowincji Sindh (południowy Pakistan) należą do dużych właścicieli ziemskich. Pracownicy ubiegają się o pozwolenie na uprawę ziemi i życie na niej. Jeśli właściciel się zgodzi, mogą zacząć ją uprawiać. Sami muszą jednak zapłacić za nasiona i narzędzia, a wielu z nich się w tym celu zadłuża. Jeśli zbiory są udane, mogą zatrzymać połowę dochodu, druga połowa trafia do właściciela ziemi – tłumaczy biskup Samson Shukardin, ordynariusz diecezji Hajdarabad.
Rolnicy, którzy nie otrzymują żadnego wynagrodzenia za swój trud, wykorzystują dochód na spłatę długów i zakup nasion na nadchodzący sezon. Teoretycznie pracownicy rolni i ich rodziny mogą w ten sposób zarobić na skromne życie. W praktyce jednak większość z nich wpada w pułapkę zadłużenia, która zamienia ich w poddanych bogatych właścicieli ziemskich. Jeśli zbiory się nie udadzą, rodziny nie tylko tracą swój udział, ale muszą także zrekompensować właścicielowi ziemi jego oczekiwany zysk. Jeśli nie są w stanie zapłacić, muszą wykonywać pracę przymusową. Ta forma średniowiecznego poddaństwa determinuje los wielu rodzin z mniejszości religijnych (głównie chrześcijańskich i wyznających hinduizm) w regionie Sindh. Klęska powodzi, która dotknęła ten obszar latem 2022 r. jeszcze bardziej pogłębiła tę nędzę: wszystkie zbiory przepadły, wioski zostały zniszczone przez wodę, a ludzie popadli w jeszcze większą zależność.
Przez pakistańską prowincję Sindh przepływa potężny Indus. Ziemia wokół tej życiodajnej rzeki jest miejscem narodzin wielu cywilizacji. Już 8 tys. lat przed Chrystusem osiedlili się tu pierwsi ludzie i zaczęli uprawiać ziemię. Z Hajdarabadu, głównego miasta prowincji, droga na południe przecina pola rozciągające się aż po horyzont. W upale pracują tam mężczyźni, kobiety i dzieci. W pełni lata temperatura regularnie wzrasta do ponad 50 stopni.
Dla biskupa Shukardina najpilniejszym zadaniem Kościoła jest dawanie nadziei współczesnym niewolnikom. W wioskach delty Indusu katechiści „wychodzą na peryferia”, jak to ujął papież Franciszek. Jednym z nich jest Veero Akhiani, który regularnie odwiedza rodziny w ich wioskach, uczy dzieci, prowadzi nabożeństwa i modli się z ludźmi. – Kiedy nadeszła powódź, wszystkie domy zostały zniszczone, a mieszkańcy wioski musieli schronić się na betonowych ścianach kanałów – wspomina Akhani, dodając że Kościół dostarczał im wówczas żywność i lekarstwa. Jednak najważniejszym darem jest dla nich edukacja. – Ci, którzy chodzą do szkoły, mogą potem znaleźć pracę w miastach – wyjaśnia biskup Shukardin. Przynajmniej dzieci mogą więc uciec z błędnego koła ubóstwa. Dlatego właśnie edukacja szkolna jest priorytetowym zadaniem duszpasterskim w wioskach. Zajęcia często odbywają się pod gołym niebem, ponieważ budynek szkolny można zbudować tylko wtedy, gdy pozwoli na to właściciel gruntu. – Wielu dużych właścicieli ziemskich postrzega edukację jako zagrożenie dla ich źródła utrzymania i nie pozwala na budowę szkoły – tłumaczy duchowny. Niemniej w małej wiosce bez nazwy na południe od Gharo hojny właściciel ziemi zgodził się na budowę prowizorycznej placówki edukacyjnej. Biskup Samson zdaje sobie jednak sprawę, że nauczyciele wędrujący od wioski do wioski i nauczający w zaimprowizowanych budynkach szkolnych, mogą być jedynie rozwiązaniem tymczasowym. Dlatego też zwrócił się do PKWP o pomoc w zapewnieniu dzieciom dostępu do edukacji. Diecezja Hajdarabad buduje w tym celu katolickie szkoły z internatem. O wsparciu PKWP dla pakistańskiej edukacji pisaliśmy więcej tutaj: https://pkwp.org/newsy/przyszlosc_w_jasnych_oczach_dzieci