Czad: “Jestem dzieckiem wojny”
16 wrz 2020Ksiądz Léandre Mbaydeyo jest duchownym diecezji Ndżamena w Czadzie. Obecnie dzięki wsparciu stypendialnym papieskiego stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie studiuje w parafii Świętego Ambrożego w Paryżu. Opowiada o sytuacji panującej w jego ojczyźnie, gdzie w tym roku obchodzono sześćdziesiątą rocznicę odzyskania niepodległości.
PKWP: Czad znajduje się w skomplikowanej i konfliktowej sytuacji w samym środku regionu Sahelu. Czy ten fakt wpływa na życie codzienne mieszkańców?
Ks. Léandre Mbaydeyo: Z całą pewnością tak! Wystarczy spojrzeć na naszych sąsiadów – Libię, Sudan, Republikę Środkowoafrykańską, Kamerun, Niger… Wszystkie te kraje przeżywają burzliwy czas! Ja sam urodziłem się daleko od rodzinnej wioski moich rodziców, ponieważ musieli uciekać z powodu wojny. A więc jestem dzieckiem wojny i być może to właśnie wojna będzie tym, co mnie w końcu zabije. Czad to kraj bogaty w różnorodność; ma ponad 200 różnych grup etnicznych i języków. Mamy również do czynienia z odwiecznym konfliktem między muzułmańskimi pasterzami z północy a chrześcijańskimi i animistycznymi rolnikami z południa. Są to powracające i stale powtarzające się konflikty, które mieszkańcom Czadu zazwyczaj udawało się rozwiązać. Ale kiedy w grę wchodzi polityka, wszystko staje się dużo bardziej skomplikowane, a spory te przeradzają się w krwawe starcia. Około połowa kraju to muzułmanie, jedna trzecia to chrześcijanie, a pozostała część to wyznawcy tradycyjnych religii animistycznych.
Niemniej jednak Księdza ojczyzna wydaje się być bardziej stabilna niż większość jej sąsiadów. Jak to można wyjaśnić?
Jesteśmy pod rządami prezydenta Idrissa Deby Itno, który jest prawdziwym wojownikiem. Rządzi krajem od 30 lat i ma potężną armię. Armia Czadu przy wsparciu Francji była bardzo agresywna i skuteczna wobec grup terrorystycznych, takich jak Boko Haram. Nie waha się atakować swoich wrogów nawet poza granicami kraju.
Mieszkańcy Czadu są również bardzo świadomi ukrytego potencjału przemocy; stanowi to część naszej edukacji i naszego stylu życia. Podam przykład: kiedy przyjechałem do Paryża na studia, zaproszono mnie na spacer po słynnych Polach Elizejskich. Odmówiłem, bo wiedziałem, że znajdują się one tuż obok pałacu prezydenckiego. W Czadzie musisz omijać pałac prezydencki, ponieważ przebywanie w jego pobliżu jest bardzo niebezpieczne – wartownicy mogą strzelać do wszystkiego, co się rusza. Pewnego razu włoska zakonnica przypadkowo przejechała samochodem obok murów pałacu prezydenckiego w Ndżamena. Zauważyła to i szybko zawróciła, ale wartownicy zdążyli już otworzyć ogień, rozbijając tym samym przednią szybę jej samochodu. Na szczęście sama zakonnica w porę się schyliła i przeżyła ten incydent…
Czy obawia się Ksiądz postępu i zwiększenia liczby radykalnych islamistów w Czadzie, jak to miało już miejsce w innych afrykańskich krajach w całym Sahelu?
Widzieliśmy już złowrogie próby islamizacji, zwłaszcza w Libii, przez Mu’ammara al-Kaddafiego. Przed jego śmiercią w 2011 roku, meczety były budowane w całym kraju, również w chrześcijańskich miastach południa. Ponadto zachęcano tam młodych muzułmanów do poślubiania chrześcijanek, aby je nawrócić i mieć dzieci, które z kolei stałyby się muzułmanami… Ale po upadku reżimu libijskiego te sytuacje ustały. Niemniej jednak, w tych miejscach, gdzie chrześcijanie i muzułmanie mieszkają obok siebie, nadal wywierana jest presja, aby przechodzić na islam. Szczególnie w świecie biznesu – często łatwiej jest zawrzeć umowy handlowe, jeśli jest się muzułmaninem. Z drugiej zaś strony, również muzułmanom jest bardzo trudno przejść na chrześcijaństwo, a ci, którzy podejmują ten krok, w większości przypadków są odrzucani przez swoje rodziny.
Jeśli chodzi o jawny terroryzm dżihadystów prowadzony przez takie grupy jak Boko Haram, rząd skutecznie walczy z nim na własnym terytorium, przy wsparciu armii francuskiej. Z tego powodu jest to zagrożenie znacznie mniejsze niż w innych sąsiednich krajach.
Czy można więc powiedzieć, że sytuacja chrześcijan w Czadzie jest lepsza niż w krajach sąsiadujących?
W dużej mierze tak, chociaż rząd nie jest nam przychylny i stara się minimalizować nasze znaczenie. Na przykład, oficjalne informacje dotyczące liczby chrześcijan w Czadzie opublikowane przez nasz rząd, oparte są na danych z 1983 roku. Oni chcą, aby ludzie myśleli, że Czad jest krajem muzułmańskim!
A jaka jest sytuacja Kościoła katolickiego w Czadzie?
Nasz Kościół nie ma jeszcze nawet 100 lat i podobnie jak cały nasz kraj jest młody i dynamiczny. Udzielanych jest bardzo dużo Chrztów Świętych. Z drugiej zaś strony brakuje powołań kapłańskich. Wielu młodych mężczyzn uważa, że to zbyt wiele lat nauki, aby mogło się to opłacać. Chrześcijanie Czadu są najczęściej potomkami animistów, dlatego między obiema grupami panują dobre relacje. Tych zaś, którzy podejrzliwie patrzą na animizm, musimy zachęcać do pokonania pokusy próby całkowitego zerwania z przeszłością. Wiele wartości wyznawanych przez animistów jest zgodnych z chrześcijaństwem.