Bośnia i Hercegowina – Zapomniane. 25 lat od zakończenia wojny
22 cze 20206 kwietnia 1992 r. w Bośni i Hercegowinie na Bałkanach wybuchł najkrwawszy w Europie po drugiej wojnie światowej konflikt zbrojny, który oficjalnie zakończył się dopiero 21 listopada 1995 r. wraz z podpisaniem porozumienia pokojowego z Dayton.
Zniszczony kościół w archidiecezji Vrhbosna – jednym z regionów, które najbardziej ucierpiały w wyniku wojny domowej. Koricani, 2001
Dziś Bośnia podzielona jest na trzy grupy etniczne: Bośniacy, Serbowie i Chorwaci. Chociaż na papierze traktowane są one jednakowo, w rzeczywistości frustracja napędza niebezpieczne siły odśrodkowe: muzułmańscy Bośniacy są coraz bardziej zorientowani na Turcję i świat islamu, większość prawosławnych Serbów podlega wpływom Rosji, podczas gdy katoliccy Chorwaci, najmniejsza z grup etnicznych, skłaniają się ku Europie. Narastający konflikt wewnętrzny zagraża przyszłości kraju – i komplikuje jego planowane przystąpienie do UE.
W latach 1992-1995 w małym bałkańskim państwie Bośni i Hercegowinie trwała straszliwa wojna, w której według szacunków zginęło co najmniej 100 tys. osób, a ponad dwa miliony zostało wysiedlonych. Chociaż olbrzymią cenę zapłacili wszyscy walczący, prawdopodobnie jedną z grup, która ucierpiała i nadal cierpi najbardziej, jest chorwacka wspólnota katolicka. Do dziś wiele chorwackich wiosek w sercu Bośni, zniszczonych w czasie wojny, stoi pustych. Jak wyjaśnia chorwacki dziennikarz Zvonimir Čilić w jego rodzinnym mieście Vitez, bośniaccy muzułmanie zabili 653 osoby, pozostawiając ponad 460 wdów i 600 dzieci bez jednego lub obojga rodziców – a wszystko to wydarzyło się w ciągu 316 dni.
Brutalność przemocy zastosowanej wobec katolickich Chorwatów wynikała w dużej mierze z radykalnej ideologii islamskiej przyniesionej wraz z przybyciem zagranicznych najemników – mudżahedinów. Ukryci na obrzeżach ośrodków miejskich, takich jak Sarajewo, Tuzla, Zenica i Bihac oraz w odizolowanych wioskach, takich jak Dubnica, Ošve, Gornja Maoča czy Bočinje, ekstremiści ci zebrani w 22 tzw. para-jamaatach (jamaaty – „islamskie wioski”), byli i są do dziś finansowani przez państwa Zatoki Perskiej.
Nawet po oficjalnym zakończeniu wojny, gdy Chorwaci zaczęli wracać do swoich domów, bandy ekstremistów islamskich w dalszym ciągu likwidowały ich w atakach terrorystycznych. Jak stwierdza Zvonimir Čilić: „W latach 1997, 1998 i później, siedem osób z naszej społeczności zginęło w miejscach pracy. Zamachy miały zastraszyć i powstrzymywać katolików przed powrotem do Travnika, z którego wcześniej zostali wypędzeni”. Do tej pory żaden z zamachowców nie został postawiony przed sądem.
Ks. Željko Maric, dyrektor Szkoły Piotra Barbarica, wyjaśnia: „Przed wojną Travnik był miejscem przyjaznym do życia, był ośrodkiem przemysłowym. Po wojnie to już inna historia. Wielu zginęło, straciło najbliższych lub swój dobytek. Te rany się nie zagoiły. Rodziny są podzielone, część wyemigrowała. Ludzie nie mają pracy, częściowo dlatego, że ich miejsca zatrudnienia zostały zniszczone. Nie ma żadnych perspektyw, więc młodzi ludzie wyjeżdżają”.
Kolejnym problemem z jakim spotykają się powracający, jest dyskryminacja katolików w życiu obywatelskim i religijnym – mimo że od zakończenia wojny wszystkie nieruchomości zostały zwrócone społecznościom islamskim, mimo pozytywnych orzeczeń w tej samej sprawie na szczeblu Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, wiele nieruchomości kościelnych nie zostało jeszcze zwróconych. Ta nieufność wobec rządów prawa i wysokie bezrobocie, sięgające na wsiach nawet 50%, prowadzi do szerokiej emigracji młodych chorwackich katolików. Według kardynała Vinko Puljica, arcybiskupa Sarajewa, każdego roku z Bośni i Hercegowiny wyjeżdża do 10 tys. katolików. Stolicę o niegdyś wieloetnicznym charakterze zamieszkiwało przed wojną 35 tys. Chorwatów; dziś została ich tylko połowa. Według nieoficjalnych danych Kościoła katolickiego, w czterech diecezjach Bośni i Hercegowiny pozostało tylko 380 tys. katolików.
Z drugiej strony w ciągu ostatnich dziesięciu lat gwałtownie wzrosła liczba muzułmanów, przybywających do Bośni z Turcji lub państw Zatoki Perskiej. W całym kraju powstały centra handlowe budowane przez inwestorów arabskich, a także tzw. Centra Arabskie, a jeśli inwestycje będą postępować w szybkim tempie, pojemność mieszkaniowa wkrótce osiągnie 100 tys. osób. Według danych opublikowanych w 2018 roku przez lokalną wspólnotę islamską, w kraju znajduje się 1 912 meczetów, z czego 554 zostały wybudowane lub odbudowane po zakończeniu wojny. Architektura ukazuje zagraniczne finansowanie i ekspansywne ambicje nowych i rywalizujących ze sobą kierunków islamu: konserwatywnych nurtów islamu sunnickiego głównie z Arabii Saudyjskiej i szyickiego z Iranu. Meczet Króla Fahda zbudowany przez Saudyjczyków w 2000 roku, jest drugim co do wielkości muzułmańskim miejscem kultu na Bałkanach. Ponadto, zgodnie ze sprawozdaniem Rady Europy z 2017 roku, w ciągu ostatnich dwudziestu lat w Bośni działało 245 różnych arabskich organizacji humanitarnych, z których wiele finansuje promowanie konserwatywnego islamu.
Radykalizacja miejscowej ludności muzułmańskiej nie tylko wywołała szersze obawy co do harmonii międzyreligijnej, która historycznie istniała w Bośni, ale także zwiększyła napięcia wewnątrz islamu. Muzułmanie bośniaccy nie przyjmują z zadowoleniem niedawnego pojawienia się tych fundamentalistycznych nurtów, które zniekształcają rozumienie tradycyjnego islamu bośniackiego, od dawna znanego z tolerancji i akceptacji różnorodności religijnej. Potwierdza to profesor Dzemaludin Latic z Uniwersytetu Studiów Islamskich w Sarajewie: „Zarówno polityka saudyjska, jak i irańska w Bośni często są błędne. Saudyjczykom często brakuje poczucia wieloetniczności, które tutaj mamy, a Irańczykom brakuje poczucia rozumienia naszego losu, ponieważ szerzą szyityzm. To jeszcze bardziej komplikuje naszą sytuację”.
Dr Stipe Odak z Wydziału Teologii i Religioznawstwa Uniwersytetu w Louvain w Belgii wyjaśnia, że rozpoczęła się zarówno organizacyjna, jak i ideologiczna walka ze sprowadzanymi radykalnymi grupami salafickimi. Wbrew islamskiemu kanonowi otrzymali oni możliwość albo zintegrowania się ze standardową organizacją bośniackiej wspólnoty islamskiej, albo rozwiązania się. Wysiłki te jak na razie nie przyniosły rezultatów. Dr Odak uważa, że komplikowanie sytuacji jest elementem ekonomicznym: para-jamaaty finansowane przez państwa Zatoki Perskiej oferują bezpieczeństwo ekonomiczne tym, którzy akceptują ich ideologię. Perspektywa arabskiej twierdzy napędzanej przez sponsorowane przez zagranicę fundamentalistyczne ideologie jest szczególnie niepokojąca, jeśli chodzi o ambicje Bośni w zakresie przyjęcia jej do NATO lub Unii Europejskiej.
Oczywistym jest, że kluczem do wspólnej przyszłości jest pojednanie. Profesor Dzemaludin Latic uważa, że „musimy mówić o naszych własnych obawach”. Katoliccy Chorwaci muszą zrozumieć ból i strach Bośniaków. My, Bośniacy, stanowiący większość, musimy współczuć tym Chorwatom, którzy wyjeżdżają, a których liczba zmniejszyła się o połowę. Musimy zdać sobie sprawę, co stanie się z nami, jeśli pozostaniemy bez poparcia Chorwatów dla tego państwa. Czego możemy się spodziewać?” 25 lat po zakończeniu wojny, pytanie pozostaje otwarte. Z powodu dyskryminacji mniejszości katolickiej i nieubłaganego rozwoju radykalnego islamu, jest na nie niewiele optymistycznych odpowiedzi.