60 lat niepodleglości: KATOLICKIE WYZWANIE W AFRYCE
10 sie 2020Rok 1960 nazywany jest czasem Rokiem Afryki, ponieważ w tym roku 17 afrykańskich krajów uniezależniło się od dawnych rządów europejskich – 14 od Francji, 2 od Wielkiej Brytanii i jeden od Belgii.
Kamerun stał się niezależny od pierwszego dnia roku, dołączyły do niego Togo, Madagaskar, Somalia i Republika Demokratyczna Kongo. W sierpniu obchodzimy rocznice dziewięciu innych krajów, a mianowicie Beninu, Nigeru, Burkina Faso, Wybrzeża Kości Słoniowej, Republiki Środkowoafrykańskiej, Republiki Konga, Gabonu i Senegalu. Potem przyjdą trzy kolejne rocznice, mianowicie Mali, Nigerii i Mauretanii. Wielu ekspertów uważa to za okazję nie tyle do świętowania, co do refleksji. Z tego powodu międzynarodowa katolicka miłość duszpasterska i Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN International) rozmawiała z ojcem Apollinaire Cibaka Cikongo, kongijskim ksiądzem, dziekanem i profesorem na oficjalnym Uniwersytecie w
Mbuji-Mayi. Jest on także prezesem projektu Ditunga i autorem około 30 książek oraz artykułów teologicznych, komentarzy społecznych i dotyczacych literatury. Rozmawiała Maria Lozano z PKWP.
PKWP: 60 lat po odzyskaniu niepodległości Afryka nadal cierpi z powodu ogromnych konfliktów. W zasadzie sam ostatnio ksiądz zauważył, że było to 60 lat niepowodzeń, które przekształciły Afrykę w kontynent przemocy. Czy to nie jest bardzo surowa analiza?
Apollinaire Cibaka: Nie, to prawda. Obecny stan Czarnej Afryki nie jest owocem pozytywnej dynamiki, ale raczej dynamiki przemocy spowodowanej zachodnim podbojem Afryki – stosunku do czarnych niewolników, kolonializmu, fałszywej niepodległości, zimnej wojny, dyktatury i pozornej demokracji. Uderzająca zarówno od wewnątrz, jak i z zewnątrz przemoc jest konstytutywną cechą Czarnej Afryki w takim stopniu, w jakim jest stała się ona geopolitycznym bytem zbudowanym na przemocy, cierpiącym z powodu przemocy i żyjącym z przemocy.
Ta przemoc jest najbardziej widoczna i okrutna w serii wojen, które naznaczyły te 60 lat i które rozwijają się i w dzisiejszej Afryce. Dlaczego?
Uściślając, przemoc fizyczna podsumowuje każdy rok, niestety wraz z życiem tysięcy ludzi. Jest wiele czynników, które powodują wybuch tych wojen, ale wyróżnię trzy z nich: po pierwsze, konflikty spowodowane „nieudanymi koegzystencjami” będącymi rezultatem sztucznych konfiguracji geopolitycznych, interesem władzy wewnętrznej i zewnętrznej, która manipuluje i tworzy konflikty między różnymi narodami afrykańskimi. Po drugie, wojny spowodowane chciwością i zachłannością, interesami gospodarczymi niektórych lokalnych grup i mocarstw międzynarodowych. Walka o kontrolę i eksploatację ogromnych zasobów ludzkich i naturalnych kosztuje życie wielu ludzi w Afryce. I w końcu – wojny religijne, za pomocą których pewne ludy i kultury usiłują nawracać i które obecnie, w przypadku islamu, przybrały kształt brutalnego terroryzmu, ślepego, absurdalnego i niczym nie uzasadnionego, w imię przyczyn, które nie mają nic wspólnego z interesami ludności afrykańskiej.
Mówi ksiądz o chciwości. To paradoks, że w Afryce im większe są zasoby naturalne, tym jeszcze gorsze ubóstwo i opuszczenie, jakiego doświadczają ludzie. Jakie są tego powody, dlaczego po 60 latach niepodległości sytuacja się nie zmieniła?
Nie należy zapominać, że nasza gospodarka zbudowana jest wokół interesów sił, które nas niegdyś poddały, a także nowych pochodzące z Azji. Do dzisiaj nadal czerpią z niego więcej korzyści niż same narody afrykańskie z powodu niesprawiedliwego i okrutnego systemu rynkowego. Oprócz tego gospodarka była niezdolna do rozwoju lub dywersyfikacji; nie wyszła poza wydobycie, transport i sprzedaż surowców. Następnie musimy odkupywać te towary po wysokich cenach na rynkach kontrolowanych przez innych. Ale jest to również wynik złego zarządzania i kradzieży przez same kraje. To, co zostało w kraju, nie jest zagospodarowywane dla dobra wszystkich obywateli, ale zgodnie z pragnieniami i kaprysami tych, którzy mają władzę i wybranych przedstawicieli państwa.
Niektórzy partnerzy projektu ACN narzekają na „społeczne podporządkowanie” wobec ich kultury. Wielu, w tym nawet międzynarodowe agencje pomocowe, narzuca warunki mające na celu zmianę „Weltanschauung”, sposobu życia mieszkańców Afryki… Czy to prawda?
Tak, jest to forma przemocy kulturowej ze strony sił zewnętrznych i grup interesów, które zaprzeczają głęboko zakorzenionym afrykańskim wartościom kulturowym w celu narzucenia im ideologii obcych i bardzo często sprzecznych z prawem naturalnym. Dzieje się to głównie w kwestiach związanych z życiem i rodziną, wykorzystując potężną ekonomiczną, dyplomatyczną, polityczną i presję kulturową, a także przemoc antropologiczną, ponieważ pozbawia się nas prawa do swobodnego decydowania o naszym życiu, prawa przysługującego każdemu człowiekowi. Uważam, że jest to głównie dziedzictwo handlu niewolnikami, który przekształcił Afrykę w istne piekło, w którym czarni ludzie od wieków cierpią z powodu oczerniania nie tylko z zewnątrz, ale także z pewnego rodzaju „auto-rasizmu”, gdzie sam Afrykanin określa się jako „mniej niż człowiek”.
Przy tym smutnym obrazie Afryki, jak mamy podsumować rolę Kościoła katolickiego w ciągu ostatnich 60 lat?
Uważam, że Kościół jest instytucją, która funkcjonuje lepiej niż jakakolwiek inna. Pomimo wad i trudności, jest jedyną instytucją odziedziczoną po Zachodzie, która faktycznie funkcjonuje. W wielu miejscach, np. W Demokratycznej Republice Konga można powiedzieć, że Kościół jest państwem, bez którego istnienia nie byłoby życia, nadziei, przyszłości … Widać to w wielu dziedzinach, zwłaszcza w dziedzinie edukacji i opieki zdrowotnej. W przypadku braku państwa, które dba o edukację i zdrowie swoich ludzi, Kościół odpowiada za około 50% wszystkich szkół, ośrodków formacyjnych, szpitali i ośrodków zdrowia, a wśród nich najlepsze w kraju, a czasem jednocześnie jedyne, jakie istnieją, to te w miastach i wioskach zapomnianych przez państwo.
Przed jakimi trudnościami stoi dziś Kościół w tej kwestii?
Kościół katolicki w obliczu bieżącej sytuacji prowadzi swoją duszpasterską i społeczną działaność wobec wewnętrznej kruchości i zewnętrznej wrogości przy nieustannym zagrożeniu osłabieniem lub ruiną. Cierpimy na wewnętrzną kruchość z powodu świeckich, którzy mają niewielkie poczucie zaangażowania w swoje świeckie powołanie, a jednocześnie całe zaangażowanie społeczne Kościoła spoczywa na biskupach i Konferencjach Episkopatów, a to go osłabia. Poza tym brak nam zasobów materialnych i polegamy na hojności z zewnątrz, bo bez tego pomocy Kościół afrykański nie byłaby w stanie funkcjonować i służyć. Wreszcie, mamy do czynienia z sytuacją zaciekłej rywalizacji religijnej ze strony sekt ewangelickich. Demograficznie kurczymy się, ponieważ nie udało nam się odnowić naszego podejścia do apostolatu chrześcijańskiego.
Wspomniał ksiądz również o zewnętrznej wrogości. Co miał ksiądz przez to na myśli?
Poprzez swoją pracę społeczną Kościół zagraża wielu prywatnym interesom i z tego powodu osłabienie jego wpływu jest celem wielu, zwłaszcza polityków. W rezultacie Kościół jest dla niektórych niewygodny, przez niektórych znienawidzony, a nawet prześladowany. Zamiast ułatwiać jego pracę, stara się uciszyć jej głos, używając brutalnych i zastraszających metod tłumienia wszelkich przejawów krytyki. Jedną ze strategii osłabiania Kościoła jest tworzenie podziałów pośród Chrześcijan. Druga podsyca psucie „świata religijnego” poprzez pomnożenie nowych kościołów chrześcijańskich, z których wiele to jedynie instytucje zarobkowe. W przypadku Demokratycznej Republiki Konga w ciągu ostatnich 30 lat państwo nadało osobowość prawną około 17 000 tzw. kościołów chrześcijańskich. Inaczej mówiąc, średnio co dwa dni powstawały trzy nowe kościoły. Próbuje się osłabiać Kościół również poprzez społeczną promocję islamu przez państwo.
Dokąd w środku tego bardzo ponurego obrazu powinna nas zaprowadzić refleksja? Co możemy zrobić, aby nie być częścią problemu, ale raczej częścią rozwiązania?
Tylko Kościół wierny Chrystusowi i Ewangelii przez kontemplację, pokorę, służbę, wzorowe zachowanie i zaangażowanie wszystkich jego członków może sprostać swojej duchowej misji w społeczeństwie. To jedyna rzecz, o którą Chrystus prosi Kościół; aby był świątynią i narzędziem Jego miłości i Jego łaski.