30 lat współpracy PKWP z rosyjskim biskupem Nowosybirska
15 mar 20209 listopada 1989 roku upadł Mur Berliński. Rządy komunistyczne jeden po drugim traciły monopol władzy we wszystkich krajach tworzących Blok Wschodni. Także w samym Związku Radzieckim rozpoczął się proces dezintegracji. Od marca 1990 roku do grudnia 1991 roku (rozpad ZSRR) swoją niepodległość ogłosiło łącznie dwadzieścia jeden krajów. Po dziesięcioleciach nadziei na polepszenie sytuacji Kościoła w Rosji, który był prześladowany i w dużej mierze odcięty od reszty świata, wydarzenia te otworzyły nowe możliwości niesienia pomocy. Także stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN International) mogło zacząć współpracę z nowymi partnerami, takimi jak biskup Nowosybirska w Rosji, Joseph Werth. O jej początkach rozmawiała z nim Maria Lozano.
Kilka miesięcy temu obchodziliśmy 30. rocznicę upadku Muru Berlińskiego. Rok 1990 był przełomowy także dla Rosji i pracy Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie w tym kraju. Czy pamięta Ksiądz Biskup swoją pierwszą wizytę w naszej siedzibie?
Pierwszy raz byłem w Niemczech w momencie upadku Muru Berlińskiego. Pamiętam, że aby otrzymać wizę, musiałem rozmawiać z KGB. Urzędnik powiedział do mnie: „Pamiętajcie, że będziecie podróżować do kraju kapitalistycznego. Uważajcie na siebie. Nie pozwólcie im wpływać na was”. Kiedy ruszyłem w drogę, wszystko było takie samo, jak do 1989 roku. Podróżowałem pociągiem przez Berlin na dzień przed 9 listopada. Mur wciąż wtedy stał. Następnego dnia, gdy byłem w drodze do siedziby PKWP, w telewizji pokazywano, że Mur upadł. To był zupełny przypadek!
Do tego czasu mieszkańcom ZSRR nie było łatwo porozumieć się z Zachodem… Jak w ogóle usłyszał Ksiądz Biskup o stowarzyszeniu Pomoc Kościołowi w Potrzebie?
W 1989 roku kilku reporterów dotarło aż do Saratowa nad Wołgą. To wtedy pewien katolicki dziennikarz powiedział mi o PKWP. Dopiero co rozpocząłem budowę kościoła w Marksie nad Wołgą, więc chciałem skontaktować się w tej sprawie ze stowarzyszeniem. Ale ostatecznie to nie ja ukończyłem ten projekt, ponieważ zostałem przeniesiony przez papieża Jana Pawła II na Syberię. Budowę kontynuował mój następca w 1991 roku.
Czy to było pierwsze przedsięwzięcie realizowane wspólnie z Pomocą Kościołowi w Potrzebie?
Nie, to była moja pierwsza wizyta w siedzibie PWKP i tak się zaczęła współpraca, ale pierwszy projekt przyszedł później. W tym czasie byłem już biskupem dla całej Syberii w Nowosybirsku. W tym czasie nie było tam ani jednego kościoła. Nie mieliśmy nic.
Nic tam nie było? Nawet parafii?
W Nowosybirsku istniała jedna parafia dla całego miasta, a była to metropolia licząca prawie 1,5 miliona mieszkańców. Około dwa miesiące przebywałem gościnnie w mieszkaniu, które dopiero co zostało kupione przez jeden z ruchów katolickich. W tym czasie nie mieliśmy żadnych funduszy, żadnych powiązań z innymi diecezjami na świecie. Czułem się jak uczeń pierwszej klasy, który nigdy nawet nie widział liczebników, a ma zajmować się matematyką i absolutnie nic o tym nie wie.
Czy to wtedy realizował Ksiądz Biskup swój pierwszy projekt z Pomocą Kościołowi w Potrzebie? Czy pamięta go Ksiądz jeszcze?
Nie mieliśmy wówczas żadnych ksiąg ani kalendarzy liturgicznych. Nie było absolutnie nic. Mieliśmy małą kopiarkę, jedną na cały Nowosybirsk. Ksiądz miał też faks, ale to było wszystko. Jeśli chciałeś np. powielić jakąś modlitwę, najpierw robiłeś jedną kopię na tej małej maszynie, potem trochę poczekałeś, a potem zrobiłeś kolejną. Trwało to nieskończenie długo… Z tego powodu pierwszy projekt z PKWP dotyczył risografu, maszyny do kopiowania i drukowania. Pamiętam, że kosztował 20 tys. marek niemieckich. Ale w tamtych czasach była to nasza najbardziej paląca potrzeba.
Zna Ksiądz Biskup Pomoc Kościołowi w Potrzebie od 30 lat, jakie ma wspomnienia związane ze współpracą z naszą organizacją? Czy PKWP bardzo się zmieniło?
Cóż, przez pierwsze dwa lata pomagała nam tylko PKWP. Renovabis, organizacja charytatywna Konferencji Biskupów Niemieckich, została założona w 1993 roku. Ona także przyczyniła się do odbudowy Kościoła w byłym Związku Radzieckim. To była wielka pomoc. Przez te wszystkie lata utrzymywaliśmy stałe kontakty z PKWP, współpraca zawsze była doskonała.
Strzałka na wschód, którą posiada logo Pomocy Kościołowi w Potrzebie, miała dla nas olbrzymie znaczenie. Niegdyś częścią nazwy organizacji była „Pomoc dla Kapłanów Wschodu”. My, księża w krajach byłego Związku Radzieckiego, mogliśmy to odczuć. Byliśmy partnerem numer jeden. Na przełomie tysiącleci nazwa organizacji została zmieniona na „Pomoc Kościołowi w Potrzebie”. My, biskupi i księża na Wschodzie, byliśmy wtedy bardzo zaniepokojeni i myśleliśmy, że strzałka na Wschód również zostanie usunięta. Wywołało to wśród nas niemalże kryzys. Muszę jednak powiedzieć, że ostatecznie obawy te były nieuzasadnione, a współpraca trwała nadal.
Księdza diecezja obejmuje obszar dwóch milionów kilometrów kwadratowych. Jest to powierzchnia tak duża jak Hiszpania, Francja, Włochy, Polska i Niemcy razem wzięte. Gdzie są największe potrzeby i w jaki sposób Pomoc Kościołowi w Potrzebie pomaga je zaspokoić?
Moja diecezja jest ogromna; dodatkowo, katolicy są wspólnotą „rozproszoną”, jak to lubię mówić. Co w zasadzie oznacza, że są oni rozsiani po całym obszarze. Nie są zbyt mobilni, ponieważ transport publiczny praktycznie nie istnieje. Mamy więc wysokie koszty podróży w celach duszpasterskich. PKWP pomaga nam je pokryć. Co więcej, księża i zakonnicy mieszkają i pracują daleko od siebie. Jest nas dość duża liczba reprezentująca różne narodowości. Aby nie czuć się pozostawionym samemu sobie, bardzo ważne jest wiec organizowanie spotkań przez cały rok.
Przy takich odległościach, jak te, pewnie ma Ksiądz Biskup na swoim liczniku sporo kilometrów!
Podróżowałem już dwa razy na księżyc i z powrotem! A mówiąc poważnie, przeciętnie pokonuję około 100 tys. km rocznie. Nasze pojazdy muszą być „wytrzymałe”, ponieważ w przypadku zepsucia się samochodu w zimie przy temperaturach zewnętrznych wynoszących minus 40° lub minus 50°, może to być śmiertelne. PKWP pomaga nam w zakupie tych samochodów; podróże pastoralne nie byłyby możliwe bez tego wsparcia.