Poznaj codzienne życie sióstr kontemplacyjnych!

By się utrzymać haftują i wypiekają hostie. Praca jest częścią ich codzienności. Zdarza się, że wymaga nietypowych umiejętności, nawet korzystania z piły łańcuchowej, gdy trzeba przyciąć drzewa. Siostry kontemplacyjne opowiadają o życiu za murami klauzury. „Robimy wszystko, by ocalić naszą modlitwę” – mówią w rozmowie z Papieskim Stowarzyszeniem Pomoc Kościołowi w Potrzebie, które wspiera je poprzez kampanię „Cicha i wierna obecność”.

Dzień rozpoczynają po godz. piątej. Mogą wstać później, jeśli w nocy czuwały przy Najświętszym Sakramencie, choć nie oznacza to dla nich spania do południa. W klasztorze sióstr klarysek od Wieczystej Adoracji w Pniewach Chrystus Eucharystyczny jest sercem wspólnoty. To On wyznacza rytm dnia, bo siostry zmieniają się na trwającej adoracji. „Adoracja jest pierwszorzędna. Trwa cały czas” – mówi siostra Weronika.

We wspólnocie najważniejsze jest dziękczynienie, co ma związek z początkami zgromadzenia, gdy jego założycielkę silnie poruszyło pytanie Jezusa po tym jak uzdrowił dziesięciu trędowatych: „Gdzie pozostałych dziewięciu?”. Koniec czuwania przed Najświętszym Sakramentem nie oznacza wcale przerwy w budowaniu relacji z Panem. W klasztorze jest Msza św., sięganie po brewiarz czy medytację. Siostrom najczęściej towarzyszy milczenie. Czas, w którym można je przerwać, nazywany jest tutaj rekreacją. „Po obiedzie siostry mogą swobodnie porozmawiać, a kolejną okazję do tego mają po kolacji” – wyjaśnia siostra Weronika.

POMÓŻ TERAZ

87 1020 1068 0000 1402 0096 8990
z dopiskiem „Cicha i wierna obecność”

Korzystając z serwisu Przelewy24.pl przekaż ofiarę

POMÓŻ TERAZ

Na ogromne znaczenie codziennej modlitwy podejmowanej w żeńskich zakonach klauzurowych uwagę Pomocy Kościołowi w Potrzebie zwrócił bł. kard. Stefan Wyszyński. Prymas, pytany o potrzeby Kościoła w Polsce, wskazał na oczekujące wsparcia siostry. Obawiał się, że nie przetrwają one trudnych czasów komunizmu. „Zniszczono zakony całkowicie w Czechach i na Węgrzech. (…) Jeżeli życie zakonne w Polsce zachowuje wspólnoty, to jest naprawdę jakieś wielkie Miłosierdzie Boże” – mówił w 1957 roku.

„Wtedy zainicjowana została trwająca blisko 70 lat akcja pod hasłem +Cicha i wierna obecność+. Docieramy przez nią do żeńskich zakonów klauzurowych w całej Polsce” – wyjaśnia ks. prof. Waldemar Cisło z Pomocy Kościołowi w Potrzebie. Zauważa, że wsparcie odpowiada na potrzeby sióstr, które – choć podejmują pracę – nie są w stanie utrzymać się same.

„Dokładając wszelkich starań i mając nawet dość młodą wspólnotę, jesteśmy w stanie zarobić na 1/4 naszego utrzymania, a wszystko inne otrzymujemy w darze” – wyjaśnia siostra Teresa z klasztoru sióstr karmelitanek w Gnieźnie. Od razu kieruje myśli ku ofiarodawcom, także w stronę Pomocy Kościołowi w Potrzebie. W klasztorze jest pracownia haftu. Powstają w niej ornaty, stuły i sztandary. Siostry spędzają w niej po kilka godzin dziennie, jednak najważniejsza jest dla nich modlitwa. „Dlatego trzeba gdzieś tę pracę wcisnąć” – wyjaśnia M. Maria Magdalena. Do pracowni można zgłosić się między godz. 9 a 12 i popołudniu, po godz. 15.

„Haft wykonuje maszyna, ale żeby wiedziała, co ma zrobić, to trzeba ją obsłużyć. Trzeba też sobie wyobrazić, co będzie wyhaftowane, podobierać różne kolory” – zauważa siostra Teresa. Wyjaśnia, że w jej wspólnocie jest mnóstwo talentów. „Każda z nas może rozwijać skrzydła” – dodaje.

Codzienne obowiązki to – obok haftu i kuchni, w tym np. obierania ziemniaków – pielęgnacja ogrodu, gdzie siostra Teresa potrafi wykonywać nietypowe zadania. „Jestem w stanie pracować piłą łańcuchową, nawet na wysokości. Robiłam to przez wiele lat” – podkreśla. Dźwiganie kawałków drewna, kopanie w ogrodzie, a nawet koszenie trawy, wykraczają już poza możliwości sióstr, dlatego na miejscu pomaga im pracownik.

Zajmowanie się domem, czyli sprzątanie, gotowanie, szycie, pranie, nie może przesłonić siostrom tego co najważniejsze. Istotą ich powołania – jak wyjaśnia M. Maria Magdalena – jest spotkać się z Jezusem w każdym wydarzeniu. „To musi być nasz pomysł, w jaki sposób będę chciała z Nim być, kiedy haftuję, pracuję przy komputerze albo tnę drzewa. Każda sytuacja jest przestrzenią, żeby spotkać się z Panem” – podkreśla.

Podobne zadania na co dzień podejmują siostry klaryski od Wieczystej Adoracji mieszkające w Pniewach. „Mamy niewielką hafciarnię” – zaznacza siostra Weronika. W klasztorze można zamówić ornaty, ale też świeckie sztandary. Zdarza się, że ktoś jest zainteresowany zakupem obrusów. Codzienna troska o dom wiąże się ze sprzątaniem, a latem dużej uwagi wymaga ogród. „Jest dość spory, latem jest tam dużo pracy” – podkreśla siostra Weronika.

Ks. prof. Waldemar Cisło wyjaśnia, że Pomoc Kościołowi w Potrzebie, dla którego bł. kard. Stefan Wyszyński jest wyjątkowym patronem, dostrzega za nim ogromną wartość klauzury i modlitwy, jaka codziennie jest podejmowana za jej murami. „Siostry podejmują pracę, są w stanie znaleźć na nią kilka godzin dziennie, ale to za mało, by sprostać potrzebom” – zauważa wykładowca UKSW.

„Wszystko robimy, żeby ocalić naszą modlitwę, nasze bycie przed Jezusem” – wyjaśnia przełożona karmelitanek z Gniezna M. Maria Magdalena. By uratować modlitwę sióstr kontemplacyjnych Pomoc Kościołowi w Potrzebie przekazywała im środki na codzienne życie, a także finansowała m.in. remonty czy zakup odpowiednich maszyn, np. do wypiekania hostii. „Potrzebujemy modlitwy sióstr, dlatego chcemy zrobić dla nich więcej” – mówi ks. prof. Cisło.

POMÓŻ TERAZ

87 1020 1068 0000 1402 0096 8990
z dopiskiem „Cicha i wierna obecność”

Korzystając z serwisu Przelewy24.pl przekaż ofiarę

POMÓŻ TERAZ

Biuro Prasowe PKWP Polska

Śmiertelne żniwa

Ponad 500 ofiar w nigeryjskim stanie Benue w 2023 r.

Tylko w jednym stanie w Nigerii (Benue) w 2023 r. zabito ponad 400 osób, a ponad 100 innych zostało rannych, zgwałconych lub porwanych w wyniku ataków na osady i społeczności rolnicze – wynika z raportu przesłanego do organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN International). Ukazał się on miesiąc po szeregu masakr w Wigilię Bożego Narodzenia, w wyniku których zginęły setki osób w nigeryjskim stanie Plateau.

Według księdza Remigiusa Ihiyuli, partnera projektów PKWP, który kieruje Fundacją na rzecz Sprawiedliwości, Rozwoju i Pokoju (FJPD) diecezji Makurdi, w okresie od 2 stycznia do 27 grudnia ubiegłego roku w stanie Benue zarejestrowano 119 ataków. Raport przesłany do PKWP donosi, że ataki te zostały przeprowadzone przez członków grupy etnicznej Fulani, koczowniczych pasterzy, którzy przemieszczali się na południe Nigerii w poszukiwaniu lepszych pastwisk dla swoich zwierząt, często wchodząc w konflikt o dostęp do ziemi ze społecznościami rolniczymi.

– Środkowy pas Nigerii obejmujący stan Benue, gdzie znajduje się diecezja Makurdi, jest znany z bardzo żyznych ziem i stał się polem bitwy w tych konfliktach. Fulani przybywają z tak odległych miejsc jak Republika Nigru czy północne stany Sokoto lub Katsina. Podróżują na południe, przebierając się za nomadów w poszukiwaniu pożywienia dla swojej trzody, ale działają jak dżihadyści, aby propagować islam jako ideologię. Są uzbrojeni w ciężką broń, wysiedlają całe wioski w niespodziewanych atakach, zabijając i zakłócając działalność gospodarczą i społeczną bez wyraźnej reakcji ze strony rządu Nigerii – wyjaśnia ks. Remigius.

W raporcie wyjaśniono, że 119 ataków spowodowało śmierć co najmniej 414 osób w wielu społecznościach i lokalizacjach w diecezji Makurdi oraz innych częściach stanu Benue. Są to jednak tylko te ofiary, które zostały zidentyfikowane i policzone. – W co najmniej dwóch przypadkach liczba zabitych została opisana jedynie jako „dziesiątki”, a w innych „wielu obawiało się śmierci”, więc pełna liczba ofiar śmiertelnych jest z pewnością znacznie wyższa – dodaje ks. Remigius. Kolejne 96 osób zostało rannych, a w co najmniej czterech przypadkach doszło do gwałtu.

Nigeryjski duchowny zaznacza także, że w wyniku ataków przeprowadzonych przez pasterzy Fulani porwano 35 osób. To już prawdziwy biznes w Nigerii, ponieważ zwykle każde porwanie powiązane jest z żądaniem okupu.

Nigeria, Yelwata Victims and displaced after Fulani attacks.

Najbardziej brutalny był pierwszy kwartał 2023 roku, powodując łącznie co najmniej 163 ofiary śmiertelne: 18 ataków w styczniu, 15 w lutym i 18 w marcu. Największą liczbę ofiar odnotowano w kwietniu, kiedy to w dziewięciu atakach zginęły 63 osoby. Lato było stosunkowo spokojne – jedyny atak, w wyniku którego zginęły dwie osoby, miał miejsce w lipcu.

Chociaż podstawową przyczyną ataków jest odwieczne napięcie między koczowniczymi pasterzami a osiadłymi rolnikami, spory w tych regionach Nigerii są zaostrzane przez różnice plemienne i religijne. Pasterze Fulani są w przeważającej większości muzułmanami, podczas gdy osiadłe społeczności rolnicze są na ogół chrześcijanami. W ostatnich przypadkach, w innych częściach Nigerii, ataki zostały opisane jako celowo wymierzone w chrześcijan, potwierdzając religijny element przemocy.

– W przeszłości konflikt o pastwiska nigdy nie wiązał się z zabójstwami i zniszczeniami, których świadkami jesteśmy dzisiaj. Wcześniej nie było zamiaru okupowania i wysiedlania społeczności, jak ma to miejsce dzisiaj. Obowiązywały również mechanizmy pokojowego i polubownego rozwiązywania sporów, które dziś już nie istnieją – ubolewa ks. Remigius.

Pomoc Kościołowi w Potrzebie wspiera pracę diecezji Makurdi w Nigerii, zapewniając pomoc wewnętrznym przesiedleńcom (IDP) w obozach Guma i Daudu, dwóch z 14 obozów oraz 13 społeczności goszczących w stanie Benue. Oprócz opieki duszpasterskiej, lokalny Kościół zapewnia doradztwo w zakresie traumy, stypendia, żywność i inne formy pomocy humanitarnej.

W milczeniu szukają tego, co najcenniejsze!

Mury klauzury nie stanowią przeszkody, by stały się bliskie okolicznym mieszkańcom i wiernym oddalonym o setki kilometrów. Siostry kontemplacyjne, jakie Pomoc Kościołowi w Potrzebie wspiera poprzez kampanię „Cicha i wierna obecność”, modlą się w intencjach, jakie docierają do nich z całej Polski. Prośbę o modlitwę można zgłosić na stronie pkwp.org.

Światowe Dni Młodzieży w Paryżu były przełomowe dla siostry Teresy. Dotarło wtedy do niej, że jest kochana; że Jezus odpuszcza jej grzechy. Nie wstąpiła od razu do zakonu. Szukała dalej. Gdy ktoś narysował przy niej habit, uznała to za żart. Pół roku później była już w klauzurze. „Zrozumiałam, że chcę oddać wszystko. Radykalnie pójść za Jezusem” – wyjaśnia po latach. Do klasztoru szła z silnym postanowieniem modlitwy za kapłanów, za ludzi, rodziny i najbliższych. Na miejscu dostrzegła, że „pierwszą, która potrzebuje zbawienia, jest ona sama”.

Siostra Teresa jest jedną z 17 sióstr karmelitanek żyjących w Gnieźnie i jedną z ponad tysiąca sióstr klauzurowych w Polsce. Pomoc Kościołowi w Potrzebie obejmuje je wsparciem w ramach kampanii „Cicha i wierna obecność”, jaka każdego roku towarzyszy wiernym przy okazji Światowego Dnia Życia Konsekrowanego.

POMÓŻ TERAZ

87 1020 1068 0000 1402 0096 8990 z dopiskiem
„Cicha i wierna obecność”

Korzystając z serwisu Przelewy24.pl przekaż ofiarę

POMÓŻ TERAZ

Siostry karmelitanki spędzają na modlitwie co najmniej 8 godzin w ciągu dnia. Już o godz. 6:10 sięgają po modlitwę osobistą. Trwa ona godzinę. Później wracają do niej po godz. 17.00. Często trzymają w dłoniach brewiarz. Między godz. 9 a 12 pracują. Popołudniu udaje im się znaleźć kolejną godzinę na to, by zająć się obowiązkami. „Wszystko robimy, żeby ocalić naszą modlitwę, nasze bycie przed Jezusem” – zauważa przełożona M. Maria Magdalena, która na drodze powołania jest od przeszło 40 lat. Ścieżkę, jaką obrała, określa poszukiwaniem tego, „za czym człowiek tęskni najbardziej”.

Ks. prof. Waldemar Cisło z Pomocy Kościołowi w Potrzebie zauważa, że siostry kontemplacyjne są w sercu Kościoła. „To serce jest żywe, mocno bije, a siostry nie znając mnie i ciebie modlą się w naszych intencjach” – wyjaśnia. Wykładowca UKSW odsyła do strony internetowej pkwp.org, gdzie zostawić można swoją intencję. Przez ręce stowarzyszenia trafia ona później do któregoś z zakonów klauzurowych w kraju. WIĘCEJ: https://pkwp.org/modlmy-sie/modlitwa-sistor-kontemplacyjnych

W klasztorze sióstr klarysek od Wieczystej Adoracji, które mieszkają w Pniewach, intencje wiernych są włączane w Mszę św., różaniec, koronkę czy modlitwę brewiarzową. Towarzyszą siostrom przez cały dzień. „Najświeższe intencje leżą na klęczniku” – tłumaczy siostra Serafina.

Siostra Hiacynta przywołuje swoje spotkanie z mężczyzną, który pytał o to, ile kosztuje modlitwa, bo on sam chętnie prześle pieniądze, ale na modlitwę nie znajdzie czasu. „Mówił, że ma firmę, a ja odpowiedziałam mu, że modlitwa nie kosztuje. Nie da się jej kupić” – podkreśla, stąd zaprosiła mężczyznę, by zostawiając intencję odmówił choć „Zdrowaś Maryjo”.

Siostry klaryski wskazują, że ich drogi, choć żyją w klauzurze, krzyżują się z drogami mieszkańców Pniew. „Nasze klasztory powinny być usytuowane w miastach, raczej większych, by stały się ogniskami, wokół których gromadzą się ludzie i adorują Pana Jezusa” – zauważa siostra Weronika. Wyjaśnia, że jej wspólnota czuje się odpowiedzialna za ciągłe czuwanie przy Najświętszym Sakramencie. „Każda z nas ma swoją godzinę adoracji w ciągu dnia, czasami dwie godziny, dwie godziny w nocy. Wokół tego koncentruje się nasze życie” – dodaje.

Mury klauzury wcale nie oddzielają sióstr od ludzkich problemów. Kiedy przychodzi pierwszy piątek miesiąca – jak wyjaśnia siostra Hiacynta – kościół, w którym modlą się siostry, jest otwarty całą noc. „Mogą przychodzić wtedy ludzie” – zauważa. Mówi, że sama spotkała się ze świadectwem jednej z osób, jak ważne są dla niej otwarte drzwi kościoła. „Usłyszałam, że co innego przyjść i wypłakać się tutaj w ławce niż w domu w łazience” – podkreśla.

Ks. prof. Waldemar Cisło z Pomocy Kościołowi w Potrzebie przypomina, że w Kościele są dwa płuca. „Pierwszym jest działanie, drugim modlitwa, dlatego wszędzie tam, gdzie skupieni na codziennych obowiązkach nie potrafimy zwrócić się do Boga, są siostry klauzurowe, by upomnieć się o nas i nasze problemy” – tłumaczy wykładowca UKSW.

W klasztorze sióstr karmelitanek w Gnieźnie najczęstsze intencje, jakie przekazują wierni, dotyczą poczęcia dziecka, ratowania rozpadających się rodzin, zażegnania konfliktów. „Jest wiele próśb dotyczących chorób, ale mamy też sygnały zwrotne. Ktoś odzywa się i dziękuje za modlitwę” – zaznacza M. Maria Magdalena. W Pniewach siostry kontemplacyjne nie mają wątpliwości, że mogłyby napisać książkę cudów, za jakie już później dziękowali wierni.

POMÓŻ TERAZ

87 1020 1068 0000 1402 0096 8990 z dopiskiem
„Cicha i wierna obecność”

Korzystając z serwisu Przelewy24.pl przekaż ofiarę

POMÓŻ TERAZ

Biuro Prasowe PKWP Polska

Zrealizowane marzenie irackich rodziców

„…pędzą do przedszkola z prawdziwą radością…”

– Był czas, kiedy idea placówki edukacyjnej dla mojego małego dziecka była tylko marzeniem. Teraz jest to rzeczywistość, w której tak wiele dzieci nie tylko się uczy, ale także buduje przyjaźnie, dzieli się śmiechem i tworzy wspomnienia. Było to możliwe dzięki wspólnemu wysiłkowi i jedności naszej społeczności. Serdeczne podziękowania dla Pomocy Kościołowi w Potrzebie i tych, którzy przyczynili się do spełnienia naszego marzenia – mówi Marsel z Erbilu, matka trzyletniej Patrishy.

W 2014 r. Erbil stał się domem dla wielu irackich wyznawców Chrystusa uciekających przed Państwem Islamskim (IS) z chrześcijańskich wiosek na Równinie Niniwy oraz z Mosulu. Ponieważ lokalna szkoła Mar Qardakh miała doskonałą reputację, oznaczało to, że liczba przyjmowanych uczniów stale rosła. Do 2022 r. placówka powiększyła się do 460 uczniów, w tym 109 przedszkolaków. Wraz z rosnącą liczbą dzieci budynek nie był po prostu wystarczająco duży, aby pomieścić wszystkich uczniów. Archidiecezja w Erbilu zwróciła się wtedy do organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN International) o wsparcie w budowie nowego przedszkola przylegającego do szkoły. Pozwoliłoby to zwolnić miejsce dla starszych uczniów w głównym budynku placówki, a także umożliwiłoby szkole przyjęcie większej liczby najmłodszych dzieci.

Nowe przedszkole zostało już wybudowane i otwarte. Jest wyposażone w sześć sal lekcyjnych i plac zabaw, gdzie dzieci mogą się bawić i uczyć, dzięki czemu Mar Qardakh może pomieścić stale rosnącą liczbę uczniów, pomagając irackim chrześcijanom pozostać w ich ojczyźnie. PKWP przekazało na budowę nowego przedszkola około 250 tys. euro.

Szkoła Mar Qardakh znajduje się na przedmieściach Ankawy w Erbilu, stolicy irackiego Kurdystanu i trzecim co do wielkości mieście w Iraku. Została otwarta przez Chaldejską Archidiecezję Katolicką w Erbilu w 2011 roku i zapewnia edukację od przedszkola do szkoły średniej. Dzieci uczą się w niej, jak skoncentrować swoje życie na Chrystusie, a także jak szerzyć Słowo Boże i wychowywać w wierze swoje przyszłe dzieci. Oprócz katolickiego etosu, Mar Qardakh wyróżnia się na tle innych szkół w Iraku tym, że proponuje krytyczne myślenie zamiast nauki pamięciowej. Charakteryzuje się także podejściem do osoby jako całości psycho-fizyko-duchowej.

Spełniające się marzenia

– Z głębi serca wyrażam szczerą wdzięczność organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie, która przekazała hojną darowiznę na to wspaniałe przedszkole. Kiedy do niego wchodzę, doświadczam przyjemnego poczucia przestrzeni, czystości i środowiska cennego dla naszego malucha. To spełnienie marzeń. Dawniej wyobrażanie sobie, że moje dziecko rośnie, rozwija się i uczy w przedszkolu, które oferuje nie tylko edukację, ale także prawdziwą opiekę, wydawało się odległym marzeniem. Jednak dziś, gdy tu stoję, marzenie to zostało zrealizowane – błogosławieństwo, które najpierw przypisuję łasce Bożej, a następnie hojności innych – mówi Farah, matka pięcioletniej Marisy.

Edukacja ma kluczowe znaczenie dla przetrwania irackiej społeczności chrześcijańskiej, która cierpi od lat. Zubożenie ekonomiczne i bezrobocie to obecnie największe problemy wyznawców Chrystusa w tym bliskowschodnim kraju. Aby pozostać w ojczyźnie swoich przodków, chrześcijanie muszą znaleźć stabilne zatrudnienie, a edukacja odgrywa kluczową rolę w rozwijaniu umiejętności potrzebnych do znalezienia bezpiecznej pracy. W kraju, w którym mniejszość chrześcijańska często spotyka się z dyskryminacją, a chrześcijanie są często traktowani jako obywatele drugiej kategorii, wielu rodziców chce posłać swoje dzieci do placówki katolickiej.

– Radość i ulga, jaką przyniosło nowe przedszkole naszej społeczności, jest ogromna. Widać to w pełnych entuzjazmu krokach mojego syna i innych dzieci, które pędzą do przedszkola z prawdziwą radością. Wspaniale jest widzieć oddanych nauczycieli, których twarze rozjaśniają się, gdy przyjmują moje dziecko i innych przedszkolaków. Wiem, że dołożą wszelkich starań, aby czas spędzony przez mojego syna w placówce charakteryzował się radością, nauką i miłością. Z serca dziękuję Pomocy Kościołowi w Potrzebie! – mówi z radością Luma, matka czteroletniego Richarda.

Od wielu lat Irak jest krajem priorytetowym dla PKWP, ponieważ społeczność chrześcijańska odbudowuje się po zniszczeniach spowodowanych przez Państwo Islamskie. W 2023 r. PKWP wsparła tutaj 32 projekty kwotą ponad 1,3 mln euro.

Syryjski Arcybiskup: „Nasz Kościół jest w niebezpieczeństwie”

SyriaPomoc Kościołowi w Potrzebie wspiera chrześcijan z miasta Homs dotkniętych koszmarem wojny.

Siostra Maria z Nazaretu, pochodząca z Argentyny, członkini Instytutu Słowa Wcielonego, zgodziła się na bardzo trudną misję. Minęło już dwa miesiące odkąd wyjechała do Aleppo, dawnej metropolii liczącej około 1, 6 miliona mieszkańców na północy Syrii, obecnie miejsca zaciętych walk. Zanim wyjechała do Aleppo, siostra Maria z Nazaretu długo pracowała w Gazie. Zna ona więc newralgiczne miejsca Bliskiego Wschodu. „Nasza misja w tym kraju jest szczególna. Ciągle stykamy się z cierpieniem ludzkim. Wojna mocno uderza w ludzką godność. Wskutek przemocy tracą oni bliskich, wolność oraz własne prawa. Do tego dochodzi ubóstwo i brak tak podstawowych rzeczy jak prąd czy woda”, opowiada młoda siostra.

Razem z kilkoma innymi siostrami, Maria z Nazaretu mieszka na terenie rzymskokatolickiego wikariatu apostolskiego w Aleppo, który jest jedyną na terenie objętej wojną domową Syrii strukturą kościelną dla katolików obrządku łacińskiego. „Pracujemy w ośrodku dla młodych dziewcząt, które studiują na uniwersytecie. Zajmujemy się między innymi zakrystią oraz liturgią, a także wiernymi, którzy przychodzą do katedry. Głównym zadaniem tych, którzy poświęcili swe życie Bogu, w miejscach takich jak to, jest wysłuchanie ludzi mówiących o ich cierpieniach, dodawanie im otuchy oraz pomoc w zaspokajaniu najpilniejszych potrzeb. Tylko słowa Naszego Pana Jezusa Chrystusa mogą dokonać tego cudu i spowodować, że w duszach tych ludzi znowu zakiełkuje nadzieja”. Siostra Maria z Nazaretu wszystkie swe nadzieje pokłada w modlitwie. Dziękuje ona również za modlitwę wszystkich, którzy wspierają „Pomoc Kościołowi w Potrzebie”. „Bardzo Was proszę, módlcie się za nas każdego dnia. Potrzebujemy tego. Wiedzcie, że my nie zapominamy o Was w codziennych modlitwach”. Już podczas niebezpiecznej podróży do Aleppo siostra Maria mogła na własne oczy przekonać się, jakie szkody w ostatnich trzech latach wyrządziła wojna w tym kraju. „Widzieliśmy wiele zniszczonych i opustoszałych miast. Wojna naprawdę jest czymś okropnym i okrutnym”.

Jest tego świadom również arcybiskup Jean Abdo Arbach. Ten pasterz grecko katolicki z Homs opowiedział „Pomocy Kościołowi w Potrzebie” jak bardzo jego diecezja została dotknięta przez wojnę. Dziesiątki kościołów zostało zniszczonych częściowo lub całkowicie, a niektóre z nich powstały w IV wieku. „20go lutego 2014 r., uzbrojona grupa wdarła się nocą do kościoła Najświętszej Maryi Panny w Yabroud. Kościół ten powstał właśnie w IV wieku. Zniszczyli całe wnętrze, połamali krzyż na kawałki, pozdzierali ikony ze ścian, wyrwali karty z Ewangelii. Następnie podpalili ołtarz”. Inne kościoły nie zostały zniszczone przez rebeliantów, ale przez armię syryjską. Jako przykład abp. Arbach wymienia kościół pw. Świętego Grzegorza w Nabek, zniszczony w listopadzie 2013 r. w wyniku bombardowania.

Nie tylko infrastruktura diecezjalna ucierpiała podczas tej wojny. W tym regionie, gdzie od początku wojny domowej walki o władzę były najbardziej zacięte, ucierpieli przede wszystkim ludzie. „Do teraz nasza archidiecezja naliczyła 96 męczenników. Losy 26 innych osób są niepewne”, mówi arcybiskup. Ponad 1800 rodzin zamieszkujących teren diecezji porzuciło swoje domy, żeby osiedlić się w bezpieczniejszych regionach Syrii, część wyjechała do Libanu. „Z odwiedzin u rodzin, a także z opowieści księży, wiem, że wszyscy bardzo zubożeli w wyniku tej wojny. Zaczęliśmy pomagać co miesiąc ponad 600 rodzinom”. Według abp. Arbacha ludzie narzekają przede wszystkich na inflację. „Ceny rosną w błyskawicznym tempie, podczas gdy zarobki pozostają bez zmian”.

Mimo wszystkich tych zdarzeń, arcybiskup nie zauważył załamania wiary, wręcz przeciwnie. „W czasie kryzysu ma raczej miejsce powrót do wiary i do modlitwy przez ludzi, którzy zmuszeni byli opuścić swoje domy. Mimo strachu przed bombami, pomimo wysiedleń, ludzie pozostają wierni swoim przekonaniom religijnym”. Pomimo trudności, diecezja stara się zapewnić katechizacje dzieci i młodzieży, zapewnić im przekazanie podstaw wiary. „Około 3 300 młodych uczestniczy w naszych katechezach. Prowadzone one są przez ok. 350 nauczycieli”. Arcybiskup zwraca jednak uwagę na problemy, jakie stoją na drodze katechizacji. „Wiele miejsc gdzie uczyliśmy zostało zbombardowanych i zniszczonych, na przykład w mieście Quseir”. Dlatego też prosi on o pomoc, żeby można je odbudować lub odnowić oraz odpowiednio wyposażyć. Najbardziej martwi się on jednak o ludzi, o chorych, o uchodźców. „Nasz Kościół potrzebuje każdego rodzaju pomocy: duchowej, materialnej, medycznej, psychologicznej. Kościół w tej części Syrii naprawdę jest zagrożony, dlatego musimy działać szybko”.

„Pomoc Kościołowi w Potrzebie” zapewniła już arcybiskupa o wsparciu jego działań humanitarnych i religijnych.

PKWP

Tł. Marta Musiał