Ryngraf z Matką Bożą trafił do chrześcijan z Ziemi Świętej

Pomoc Kościołowi w Potrzebie przekazała chrześcijanom z Ziemi Świętej ryngraf z wizerunkiem Matki Bożej Częstochowskiej. Symboliczny dar odebrał kard. Pierbattista Pizzaballa, z którym spotkał się ks. prof. Waldemar Cisło.

Dyrektor sekcji polskiej PKWP złożył wizytę w Betlejem i Jerozolimie. Ryngraf, jaki odebrał od niego łaciński patriarcha Ziemi Świętej, przypomina o modlitwie podjętej w tysiącach parafii przy okazji Dnia Solidarności z Kościołem Prześladowanym.

W trakcie rozmowy ks. prof. Waldemar Cisło mówił, jakim świadectwem dla Polaków jest postawa patriarchy i wiernych, którym towarzyszy. Wykładowca UKSW pytał o sytuację chrześcijan w Ziemi Świętej.

„Żyjemy rozmieszczeni po bardzo dużym obszarze. Sytuacja w Gazie znacznie różni się od tego, co dzieje się na Zachodnim Brzegu” – wyjaśnił kard. Pierbattista Pizzaballa. Przypomniał, że chrześcijanie w Strefie Gazy byli odcięci od prądu i wody, a ich domy zostały zniszczone. „Staraliśmy się im dostarczać to, co potrzebne. Robiliśmy, co w naszej mocy” – zapewnił.

Patriarcha podtrzymał słowa, jakie wypowiedział przy okazji Dnia Solidarności z Kościołem Prześladowanym, że świat, który został zniszczony przez przemoc, po wojnie musi zostać odbudowany.

„Na Zachodnim Brzegu, w Betlejem i pobliskich wioskach, nie ma miejsc pracy” – podkreślił. Przypomniał, że chrześcijanie żyją głównie z turystyki, a ruch pielgrzymkowy zamarł po 7 października. Izrael cofnął też pozwolenia na pracę dla Palestyńczyków żyjących po drugiej stronie granicy.Odpowiedzią Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie będzie kampania „S.O.S. dla Ziemi Świętej” (WIĘCEJ), która w najbliższą sobotę zostanie zainaugurowana na Jasnej Górze.

„Czas zanieść Boże Narodzenie do Betlejem!” – mówi ks. prof. Waldemar Cisło. Zwraca uwagę na zamknięte sklepy, jakie w pobliżu Bazyliki Narodzenia Pańskiego prowadzą chrześcijanie. „Ich produkty są dostępne w Polsce. Na miejscu kilkadziesiąt rodzin podejmuję pracę przy wytwarzaniu szopek, ozdób choinkowych i różańców z drewna oliwnego. Kupując je, dajemy naszym Siostrom i Braciom szansę, by mogli pozostać tam, gdzie jest ich dom” – podkreśla wykładowca UKSW.

W tym roku akcji „S.O.S. dla Ziemi Świętej” towarzyszyć będzie prezentacja szopki bożonarodzeniowej, jaka z inicjatywy Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie trafiła na Jasną Górę. Przygotowali ją chrześcijanie z Betlejem.

W poniedziałek przed obliczem Matki Bożej Częstochowskiej wierni będą modlić się o pokój w Ziemi Świętej w trakcie Apelu Jasnogórskiego.

Biuro Prasowe PKWP Polska

Mniej szkół katolickich – więcej ekstremizmu

Pomoc PKWP dla szkół w Libanie i Syrii

Syria i Liban

Zdj. ACN International / Dzieci z libańskiej szkoły prowadzonej przez Siostry Dobrej Służby dziękują PKWP za podarowane materiały edukacyjne.

– Nasze szkoły są w strasznej sytuacji – mówi Marielle Boutros, która jest współodpowiedzialna za projekt PKWP w Libanie. – Rodziców nie stać już na płacenie czesnego, a państwo nie udziela wsparcia.

– Syria została przybita do krzyża. Kraj przetrwał, ale wojna zadała głębokie rany na ciele i duszy – powiedział Elias Nseir, przedstawiciel greckokatolickiego patriarchatu melchickiego, który prowadzi szkołę Al-Riaya na przedmieściach Damaszku.

Od czasu załamania gospodarczego w Libanie w 2019 r. ponad 70% ludności żyje w skrajnym ubóstwie; z powodu wojny, sankcji i inflacji liczba ta w Syrii wynosi 90%.

Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN International) zatwierdziło nowy pakiet wsparcia dla szkół w Libanie i Syrii na rok szkolny 2023-2024. Przetrwanie szkół w obu krajach jest obecnie zależne od międzynarodowego wsparcia finansowego. Program pomocy PKWP o wartości 2,6 mln euro obejmuje stypendia szkolne dla ponad 16 tys. głównie chrześcijańskich uczniów z ubogich środowisk w 176 szkołach katolickich, a także dodatki uzupełniające pensje 6 tys. nauczycieli w szkołach katolickich i 117 nauczycieli religii w szkołach publicznych. Program pomocy obejmuje również sfinansowanie ponad 20 projektów dotyczących instalacji paneli słonecznych na dachach niektórych z tych szkół.

Nauka tolerancji religijnej w Libanie

– Nasze szkoły są w strasznej sytuacji – mówi Marielle Boutros, która jest współodpowiedzialna za projekt PKWP w Libanie. – Rodziców nie stać już na płacenie czesnego, a państwo nie udziela wsparcia. Z kolei bez dochodów szkoły nie są w stanie wypłacać pensji nauczycielom. Do tego dochodzą koszty eksploatacyjne. Jeśli jednak nie utrzymamy szkół katolickich, konsekwencje będą poważne dla całego kraju. Niektóre islamskie instytucje czekają, aby wskoczyć w tę lukę. Dzieci byłyby wtedy indoktrynowane ideologicznie, co doprowadziłoby do większego ekstremizmu.

Libanka tłumaczy też katastrofalną sytuacje ekonomiczna w kraju. – Ktoś, kto w Libanie zarabiał około 2 tys. dolarów amerykańskich miesięcznie, teraz otrzymuje równowartość tylko ok. 20-30 dolarów. Sama podróż do pracy pochłania całą pensję. Wiele osób straciło zatrudnienie. Żyją za kilka dolarów miesięcznie i często niedojadają.

Pakiet pomocowy PKWP nie tylko wspiera rodziców w opłatach szkolnych i wydatkach na przybory niezbędne do nauki dla ich dzieci, ale także dofinansowuje pensje nauczycieli w szkołach katolickich i nauczycieli religii katolickiej w szkołach państwowych. Bez tego wsparcia finansowego często nie byliby oni w stanie związać końca z końcem. Duży pakiet pomocy został już przekazany w zeszłym roku. Dla Yolli Bader, która od 23 lat uczy religii katolickiej w szkole państwowej niedaleko Bejrutu, pomoc finansowa PKWP była wielkim błogosławieństwem. – W tym roku miałam wypadek i musiałam przejść operację ramienia. Bez dotacji do mojej pensji od PKWP nie byłoby mnie stać na żadną operację – opowiada. Dla niej nauczanie to coś więcej niż tylko praca zawodowa. Pomimo trudnej sytuacji Yolla zapewnia, że nigdy nie przestałaby pracować. – Moje zadanie nie polega po prostu na nauczaniu. Moją misją jest być obecnością Chrystusa w tej szkole, nawet jeśli jest to tylko małe światło w ciemności – tłumaczy kobieta.

Wsparcie PKWP dla instalacji paneli słonecznych i projektów renowacyjnych w szkołach służy również istotnemu celowi społecznemu. – Systemy paneli słonecznych są bardzo ważne, ponieważ pomagają szkołom stać się samowystarczalnymi – zaznacza Marielle Boutros. – Ponieważ w wielu placówkach państwowych dochodzi do strajków, trzy miliony dzieci jest narażonych na ryzyko dorastania bez edukacji. Możemy zabrać wiele z nich – w tym dzieci muzułmańskie – do szkół katolickich. Chrześcijanie wypełniają tu ważne zadanie dla całego Libanu. Wielu muzułmańskich rodziców docenia naszą pracę. Dzieci poznają wiarę i wartości chrześcijańskie, a przebywając razem, wzrastają również we wzajemnej tolerancji.

Syria LibanZdj. ACN International / Dzieci i nauczyciele ze szkoły Al-Riaya na przedmieściach Damaszku. Placówka jest prowadzona przez Siostry Miłosierdzia z Besançon.

Perspektywy dla dzieci w rozdartej wojną Syrii

W Syrii, która od 2011 r. cierpi z powodu wojny domowej, w wyniku której tylko w 2021 r. zginęło około 6 tys. osób, ubóstwo jest dziś większe niż kiedykolwiek. – Syria została przybita do krzyża. Kraj przetrwał, ale wojna zadała głębokie rany na ciele i duszy – powiedział Elias Nseir, przedstawiciel greckokatolickiego patriarchatu melchickiego, który prowadzi szkołę Al-Riaya na przedmieściach Damaszku.

Odsetek chrześcijan w Syrii spadł dramatycznie. Dokładne dane są trudne do oszacowania. Przed wojną podawało się, że w kraju żyje około 1,5 miliona chrześcijan, a dziś ocenia się, że jest ich około 200 tys. Tym bardziej istotne jest wsparcie finansowe dla szkół katolickich, aby pomimo wojny dać dzieciom perspektywę i pomóc im w budowaniu głębszej relacji z ojczyzną, która została naznaczona cierpieniem. – Wsparcie PKWP pozwala nam, pomimo wszystkich przeszkód, realizować nasze edukacyjne, ludzkie i chrześcijańskie zadanie – mówi Elias Nseir. – Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby wypełnić naszą misję i jesteśmy głęboko wdzięczni naszym darczyńcom. Byliście i jesteście dla nas ogromnym wsparciem! Dziękujemy wszystkim po tysiąckroć! Liczymy na waszą cenną pomoc.

Recepta na migrantów

„Gdyby ludzie mieli dostęp do miejsc pracy i perspektyw ekonomicznych w swoich krajach pochodzenia, nie odczuwaliby potrzeby emigracji” – mówi bp Bruno Ateba z Kamerunu.

KamerunZdj. ACN International / Nigeryjscy uchodźcy w obozie położonym w diecezji Maroua-Mokolo; Kamerun.

– Ci ludzie nie boją się niczego, ponieważ nie mają nic do stracenia, a także są pod dużą presją społeczną, więc nawet jeśli muszą najpierw pokonać Saharę, a potem ocean, nie wahają się. Wielu z nich umiera – mówi biskup Bruno Ateba z położonej na północy Kamerunu diecezji Maroua-Mokolo.

W przeszłości jego kraj był korytarzem migracyjnym dla wielu młodych Afrykańczyków, którzy przemierzali Czad, aby dotrzeć do Libii, przyciągnięci możliwościami gospodarczymi tego kraju. Jednak od obalenia Kaddafiego „afrykańskie El Dorado” przestało istnieć. Kraj upadł, a teraz wszystkie oczy mieszkańców Afryki zwrócone są na Europę, co doprowadziło do masowego napływu migrantów na ten kontynent.

Tworzenie miejsc pracy

– Gdyby ludzie mieli dostęp do miejsc pracy i perspektyw ekonomicznych w swoich krajach pochodzenia, nie odczuwaliby potrzeby emigracji. Istnieje wyraźny związek między rzeczywistością przesiedleńców, emigracją i brakiem stabilnej przyszłości – podkreśla bp Ateba. Jednym z wyraźnych przykładów jest sam Kamerun. – Po 50 latach niepodległości nadal nie ma tam przemysłu ani żadnego modelu gospodarczego. Wiele osób czuje się zmuszonych do opuszczenia kraju z powodu braku możliwości. Jeśli chcemy to zmienić, musimy znaleźć trwałe rozwiązanie, aby powstrzymać exodus naszych młodych obywateli – stwierdza duchowny.

Jest to podstawowy problem, który społeczność międzynarodowa musi rozwiązać w bardziej proaktywny sposób. – Gdyby Europa współpracowała przy tworzeniu miejsc pracy w naszych krajach, nie mielibyśmy tego problemu, z którym mamy obecnie do czynienia na poziomie globalnym – tłumaczy bp Ateba. Podkreśla on również kwestię demograficzną: – Nie możemy zapominać, że Afryka ma bardzo młodą i bardzo liczną populację. Młodzi ludzie stanowią ogromny potencjał dla naszego kontynentu, ale tylko wtedy, gdy możemy dać im narzędzia i możliwości niezbędne do rozwoju.

KamerunZdj. ACN International / Nauka szycia w obozie dla uchodźców w Minawao, parafia Zamay; Kamerun.

Duszpasterstwo bliskości z uchodźcami

Podczas niedawnej wizyty ad limina w Rzymie biskup Ateba rozmawiał z papieżem Franciszkiem o priorytetach duszpasterskich i zaangażowaniu w opiekę duszpasterską nad wdowami, sierotami i uchodźcami, którzy szukają schronienia w jego diecezji z powodu terroru Boko Haram. – Powiedziałem mu, że bardzo zależy nam na duszpasterskiej bliskości, do której zachęcał, ukierunkowanej na słuchanie, przyjmowanie, pomaganie i towarzyszenie wszystkim tym, których życie zostało wywrócone do góry nogami przez przemoc i niestabilność – relacjonuje hierarcha. Pomimo niezwykłych trudności, z jakimi boryka się jego diecezja z powodu działalności terrorystów, bp Ateba dokłada wszelkich starań, aby włączyć do swojej pracy duszpasterskiej możliwości szkolenia zawodowego i tworzenia miejsc pracy, pomagając w ten sposób młodym przesiedleńcom w aktywizacji.

Jednym z przykładów takiego działania jest finansowane przez PKWP centrum aktywności dla młodych ludzi w obozie dla uchodźców Minawao w parafii Zamay. Przebywa w nim 80 tys. uchodźców z sąsiedniej Nigerii, którzy uciekli przed Boko Haram. Dzięki temu projektowi ludzie ci otrzymują opiekę duszpasterską, a jednocześnie zdobywają konkretne umiejętności, takie jak naprawa obuwia, komputerów lub szycie, co pozwala im znaleźć pracę, aby zarobić na życie. Zaangażowanie Kościoła na rzecz uchodźców jest światłem nadziei pośród wielkich przeciwności. Biskup podkreśla jednak, że bez wsparcia z zewnątrz dla tych ważnych inicjatyw rozwojowych, nic się nie zmieni. – Kościół i organizacje takie jak PKWP nadal odgrywają kluczową rolę we wspieraniu i pomaganiu tym, którzy są bezpośrednio dotknięci kryzysem bezpieczeństwa i migracyjnym, ale współpraca rządów i społeczności międzynarodowej jest niezbędna, aby stawić czoła tym wyzwaniom i znaleźć długoterminowe rozwiązania – podkreśla biskup Bruno Ateba.

„Nadzieja szyta na miarę”. Podziękowania z Filipin

Po zbiórce, jaką pod hasłem „Nadzieja szyta na miarę” podjęła diecezja toruńska, z Filipin płyną podziękowania od siostry Klaudii Olejniczak, misjonarki posługującej w Manili. „Serdecznie dziękujemy za każdą złotówkę” – mówi. Środki pozwolą zorganizować kolejne kursy szycia dla kobiet, często samotnych mam, przez co ich dzieci będą mogły pójść do szkoły.

Zbiórka na pomoc dla Filipin odbyła się 26 listopada. W kraju pracują Siostry Maryi Niepokalanej. W biednych dzielnicach Manili otaczają opieką kobiety, często samotne mamy. Organizują dla nich kursy zawodowe, po których każda z uczestniczek otrzymuje na własność maszynę do szycia i materiał, by podjąć pracę.

„To ma sens i im pomaga. Przed rokiem przeszkoliłyśmy 29 kobiet, a w tym roku 28” – mówi s. Klaudia Olejniczak, misjonarka, która pracuje na Filipinach od sześciu lat. Na przeprowadzenie kolejnych kursów pozwoli zaangażowanie Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie i diecezji toruńskiej, które wspólnie podjęły inicjatywę pod hasłem „Nadzieja szyta na miarę”.

„Dotychczasowe doświadczenia nauczyły nas, że w domach, gdzie jest bieda, pierwszą potrzebą są żywność i leki. Edukacja schodzi wtedy na drugi plan, a rodziców często nie stać, by wyprawić najmłodszych do szkoły. W takich okolicznościach podjęcie pracy przez matkę to droga do przyszłości dla dziecka” – zaznacza ks. prof. Waldemar Cisło, dyrektor sekcji polskiej PKWP.

Potwierdzają to świadectwa, jakie gromadzi s. Klaudia Olejniczak. W rozmowie z PKWP przywołuje historię jednej z kobiet, która po śmierci męża samotnie wychowuje siedmioro dzieci. „Po kursie zaczęła szyć ekotorby. Najpierw miała na jedzenie, a potem dzieci zaczęły chodzić do szkoły” – zauważa misjonarka.Inna mama, której udało się pomóc, ma na imię Nesel. Ma męża, ale pracuje on w przemyśle śmieciowym, przez co nie jest w stanie zapewnić rodzinie tego, czego potrzebuje. „W domu jest trójka chłopców. Nesel również podjęła kurs szycia, przez co dzisiaj jej dzieci mogą się uczyć” – mówi s. Klaudia.

Ks. prof. Waldemar Cisło zaznacza, że Pomoc Kościołowi w Potrzebie planuje kolejne inicjatywy z myślą o kobietach. Najbliższa ma objąć Pakistan, a towarzyszyć będzie jej hasło „Usłysz jej krzyk”. „Chcemy pokazać, w jakiej sytuacji są kobiety, którym odbiera się ich podstawowe prawo do wolności religijnej. Ich chrześcijaństwo staje się dla wielu argumentem, by pozbawić je podjęcia dobrze płatnej pracy, a funkcjonujące w kraju prawo o bluźnierstwie wiąże się z ciągłym życiem w lęku” – zaznacza wykładowca UKSW.

Przypomina o dramatycznej sytuacji młodych dziewcząt, często dzieci, porywanych przez muzułmanów, ofiar przemocy seksualnej, zmuszanych do wyjścia za mąż za oprawcę i przejścia na islam.

Ks. prof. Cisło podziękował diecezji toruńskiej i jej wiernym za podjęcie zbiórki na rzecz potrzebujących kobiet z Manili.

S. Klaudia Olejniczak zapewnia o modlitwie wszystkich, którzy wsparli działania podejmowane przez jej zgromadzenie na Filipinach. „Bardzo serdecznie dziękujemy za każdą złotówkę daną na ten cel. Widzimy, że ma to sens, bo to danie wędki, a nie ryby. I człowiek może sam na siebie zarobić” – podsumowała.Biuro Prasowe PKWP Polska

„Nadzieja szyta na miarę”

Najpierw kurs, a po nim maszyna do szycia i materiał, by można było podjąć pracę. Pomoc Kościołowi w Potrzebie i diecezja toruńska chcą dotrzeć ze wsparciem na Filipiny. Pod hasłem „Nadzieja szyta na miarę” w najbliższą niedzielę zbierane będą środki dla kobiet, często samotnych mam, którymi opiekują się Siostry Maryi Niepokalanej.

Ulice Manili. Stolica Filipin przyciąga międzynarodowe korporacje. Potężne biurowce potrafią liczyć kilkadziesiąt pięter. Nie brakuje bogactwa. Wystarczy przejść jednak kilometr, by trafić do miejsca, gdzie całe rodziny żyją w małych pomieszczeniach, których powierzchnia nie przekracza kilku metrów kwadratowych. Za ściany służą drewniane płyty, kartony i blacha. Nie ma dostępu do kuchni czy toalety. Brakuje pieniędzy, by zapewnić dzieciom to, co najpotrzebniejsze. Slumsy to dzielnice ogromnej biedy.

Sióstr Maryi Niepokalanej nie odstraszają katastrofalne warunki. W ubogiej dzielnicy pojawiają się regularnie. Chcą pomagać, zwłaszcza kobietom i dziewczętom, jakie znalazły się w szczególnie trudnej sytuacji. Tę drogę obierają wszędzie, gdzie pracują. Do ich misji dołączyła siostra Klaudia Olejniczak pochodzącą z diecezji toruńskiej.„Wiele osób, jakie trafiają do Manili, pochodzi z prowincji, ze wsi. Przyjeżdżają z nadzieją na lepsze życie. Najczęściej nie mają jednak wykształcenia, dlatego trudno im znaleźć pracę. Skazani są na niskie zarobki, a tam, gdzie posługujemy, duża część ludzi zajmuje się segregacją śmierci” – zaznacza misjonarka.

W rozmowie z PKWP wylicza imiona kobiet, jakie poznała w trakcie 6-letniego pobytu na Filipinach. Dzieci jednej z nich przychodziły do sióstr na obiady. Ona, matka siedmiorga, mieszkała na wysypisku w baraku zbudowanym z kartonów, papierów i innych odpadów. Najmłodsi nie chodzili do szkoły. Ich ojciec był wykorzystywany przez przestępcze mafie, a handel narkotykami doprowadził go do śmierci. Kobiecie pomógł kurs, jaki zaproponowały siostry. Nauczyła się szyć. Otrzymała maszynę. Robiła ekotorby, co pozwalało na zapewnienie jedzenia dzieciom. Później pojawiła się szansa, by najmłodsi poszli do szkoły.

Teresa to samotna mama. Ma niepełnosprawnego synka, jednak w opiece nad nim nie pomogą ani nieżyjący już rodzice, ani rodzeństwo, bo go nigdy nie miała. Żyła w domu, który się walił, a jej dziecko pilnie potrzebowało wyżywienia. Siostry pomogły. Przekazały mleko dla chłopca. Zaprosiły na kurs szycia. Teresa ma dziś zamówienia, szczególnie na pościel, co umożliwia jej zadbanie o siebie i synka.

„Nesel jest młodą mamą. Ma męża, ale pracuje on w przemyśle śmieciowym. Ma trójkę chłopców, a pieniędzy nie wystarczało na utrzymanie. Ona również podjęła kurs szycia, przez co dzisiaj jej dzieci mogą się uczyć” – zaznacza siostra Klaudia Olejniczak.Misjonarki odkryły, że będą w stanie odpowiedzieć na problemy wielu matek, często samotnych, jeśli umożliwią im podjęcie pracy. W ubiegłym roku przeszkoliły 29 kobiet, w tym roku już 28. Kursy trwały przez trzy tygodnie. „Po ich ukończeniu nasze podopieczne otrzymywały maszynę do szycia oraz materiał na rozpoczęcie własnej działalności. To ma sens i im pomaga” – zauważa siostra Klaudia.

Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie postanowiło wesprzeć te działania, a do inicjatywy pod hasłem „Nadzieja szyta na miarę” przystąpiła diecezja toruńska. W najbliższą niedzielę w parafiach zbierane będą środki na zorganizowanie kursów zawodowych dla kobiet, często młodych, i matek, by mogły podjąć pracę, a przez to zanieść nadzieję do swoich rodzin.„Pójdziemy ścieżką, jaką siostry wytyczyły na Filipinach, by dotrzeć do ich podopiecznych. Podobną inicjatywę realizowaliśmy wcześniej w Republice Środkowoafrykańskiej. Doskonale wiemy, że praca matki to przyszłość dla dziecka” – mówi ks. prof. Waldemar Cisło, dyrektor sekcji polskiej PKWP.

Wykładowca UKSW podziękował diecezji toruńskiej za zaangażowanie i pochylenie się nad tymi, którzy cierpią.Biuro Prasowe PKWP Polska