Kurs języka polskiego dla uchodźców z Ukrainy

W „Stacji Dialog”, wrocławskim Biurze PKWP, ruszył kurs języka polskiego dla uchodźców z Ukrainy. Stowarzyszenie planuje niebawem warsztaty, które pomogą potrzebującym w napisaniu CV i znalezieniu pracy.

Ukraina

Miliony Ukraińców uciekło z kraju w obawie o swoje życie. Tysiące z nich dotarło pociągiem do Wrocławia. W mieście szukali schronienia po wyczerpującej podróży. Na Dworcu Głównym PKP swoje wsparcie zaoferowało biuro Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Uchodźcy mogli znaleźć w nim ciepły posiłek, kawę, herbatę, dostęp do psychologa, a także informację o tym, gdzie iść na nocleg.

W tych działaniach PKWP współpracowało m.in. z wojewodą, a także przedsiębiorcami. Otwarte serca pokazali zwykli mieszkańcy Dolnego Śląska. Wspólne działanie pozwalało na wydawanie 3 tys. obiadów dziennie. Umożliwiło też wysłanie pięciu transportów na Ukrainę z najpotrzebniejszymi produktami. Pracę Biura PKWP w tamtym czasie wspierało nawet 2 tys. wolontariuszy.

Ukraina

Działania pomocowe Papieskiego Stowarzyszenia dziś koncentrują się nie tylko na tych, którzy przyjechali do Polski, ale zwłaszcza na Ukraińcach próbujących na nowo rozpocząć życie. Stąd specjalna oferta dla nich. „Zaczęliśmy kurs języka polskiego dla uchodźców z Ukrainy. Obejmuje on ok. 40 godzin podstawowej nauki. Ten kurs nazywa się +Rozmówki przy kawie+” – mówi ks. dr Andrzej Paś, dyrektor Biura PKWP we Wrocławiu. Wyjaśnia, że inicjatywa „pozwoli obywatelom Ukrainy odnaleźć się w nowych realiach”.

Potrzebujący mogą skorzystać także z oferty „Stacji Dialog” w kolejnych tygodniach i miesiącach. Na Dzień Matki zaplanowano warsztaty plastyczne. „Mamy wspólnie ze swoimi pociechami będą mogły spędzić czas w naszym lokalu” – zaznacza ks. dr Andrzej Paś.

Na Dzień Dziecka w Biurze PKWP motywem przewodnim będzie kolej. „Zapraszamy na zwiedzanie dworca, gry i zabawy harcerskie, zabawy pod przewodnictwem animatora” – wyjaśnia ks. Paś. W Dniu Ojca propozycja „Stacji Dialog” to koncert pt. „Tata i ja”. W czasie letnim kalendarz Stowarzyszenia przewiduje warsztaty pomocowe, którym towarzyszyć będzie hasło „Jak to zrobić?”. Zajęcia będą obejmowały wsparcie w szukaniu pracy, pisaniu CV i listu motywacyjnego, a także doskonalenie języka.

Biuro Prasowe PKWP Polska

Przez sztukę do serca.

Wrażliwość na drugiego człowieka nie jest dziełem przypadku. Kształtowanie wrażliwego serca wymaga kontaktu z tym, co piękne, dobre i prawdziwe.

We wrocławskim biurze PKWP odbyło się spotkanie autorskie pana Zbigniewa Makarewicza, które zainaugurowało wystawę „Medytacje geometryczne”. Artysta trzy lata temu przeżywał 70-lecie swojej pracy twórczej. Prezentowane dzieła to swoistego rodzaju streszczenie głównych wątków jego dorobku. Pośród zaproszonych gości znaleźli Jan Poniatowski – prezes Dolnośląskiego Oddziału SDP i prof. Aleksander Marek Zysko z Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu.

Przez sztukę do serca

Przez sztukę do serca

Wrocławskie biuro PKWP od 2021 udostępnia swoje pomieszczenia dla artystów. Niewielka galeria sztuki tworzona jest przy współpracy z Dolnośląskim Oddziałem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Dzięki takim inicjatywom staramy się stworzyć przestrzeń, gdzie nasi goście będą mieli chociaż chwilę na zatrzymanie się, medytację, refleksję. Współczesna kultura, zwłaszcza medialna, podaje nam do skonsumowania każdego dnia tysiące słów, obrazów, banalnych treści. Tymczasem sztuka dotyka tematów ważnych, kluczowych, często ludzkiego cierpienia, przemijania, wartości życia. W ten sposób staje się ważnym etapem w kształtowaniu wrażliwego serca, otwartego na potrzeby, uczucia i przeżycia innych.

Przez sztukę do serca

Misją papieskiego stowarzyszenia PKWP jest niesienie pomocy prześladowanym chrześcijanom i towarzyszenie im w niełatwej codzienności. Dzięki wrażliwym sercom naszych Darczyńców, możemy nieść pomoc tym, którzy zostali dotknięci najróżniejszymi tragediami.

Przez sztukę do serca

Traktowani jak obcy od 2000 lat

Chrześcijanie w Indiach są niewielką grupą, jednak są dobrze zorganizowani i służą wszystkim. Niestety nie zawsze jest to mile widziane.

Traktowani jak obcy 2000 lat

Konflikty plemienne w Indiach nakładają się na różnice religijne. W ostatnim czasie w stanie Manipur hindusi zaatakowali chrześcijańskie plemiona. Zginęły dziesiątki osób, kilka kościołów zostało spalonych.

Takie napięcia międzyreligijne nie są niczym nowym w Indiach, kraju w przeważającej większości hinduistycznym, z dużą mniejszością muzułmańską (14%) i populacją chrześcijan, która nie przekracza 2,3%. Pomimo niewielkiej liczby chrześcijan, są oni często celem ataków, a nawet ustaw mających utrudnić ich pracę ewangelizacyjną.

Emerytowany biskup Baruipur, Salvadore Lobo, wyjaśnia, że prawa antykonwersyjne, obowiązujące w niektórych stanach, są często nadużywane, aby ukryć antychrześcijańską dyskryminację. – Prawa są bardzo jasne, stwierdzają, że przymusowe konwersje są zabronione. Kościół tego nie robi. Pewne partie oskarżają Kościół o nakłanianie do zmiany religii, ale w ciągu ostatnich 30 lat Kościół w Indiach nie wzrósł procentowo, nie ma żadnego nakłaniania – wyjaśnia biskup.

Zwraca on także uwagę na ironię radykalnych hindusów oskarżających misjonarzy o nawracanie ludzi w zamian za żywność lub pieniądze. Nie widzą oni jednak problemu, gdy sami korzystają z organizowanej przez chrześcijan służby zdrowia czy edukacji. – Ostatnio odwiedziłem katolicki szpital w Bangalore, który niesie pomoc około 3 tys. pacjentów ambulatoryjnych dziennie. Większość z nich nie jest chrześcijanami, a mimo to pokonują duże odległości, aby się tam udać. Nasze szpitale są bardzo cenione, ponieważ traktują pacjentów z godnością. Dlatego niektórzy oskarżają nas o namawianie do zmiany religii – tłumaczy bp Salvadore.

Innym problemem związanym z prawem antykonwersyjnym jest to, że może być ono wykorzystywane do osobistej zemsty, podobnie jak prawo o bluźnierstwie w sąsiednim Pakistanie. – Jeśli jestem oskarżony, muszę udowodnić, że to nieprawda, a to zajmuje dużo czasu, energii i pieniędzy, bo prawnicy są drodzy – mówi bp Lobo.

Indiami od prawie dekady rządzi hinduistyczna nacjonalistyczna Bharatiya Janata Party (BJP). – Zasadą BJP jest dzielenie i rządzenie – ocenia hierarcha. Pomimo faktu, że chrześcijaństwo jest obecne w Indiach od blisko dwóch tysięcy lat, radykalni hindusi często będą je przedstawiać jako nieindyjskie. Używają tej retoryki, aby podburzyć swoich zwolenników i wygrać wybory, ale rezultatem jest utrzymujące się w wielu częściach kraju antychrześcijańskie napięcie.

– Hindusi i muzułmanie nie mają zwyczaju regularnego chodzenia do swoich świątyń czy meczetów, na ogół modlą się z rodziną w domu. Ale ponieważ nasze kościoły są pełne co tydzień, a czasem codziennie, sprawia to wrażenie, że jest nas więcej niż w rzeczywistości, co czyni nas celem tego rodzaju dyskryminacji – wyjaśnia bp Lobo.

Jednak pomimo oczywistych obaw o antychrześcijańską retorykę, która może odrodzić się wraz z kolejnymi wyborami w 2024 r., biskup zaznacza, że rząd istotnie wykonuje dobrą pracę w innych dziedzinach, zwłaszcza w gospodarce, a brak dobrej organizacji w partiach opozycyjnych może doprowadzić do kolejnego zwycięstwa BJP.

Choć bp Salvadore Lobo przyznaje, że sytuacja w niektórych częściach kraju jest bardzo trudna dla chrześcijan, to w Bengalu, gdzie znajduje się jego dawna diecezja, sprawy mają się znacznie lepiej i panuje tam harmonia międzyreligijna. – W Bengalu ludzie szanują różne religie. W naszych szkołach kształcą się głównie niechrześcijanie. Problemy mogą pojawić się później, ale na razie wszystko jest w porządku – ocenia.

PKWP wspiera wiele projektów w Indiach, a konkretnie w Bengalu Zachodnim. Biskup Lobo dziękuje wszystkim dobroczyńcom, dzięki którym ta pomoc jest możliwa i zapewnia, że „czasami zdarzają się prześladowania, ale nie są one końcem Kościoła; wierzymy, że krew męczenników sprawia, że Kościół się rozwija. Musimy mieć cierpliwość i czynić nasze życie widzialnym świadectwem, nawet gdy cierpimy”.

Egipscy męczennicy symbolem ekumenizmu

Koptyjscy męczennicy z Syrty będą wspominani w ortodoksyjnym i katolickim kalendarzu liturgicznym 15 lutego, w dniu śmierci. Będą więc pierwszymi świętymi czczonymi przez oba Kościoły od czasu ich rozłamu po Soborze Chalcedońskim w 451 roku.

Egipscy męczennicy symbolem ekumenizmu

Zostali zamordowani w 2015 roku na libijskiej plaży w pobliżu Syrty przez członków tzw. Państwa Islamskiego. 20 egipskich koptów i 1 Ghańczyk stało się symbolem prześladowań, jakie radykalni muzułmanie prowadzili przeciwko wyznawcom Jezusa na całym Bliskim Wschodzie. Film z klęczącymi w pomarańczowych uniformach mężczyznami i ścinającymi ich głowy zamaskowanymi terrorystami, umieszczony w dniu morderstwa na YouTube, obiegł cały świat. Krótko po ich męczeńskiej śmierci patriarcha koptyjski Tawadros II uznał ich za męczenników i świętych Koptyjskiego Kościoła Ortodoksyjnego. 10 maja 2023 r. podczas jego wizyty w Rzymie, papież Franciszek ogłosił: „Męczennicy ci zostali ochrzczeni nie tylko w wodzie i Duchu, ale także we krwi, krwi, która jest ziarnem jedności dla wszystkich wyznawców Chrystusa. Cieszę się, że mogę dziś ogłosić – za zgodą Waszej Świątobliwości – że tych 21 męczenników zostanie włączonych do Martyrologium Rzymskiego jako znak duchowej komunii, która łączy nasze dwa Kościoły”. Osiem lat po swej męczeńskiej śmierci koptowie stali się więc również symbolem ekumenizmu i przyjaźni między Kościołem katolickim a Koptyjskim Kościołem Ortodoksyjnym, które są oficjalnie rozdzielone od ponad 1500 lat.

Dwudziestu nowych męczenników było ortodoksyjnymi koptami. Przynależność religijna dwudziestego pierwszego męczennika, który pochodził z Ghany, ale został porwany w tym samym czasie co Egipcjanie, nigdy nie została ustalona, choć jego imię Matthew wskazuje, że prawdopodobnie został wychowany jako chrześcijanin. Mówi się, że zapytany przez swoich oprawców utrzymywał, że jest chrześcijaninem, a nie muzułmaninem.

Egipscy męczennicy symbolem ekumenizmu

„Ich śmierć napawa nas dumą”

Mężczyźni zostali porwani na początku 2015 roku przez członków tzw. Państwa Islamskiego w Libii, gdzie pracowali. Mieli wiele okazji, by wyrzec się swojej wiary i ocalić życie. – Przez 45 dni modliliśmy się, aby wytrwali w swojej wierze. Rzeczywiście, mogli przejść na islam i w ten sposób ocalić swoje życie. Niemniej jednak wybrali Jezusa, wiedząc, że będzie to oznaczać śmierć – powiedział przedstawicielom PKWP w październiku 2015 roku bp Paphnutius z Samalout, rodzinnej diecezji większości męczenników, dodając: „Wiara chrześcijan w całym Egipcie, od Aleksandrii po Asuan, została umocniona. Również egipscy muzułmanie powiedzieli nam, że są dumni; mówią, że nasi męczennicy pokazują, że my, Egipcjanie, jesteśmy bardzo silni. Ich śmierć napełnia dumą nas wszystkich, chrześcijan i muzułmanów”.

W piątą rocznicę męczeńskiej śmierci koptów PKWP udało się porozmawiać z matką dwóch z nich, Samuela i Beshoya (zginęli w wieku 22 i 24 lat): „Jestem matką męczenników, jestem z nich dumna. Wstawiają się w niebie za mną i za swoim ojcem”. Prosząc o używanie wobec niej określenia <matka męczenników> powiedziała, że modli się za zwolenników ISIS, prosząc Boga, „aby dał im światło i otworzył ich oczy na prawdę i dobro”.

Z kolei Basheer, brat Samuela i Beshoya, z którym także udało nam się wówczas porozmawiać, podkreślał, że cała ich rodzina i wspólnota koptyjska w rodzinnej wiosce Al Our spędziła 45 dni modląc się za nich, ponieważ wiedzieli o ich porwaniu. Na nagraniu wideo słychać wyraźnie ich okrzyki wzywające Imię Jezus. – Mój ojciec i matka poczuli ulgę i pocieszenie, gdy upewnili się, że ich synowie zachowali wiarę w Jezusa Chrystusa. Moi bracia dodali nam odwagi w obliczu prześladowań. Nie boimy się już i nie martwimy – powiedział Basheer i dodał: „Nasi męczennicy modlili się przed śmiercią; było oczywiste, że wzywali Jezusa. Dodało nam to otuchy i sprawiło, że jesteśmy dumni. Tych 21 miało szczęście zostać męczennikami dla Chrystusa, a nasza wspólnota jest zaszczycona”.

Egipscy męczennicy symbolem ekumenizmu

W 2017 roku zidentyfikowano ciała męczenników w zbiorowej mogile na libijskim wybrzeżu niedaleko miasta Syrte. Przeniesiono je do świątyni w wiosce Al Ur w Górnym Egipcie, w prowincji Minya, około 250 km na południe od Kairu, stamtąd bowiem pochodziła większość zamordowanych. Przyjęła ona wezwanie „Katedry Męczenników za Wiarę”. W utworzonym przy niej muzeum znajdują się m.in. kajdanki, w które zakute były ręce męczenników, monety, które mieli ze sobą, ich buty oraz dowody tożsamości, a także nakręcone przez islamistów wideo uwieczniające ich śmierć. Sanktuarium jest licznie odwiedzane przez chrześcijan różnych wyznań, dokumentuje też cuda przypisywane ich wstawiennictwu. – Jesteśmy dumni z krwi tych męczenników, którzy odmówili wyrzeczenia się swojej chrześcijańskiej wiary – mówi PKWP opiekun sanktuarium, ks. Abu Fanus Unan. Kościół koptyjski czci wielu męczenników, którzy zginęli w minionych wiekach, ale kapłan zaświadcza o potężnym wpływie świadectwa tych dwudziestu jeden współczesnych. – Kościół koptyjski przetrwał dzięki krwi swoich dzieci. Wiele osób przyjmuje tutaj chrześcijaństwo – dzięki przykładowi ich wiary – podkreśla kapłan.

Dobroć przekonuje do Chrystusa

Siostry zakonne w Sierra Leone dają nadzieję. Uczą najmłodszych, głównie muzułmańskie dzieci. Bez wielkich słów pokazują, że Bóg kocha każdego.

Dobroć przekonuje do ChrystusaZdj. ACN International / Przedszkolaki z Kambii w wyremontowanym budynku.

– Wszędzie staramy się pokazać, że Bóg jest miłością. Jesteśmy tu dopiero od niedawna, ale poprzez nasz sposób życia staramy się przekazać, że Bóg jest miłosierny i kochający – mówi siostra Gianna Smarżewska ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego. Opowiadając o swojej misji w Kambii w Sierra Leone, wciąż się uśmiecha. Wraz z dwoma innymi siostrami wykonuje niezbędną pracę w kraju, który wciąż odbudowuje się po koszmarze wojny. Ludziom brakuje podstawowych udogodnień, takich jak łazienki, toalety czy elektryczność, ale przede wszystkim brakuje im nadziei na lepszą przyszłość. Kraj wciąż zmaga się z widmem wojny domowej, która podzieliła naród w latach 1991-2002, zabierając ponad 50 tysięcy osób i zmuszając ponad pół miliona do ucieczki z domów. Po wojnie przyszła Ebola, a potem pandemia. W tak tragicznym kontekście trudno jest utrzymać przy życiu marzenia.

Polska siostra przybyła do Sierra Leone w 2016 roku i szybko zaczęła snuć wielkie plany. Poziom edukacji był bardzo niski, a dzieci i młodzież miały trudności z pisaniem i czytaniem. Siostry chciały otworzyć lokalne przedszkole i centrum duszpasterskie dla młodzieży. Dzięki pomocy PKWP marzenia te stały się rzeczywistością. – Udało nam się wyremontować budynek, aby dzieci mogły się tam uczyć. Naprawiłyśmy dach i zbudowałyśmy łazienkę. Teraz możemy nauczyć je, jak z niej korzystać i poprawić ich poziom życia. Dzieci przychodzą codziennie, uczą się i bawią, ale także dostają ciepły posiłek, co dla nich jest rzadkością. Są szczęśliwe – mówi siostra Gianna, wyrażając swoją głęboką wdzięczność wszystkim dobroczyńcom Pomocy Kościołowi w Potrzebie (ACN International), którzy przyczynili się do tego, że marzenie sióstr mogło się spełnić.

Dobroć przekonuje do ChrystusaZdj. ACN International / Stan budynku przedszkola przed remontowanym.

Zazwyczaj PKWP nie wspiera przedszkoli, ale Sierra Leone jest przypadkiem szczególnym, gdyż szkoły i przedszkola są w zasadzie jedynym możliwym środkiem ewangelizacji. Większość ludności to muzułmanie, ale panuje powszechny szacunek dla wartości chrześcijańskich, gdyż większość wykształconych mieszkańców wychowała się w szkołach katolickich. Rodzice nie mają więc problemu z dopuszczeniem swoich dzieci do kontaktu z chrześcijaństwem, także poprzez modlitwę.

W ten sposób powstało Centrum Miłosierdzia Bożego. – Jest to miejsce, w którym możemy organizować rekolekcje weekendowe. Chcemy pomagać ludziom wzrastać duchowo w wierze. Chcemy też przypominać wszystkim, że każdy z nas jest cenny w oczach Boga, bo Jezus za każdego oddał życie na krzyżu – wyjaśnia siostra Gianna.

Lokalny Kościoła docenia obecność sióstr, która ma bardzo pozytywny wpływ na życie dzielnicy, szczególnie na młodzież i dzieci. W przedszkolu jest teraz około 100 najmłodszych. Choć są bardzo mali, zakonnice mają nadzieję, że przykład, który im dają, pozostanie z nimi do końca życia. – Większość rodzin pochodzi z okolicznych osiedli. W niedziele często zakładają dzieciom najładniejsze ubrania i wysyłają je, by modliły się z nami. Ten rodzaj ewangelizacji przynosi efekty. Nie możemy za bardzo ewangelizować poprzez słowa, ale wierzę, że poprzez nasz przykład wiele z tych dzieci może w przyszłości być blisko Chrystusa.

Dobroć przekonuje do ChrystusaZdj. ACN International / S. Gianna przed wyremontowanym budynkiem, w którym mieści się przedszkole św. Faustyny oraz Centrum Miłosierdzia Bożego.