„Straciłem nadzieję wobec libańskiej polityki, ale pokładam nadzieję w ludziach”

Liban: Rozmowa z bp. Julesem Boutrosem, najmłodszym biskupem świata.

LibanZdj. Patriarchat syryjsko-katolicki / Bp Jules Boutros został wyświęcony 18.06.2022 w Libanie; jest biskupem Syryjsko-Katolickiej Kurii Patriarchatu Antiochii w Charfet (Liban).

Jules Boutros jest najmłodszym biskupem na świecie. W rozmowie z Papieskim Stowarzyszeniem Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN International) hierarcha mówi o wyzwaniach stojących przed syryjskimi katolikami w Libanie, Syrii i Iraku oraz o swoim rozczarowaniu sytuacją polityczną w kraju, gdzie trzy miesiące po wyborach wciąż nie utworzono stabilnego rządu.

Czy mógłby Ksiądz Biskup opowiedzieć nam trochę o syryjsko-katolickiej wspólnocie w Libanie?

Nasz Kościół jest jednym z najmniejszych w Libanie i na świecie, jeśli chodzi o liczbę wiernych. Ale jest to stary Kościół, został założony w 1782 roku w Libanie i od tego czasu mamy tu rodziny, ale większa część wspólnoty przybyła po straszliwym ludobójstwie w Turcji, w 1915 roku. Obecnie, głównie w Bejrucie i okolicach, mieszka około 4 tys. syryjskich rodzin katolickich. Jest nas w Libanie około 16 tys., a około 140 tys. na całym świecie.

Liban posiada wyznaniowy system polityczny. Czy syryjska wspólnota katolicka czuje się w nim reprezentowana?

Nie bardzo. Nie jesteśmy reprezentowani w parlamencie i nie ma możliwości, aby syryjscy mężczyźni lub kobiety osiągnęli najwyższe stanowiska w ministerstwach, rządzie lub parlamencie. Kiedy nasi dziadkowie przybyli do Libanu, nasi patriarchowie zasugerowali im, aby zaangażowali się w gospodarkę i handel, a nie w politykę. W rezultacie nasza obecność w polityce była zawsze bardzo mała.

Jako biskup odpowiedzialny za duszpasterstwo młodzieży, będzie się Ksiądz starał zachęcać do takiego zaangażowania młode pokolenie?

W tegorocznych wyborach startowały po raz pierwszy trzy młode osoby z naszej wspólnoty. Jedna z nich, Cynthia Zarazir, została wybrana. To było dla nas nowe doświadczenie. Zachęcamy naszą młodzież do zaangażowania się w politykę, ponieważ jesteśmy odpowiedzialni za nasz kraj, nie tylko duchowo, ale także politycznie. Kiedy mówimy o prawie i sprawiedliwości, dyskryminacji, pokoju i rozwoju, musimy być zaangażowani w politykę. Nie wyznajemy już poglądu naszych starych patriarchów, że powinniśmy zajmować się jedynie biznesem.

Częścią problemu Libanu wydaje się być niemożność utworzenia działającego rządu. Niedawno odbyły się wybory, czy ma Ksiądz Biskup nadzieję, że sytuacja się zmieni?

Liczę na silną wolę narodu libańskiego. Nie pokładam tak wielkiej nadziei w polityce, licząc na to, że sprawy potoczą się inaczej. Po wybuchu w porcie w Bejrucie na pewien okres czasu straciłem nadzieję w Liban. Pochodzę z tej części Bejrutu i było dla mnie straszne słyszeć to, co słyszałem i widzieć to, co widziałem: widzieć swoją stolicę, swój kraj, swoje miasto całkowicie zniszczone. Nikt z moich bliskich przyjaciół nie pozostał w Libanie, po tragicznym wybuchu wszyscy wyjechali.

Eksplozja w porcie Bejrutu zniszczyła nadzieję w moim sercu, nadzieję w ten rząd i tych polityków, ale to właśnie wówczas odnalazłam swoją misję, zrozumiałem dlaczego wolę zostać w Libanie, a nie wyjeżdżać za granicę. Jutro będzie lepiej, ale zacznie się to od głosu ludzi, wszystkich ludzi, ponieważ chcemy żyć i kochamy nasz kraj, pomimo wszystkich złych rzeczy, z którymi mamy do czynienia każdego dnia. Tak, w tym pokładam nadzieję.

LibanZdj. ACN International / Modlitwa różańcowa młodych Libańczyków.

Większość syryjskich katolików na Bliskim Wschodzie mieszka w Iraku i Syrii. Jak wygląda teraz ich życie?

Większość naszych młodych ludzi stara się wyjechać z tych krajów. Trudno im zostać w Iraku, bo spotkali się z tak wieloma prześladowaniami, że stracili zaufanie do swojego rządu. W 2014 r. ponad 60 tys. syryjskich katolików zostało zmuszonych do opuszczenia Równiny Niniwy w ciągu jednej nocy. W sumie ponad 120 tys. chrześcijan musiało uciekać do Kurdystanu, a stamtąd wielu wyemigrowało na Zachód. Spora liczba wróciła już jednak do domu i to jest dobry znak, bo mamy misję w tej części Bliskiego Wschodu. Ale wiele rodzin wciąż próbuje emigrować.

W Syrii jest gorzej, bo wojna wciąż trwa. Służba wojskowa to największy problem dla naszych młodych mężczyzn, bo trzeba służyć przez 9 lub 10 lat. Po tym czasie, jeśli wrócisz żywy, musisz zacząć od zera. Tak jest w całej Syrii.

Gorzej jest na terenach kontrolowanych przez Kurdów. Nasi młodzi mężczyźni muszą służyć w wojsku kurdyjskim, a potem w syryjskim. Dlatego w Syrii tak rzadko można znaleźć młodych mężczyzn, wszyscy wyjeżdżają. Po pięciu latach za granicą, jeśli zapłacą 8 tys. dolarów, mogą wrócić bez służby wojskowej. Tracimy całe pokolenie.

PKWP wspiera chrześcijan we wszystkich tych krajach. Czy ma Ksiądz Biskup jakieś przesłanie dla dobroczyńców?

Przede wszystkim dziękuję! Dziękujemy, że nam pomagacie. Wszyscy jesteśmy jedną rodziną, jednym ciałem Chrystusa.

Powiedziałbym też, że może moglibyśmy dać coś w zamian Kościołom, które są w lepszej sytuacji, dzieląc się z wami bogactwem, które posiadamy, skarbami, które znajdują się w naszej kulturze, naszym duchowym dziedzictwie i spuściźnie. Możemy podzielić się dojrzałością, którą zdobyliśmy w naszym codziennym życiu z muzułmanami, z Druzami, stając w obliczu wojny, śmierci, niestabilności i wszelkiego rodzaju prześladowań.

Ks. prof. Cisło na Ukrainie: Obojętność zabija!

„W krajach wojny potrzeba żywności, leków i środków higieny. Niech nie znudzi się nam pomaganie” – mówi ks. prof. Waldemar Cisło, który przebywa na Ukrainie. Na miejscu dyrektor sekcji polskiej PKWP spotkał się z motocyklistami z Rajdu Katyńskiego, którym towarzyszył w Buczy i Bykowni. W trakcie Mszy św. zauważył, że „krew poległych, ofiar Katynia, zobowiązuje nas do ciągłej pracy na rzecz Polski”.

Ukrainazdj. PAP / Rafał Guz

Pomoc Kościołowi w Potrzebie konsekwentnie przypomina, że w krajach, które doświadczyły dramatu wojny, potrzeba ciągłego wysiłku humanitarnego. Od rosyjskiej agresji minęło pół roku, a z każdym kolejnym miesiącem rośnie obojętność wobec potrzebujących wsparcia Ukraińców. By temu zapobiec za wschodnią granicę postanowił udać się ks. prof. Waldemar Cisło. „Obojętność zabija” – mówi dyrektor sekcji polskiej PKWP.

W trakcie jego pobytu do Czerwonogrodu dotarł kolejny transport z pomocą. „Co jest najbardziej potrzebne w krajach wojny? Żywność, środki higieniczne, lekarstwa. Niech nie znudzi się nam pomaganie” – apeluje ks. prof. Cisło. Wykładowca UKSW wskazuje na postawę Darczyńców PKWP. Jeden z nich sfinansował zakup najpotrzebniejszych rzeczy i przekazał na wsparcie 10 tys. euro. Inny, posiadający swoją firmę, umożliwił darmowy transport. To dzięki życzliwości Polaków do Czerwonogrodu dotarło około 40 busów z pomocą humanitarną. Na miejscu znajduje się magazyn, skąd żywność i środki higieny trafią dalej na wschód.

W trakcie pobytu na Ukrainie ks. prof. Cisło towarzyszą motocykliści z Rajdu Katyńskiego. Pomagali w rozpakowaniu transportu z Polski. Z dyrektorem sekcji polskiej PKWP pojechali też do Buczy. „Prośmy Boga, byśmy mieli siłę pomagać Ukrainie jak najdłużej” – mówił wykładowca UKSW w miejscu, w którym Rosjanie w okrutny sposób wymordowali bezbronnych cywilów.

Pobyt PKWP na Ukrainie, obok zwrócenia uwagi na ciągnący się dramat najsłabszych: kobiet, dzieci i osób starszych, ma też wymiar patriotyczny. Ks. prof. Cisło wspólnie z motocyklistami z Rajdu Katyńskiego przebywał w Bykowni. W trakcie Mszy św. zachęcał tych, którzy mu towarzyszyli do tego, by dziękowali Bogu za pokój. „Mamy to szczęście, że od kilkudziesięciu lat w Polsce nie było wojny” – mówił. Zwracał uwagę, że „dar pokoju jest kruchy, o czym przekonała się Ukraina”.

„Oni zrezygnowali z broni atomowej, by mieć gwarancję życia w pokoju. Gdzie są dzisiaj ci, którzy dawali im wtedy gwarancje? Czego uczy nas ten fakt? Że ludzkie gwarancje są bardzo kruche, łatwo się z nich wycofać” – zaznaczył wykładowca UKSW.

Dyrektor sekcji polskiej PKWP przypomniał o Polakach, których szczątki spoczywają na cmentarzu w Bykowni w zbiorowych mogiłach. Zauważył, że również im wrzesień 1939 roku pokazał, ile warte są ludzkie obietnice. „Wbito wtedy nóż w plecy broniącej się Polsce” – podkreślał ks. prof. Cisło. Wyjaśnił, że „łatwo pochylać się nad tym, co było, ale trzeba też wyciągać wnioski”. „Polska potrzebuje dzisiaj, byśmy wszyscy pracowali na rzecz jej dobra, bez względu na poglądy polityczne, religię. Polska jest naszą matką” – zaznaczył wykładowca UKSW.

Ks. prof. Cisło przywoływał nauczanie ks. Piotra Skargi. Mówił o obowiązkach polityków. Cytował słowa: „współcześni politycy nauczają władców i monarchów, aby nie troszczyli się o sprawy wieczne”. „Zobaczcie, ile wysiłku niektóre środowiska medialne i intelektualne wkładają, aby wydrzeć z ludzkiego serca Boga; z serca młodego człowieka, z życia publicznego. Jaki jest w tym cel?” – pytał dyrektor sekcji polskiej PKWP. Tłumaczył, że Polskę od lat „kształtowała Ewangelia i krzyż, tak mocno wpisany w jej historię”.

Wykładowca UKSW wyjaśnił, że odpowiedzialność za Ojczyznę to obowiązek wobec tych, którzy przelewali za nią krew; również ofiar Katynia. „Dziś często traktujemy Polskę z przymrużeniem oka. Pozwalamy, by ją obrażano, a to przecież nasza Matka” – dodał. Ks. prof. Cisło zaznaczył, że w sprawach najważniejszych musimy być razem.

„Pomyślmy o tym, bo widocznie komuś zależy, żeby Polak Polakowi skakał do gardła. Ze względu na szacunek dla ofiar Katynia trzeba ciągle wołać: opamiętajcie się i pracujcie dla Matki, której na imię Polska. Jesteście synami tej ziemi. Biada tym, którzy Matkę sprzedają za judaszowe srebrniki” – podkreślił dyrektor sekcji polskiej PKWP.

Na Ukrainie Pomoc Kościołowi w Potrzebie pozostanie jeszcze dwa dni.

Ukrainazdj. PAP / Rafał Guz

Biuro Prasowe PKWP Polska

PKWP z wizytą na Ukrainie

Pomoc Kościołowi w Potrzebie udaje się na Ukrainę. Dyrektor sekcji polskiej Stowarzyszenia ks. prof. Waldemar Cisło wyjaśnia, że „na terenach wojny potrzeba ciągłego wysiłku humanitarnego, a im dłużej trwa rosyjska agresja, tym większe jest ryzyko obojętności”. Za wschodnią granicę trafi kolejny transport z pomocą humanitarną, tym razem sfinansowany przez IŁ Capital.

Ukraina

Od początku wojny na Ukrainie granicę z Polską przekroczyło prawie 6 mln uchodźców. „Zdaliśmy egzamin z uczynków miłosierdzia” – mówi ks. prof. Waldemar Cisło. Dyrektor sekcji polskiej PKWP przypomina, że kiedy w 2014 roku z okolic Mosulu w Iraku wypędzono 100 tys. ludzi, to trzeba było organizować dla nich obozy dla uchodźców. „W Polsce nie ma czegoś takiego, choć w kraju pozostało ok. 1,3 mln osób ze wschodu. Zawsze podkreślajmy wysiłek społeczeństwa i wielu rodzin, które przyjęły potrzebujących pod swój dach, dzieląc się z nimi tym, co mają” – zaznacza wykładowca UKSW.

Ks. prof. Cisło wyjaśnia, że w krajach, gdzie toczy się wojna, potrzeba ciągłego wysiłku humanitarnego. „Ci, którzy zostali na Ukrainie mają jeszcze gorszą sytuację, a pamiętajmy, że zawsze największymi ofiarami wojen są najbiedniejsi, czyli kobiety, dzieci i osoby starsze” – zaznacza dyrektor sekcji polskiej PKWP. Potwierdzają to przekazy medialne, jakie docierają ze wschodu. Wykładowca UKSW podkreśla, że „gdy dramat wojny dotykał Bliski Wschód i Afrykę, spotykało się to z mniej emocjonalnym przyjęciem”. „Teraz, kiedy cierpienie jest blisko nas, bo widzimy ludzi okaleczonych, zamordowanych, zaczynamy dopiero rozumieć, czym naprawdę jest wojna” – dodaje.

By uniknąć obojętności wobec Ukrainy, polska sekcja PKWP udaje się za wschodnią granicę. „Odwiedzimy polskie groby w Bykowni i innych miejscach, gdzie spoczywają zamordowani Polacy” – zauważa ks. prof. Cisło. Tłumaczy, że Polska doskonale zdaje sobie sprawę z tego, czym jest zdrada i co znaczy być pozostawionym samemu sobie. To doświadczenie – jak mówi – dziś dotyka Ukrainę, która rezygnowała z broni atomowej w zamian za gwarancję wielkich tego świata.

„Widzimy ile dziś warte były te deklaracje. Powinniśmy pytać, gdzie jesteś Berlinie, gdzie jesteś Paryżu, kiedy miliony ludzi potrzebują w Polsce środków na leczenie i naukę, a w pomocy uchodźcom nie otrzymaliśmy unijnego wsparcia, które świadczyłoby o jakiejkolwiek solidarności” – zauważa wykładowca UKSW.

Pomoc Kościołowi w Potrzebie od początku wojny tylko z Wrocławia wysłało na Ukrainę pięć transportów ze wsparciem humanitarnym. Rozpoczynającej się wizycie PKWP za wschodnią granicą będzie towarzyszyć przekazanie kolejnej pomocy. IŁ Capital postanowiło zakupić żywność oraz środki higieny warte 10 tys. euro. Na miejscu ks. prof. Waldemar Cisło będzie też tam, gdzie już wcześniej docierały transporty. „Chcemy z bliska zobaczyć, jak pomoc dociera do potrzebujących” – podsumowuje dyrektor sekcji polskiej PKWP.

Biuro Prasowe PKWP Polska

Ks. prof. Cisło: Łatwo ukierunkować nienawiść przeciwko Kościołowi

„Prześladowania nie wiążą się tylko z radykalnym islamem. Kościół łatwo uczynić winnym, gdy to władza sobie nie radzi. Nienawiść jest wtedy kierowana przeciwko wierzącym, a żaden reżim łatwo nie odda władzy. To przykład z Ameryki Łacińskiej” – mówi ks. prof. Waldemar Cisło z PKWP w Międzynarodowym Dniu Pamięci o Ofiarach Aktów Przemocy ze względu na Religię lub Przekonania.

Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Przemocy

Pomoc Kościołowi w Potrzebie zwraca uwagę, że choć to ONZ stoi za ustanowieniem dzisiejszego dnia, to wciąż niewiele zmieniło się jeśli chodzi o reakcję społeczności międzynarodowej wobec trwających prześladowań chrześcijan. Ks. prof. Waldemar Cisło wyjaśnia, że przemoc wobec wierzących przybiera różne formy. Dotyczy m.in. Afryki, gdzie w regionie Sahelu i krajach sąsiednich szybko rozwijają się grupy dżihadystyczne. Ma to poważne konsekwencje nie tylko dla chrześcijan, ale także dla wzrostu całych narodów.

„W Burkina Faso Kościół przez dziesięciolecia dbał o rozwój społeczny, edukację i zdrowie. Obecnie nie jest w stanie prowadzić żadnej działalności, ani humanitarnej, ani duszpasterskiej, poza stolicą. W niemal całym kraju uniemożliwiają to grupy terrorystów” – zauważa ks. prof. Cisło.

W ostatnich miesiącach na sile przybrały prześladowania chrześcijan w Nigerii. Od początku roku porwano tam 18 księży, z czego 4 zostało zamordowanych. W stanie Kaduna tylko w czerwcu w kościołach zmasakrowano ponad 40 niewinnych osób. Przemoc motywowana religijnie, choć związana też z walką o zasoby i rywalizacją etniczną, nie omija stolicy. W Abudży terroryści przeprowadzili kilka ataków. W maju dotarły do nas dramatyczne doniesienia o śmierci jednej ze studentek z Sokoto, ukamienowanej i podpalonej przez kolegów za rzekome wysłanie obraźliwych wiadomości o Mahomecie.

Grupy ekstremistyczne w 12 krajach afrykańskich zmusiły do ucieczki 15 milionów ludzi. Na świecie rośnie też przemoc seksualna wobec mniejszości religijnych, czego przykłady widzimy w Pakistanie i Egipcie. Ofiarami są najczęściej niepełnoletnie dziewczęta, zmuszane do małżeństw z muzułmanami i przejścia na islam. Według PKWP, nasilają się prześladowania w Ameryce Łacińskiej. W ostatnich tygodniach dramatyczne informacje docierały do nas z Nikaragui. W ciągu czterech lat doszło tam do 190 ataków i profanacji. Podpalono katedrę w Managui, dokonywano zamachów na duchownych, zamykano katolickie media i wydalono Misjonarki Miłości Matki Teresy. W Meksyku, Kolumbii, Argentynie i Chile grupy ekstremistyczne próbują wykluczyć wierzących z życia publicznego.

„Prześladowania nie mają związku wyłącznie z radykalnym islamem. Gdy przyjrzymy się poszczególnym krajom i reżimom, które chcą je kontrolować, zauważamy, że nikt łatwo nie chce oddać władzy. Dlatego nienawiść i złość próbuje się ukierunkować przeciwko Kościołowi. Biskupi i księża stają się wtedy obiektem ataków. Przy poważnym problemie rządu to Kościół jest pierwszym winnym” – wyjaśnia ks. prof. Waldemar Cisło.

Dyrektor sekcji polskiej PKWP zauważa, że w krajach, w których chrześcijanie są prześladowaną mniejszością, zawsze „wołają, byśmy to my byli ich głosem”. „Jeśli my nie będziemy o tym mówić, to ich dramat zostanie przemilczany” – zauważa. Wykładowca UKSW tłumaczy, że Europa, choć chętnie mówi o wolności i równości, pozostaje głucha na tych, których „krzyk nieustannie woła do naszych sumień”. „Kiedy w trakcie Arabskiej Wiosny Koptom w Egipcie groziło dosłownie wyrżnięcie, bo Bractwo Muzułmańskie obrało ich sobie za cel, niestety nie spotkało się to z wielką uwagą elit europejskich” – dodaje.

Przemilczeniu dramatu prześladowanych – jak zauważa Pomoc Kościołowi w Potrzebie – towarzyszy ograniczanie wyrażania przekonań religijnych w przestrzeni publicznej, co dzieje się w liberalnych demokracjach. Poglądy religijne, gdy są sprzeczne z nowymi agresywnymi ideologiami świeckimi, próbuje się uznać za przestępstwo.

Jak zauważa ks. prof. Waldemar Cisło, naszą największą tragedią może stać się obojętność wobec prześladowań, choć skala zjawiska – wyjaśnia – nie przybiera już takich rozmiarów, jak jeszcze kilka lat temu. „Każda śmierć ze względu na wiarę to jedna śmierć za dużo” – mówi. Podkreśla, że „stały przedstawiciel Ojca Świętego przy ONZ kilka lat temu przedstawił raport, gdzie – według opracowania Stolicy Apostolskiej – 150 tys. chrześcijan ginie za wiarę w ciągu roku”. To oznacza, że co 3 minuty ktoś umiera, bo wierzy w Chrystusa. „Trzeba o tym mówić. Trzeba się upominać” – podsumowuje ks. prof. Cisło.

Biuro Prasowe PKWP Polska

22 sierpnia – Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Przemocy ze względu na Religię lub Przekonania

Egipt: Napad na koptyjską chrześcijankę pozostaje bezkarny.

Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach PrzemocyZdj. ACN International / Niveen Sobhy (koptyjska katoliczka) i sprawca (muzułmański aptekarz Ali Abu Sa’da) podczas sesji pojednania. Na zdjęciu ofiara stoi wśród grupy mężczyzn z jej rodziny i wioski, obok sprawcy i księdza z lokalnego kościoła. Egipt, 2022 r.

W Międzynarodowym Dniu Pamięci o Ofiarach Przemocy ze względu na Religię lub Przekonania, organizacja Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN International) dzieli się poniższą historią, obrazującą prześladowanie chrześcijan w wielu krajach.

Kiedy Niveen Sobhy poszła po lekarstwa dla swojego dziecka do pobliskiej apteki w swojej wiosce w gubernatorstwie Ashmon-Monofyia, 250 mil na południe od Kairu, nie mogła przypuszczać, że zostanie zaatakowana, ponieważ jako koptyjska chrześcijanka nie miała na sobie hidżabu, czyli muzułmańskiej zasłony.

27 kwietnia, kiedy muzułmanie świętowali miesiąc Ramadan, 30-letnia koptyjska chrześcijańska matka została skonfrontowana z muzułmańskim farmaceutą Ali Abu Sa’da, który krzyczał na nią za to, że ośmieliła się wyjść z domu podczas Ramadanu w koszulce z krótkim rękawem. Kiedy pani Sobhy powiedziała mu, że to nie jego sprawa, aptekarz dwukrotnie uderzył ją mocno w twarz. Jak twierdzi pani Sobhy, wiedział on, że jest ona chrześcijanką.

Pozostając w szoku i wciąż drżąc ze strachu skontaktowała się z rodziną, która zabrała ją na posterunek policji, by zgłosić napaść. „Szeryf wezwał zarówno burmistrza naszej wsi, jak i aptekarza. Ten przyznał się, że uderzył mnie w twarz. Kłamał jednak, twierdząc, że tylko ze mną żartował” – powiedziała pani Sobhy międzynarodowej organizacji charytatywnej Pomoc Kościołowi w Potrzebie.

„Kazali mi czekać od 21:00 do 2:00 rano, odmawiając złożenia raportu o napaści i naciskając na mojego męża i na mnie, aby pogodzić się z farmaceutą. Kiedy nalegałam na złożenie raportu, ponieważ mój syn był bardzo chory i chciałam do niego wrócić, zagrozili, że mnie zatrzymają” – opowiada kobieta.

Według pani Sobhy, adwokat sprawcy manipulował przy pisaniu raportu policyjnego, twierdząc, że Abu Sa’da jest przyjacielem rodziny i że tylko żartował z panią Sobhy: „Byliśmy zszokowani, kiedy przeczytaliśmy raport w prokuraturze. Na komisariacie zmusili nas do podpisania raportu bez czytania go”.

Napad nie jest bez precedensu. „W ubiegłą Wielkanoc wspomniany aptekarz napadł na inną chrześcijankę ze wsi. Robił to wielokrotnie, ale kobiety boją się składać na niego doniesienia” – dodaje pani Sobhy.

Mimo że apelowała ona do Krajowej Rady Kobiet, ministra spraw wewnętrznych, a nawet prezydenta Egiptu o interwencję w celu ochrony jej i innych kobiet przed takimi ekstremistycznymi zachowaniami, sprawa zakończyła się naciskiem na nią i jej rodzinę, aby pojednała się ze sprawcą w ramach zwyczajowej sesji pojednawczej, co z reguły skutkuje bezkarnością agresora.

Zdjęcie z sesji pojednania, które obiegło media społecznościowe, pokazuje panią Sobhy stojącą wśród grupy mężczyzn z jej rodziny i wioski, obok sprawcy i księdza z lokalnego kościoła.

„Było to typowe żenujące pojednanie” – mówi Kamal Sedra, działacz na rzecz praw człowieka. „Tak zwykle dzieje się podczas sekciarskich ataków w Egipcie. Kobiety nie mają prawa powiedzieć <nie>. Pani Sobhy jest kobietą w społeczeństwie, które nie docenia kobiet, a Koptowie są obywatelami drugiej kategorii. Można było się spodziewać, że zostanie zmuszona do takiej zwyczajowej sesji”.

Sedra uważa, że ofiara nie była w stanie odmówić pojednania. „Nawet ci chrześcijanie, którzy są przymusowo wysiedleni ze swoich domów, nie mają możliwości odmowy pojednania. Koptyjscy chrześcijanie są bezradni” – podkreśla Sedra, przytaczając przypadek pani Souad Thabet, 75-letniej koptyjskiej chrześcijanki, która w maju 2016 roku została przeciągnięta nago ulicą przez muzułmański tłum w swojej wiosce, po tym jak zaczęły krążyć fałszywe plotki o romansie jej żonatego syna z zamężną muzułmanką. „Pani Thabet opuściła wioskę i nie może wrócić ani domagać się żadnej ze swoich własności” – dodaje Sedra.

„Prawo w Egipcie nie jest obowiązującą normą, wszystko zależy od nastroju władz i woli politycznej. Ostatecznie istnieją kalkulacje polityczne i dążenie do tego, by nie rozgniewać islamistów, ponieważ stanowią oni ważny blok wyborczy” – tłumaczy Sedra w rozmowie z PKWP i dodaje: „Ogólnie rzecz biorąc, w krajach arabskich i islamskich istnieje konflikt między międzynarodowymi paktami podpisanymi przez te kraje, a presją społeczną napędzaną przez prawo islamskie. Na przykład w Egipcie, chociaż konstytucja stanowi, że wszyscy ludzie są równi, istnieje artykuł, który mówi, że islamskie prawo szariatu jest głównym źródłem prawodawstwa”.

Napady na kobiety i dziewczęta, które nie noszą hidżabu są częste w Egipcie, szczególnie w miesiącu Ramadan, kiedy islamscy ekstermiści uważają go za obowiązkowy.