Liban: Bp Jules Boutros najmłodszym biskupem świata.

„Mamy skarb i misję na Bliskim Wschodzie”

LibanZdj. Syriac Catholic Patriarchate / 39-letni Libańczyk, bp Jules Boutros.

12 maja 2022 r. papież Franciszek potwierdził wybór 39-letniego Libańczyka, ks. Julesa Boutrosa, na biskupa. Urodzony 28 grudnia 1982 r. w Libanie nowo wybrany biskup Kurii Syriacko-Katolickiego Patriarchatu Antiochii w Charfet (Liban), jest więc obecnie najmłodszym biskupem na świecie. Należy do nielicznego Syriackiego Kościoła Katolickiego, który ogółem liczy ok. 140 tys. członków (w tym w Libanie ok. 16 tys.).

Kiedy młodzi ludzie mówią mu, że chcą opuścić Liban, bp Jules Boutros stara się im przypomnieć, że pieniądze, bezpieczeństwo i wykształcenie mogą być ważne, ale tylko Jezus Chrystus jest niezastąpiony oraz że są potrzebni w swojej ojczyźnie. Hierarcha większość swego czasu zamierza poświęcić duszpasterstwu młodzieży i w szczególny sposób czuje się zobowiązany do pomocy młodym chrześcijanom w radzeniu sobie w społeczeństwie, które przeżywa straszliwy kryzys finansowy, pogłębiony przez polityczne waśnie i skutki ogromnej eksplozji, jaka miała miejsce w porcie Bejrutu w 2020 r. i zniszczyła dużą część stolicy.

Tuż po święceniach 18 czerwca br. młody biskup udał się z pierwszą zagraniczną wizytą do Europy, gdzie spotkał się z arabskojęzycznymi chrześcijanami w Niemczech, Holandii i Belgii, a także złożył wizytę w międzynarodowej siedzibie Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN International) w Köningstein.

Bliski Wschód bardzo nas potrzebuje

Rozmawiając z PKWP, bp Jules Boutros opisywał swoje pierwsze reakcje, gdy młodzi chrześcijanie mówią mu, że chcą opuścić kraj: „Zanim wypowiem słowo, czuję smutek. Uczucia pojawiają się przed słowami. Czuję smutek, ponieważ mieszkałem w Europie przez osiem lat i znam trudności, z którymi może się zmierzyć każdy młody mężczyzna lub kobieta. My, Libańczycy, jesteśmy dość dobrze przygotowani do emigracji, potrafimy mówić w dwóch lub trzech językach, nasza kultura jest otwarta na kulturę zachodnią i możemy się dostosować, ale nie jest to takie proste. Nie wyrażam jednak zbytnio tego smutku obecnego w moim sercu, ponieważ to, co mogę zrobić, to pomóc młodym zadając pewne pytania, prowadząc dialog, aby rozeznać ich decyzję”.

Pierwszą rzeczą, jaką stara się ustalić, jest motywacja, która stoi za ich pragnieniem wyjazdu. Przypomina im, że jeśli w centrum ich decyzji nie stoi misja wynikająca z tego, że są chrześcijanami, to lepiej niech zostaną w domu. „Jako Libańczycy mówimy po arabsku, jesteśmy z określonej kultury i mamy w niej szczególną misję, a Bliski Wschód bardzo nas potrzebuje. Potrzebuje naszej obecności, naszego słowa prawdy, naszego świadectwa o Jezusie, naszych ludzi. Mamy tu swoją misję” – podkreśla hierarcha i dodaje: „Zdobycie lepszego wykształcenia, większego bezpieczeństwa, wyższej pensji – to nie są rzeczy niezbędne w naszym życiu. Niezbędny i konieczny w naszym życiu jest jedynie Jezus Chrystus. Staram się wzbudzić w nich myśl, że jeśli wyjadą za granicę, to powinni jechać z duchem misyjnym, a jeśli chcą zostać, to też mają wielką misję: budować pokój i lepsze warunki życia”.

Skarb dla naszych braci muzułmanów

Liban jest krajem z największym odsetkiem chrześcijan na Bliskim Wschodzie. Kiedyś stanowili oni większość, jednak emigracja zebrała swoje żniwo. Bp Jules mówi, że chrześcijanie mają również obowiązek wobec swoich muzułmańskich sąsiadów:

„Mamy misję wobec naszych braci i sióstr muzułmanów, oni nas potrzebują, bo oni też przeżywają kryzys wiary, problemy w swojej religii, próbują wyjść ze swoistego fundamentalizmu religijnego i przemocy w imię Boga. Powinniśmy im pomóc być lepszymi muzułmanami, tworzyć lepsze społeczeństwo i dzielić się z nimi naszym skarbem, jakim jest Biblia, Ewangelia, Słowo Boże, Jezus Chrystus. Mamy skarb, ale nie jest on tylko dla nas. Musimy się nim dzielić z naszymi braćmi i siostrami. Oni potrzebują nas, ale również my potrzebujemy ich”.

Po załamaniu się libańskiej gospodarki PKWP zwiększyła swoją pomoc dla lokalnego Kościoła. Wiele projektów ma na celu wspieranie duszpasterstwa młodzieży oraz inicjatyw społecznych i edukacyjnych, co pomaga również utrzymać stabilność wspólnot i zapobiega poczuciu, że nie mają innego wyjścia, jak tylko emigracja.

Burkina Faso: terroryzm islamski staje się codziennością

Ponad 90% wiosek w diecezji Fada N’Gourma nie jest już objętych wsparciem duszpasterskim.

Burkina FasoZdj. ACN International / Zniszczony krucyfiks w niższym seminarium duchownym Saint Kisito de BOUGUI w diecezji Fada N’Gourma we wschodniej części Burkina Faso, które zostało zaatakowane w nocy z 10 na 11 lutego 2022 r. przez niezidentyfikowanych uzbrojonych mężczyzn.

Po zamordowaniu na początku lipca br. ponad dwudziestu osób w ataku w Bourasso w północno-wschodniej części Burkina Faso, Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN International) zwraca uwagę na poważne pogorszenie się w ciągu ostatnich sześciu miesięcy sytuacji w diecezji Fada N’Gourma we wschodniej części tego zachodnioafrykańskiego kraju. Pięć parafii musiało zostać całkowicie zamkniętych, a z powodu zagrożenia atakami terrorystycznymi księża mogą posługiwać jedynie w 5% wiosek. Niższe seminarium w San Kisito musiało zostać przeniesione do Fada N’Gourma, stolicy regionu.

Według raportu przesłanego PKWP przez diecezję Fada N’Gourma, w 2022 roku znacznie wzrosła tam liczba rabunków, porwań i morderstw. Pięć z szesnastu parafii w diecezji było bezpośrednim celem brutalnych ataków i musiało zostać zamkniętych ze względów bezpieczeństwa.

W kolejnych siedmiu parafiach nabożeństwa są ograniczone do głównego kościoła, ponieważ większość dróg jest zablokowana przez terrorystów, którzy kontrolują większość szlaków lądowych, co uniemożliwia księżom podróżowanie. Terroryści zniszczyli także sieci komunikacji telefonicznej, zatem kontakt z ludźmi z wiosek, którym służą jako duszpasterze, także jest niemożliwy. W pozostałych czterech parafiach swoboda poruszania się jest bardzo ograniczona.

Do września 2021 roku tylko jedna trzecia terytorium diecezji (29%) była dostępna dla pracy duszpasterskiej, czyli 155 z 532 wiosek. Natomiast w kwietniu 2022 r. liczba dostępnych wiosek zmniejszyła się do zaledwie 29 (5,5%).

Prześladowania islamistów od 2015 r.

Przyczyną takiego stanu rzeczy jest islamska rebelia, która zaczęła ogarniać kraj od 2015 roku i która wciąż zwiększa swój zasięg. Początkowo dżihadyści nie wydawali się być zaabsorbowani obecnością chrześcijan, ale w 2019 roku nastąpiła zmiana.

Od początku kryzysu wspólnoty stały się obiektem przemocy, morderstw i wszelkiego rodzaju nadużyć. Wiele osób porwano. Niektórzy zostali uwolnieni po przesłuchaniu, inni pozostają w niewoli, a jeszcze innych zamordowano – czytamy w raporcie. Codziennością stały się kradzieże bydła na dużą skalę. Wszystko to powoduje panikę wśród ludności i prowadzi do ucieczki wielu osób, przez co wspólnoty stają się wymarłymi miasteczkami.

Jak działają dżihadyści?

Raport cytuje lokalnego księdza, który opisuje sposób działania terrorystów. 28 lutego 2022 r. w mieście Tambaga we wschodniej części diecezji doszczętnie spalono ratusz i posterunek policji. Przez kilka dni terroryści otaczali rynek i opanowali ulice. Mieszkańców miasteczka zaprowadzono do meczetu i domagano się przejścia na islam: „Issa (Jezus) przyszedł, ale jego misja się skończyła. Obiecał, że po nim przyjdzie następca, a tym następcą jest Mahomet” – głosili terroryści. „Następnie spalili miejscową szkołę katolicką, szkołę publiczną i szkołę prywatną” – opowiada duchowny, któremu kilka dni później udało się uciec z rąk rebeliantów.

W wielu miejscach diecezji słychać islamskie kazania, a wszelkie inne praktyki religijne są zakazane. W innych katolickie nabożeństwa są nadal dozwolone, ale bojownicy często wchodzą do kaplic, aby upewnić się, że mężczyźni i kobiety siedzą w różnych ławkach.

Burkina FasoZdj. ACN International / Katecheza dla osób przesiedlonych w diecezji Fada N´Gourma, Burkina Faso.

Chrzty z helikoptera

Kiedy rozpoczął się kryzys, wyglądało na to, że północna część diecezji będzie bezpieczna. Jednak w ciągu ostatnich kilku miesięcy terroryści bardzo szybko poczynili postępy na tym terenie.

Pomimo tragicznej sytuacji, w jakiej znaleźli się chrześcijanie, ich religijna żarliwość pozostaje silna. Wiele osób uciekło ze swoich wiosek i schroniło się w Matiakoali, gdzie stacjonują wojska. Pod nieobecność księży ich obowiązki przejmują wierni świeccy. W każdą niedzielę kościół parafialny wypełnia się chrześcijanami, którzy przybyli tu w poszukiwaniu bezpieczeństwa. Chrześcijanie z pobliskich wiosek, gdzie gromadzenie się jest niebezpieczne, starają się przyjechać tu od czasu do czasu, by wziąć udział we wspólnych nabożeństwach. Podczas uroczystości wielkanocnych helikopterem przyleciał tu kanclerz diecezji, aby ochrzcić 32 dorosłych i bierzmować 34.

Pomoc PKWP

W 2021 r. PKWP sfinansowało łącznie 75 projektów w Burkina Faso. W diecezji Fada N’Gourma stowarzyszenie wsparło budowę szkoły, sfinansowało stypendia dla przesiedlonych dzieci, a także formację seminarzystów, doraźną pomoc dla duszpasterzy oraz budowę sali spotkań dla formacji katechetycznej przesiedleńców wewnętrznych.

PKWP kontynuuje wspieranie lokalnego Kościoła poprzez różne projekty w całym kraju. W ciągu ostatnich kilku tygodni organizacja przesłała kwotę na stypendia mszalne dla 58 księży z diecezji Fada N’Gourma, z których wielu straciło swoje parafie w wyniku terroru dżihadystów. Obecnie w wielu miejscach jedynym środkiem kontaktu z wiernymi jest radio – obecnie PKWP pilnie poszukuje możliwości wsparcia ich w tym zakresie.

Madagaskar: „Nie możemy pozwolić, by pokonała nas rozpacz i zło”

Rozmowa z kardynałem Désiré Tsarahazanem, arcybiskupem Toamasiny.

MadagaskarZdj. ACN International / Kardynał Désiré Tsarahazana, arcybiskup Toamasiny, Madagaskar.

Podczas niedawnej wizyty w siedzibie międzynarodowej organizacji charytatywnej Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN International), kardynał Désiré Tsarahazana, arcybiskup Toamasiny na Madagaskarze, nalegał na konieczność trzymania się nadziei, aby pokonać zło. W rozmowie z PKWP hierarcha mówi o tym, jak korupcja, ale także brak edukacji i wychowania obywatelskiego mają negatywny wpływ na jego kraj.

Jak opisałby Ksiądz Kardynał obecną sytuację Kościoła na Madagaskarze?

Jest bardzo dużo chrześcijan. W większości diecezji obserwuje się wzrost wiary chrześcijańskiej, a kościoły są pełne. Jednak powinienem też wspomnieć, że nasz kraj jest krajem wielkich kontrastów. Mamy wiele zasobów, ale Madagaskar podupada. Musimy więc zadać sobie pytanie, czy naprawdę jesteśmy chrześcijanami, czy żyjemy tak, jak nauczał nas Jezus, w służbie dla innych. Martwi mnie ten kontrast, ta różnica. Są chrześcijanie, ale musimy pogłębiać wiarę. Trzeba naprawdę nią żyć, a nie tylko praktykować ją na zewnątrz. Jeśli żyjemy tak, jak uczy Jezus, to możemy się bardziej rozwijać.

Mówi Eminencja, że sytuacja w kraju się pogarsza. Jakie są tego przyczyny?

Jest to związane przede wszystkim z korupcją. Wiele osób chce wejść do polityki, aby jak najszybciej się wzbogacić. Brakuje też edukacji i wychowania obywatelskiego, bo duża część degradacji nie jest ekonomiczna, ale społeczna. Te dwie sprawy są ze sobą powiązane. Jeśli jest korupcja, jest niesprawiedliwość; tam, gdzie jest niesprawiedliwość, nie ma pokoju.

Jak zdaniem Księdza Kardynała można pokonać korupcję w kraju?

Niezbędna jest nadzieja. Kiedy człowiek popada w rozpacz, traci energię, by coś zrobić, by zmienić sytuację, zwłaszcza gdy cierpi. Ale jeśli ma się nadzieję, że pewnego dnia sytuacja może się poprawić, to pojawia się odwaga i męstwo. Nie możemy dać się pokonać rozpaczy, złu. Musimy ufać Panu, w przeciwnym razie możemy pomyśleć, że po co czynić dobro, skoro reszta świata postępuje źle? Ale musimy starać się czynić dobro, a Pan uczyni resztę.

Jakie były zdaniem Księdza główne owoce papieskiej wizyty w 2019 roku?

Papież przyjechał, aby dać nadzieję. Wiele osób przychodzi do mnie z prośbą o radę, co zrobić ze swoim życiem i z sytuacją w kraju. Wizyta papieża wzmocniła w ludziach chęć zmierzenia się z codziennymi wyzwaniami. Mi pomogła wzmocnić moje zaangażowanie w pracę na rzecz dobra. Przyzwyczailiśmy się do wiary. Łatwo jest przyzwyczaić się np. do chodzenia na Mszę św., ale kluczowe jest zrozumienie, co to znaczy być naprawdę chrześcijaninem. Trzeba być w pełni przekonanym o swojej wierze, odkryć potrzebę modlitwy, kontaktu z Panem Bogiem. Nasza wiara musi iść dalej niż to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni; musimy odkryć, jak naprawdę potrzebujemy wiary. Wizyta papieża była zachętą do rozpalenia na nowo naszej nadziei.

Ludność jest ogólnie bardzo biedna. Krajem wstrząsnęło też w ostatnich latach kilka klęsk żywiołowych. Jak to wpłynęło na misję duszpasterską Kościoła?

Te katastrofy, cyklony, powodzie, zdecydowanie pogłębiły ubóstwo ludności. To jest coś, co nas wszystkich martwi. Staraliśmy się jednak pracować zespołowo; diecezje, które nie zostały zbytnio dotknięte, wspierały te, które ucierpiały bardziej. W tych okolicznościach żyliśmy solidarnością i miłością.

Inne kraje afrykańskie ucierpiały z powodu przemocy popełnionej w imię religii. Czy zdarzało się to również na Madagaskarze?

Nie mieliśmy w naszym kraju żadnych aktów przemocy na tle religijnym. W kilku miejscach nastąpił wzrost budowy meczetów, ale relacje między chrześcijanami i muzułmanami są dobre, nie ma przemocy, nie ma nienawiści, żyjemy razem. Nie wiemy jednak, co może się stać, jeśli liczba muzułmanów w kraju będzie nadal rosła. Ekstremiści mogą przybyć z innych stron, tak jak to miało miejsce w innych krajach afrykańskich, gdzie zdarzały się przypadki przemocy wobec chrześcijan.

Jakiej pomocy udzielało PKWP?

Otrzymaliśmy wiele wsparcia, m.in. na zakup pojazdów 4×4 i motocykli. Większość kościołów w tym kraju jest bardzo odizolowana. Księża często muszą udawać się do odległych miejsc, aby odprawiać Mszę św. i prowadzić lekcje katechizmu. Czasami muszą iść dwa lub trzy dni, aby służyć niektórym wspólnotom. Sam to robiłem, obecnie już nie mogę. Otrzymaliśmy również pomoc w uruchomieniu łączności radiowej, która pomaga nam w formacji w wierze, za co jesteśmy bardzo wdzięczni. Mamy nadzieję, że ta pomoc będzie kontynuowana, tak abyśmy mogli objąć zasięgiem radiowym wszystkie nasze diecezje.

Z całego serca dziękuję PKWP i wszystkim dobroczyńcom za pomoc, jakiej nam udzielili. Dzięki Waszej wierze udało nam się utrzymać. Nadal modlimy się za Was każdego dnia. Niech Bóg Was błogosławi i towarzyszy Wam, a miłość Chrystusa niech pozostanie z nami.

Nigeria, stan Benue: Ponad 60 chrześcijan zabitych w ciągu dwóch miesięcy

Pomoc Kościołowi w Potrzebie „źródłem światła w dolinie ciemności” – bp Wilfred Anagbe.

NigeriaZdj. Sekretariat Nigerii (CSN) Dyrekcja Komunikacji Społecznej / Pasterze Fulani w Nigerii

W ciągu ostatnich dwóch miesięcy tylko w jednym stanie Benue w centralnym regionie Nigerii zabito co najmniej 68 chrześcijan, a wielu innych uprowadzono lub przesiedlono. W sprawozdaniu przesłanym do Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN International) biskup Makurdi, jednej z diecezji w stanie Benue, skarży się na bezczynność rządu federalnego i wymienia palące potrzeby tysięcy spośród 1,5 mln osób, które zostały wysiedlone ze swoich domów.

Sednem problemu są nieustanne ataki terrorystów z plemienia Fulani, którzy są w większości muzułmanami, na przeważnie chrześcijańskie społeczności rolnicze w centralnym regionie Nigerii. Przyczyny napaści są złożone. Konflikty między koczowniczymi pasterzami a osiadłymi rolnikami trwają od wieków, ale pojawienie się w ostatnich latach wysokiej klasy broni palnej sprawiło, że ataki stały się o wiele bardziej śmiercionośne i niszczycielskie. „Konieczność życia w takiej sytuacji jest dla mnie i mojego ludu, delikatnie mówiąc, bardzo przerażająca” – mówi bp Wilfred Chikpa Anagbe.

Wymiar religijny pogarsza sytuację w kraju równo podzielonym na chrześcijańskie południe i muzułmańską północ, przy czym większość starć ma miejsce w regionie centralnym, który posiada również najbardziej żyzne ziemie. Według biskupa, terroryści podszywają się pod koczowniczych pasterzy, aby ukryć prawdziwe intencje swoich ataków, czyli wypędzenie chrześcijan z ich ziem.

Ucierpiały zaopatrzenie w żywność, edukacja i duszpasterstwo

Sytuacja ta spowodowała poważne braki żywności. Hierarcha wyjaśnia: „Stan Benue jest znany jako koszyk żywnościowy narodu, ale terroryzm wpłynął na zaopatrzenie w żywność”. W rezultacie rolnicy, którzy zwykle mogliby utrzymać siebie i swoje rodziny, muszą teraz przetrwać dzięki pomocy charytatywnej. Biskup dodaje: „Niedostatek sprowadził wielu do poziomu urągającego ludzkiej godności; ludzie często muszą polegać na racjach żywnościowych przekazywanych przez innych, których kondycja ekonomiczna nie jest w żaden sposób lepsza”.

W Makurdi przebywa obecnie 80% osób przesiedlonych w stanie Benue i pomimo trudności finansowych miejscowy Kościół robi wszystko, aby ulżyć ich cierpieniu i potrzebom, dostarczając pomoc żywnościową i podstawowe artykuły. Ostatnio Komisja Sprawiedliwości, Rozwoju i Pokoju tylko w jednym obozie dla uchodźców rozdała żywność i odzież ponad 1800 osobom. Diecezja zapewnia również stypendia dziesiątkom wysiedlonych dzieci, aby nie straciły możliwości zdobycia wykształcenia. Jednak niestabilność regionu sprawia, że nieraz jest to trudne, a sam biskup mówi, że od kilku lat nie może prowadzić działalności duszpasterskiej w części swojej diecezji.

„Obok wszystkich powyższych inicjatyw nie zapomnieliśmy o opiece duszpasterskiej, która tym osobom się należy. Istniejące parafie zaspokajają duchowe potrzeby przesiedleńców” – podsumowuje bp Wilfred Chikpa Anagbe, dodając że wciąż ma nadzieję na zakup mobilnej kliniki, która pomogłaby w zaspokojeniu potrzeb zdrowotnych i psychospołecznych przesiedleńców.

NigeriaZdj. Katolicka diecezja Makurdi / Obóz uchodźców wewnętrznych we wsi Ichwa, na północy Makurdi, w stanie Benue, Nigeria.

Źródło światła w dolinie ciemności

Problemy z pasterzami Fulani, grupami zbrojnymi i ekstremistami islamskimi w Nigerii trwają od kilku lat, ale Kościół skarży się, że bezczynność rządu pogorszyła sytuację. Według hierarchy „skala zabójstw, przesiedleń i bezmyślnego niszczenia mienia przez bojówki dżihadystów Fulani tylko potwierdza ujawniony obecnie plan wyludnienia wspólnot chrześcijańskich w Nigerii i przejęcia ziem. Co znamienne, rząd sprawujący obecnie władzę w Nigerii nie robi nic w sprawie tych uporczywych ataków, podając jedynie śmieszne powody, takie jak <zmiany klimatyczne> lub to, że niektórzy muzułmanie również są czasami zabijani w atakach tzw. bandytów”.

Opuszczony przez lokalne władze Kościół jest wdzięczny za wsparcie, jakie otrzymał od PKWP, które biskup Anagbe określa jako „źródło światła w dolinie ciemności”. PKWP nadal wspiera lokalny Kościół, który cierpi z powodu ubóstwa i prześladowań w wielu częściach kraju. W 2021 r. Papieskie Stowarzyszenie sfinansowało w Nigerii 105 projektów w różnych dziedzinach. PKWP pełni też rolę platformy informacyjnej o cierpieniach chrześcijan i pomaga lokalnym władzom kościelnym zabierać głos podczas międzynarodowych wydarzeń dotyczących takich kwestii jak wolność religijna i prześladowanie chrześcijan.

Ks. prof. Cisło: Bliski Wschód pozostaje krwawiącą raną Kościoła

„Tragedię chrześcijan na Bliskim Wschodzie przykryła wojna na Ukrainie. Jeśli możemy, pamiętajmy o tych, którym wydaje się, że zostali zapomniani przez wszystkich” – mówi ks. prof. Waldemar Cisło, dyrektor sekcji polskiej PKWP.

ks. prof. Cisło

W pierwszych dniach lipca w Wielkiej Brytanii przebywali ks. abp Bashar Warda z Iraku oraz s. Annie Demerjian z Syrii. Wzięli udział w międzynarodowej konferencji nt. wolności religijnej, zorganizowanej przez brytyjską sekcję PKWP. Informacje, jakie przekazali, są zatrważające. W Syrii – jak przekazała s. Annie – chrześcijanie zmagają się z większymi problemami niż wcześniej. „90 procent ludności żyje poniżej granicy ubóstwa. Zmierzamy do katastrofy humanitarnej” – tłumaczyła.

Przywołała też dramatyczne wydarzenie, jakie wstrząsnęło jej najbliższymi. „W pobliżu domu mojego brata spadła bomba. Moja bratanica poszła zobaczyć, co się stało i przeżyła wielki wstrząs, widząc swojego ojca bez głowy. Z szoku nie mogła mówić. Później spytała swoją mamę: <Mamo, czy założą sztuczną głowę, tak jak robią to w przypadku nóg i rąk?> – mówiła s. Annie. Dodała, że „kiedy odbiera się dzieciństwo naszym dzieciom, to mamy do czynienia z prześladowaniem”.

W Iraku – przy udziale PKWP – Kościół robi, co w jego mocy, by dotrzeć do najmłodszych. Pozbawienie ich edukacji oznacza wychowanie nowego pokolenia terrorystów. Stąd – jak zaznaczył ks. abp Bashar Warda – w walce z ludobójstwem zapoczątkowanym przez tzw. Państwo Islamskie pomaga inwestycja w edukację chrześcijan. „Jeśli nasze dzieci stracą swoje szkoły, to jest to ludobójstwo, wymazanie przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Więc trzymamy się przyszłości. Dziękuję PKWP za bycie głosem prześladowanych” – powiedział arcybiskup Erbilu.

Ks. prof. Waldemar Cisło, dyrektor sekcji polskiej PKWP, przypomina, że Stowarzyszenie konsekwentnie mówi o dramacie, jaki w Syrii i Iraku dotyka ludność cywilną. Zauważa, że największymi ofiarami każdej wojny są najsłabsi: kobiety, dzieci i starcy. „Uświadomiła nam to dopiero wojna na Ukrainie, gdy ten dramat zaczął rozgrywać się na naszych oczach, a w cierpiących uchodźcach widzieliśmy płaczącego Boga” – wyjaśnia wykładowca UKSW.

Siostra Annie – jak dodaje dyrektor sekcji polskiej PKWP – mówiła, że świat nie chce słuchać o krwawiącej ranie, jaką stał się Bliski Wschód. „Chrześcijanie w Syrii i Iraku mają do nas pretensje, że zapomnieliśmy o nich. Wojna na Ukrainie przykryła ich dramaty. Dla mediów, jak mówiła siostra Annie, to już nie jest temat interesujący” – podkreśla ks. prof. Cisło. Wykładowca UKSW zaapelował, by pamiętać o tych, którzy wciąż cierpią. „Jeśli możemy, starajmy się nie zapominać o tych, którym wydaje się, że zostali zapomniani przez cały świat” – mówi.

W Syrii – na co zwraca uwagę ks. prof. Cisło – rodzina potrzebuje na miesięczne utrzymanie około 200 dolarów. W okresie wojny pensje spadły do poziomu 50-60 dolarów. „Jeśli nie wydarzy się nieszczęście, choroba, która wymaga zakupu leków, to można skromnie, ale żyć. Natomiast brak środków na zakup leków jest bardzo dużym problemem dla tych ludzi” – wyjaśnia. Przypomina też o Libanie, który także odczuł skutki wojny w Syrii, przyjmując od 1,5 do 2 mln uchodźców z tego kraju. „Po kilku latach Kraj Cedrów stracił stabilizację. Dziś miota nim potężny kryzys gospodarczy. Choć nie ma wojny, to ludzi nie stać na zakup podstawowych rzeczy, na opłacenie podstawowych potrzeb, jak prąd, woda, ogrzewanie” – tłumaczy dyrektor sekcji polskiej PKWP.

Ks. prof. Cisło zaznacza, że żaden kryzys nie dotyka pomocy humanitarnej. „Wrażliwość naszych Darczyńców pozostaje ogromna, dzięki czemu możemy realizować więcej projektów” – wyjaśnia. Zwraca uwagę, że PKWP przekazuje środki na Ukrainę, gdzie na miejscu rozdysponowują je misjonarze, księża i siostry zakonne. „W czasie wojny Kościół jest wszystkim: szpitalem, kuchnią czy miejscem, gdzie przychodzimy wyrzucić nasz ból” – podsumowuje.

Biuro Prasowe PKWP Polska