Podziękowanie dla parafii z Poznania

Ks. bp Mirosław Gucwa z diecezji Bouar w RŚA odprawił Mszę św. w Parafii Matki Bożej Pocieszenia w Poznaniu. To stąd popłynęła pierwsza pomoc dla młodych matek z Afryki. Biskup dziękował wiernym. Mówił, że takie wsparcie może otworzyć przed skrzywdzonymi perspektywę życia w godności.

RŚAzdj. ACN Polska / Bp M. Gucwa w trakcie Mszy św. w Parafii Matki Bożej Pocieszenia w Poznaniu

Parafia pw. Matki Bożej Pocieszenia w Poznaniu jako pierwsza odpowiedziała na potrzeby dziewcząt i młodych mam z Republiki Środkowoafrykańskiej. Tomasz Zawal blisko rok temu – przy okazji Dnia Solidarności z Kościołem Prześladowanym – tłumaczył parafianom, w jakich warunkach na co dzień żyją mieszkańcy Afryki. Po Mszy św. wierni wyszli z inicjatywą, by zebrać środki na zakup maszyn do szycia, które pozwolą kobietom ze szkoły “Wstań i stój” na samodzielne utrzymanie.

W ten sposób udało się zakupić 28 wyprawek edukacyjnych. Po 3-letniej nauce maszyny do szycia oraz materiały trafiły w ręce dziewcząt z diecezji Bouar. Wiernym z Poznania postanowił osobiście podziękować ks. bp Mirosław Gucwa, który wczoraj przebywał w parafii. Przewodniczył Mszy św.

“To, co wydarzyło się kilka miesięcy temu, staje się żywe. […] Parafianie bardzo się zaangażowali. Taka pomoc wydawała nam się zwyczajną powinnością, na jaką musi być stać taką parafię jak nasza. Okazało się, że narozrabialiśmy. I nawet diecezja kaliska będzie teraz pomagać” – mówił po rozpoczęciu Mszy św. proboszcz parafii ks. Rafał Pierzchała. Zapewniał, że wierni nie chcą poprzestać na jednorazowej pomocy.

Za wsparcie, jakie z Poznania dotarło do diecezji Bouar w RŚA, dziękował ks. bp Mirosław Gucwa. W homilii podkreślał, w jak trudnej sytuacji są kobiety i młode dziewczęta w kraju, w którym na co dzień pracuje. Zwracał uwagę, że to one są największymi ofiarami konfliktu politycznego i zbrojnego, do jakiego dochodzi w Republice Środkowoafrykańskiej.

“W czasie konfliktu, jaki miał miejsce w styczniu tego roku, kiedy miasto Bouar było zajęte przez rebeliantów przez ponad miesiąc, wiele dziewcząt zostało zgwałconych, wiele doświadczyło przemocy. Stali za tym rebelianci, którzy oficjalnie mówili, że nie mają nic przeciwko ludności cywilnej; oficjalnie żądali tylko dymisji prezydenta, ale rzeczywistość była zupełnie inna” – mówił ks. bp Mirosław Gucwa.

Aby uniknąć przemocy i wojny, ludzie chronili się na parafiach i w seminariach. Bp Gucwa miał okazję rozmawiać z kobietami, które zostały skrzywdzone. Od osób, które opiekują się ofiarami konfliktu, usłyszał, że przez długi czas młode dziewczęta chowają w swoich sercach rany. Pamiętają o krzywdzie, z jaką się spotkały. Szansą dla nich jest taki ośrodek, jak “Wstań i stój”. Pozwala im stanąć na nogi.

“Niektóre z dziewcząt z naszego centrum, nie mając wsparcia rodziny, sprzedawały same siebie. To centrum otwiera przed dziewczętami perspektywę życia w godności. Co roku zgłasza się ponad 30 dziewcząt. Po pewnym czasie musimy powiedzieć niektórym, że nie ma już miejsca” – wskazał ordynariusz diecezji Bouar.

Poprzez pomoc z Parafii Matki Bożej Pocieszenia przed kobietami otwiera się nadzieja na lepszą przyszłość. Wiele z nich jest młodymi matkami. Dlatego z pomocy korzystają także ich dzieci i całe rodziny.

“Wyrażam szczerą wdzięczność. Pan Bóg, który jest bogaty w miłosierdzie, jest hojniejszy, na pewno w jakiś sposób wynagrodzi ten dar serca” – powiedział bp Gucwa.

Ordynariusz diecezji Bouar dodał, że poprzez taką pomoc wiele kobiet doświadcza w swoim życiu pocieszenia. Podkreślił, że w ten sposób dzielimy się największym skarbem, jaki mamy – miłością. “Chrońmy ten skarb” – mówił ks. bp Mirosław Gucwa.

“W ten sposób będziemy mogli pocieszać innych. Jeśli nie chroni się tego skarbu, prowadzi to do dramatu. Jeśli zastanawiamy się nad przyczyną konfliktów zbrojnych w różnych krajach, np. w RŚA, to jest nią niewierność Bogu i przykazaniom. Przykazania, które najczęściej są łamane, to nie kradnij i nie zabijaj” – dodał biskup z Afryki.

RŚA jest krajem dwa razy większym od Polski. Są tutaj cenne surowce, m.in. złoto i diamenty. Są też złoża ropy, która nie jest wydobywana. To o nie m.in. toczy się polityczny konflikt. Bp Gucwa prosił wiernych o modlitwę w intencji pokoju dla Republiki Środkowoafrykańskiej.

ACN Polska

Bp M. Gucwa: Kościół w RŚA głosem cierpiących

Republika Środkowoafrykańska jest pogrążona w konflikcie politycznym. Kościół nie staje po żadnej ze stron. Wspiera cierpiących mieszkańców. O sytuacji w kraju mówił ks. bp Mirosław Gucwa w siedzibie poznańskiego biura PKWP.

RŚAZdj. ACN Polska / ks. bp M. Gucwa w siedzibie PKWP w Poznaniu

Ks. bp Mirosław Gucwa od 2018 roku jest ordynariuszem diecezji Bouar w Republice Środkowoafrykańskiej. Diecezja obejmuje obszar 40 tys. km kwadratowych. Mieszka tu ponad 0,5 mln osób, z czego 100 tys. to katolicy. W diecezji jest około 200 wspólnot i 12 parafii. Trzynasta parafia jest w budowie.

Krajem wstrząsnął trwający od 2013 roku kryzys polityczny i militarny. Dochodzi do starć między rebeliantami a armią, wspieraną przez żołnierzy z Rosji i Rwandy. Rebelianci zajmują ponad połowę kraju. Największymi ofiarami trwającego konfliktu są dziewczęta i matki. Wiele z nich jest w dorosłym wieku, ale nie potrafią czytać i pisać. Wpływ na to miał konflikt w kraju, ale też sytuacja finansowa ich rodzin. Zostały bez wykształcenia. Z myślą o nich w diecezji Bouar działa specjalna szkoła Londo, mo luti (“Wstań i stój”). O szczegółach ks. bp Mirosław Gucwa mówił w trakcie spotkania z dziennikarzami mediów katolickich w Poznaniu.

“W tym ośrodku każdego roku kształci się 80 dziewcząt. Mogą nauczyć się pisać i czytać, poznają język francuski, matematykę i geografię. Mają też kursy o prawach człowieka. Dowiadują się, jak prowadzić dom, jak zajmować się dziećmi. Uczą się zawodu. Tak, by mogły zarabiać na siebie i swoje dzieci. Nauka w tej szkole trwa trzy lata” – podkreślił ordynariusz diecezji Bouar.

Dziewczęta uczą się w trzech klasach: krawieckiej, gastronomicznej i fryzjerskiej. Kościół w Republice Środkowoafrykańskiej angażuje się w dzieła charytatywne. Szkolnictwo jest jednym z głównych obszarów jego zainteresowań. Przy szkole powstał żłobek. Młode mamy, które chcą się kształcić, mają zapewnioną opiekę dla swoich dzieci.

Na potrzeby mieszkańców kraju odpowiedziało też Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Sekcja polska nagłaśniała problemy RŚA w ramach Dnia Solidarności z Kościołem Prześladowanym. O szkole dla młodych mam w Bouar dyrektor Biura PKWP w Poznaniu Tomasz Zawal opowiadał w Parafii Matki Bożej Pocieszenia. To od wiernych tej parafii wyszła inicjatywa, by pomóc młodym matkom w Afryce. Wierni chcieli zakupić wyprawki, za które kobiety mogłyby utrzymać siebie i dzieci.

“Po Mszy św. podeszli ludzie i mówili, że zakupią 10 maszyn do szycia. Kolejna osoba była gotowa kupić ich 5. Inna powiedziała o jeszcze jednej. Kwota, jaką zebraliśmy, została przelana na ten cel” – tłumaczył Tomasz Zawal.

W trakcie spotkania z mediami w siedzibie PKWP w Poznaniu ks. bp Mirosław Gucwa podsumował całą akcję.

“Za przekazane środki mogliśmy w tym roku wyposażyć 28 dziewcząt, które ukończyły naukę w naszym ośrodku. Każda wróciła do domu z wyprawką. Większość z nich otrzymało maszyny do szycia i materiał, który umożliwia im samodzielną pracę” – tłumaczył ordynariusz diecezji Bouar.

Ks. biskup był pytany o sytuację w RŚA i rolę Kościoła. Wskazywał, że w trwającym konflikcie Kościół rozmawia zarówno z rządem, jak i rebeliantami. Jest po stronie ludzi. Staje się głosem tych, którzy cierpią. “Nie opowiadamy się za przemocą. Wzywamy do dialogu” – powiedział bp Mirosław Gucwa. Dodał, że Kościół, podejmując nieformalny dialog z rebeliantami, nie zajmuje się tematami politycznymi, ale społecznymi. Jako przykład ordynariusz diecezji Bouar podał sytuację ze swojego regionu.

“Przyszedł jeden z katechistów i mówił, że posadził kukurydzę, a pojawiły się krowy i zniszczyły wszystko. Jest w naszej diecezji region, gdzie pasterze nie respektują granic między tym, gdzie można paść krowy, a gdzie jest miejsce na uprawy. Kiedy rolnicy interweniują, to hodowcy bydła wzywają rebeliantów, którzy są po ich stronie, bo są z tego samego plemienia. O tym też rozmawiamy z rebeliantami” – podkreślił ks. bp Mirosław Gucwa.

Taki dialog biskupi w RŚA podejmują również z prezydentem kraju. Jeśli są nadużycia, to przekazują takie informacje władzom. Kościół prowadzi misję ewangelizacyjną. W jej ramach mówi prawdę o tym, co funkcjonuje dobrze, a co nie funkcjonuje – podsumował ordynariusz diecezji Bouar.

Ze strony dziennikarzy padło pytanie o genezę konfliktu w Republice Środkowoafrykańskiej. Ks. bp Mirosław Gucwa podkreślił, że nie jest to konflikt ani religijny, ani plemienny, ale polityczny. Rebelianci chcą dymisji prezydenta i powołania tymczasowego rządu, na czele którego stanie jeden z nich. Kolejnym krokiem miałyby być wybory.

“Rebelianci chcą przejąć władzę i decydować o przyszłości kraju. Chcą też dostępu do bogactw” – wskazał ks. bp Mirosław Gucwa.

Republika Środkowoafrykańska jest bogata w złoża złota, diamentów, uranu i ropy. W walkę o surowce zaangażowane są także inne kraje.

ACN Polska

Bp Mirosław Gucwa w Poznaniu i Kaliszu

W dniach od 28 do 29 lipca ks. bp Mirosław Gucwa, ordynariusz diecezji Bouar w Republice Środkowoafrykańskiej, będzie przebywał w Poznaniu i Kaliszu.

bp Gucwazdj. Papieskie Dzieła Misyjne

Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie wspólnie z ks. bp. Mirosławem Gucwą realizuje projekty wspierające Republikę Środkowoafrykańską. Przed rokiem to na ten kraj zwracaliśmy szczególną uwagę w Dniu Solidarności z Kościołem Prześladowanym. W rozmowie telefonicznej z biskupem diecezji Bouar pojawił się pomysł, by kontynuować pomoc, m.in. poprzez przekazanie środków na zakup maszyn do szycia dla młodych mam kończących naukę w specjalnej szkole „Londo, mo luti” („Wstań i stój”).

„Na prośbę o pomoc jako pierwsza odpowiedziała Parafia Matki Bożej Pocieszenia w Poznaniu. Udało się ufundować 15 maszyn” – mówi Tomasz Zawal z biura PKWP w Poznaniu.

Maszyny zostały przekazane młodym mamom. To dla nich tzw. wyprawka edukacyjna, która po zakończonej nauce, pozwoli im utrzymać siebie i dzieci. Parafia Matki Bożej Pocieszenia znalazła się na trasie ks. bp. Mirosława Gucwy w trakcie jego pobytu w Poznaniu. Biskup diecezji Bouar odprawi tam Mszę św. oraz wygłosi homilię.

„Po Mszy św. ks. bp Mirosław Gucwa spotka się tam z darczyńcami” – dodaje Tomasz Zawal. Wcześniej, tego samego dnia, będzie rozmawiał z dziennikarzami mediów katolickich: Przewodnika Katolickiego i Radia Emaus.

W czwartek ks. biskup będzie przebywał w Kaliszu. PKWP wspólnie z diecezją i jej ordynariuszem ks. bp. Damianem Brylem kontynuuje zbiórkę środków dla młodych mam z Republiki Środkowoafrykańskiej. Specjalne pakiety edukacyjne mają wesprzeć te kobiety, które kontynuują 3-letnią naukę w szkole oraz te, które naukę niebawem ukończą. Więcej informacji o akcji pod linkiem: https://pkwp.org/newsy/pakiety_edukacyjne_dla_mlodych_mam_w_republice_srodkowo_afrykanskiej

Zbiórkę pieniędzy, jaką prowadzi diecezja kaliska, ks. bp Mirosław Gucwa podsumuje w trakcie Mszy św., sprawowanej wspólnie z ks. bp. Łukaszem Buzunem, w Sanktuarium św. Józefa. Początek Eucharystii o godz. 12.00. Ordynariusz diecezji Bouar wygłosi homilię. Wcześniej spotka się z Radiem Rodzina i Telewizją Dom Józefa.

„Chcemy, żeby wierni diecezji kaliskiej mieli możliwość kontaktu z księdzem biskupem; zobaczyli jego podziękowanie; przekonali się, że przekazujemy te środki i cała ta historia z prośbą o pomoc jest wiarygodna i dzieje się w niej wielkie dobro” – wskazuje Tomasz Zawal, który przygotowuje pobyt ks. bp. Mirosława Gucwy w Poznaniu i Kaliszu.

Ordynariusza diecezji Bouar będzie można zobaczyć w Telewizji Trwam. Ma być gościem programu „Polski punkt widzenia”. Emisja od poniedziałku do soboty o godz. 21.40.

ACN Polska

Wyzwania stojące przed Kościołem na najbardziej katolickim kontynencie świata

Jeden na dwóch katolików na świecie pochodzi z Ameryki Łacińskiej. Z prawie 500 milionami katolików i pomimo stale rosnącej obecności sekt, około 44% wszystkich katolików na świecie mieszka w Ameryce Łacińskiej. Jeśli dodać 60 milionów Latynosów, którzy według amerykańskiego spisu ludności mieszkają obecnie w Ameryce Północnej, można powiedzieć, że prawie połowa wszystkich katolików na świecie pochodzi z Ameryki Łacińskiej.

Ameryka ŁacińskaZdjęcie ACN: BRAZYLIA / PONTA DE PEDRA

„Katolicy w Ameryce Łacińskiej są żywą, pełną pasji i dynamiczną społecznością, szanującą godność ludzką, wysoko ceniącą rodzinę i mającą głębokie poczucie wspólnoty. Wszystkie te rzeczy są bardzo pozytywne. Takie wartości chrześcijańskie, jak poszukiwanie dobra wspólnego i dobrobytu wszystkich, zwłaszcza najbiedniejszych i najsłabszych w społeczeństwie, są bardzo obecne w tej wspólnocie” – wyjaśnia Rafael D’Aqui, szef jednej z łacińskich wspólnot. Jednak pomimo ogromnej liczby katolików przed Ameryką Łacińską stoją poważne wyzwania. Nierówności społeczne są skrajne, jak chociażby dochody na rodzinę są na ogół niskie. Ubóstwo w Ameryce Łacińskiej bardzo utrudnia życie. Takie problemy z kolei powodują wysoki poziom przemocy i innych zaburzeń społecznych, które dotykają rodziny i są przekazywane również innym pokoleniom.

Exodus ze wsi – jedno z głównych wyzwań dla Kościoła katolickiego.

Ustawicznym wyzwaniem, przed którym stoi Kościół w swojej pracy, jest nieustanny rozwój podmiejskich miasteczek otaczających większe miasta. W wyniku ubóstwa na obszarach wiejskich ludzie masowo przenoszą się do miast w poszukiwaniu wyczekiwanych możliwości zatrudnienia w dużych miastach. Jest to fenomen będący w większości krajów tego kontynentu, jak np. w Peru, gdzie katolicy stanowią 76% populacji, i są zdecydowanie największą wspólnotą religijną w kraju. Jednocześnie trwa exodus ze wsi. w rosnącym tempie. Wielu, głównie młodych Peruwiańczyków, przenosi się do miast i podmiejskich miasteczek, gdzie spotykają się z niebezpieczeństwami, takimi jak narkomania, utrata korzeni kulturowych i zerwanie więzi rodzinnych.

Ta migracja do miast trwa nieprzerwanie, a wynikający z niej wzrost liczby ludności stanowi duże wyzwanie dla Kościoła katolickiego, który jest zobowiązany do zakładania nowych parafii, aby nadal być blisko ludzi. Jednak ten rozwój nie jest możliwy w tym samym tempie, z powodu zwykłego braku środków finansowych. Niemniej jednak to wsparcie duchowe jest dla wielu osób kluczowe, ponieważ Kościół jest dla nich często ostatnią ostoją nadziei w tej nowej sytuacji. „Jeżeli urbanizacja postępuje tak szybko, oznacza to, że Kościół nie jest w stanie zbudować tyle miejsc kultu. Niewątpliwie, będzie jeszcze trudniej zapewnić ludziom miejsce do praktykowania wiary” – wyjaśnia Rafael D’Aqui.

Inną, poważną konsekwencją szybkiego rozwoju na tym kontynencie jest brak księży i katechetów, którzy by im służyli. W Boliwii około 80% z 11-milionowej populacji kraju to katolicy, ale służba tym katolikom jest niezwykle złożonym i trudnym zadaniem w dużych miastach, gdzie populacja tak szybko wzrosła w wyniku exodusu ze wsi. „Na przykład stolica La Paz, która jest położona wysoko w Andach na wysokości prawie 12 000 stóp (3600 m), w 2012 roku liczyła 766 468 mieszkańców. Ale teraz ma ponad milion mieszkańców dzięki napływowi ludzie z rdzennych wsi na obszarach wiejskich. Istnieje pilna potrzeba większej liczby księży.

Ogromne obszary i niewiele zasobów

Innym ważnym problemem ewangelizacji jest sama skala geograficzna diecezji w wielu krajach kontynentu latynoamerykańskiego. Jednym z takich przykładów jest diecezja Óbidos w Amazonii w Brazylii, która ma powierzchnię ponad 71 000 mil kwadratowych (182 000 km²), czyli około dwa razy większą od Portugalii. Z siedmioma parafiami i czterema strefami misyjnymi. Tylko do jednej z nich można dojechać drogą z miasta Óbidos. To tylko jeden z przykładów ogromnych odległości i ogromnych obszarów, często porośniętych gęstym lasem deszczowym, z jakimi boryka się Amazonia. Transport drogowy jest niezwykle trudny, i w większości przypadków jedynym środkiem transportu jest łódź.

Region Amazonii jest przedmiotem wielkiego zainteresowania międzynarodowego, ale tylko ze względu na jego wartość handlową, a nie z jakiejkolwiek perspektywy religijnej czy etycznej. Jest to obszar bardzo potrzebujący: ewangelizacji, wartości. „To moc Ewangelii potwierdza prawdziwą godność człowieka. Kościół, miłością swojej matki, troszczy się o człowieka. Jest to obszar, na którym panuje wielka bieda, mimo istniejących ogromnych zasobów naturalnych. Musimy chronić ludy tubylcze i towarzyszyć im w wierze, szanując ich zwyczaje, języki i wartości…” – mówi D’Aqui.

Region posiada ogromne zasoby, ale miejscowa ludność jest bardzo biedna. Kościół odgrywa kluczową rolę w pomocy najbiedniejszym i zapomnianym. Nasza organizacja pomaga, zapewniając niezbędny transport misjonarzom w regionie, nawet partycypując w kosztach paliwa, ponieważ wielu lokalnych społeczności nie stać na tak dużo. Miłosierdzie wspiera społeczności tubylcze i rozwija apostolat powołań. „Młodzi ludzie pochodzą z rdzennych rodzin i chcą ofiarować swoje życie jako kapłani, ale potrzebują wsparcia naszych dobroczyńców, aby sfinansować ich edukację” – dodaje Rafael D’Aqui.

Zagrożenie sekt w Ameryce Łacińskiej

Niedobór księży i słabo rozpowszechniona obecność Kościoła katolickiego w tym terenie umożliwiły różnym agresywnym grupom i sektom rozprzestrzenienie się na całym kontynencie. Sekty te wykorzystują brak duchowej formacji i znajomości wiary katolickiej ludzi. A bez wsparcia Kościoła ludzie szukają najlepszej rzeczy i często dołączają do tych sekt, które są łatwiej dostępne. Korupcja polityczna, bezrobocie, kryzys gospodarczy i zniszczenie środowiska skłaniają wielu wiernych do ulegania fałszywym obietnicom zbawienia, dawanym przez sekty.

Aby przeciwdziałać rozwojowi tych sekt, ważne jest promowanie rodziny i wychowania chrześcijańskiego. „Rodziny odgrywają kluczową rolę w przekazywaniu wiary i trosce o wspólnotę. Wspierają inne rodziny, opiekują się osobami starszymi i tak dalej. Kiedy rodzina zostaje rozbita, te wartości zostają utracone i powstaje próżnia, którą często zajmują sekty, które oferują alternatywne poczucie „rodziny”, poczucie bycia „kimś” i uznanie ich godności”.

Kościół w Ameryce Łacińskiej jest filarem dla reszty świata, a wielu misjonarzy w Europie i Afryce jest owocem wielkodusznego zaangażowania wielu powołań, ukształtowanych na tym kontynencie. Ważne jest również, aby wspierać ten Kościół w stawianiu czoła własnym wielkim wyzwaniom. Dlatego PKWP traktuje priorytetowo wsparcie w szkoleniu księży, seminarzystów i sióstr zakonnych, aby ludzie nie zostali bez pasterza, a zamiast tego ta ogromna wspólnota katolicka była nadzieją na przyszłość dla całego świata.

“Kolay gelsin” – dzieło salezjanów w Stambule

„Kolay gelsin”, dosłownie „niech przyjdzie łatwo”, to powszechne powitanie słyszane na ulicach Turcji. Mówi się, że dla wykonujący ciężką pracę, ludzie wyrażają życzenie, aby mogli z większą łatwością znosić swoje ciężary, by być szczęśliwymi. Ksiądz Simon Härting, salezjanin urodzony w Niemczech, uważa to za pozdrowienie głęboko chrześcijańskie, które również trafnie opisuje jego pracę w Stambule, gdzie posługuje od trzech lat.

TurcjaZdjęcie ACN, Don Bosco, Istambuł

Podczas wizyty w Pomocy Kościołowi w Potrzebie (ACN) mówił o Bomonti, historycznie tradycyjnie chrześcijańskiej dzielnicy miasta, która dziś charakteryzuje się obecnością dużej liczby rodzin imigrantów z różnych kultur.

Salezjanie Ks. Bosko angażują się w różnorodną działalność w Wikariacie Apostolskim w Stambule; jednak głównym celem ich pracy jest wyraźnie świadczenie usług duszpasterskich i pedagogicznych, związanych z opieką duszpasterską nad emigrantami i uchodźcami mieszkającymi w Bomonti.

Większość z tych osób uważa Turcję jedynie za przystanek w podróży, ponieważ chcą wyemigrować do takich krajów jak Australia czy Kanada. „Wiele się mówi o uchodźcach z Iraku czy Syrii, ale przyjeżdża też wielu innych, np. z Pakistanu, Nigerii, Burkina Faso, Mali czy Wybrzeża Kości Słoniowej, żeby wymienić tylko kilka krajów i zostają na lata. Niektórzy z nich muszą czekać sześć lub siedem lat na wizę” – wyjaśnił ojciec Simon. W rezultacie Salezjanie poświęcili się wychowaniu dzieci z tych rodzin. W kampusie Evrim w Bomonti prowadzą szkołę dla ponad 400 dzieci oraz małe centrum młodzieżowe dla 40 nastolatków.

Kolejnym obszarem ich pracy jest sprawowanie opieki duszpasterskiej w języku tureckim. Bomonti kiedyś znajdowało się na obrzeżach miasta, ale dziś jest samym sercem Stambułu. Lokalny kościół dzielnicy, „Notre Dame de Lourdes”, jest jedynym kościołem w Stambule poświęconym wyłącznie tureckojęzycznej społeczności katolickiej. W innych parafiach przeważają języki grecki i francuski nad tureckim, ponieważ Stambuł jest miastem wielokulturowym i wielojęzycznym. Populacja Stambułu wzrosła dziesięciokrotnie w ciągu ostatnich 50 lat, a miasto ma jedną z największych populacji młodych ludzi ze wszystkich miast europejskich.

W parafii “Notre Dame de Lourdes” dzieci, młodzież i dorośli mówiący po turecku przygotowują się do przyjęcia pierwszej Komunii Św., Bierzmowania lub przyjęcia sakramentu małżeństwa. „W Wikariacie Stambułu mamy około 100 katechumenów pochodzących z wielu różnych krajów, w tym Turków i Irańczyków. Stawanie się chrześcijaninem nie jest tutaj zabronione. Stopień akceptacji społecznej różni się w zależności od przypadku. Jedni są przez swoje rodziny wydziedziczone, inni nie mają żadnych problemów, a czasem zdarza się, że całe rodziny decydują się na chrześcijaństwo” – relacjonował o. Simon. Parafia pilnie potrzebuje odpowiednich obiektów, aby móc świadczyć usługi duszpasterskie. Z tego powodu salezjanie chcieliby wybudować z pomocą dobrodziejów PKWP nowy ośrodek parafialny na terenie Kampusu Evrim, który ma służyć wszystkim, zarówno mieszkańcom, jak i imigrantom, oraz ułatwiać wymianę międzykulturową między młodymi ludźmi mieszkającymi w tej dzielnicy miasta.

Wielu z tych, którzy przychodzą do Salezjanów po pomoc, przeżyło trudne, traumatyczne przeżycia i szuka ukojenia. Albo żyją w bardzo delikatnych strukturach społecznych. Jednak ich sytuacja często staje się dramatyczna, gdy migranci decydują się opuścić Turcję i nie mają już cierpliwości, by czekać na wizę. „To okropne uczucie, kiedy przychodzą do mnie po niedzielnej Mszy św. i proszą o błogosławieństwo dla ich podróży. Wiem, dokąd zmierzają, i że nie zawsze dobrze się to kończy” – mówi ojciec Simon.

Ciężary ponoszone przez wielu uchodźców są tak wielkie, że nie da się ich znieść. „Nowe centrum ma być ‘Kolay gelsin’’ źródłem ulgi, błogosławieństwem dla nich” – wyjaśnił ojciec Simon. Dlatego Salezjanie czują się inspirowani pozdrowieniem: „Kolay gelsin” – niech przyjdzie łatwo. Niech Bóg da ulgę. „Naszym powołaniem jest nosić nawzajem ciężary i nieść światu zbawienie dla nas wszystkich. Dar lekkości i zbawienia, to jest to, co chcielibyśmy dać, zakładając nowe centrum w kampusie Evrim”.

ks. Andrzej Paś, PKWP