Egipt: Dziesięć lat od sylwestrowego ataku na chrześcijańskich Koptów

„Współczuję sprawcom” – rozmowa z jednym z ocalałych.

EgiptZdj. ACN International, Paola Caceres / Kiro Khalil głosi świadectwo podczas nabożeństwa Red Week 2020 zorganizowanego przez ACN Niemcy.

W sylwestrowy wieczór dziesięć lat temu życie dwudziestoletniego wówczas ortodoksyjnego Kopta Kiro Khalila zostało – jak sam to opisuje – „wywrócone do góry nogami”. Wyrażenie to nie oddaje jednak tego, jak przerażające było doświadczenie, przez które przeszedł ten młody człowiek. Przeżył on atak, który był wyraźnie wymierzony w chrześcijan. Zginęło wówczas trzech członków jego najbliższej rodziny.

Po ataku Khalil nadal był dyskryminowany, a nawet grożono mu śmiercią. Został zmuszony do opuszczenia ojczyzny i szukania schronienia w Niemczech – jednak po drodze znalazł również szczęście: właśnie się ożenił. O mocy pojednania, miłości do wrogów i o wierze, która przetrzyma prześladowania rozmawiał z nim Florian Ripka, dyrektor Pomocy Kościołowi w Potrzebie (ACN International) w Niemczech.

Przeżyłeś atak na kościół. Kiedy to było i co się stało?

Straciłem najbliższych członków rodziny podczas ataku na kościół św. Marka i św. Piotra (Al-Qidissine) w moim rodzinnym mieście Aleksandrii. Było to w sylwestra 2010/2011 roku. Modliliśmy się w świątyni, dziękując Bogu za mijający rok. Kiedy wyszliśmy z niej po północy, eksplodowała bomba umieszczona w samochodzie stojącym naprzeciwko kościoła. Zginęły dwadzieścia cztery osoby, a kilkaset zostało rannych. Wśród tych, którzy zginęli, była moja matka, siostra i jedna z moich ciotek. Moja druga siostra, Marina, została ciężko ranna – przeszła łącznie 33 operacje.

Straciłeś najbliższych członków rodziny. Jak radzisz sobie z żalem, a także z gniewem, który musisz czuć wobec sprawców ataku?

Od dziecka byłem obiektem nienawiści i dyskryminacji, ponieważ jestem chrześcijaninem. W szkole często nękano mnie werbalnie, tylko dlatego, że mam na imię Kiro, które jest tradycyjnym chrześcijańskim imieniem. Moja mama nauczyła mnie i moje rodzeństwo kochać naszych bliźnich, bez względu na to, co nam zrobili. Głęboko zaszczepiła w nas przykazanie Jezusa „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”. Po ataku bardzo pomogło mi ono w uporaniu się z moim żalem.

Ostatecznie to twoja wiara była powodem, dla którego ty i twoja rodzina padliście ofiarą tego zamachu. Czy kiedykolwiek wątpiłeś w Boga?

Absolutnie nie. Na wspomnianej mszy w noc sylwestrową w kościele zebrało się cztery tysiące ludzi. Spośród nich na męczenników zostało wybranych trzech członków mojej rodziny. I nawet jeśli to brzmi dziwnie: to, że odczuwam to w ten sposób, zamiast poddawać się rozpaczy lub pytać: „Czy Bóg jest niesprawiedliwy, bo na to pozwolił?”, postrzegam to jako szczególny dar.

Nie udało się zidentyfikować sprawców ataku ani ich pomocników. Co sądzisz o zamachowcach?

Współczuję im. Ekstremiści żyją pod ogromną presją. Uważają, że aby zadowolić Boga, muszą stosować przemoc wobec osób innych wyznań. Ci ludzie mają krew na rękach. Jak człowiek może żyć z tym ciężarem winy? Wyobrażam sobie, że cierpią tak samo mocno z powodu skutków tego ataku jak ja.

Mieszkasz dzisiaj w Münster w Niemczech. Czy czujesz się tu wolny w sposobie wyznawania swojej wiary? Jakie są twoim zdaniem wyzwania, z którymi mierzą się tu wierni?

W Niemczech jest dużo wolności. Często przyjmuje się to jako rzecz oczywistą. Czasami wydaje się, że wiara stopniowo wygasa. Często jest tak, że Kościół jest szczególnie żywy w tych miejscach, które doświadczają prześladowań. W Egipcie chrześcijanie umierają za prawo do życia swoją wiarą. Tu, w Niemczech, kościoły są zamykane lub przekształcane w muzea. To sprawia, że jest mi smutno.

Listy z podziękowaniami płyną do nas z całego świata.

Bez wsparcia ze strony PKWP wiele nie byłoby możliwe do zrealizowania.

Pomoc PKWPACN International / 1040 Biblii PKWP „Bóg przemawia do swoich dzieci” w języku portugalskim dla parafii Santo Antonio w Tanquinho, Brazylia.

„Wdzięczność jest jedyną słuszną odpowiedzią na dar od Boga” – tymi słowami kapłan z Brazylii dziękował za wsparcie udzielone przez Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN International). Nasze stowarzyszenie otrzymuje obecnie dziesiątki listów z całego świata z podziękowaniami podobnymi do tego. Wynika z nich przede wszystkim jedno: pomoc udzielona przez PKWP ma duże znaczenie.

W tropikalnej dżungli Papui Nowej Gwinei niezbędne są stalowe nerwy – podobnie jak solidny pojazd. Dlatego ks. Martin Prado z Vanimo jest tak zachwycony Land Cruiserem zakupionym ze środków ofiarowanych przez dobroczyńców PKWP. „W tym regionie tworzymy pierwsze parafie. Mamy już siedem nowych wspólnot. Zbudowaliśmy i poświęciliśmy dla nich kościoły, bardzo proste i skromne budynki, ale piękne w oczach Boga”. Pierwsza stacja misyjna dla Vamino i okolic została założona dopiero w 1936 roku, co oznacza, że kapłan nadal kładzie tam fundamenty wiary: „Uczymy wiernych wszystkiego, od znaku krzyża do znaczenia sakramentu Chrztu Świętego i Eucharystii… Wszystko to, zapewniam was, byłoby bardzo trudne lub nawet niemożliwe do zrealizowania bez pojazdu, który PKWP pomogło nam kupić”.

Wyzwania, przed którymi stoją chrześcijanie na kontynencie afrykańskim, są wielorakie. Siostry zakonne ze zgromadzenia Filles de Notre Dame du Sacré-Cœur w Mbandaka w Demokratycznej Republice Konga, które pracują jako pielęgniarki, ucierpiały w tym roku w wyniku licznych ataków. Ponieważ klasztor nie był wystarczająco chroniony, pewnej nocy włamali się do niego rabusie. Siostra Philomène Iketa tym bardziej jest wdzięczna za fundusze, które zakonnice otrzymały od PKWP na budowę ogrodzenia wokół klasztoru, aby chronić go przed tego rodzaju przestępstwami. „Kiedy zapukałyśmy do waszych drzwi, odpowiedzieliście hojnie. Modlimy się, aby nasz Pan pomógł waszej szlachetnej misji przynieść owoce, abyście nadal wspierali lud Boży, znajdujący się w potrzebie na całym świecie”.

Pomoc PKWPACN International / Ogrodzenie dla klasztoru Filles de Notre-Dame du Sacré-Coeur w Mbandaka. Klasztor w Bongondjo, Demokratyczna Republika Kongo.

W międzyczasie swoją wdzięczność wyraził również Arthur Blanchard Ngono z sąsiedniego Kamerunu. Jest jednym z 25 seminarzystów w diecezji Kribi, a wsparcie udzielone przez PKWP umożliwiło mu kontynuowanie formacji kapłańskiej. „Pomogliście nam w bardzo trudnych ekonomicznie czasach. Pragnę jednak nie tylko podziękować za pomoc finansową, którą przesłaliście nam w czasie kryzysu gospodarczego wywołanego pandemią COVID 19, ale również za przesłanie. Przesłanie to dotyczy dźwigania ciężaru tych, którzy są słabi. Ta lekcja odcisnęła się trwale w mojej pamięci i od tego czasu w mojej wizji kapłaństwa jest więcej bezinteresowności”.

Ksiądz Leomário Goncalves dos Santos z parafii Santo Antonio w Tanquinho w Brazylii jest wdzięczny za dar 1040 Biblii PKWP „Bóg przemawia do swoich dzieci” w języku portugalskim. Pierwotnie miał on zupełnie inne plany: „Naszym marzeniem było, aby każdy mieszkaniec miasta miał swoją własną Biblię. Ale Bóg pokazał nam piękniejszą drogę, która zaczyna się od ewangelizacji dzieci, nastolatków, młodzieży i w końcu także ich rodzin”. I dodał: „Wdzięczność jest jedyną słuszną odpowiedzią na dar od Boga”.

Pomoc, której PKWP było w stanie udzielić parafiom na całym świecie, została przyjęta ze szczególną radością i wdzięcznością w tym bardzo trudnym roku. Liczne listy z podziękowaniami są potężną zachętą do kontynuowania tej ważnej pracy w nadchodzących latach.

Msza dziękczynna w Aleppo w intencji dobroczyńców PKWP

„Prosimy i błagamy, aby PKWP nadal wspierała Aleppo finansowo, ponieważ większość mieszkańców miasta żyje w ubóstwie i właściwie wszyscy potrzebują pomocy”.

Msza dziękczynna w AleppoZdj. ACN International, Fares Badawi

„Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11, 28) – te słowa zaczerpnięte z Biblii były tematem przewodnim dziękczynnej mszy św. w intencji dobroczyńców Pomocy Kościołowi w Potrzebie (ACN International), którą Jego Ekscelencja Antoine Chahda, arcybiskup syryjskiego Kościoła katolickiego w Aleppo, celebrował w niedzielę 20 grudnia br. w syryjskiej katolickiej katedrze pw. Matki Bożej Wniebowziętej z okazji 20 rocznicy swoich święceń biskupich. Wśród gości byli zwierzchnicy siedmiu innych Kościołów chrześcijańskich w mieście, zarówno katolickich, jak i ortodoksyjnych (ormiański biskup prawosławny Massis Zouboyan; ormiański biskup katolicki Boutros Marayati; grecki biskup prawosławny O. Mousa Al-Khasi; łaciński biskup George Abu Khazen; chaldejski biskup Antoine Audo; grecko-melchicki biskup Jeanbart; maronicki biskup Joseph Tobji), jak również liczni księża i siostry zakonne.

Msza dziękczynna w AleppoZdj. ACN International, Fares Badawi

Na początku swojego przemówienia bp Chahda podkreślił znaczenie tej międzywyznaniowej wspólnoty: „Zbieramy się, by modlić się jako jedna rodzina, nawet jeśli należymy do wielu Kościołów i różnych grup, ale poprzez naszą dzisiejszą jedność i uczestnictwo w Boskiej Ofierze pokazujemy naszemu Odkupicielowi, że poza grzechem i nienawiścią nic nas od siebie nie oddziela, a to, co nas łączy, to miłość, pokój i wspólne działanie dla dobra naszych rodzin, dzieci i Kościołów”.

Przede wszystkim jednak hierarcha wyraził wdzięczność wobec PKWP za światową solidarność z jego krajem. Od początku wojny w 2011 roku organizacja wsparła 326 projektów w samym Aleppo, 53 tylko w tym roku. Ta pomoc nie byłaby jednak możliwa bez wielu hojnych darczyńców: „Podczas naszych licznych wizyt w wielu krajach świata spotkaliśmy osobiście tych, którzy pomagają ocalić tysiące osób dzięki swoim drobnym datkom; ludzie, którzy nas wspierają są zwykłymi pracownikami, robotnikami, a nawet ludźmi o bardzo niskich dochodach, ale współodczuwają to, co dzieje się w krajach, które są dotknięte wojną i które doświadczają głodu, takimi jak Syria” – powiedział bp Chahda.

Msza dziękczynna w AleppoZdj. ACN International, Fares Badawi

Jednocześnie poprosił darczyńców, aby ich chęć pomocy nie ustawała: „Spotykamy się dziś […], aby przypomnieć, że wojna w Syrii jeszcze się nie skończyła […] Dlatego także dziś prosimy i błagamy, aby PKWP nadal wspierała Aleppo finansowo, ponieważ większość mieszkańców miasta żyje w ubóstwie i właściwie wszyscy potrzebują pomocy”.

Uroczystość była transmitowana na żywo na Facebooku i oglądana przez wiele osób z całego świata:

https://www.facebook.com/235199300297476/videos/230016675153134

Wenezuela: Desperacja prowadzi do tragedii

Diecezja Carupano opłakuje śmierć 27 osób, które utonęły w morzu w pobliżu Güirii.

WenezuelaPogrzeb ofiar morskiej tragedii w Güirii, 15 grudnia br.

Martwe ciała rozbitków leżą na nabrzeżu w Guirii. Jedno obok drugiego, napuchnięte przez wodę, ze zdeformowanymi twarzami, nadgryzionymi przez ryby, półnagie. Makabryczny obraz tragedii, która dotyka Wenezuelę. Ciała zepchnięte przez prąd morski zostały wyrzucone na brzeg ponad tydzień po tragedii na morzu. Tragicznie zmarli byli pasażerami dwóch łodzi, które 6 grudnia opuściły wioskę rybacką Güiria w stanie Sucre, w północno-zachodniej Wenezueli i wypłynęły w kierunku położonej w odległości stu kilometrów stolicy Trynidadu i Tobago, Port-of-Spain.

„Najpierw znaleziono 16, potem 21, dzisiaj poinformowano nas, że jest już 27 ciał. To okropne. Nie wiadomo dokładnie, ile osób było na tych łodziach. Są ciała dzieci, kobiet w ciąży, ludzi młodych. Wenezuelczycy są zdesperowani i decydują się rozpocząć swoją przygodę, która często kończy się tragicznie” – powiedział Pomocy Kościołowi w Potrzebie (ACN International) złamanym i zmęczonym głosem biskup Jaime Villarroel z Carúpano.

Desperacja, o której mówi hierarcha, doprowadziła do tego, że ponad 4,5 miliona Wenezuelczyków opuściło już kraj, uciekając przed nędzą i głodem. Stopień ubóstwa i nierówności stawia niegdyś bogatą Wenezuelę za Czadem i Demokratyczną Republiką Konga.

Łodzie opuszczają Güirię prawie co tydzień. Mafia organizująca przeprawy pobiera opłatę w wysokości 500 dolarów, a są to niebezpieczne szlaki, które handlarze wykorzystywali kiedyś do handlu paliwem i narkotykami, a teraz do handlu ludźmi. „Mamy w miasteczku zespół pracowników oraz dom, który może być schronieniem dla migrujących. Robimy co możemy, aby ludzie nie musieli uciekać, ryzykując życiem i aby nie dochodziło do takich tragedii. Niestety, nie możemy tego zatrzymać i wiele rodzin tutaj, w tej diecezji, a także w całej Wenezueli, pozostaje w żałobie” – mówi wenezuelski biskup.

WenezuelaProcesja i nabożeństwo w intencji ofiar tragedii w Carúpano, 15 grudnia br.

Rozmawiając z PKWP hierarcha oskarża również grupy przestępcze w obu krajach o wykorzystywanie potrzeb ludzi i napomina władze wenezuelskie, że nie wypełniają swoich obowiązków. „To bardzo złożona i bardzo trudna sytuacja. Ludzie są już wyczerpani modlitwami, błaganiami, żądaniami, aby odpowiednie władze zrobiły coś, co pozwoli im zaradzić temu wszystkiemu, co stało się z ich rodzinami, które tak bardzo cierpią. Proszę, módlcie się również za nich” – apeluje bp Jaime Villarroel.

Miejsce tragedii, oddalone o trzy godziny drogi od Carúpano, jest drugim co do ważności miastem diecezji. „W poniedziałek, 14 grudnia, natychmiast udaliśmy się do Güirii, aby towarzyszyć krewnym zmarłych, wspierając ich opieką medyczną i psychologiczną, a także żywnością. Następnego dnia zorganizowaliśmy uroczystości pogrzebowe, aby ich pocieszyć oraz zasiać w nich odrobinę nadziei i ufności w Panu” – relacjonuje bp Villarroel.

Według relacji rodzin tragicznie zmarłych, władze Trynidadu i Tobago zmusiły przypływające łodzie do zawrócenia, nie dając im szansy na zatankowanie. Pierwszą ofiarą, którą wyciągnięto z wody w Güiria, okazała się siostra wolontariuszki Caritas. „Ciało było w wysokim stadium rozkładu; rozpoznała ją jedynie po jej tatuażach” – powiedział nam ksiądz biskup.

„Prosimy Boga o miłosierdzie dla naszych wiernych, dla naszego narodu i o godne warunki, aby nadzieja mogła być zasiana pośród tej surowej i trudnej rzeczywistości. Dziękuję wam i wszystkim innym organizacjom międzynarodowym za wsparcie, którego udzielacie naszym ludziom. Proszę, nie zapominajcie o nas w naszym cierpieniu” – podsumowuje bp Jaime Villarroel.

Nasza pomoc dla 20 000 libańskich rodzin

po raz kolejny dzięki życzliwości Premiera Rządu Polskiego, Pana Mateusza Morawieckiego oraz hojności naszych darczyńców indywidualnych mogliśmy pokazać solidarność Polaków z Libańczykami.

Nasza pomoc dla 20 000 libańskich rodzin

W poniedziałek 21 grudnia br. do Bejrutu dotarł transport humanitarny, z którego zostaną przygotowane paczki na święta dla 20 tys. libańskich rodzin poszkodowanych w wyniku sierpniowej eksplozji w porcie stolicy Libanu. Za pieniądze otrzymane od Państwa – darczyńców stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie – oraz z rezerw pana premiera Mateusza Morawieckiego, zakupione zostały głównie produkty żywnościowe i środki czystości. Na miejscu dary trafią do potrzebujących poprzez pośrednictwo lokalnego Kościoła.

Nasza pomoc dla 20 000 libańskich rodzin

W imieniu naszych chrześcijańskich sióstr i braci z Libanu bardzo dziękujemy za Państwa wsparcie! Nadal można to uczynić poprzez wpłatę darowizny z dopiskiem „Liban” na nasze konto złotówkowe:

PKO BP Oddział 6 w Warszawie65 1020 1068 0000 1502 0147 7132

SMS o treści RATUJE pod nr 72405

Przypomnijmy, tuż po wybuchu w porcie w Bejrucie 4 sierpnia br. PKWP przekazało jako pierwszą pomoc pakiet żywnościowy o wartości 250 tys. euro dla ok. 6 tys. rodzin. Jeszcze w sierpniu przekazana została także pomoc bezpośrednio z Polski – samolotem wojskowym przesłaliśmy kilkanaście ton darów: żywność o wydłużonym terminie przydatności do spożycia, między innymi mleko w proszku oraz leki i środki do dezynfekcji. Transport z pomocą humanitarną na lotnisku w Bejrucie odebrali żołnierze z Polskiego Kontyngentu Wojskowego misji UNIFIL w Libanie. Dalsza długofalowa pomoc PKWP o wartości 5 mln euro przekazana została w październiku w celu odbudowy Bejrutu. Dotyczy ona głównie naprawy i rekonstrukcji budynków należących do Kościoła, położonych w bezpośrednim sąsiedztwie miejsca eksplozji: maronickiej katedry św. Jerzego, niezwykle ważnego symbolu historycznej obecności katolików w stolicy Libanu oraz grecko-melchickiego kościoła Najświętszego Zbawiciela. Pieniądze przeznaczone będą także na odbudowę różnych klasztorów sióstr zakonnych, w tym Sióstr Różańca Świętego, które w Bejrucie prowadzą szpital. Więcej można znaleźć w naszych wcześniejszych newsach:

https://pkwp.org/newsy/pkwp_acn_wesprze_kwota_pieciu_milionow_euro_odbudowe_bejrutu

https://pkwp.org/newsy/swiatlo_w_ciemnosci

https://pkwp.org/newsy/musimy_ponownie_powstac_z_ruin_mowi_dyrektor_szpitala_rozanca_swietego_w_bejrucie