7 kwietnia br. za odmowę przyłączenia się do rebeliantów zamordowano 52 młodych ludzi. Papież Franciszek był jedną z niewielu międzynarodowych osobistości, które wypowiedziały się publicznie na temat przemocy terrorystów w prowincji Cabo Delgado w północnej części Mozambiku. Wielu ignoruje tę tragedię dlatego inni wciąż o niej nie wiedzą. O sytuacji w Mozambiku z biskupem Luizem Fernando Lisboa z diecezji Pemba, która znajduje się w prowincji Cabo Delgado, rozmawiała Maria Lozano.
Kościół Najświętszego Serca Jezusowego w Nangololo, miejscowość Muambula, dystrykt Muidumbe, Mozambik; 01.03.2020 r.
Kilka tygodni temu słyszeliśmy o atakach na miasto Mocímboa da Praia, na północy Księdza diecezji. Jaka jest tam obecnie sytuacja?
W ciągu ostatnich kilku miesięcy zaatakowano nie tylko Mocímboa da Praia, ale także Quissanga i Muidumbe. Są to trzy główne miejsca, w których doszło do ataków. W Mocímboa da Praia sytuacja jest pod kontrolą, ale niestety dokonano tam wiele grabieży. Podczas napadu wiele osób uciekło z miasta i schroniło się w lesie, spędzając tam noc. Skorzystało z tego kilku rabusiów, którzy włamali się do wielu domów, kradnąc żywność, ubrania i inne rzeczy. W zeszłym tygodniu [20 kwietnia] jeden z nich został schwytany i zlinczowany przez ludzi. Niestety, cały ten klimat terroru skutkuje brakiem poczucia bezpieczeństwa i wzrostem przestępczości. Wynika to z tego, że w społeczeństwie panuje duże zmęczenie i ciągły stan napięcia.
Wspomniał Ksiądz Biskup o Muidumbe. W rzeczywistości to dystrykt, gdzie w Wielki Piątek 10 kwietnia doszło do ostatniego z ataków – na misję katolicką w mieście Muambula. Co wiemy o tym smutnym wydarzeniu?
W dystrykcie Muidumbe w Wielkim Tygodniu zaatakowano siedem miasteczek lub wiosek, między innymi Muambulę, gdzie znajduje się katolicka misja Najświętszego Serca Jezusowego w Nangololo. Napastnicy zaatakowali kościół, spalili ławki i hebanową figurę Matki Bożej. Zniszczyli także wizerunek Najświętszego Serca Jezusowego, któremu poświęcona jest parafia. Na szczęście nie udało im się spalić samego budynku.
Czy to był pierwszy atak na kościół?
Nie, wcześniej napadli i spalili już pięć czy sześć miejscowych kaplic, ale też kilka meczetów. Chociaż wydaje się, że obecnie ich celem są kościoły chrześcijańskie. Szczególnie bolesne jest dla nas to, że misja w Nangololo ma prawie sto lat i była drugą misją diecezji. Tak więc to co nas spotkało było szczególnie dotkliwe ze względu na symbolikę tego miejsca.
Czy to prawda, że w jednym z miast dystryktu Muidumbe miał miejsce szczególnie krwawy atak?
Tak, 7 kwietnia w Xitaxi zamordowanych zostało 52 młodych ludzi, którzy odmówili przyłączenia się do rebeliantów. To dla nas ogromny smutek. Są oni dla nas prawdziwymi męczennikami pokoju, ponieważ nie zgodzili się na udział w przemocy, w działaniach wojennych i to jest powód, dla którego zostali zamordowani.
Kościół Najświętszego Serca Jezusowego w Nangololo, miejscowość Muambula, dystrykt Muidumbe, Mozambik; 01.03.2020 r.
Według Księdza wiedzy, ile ataków miało miejsce od początku 2020 roku?
Nie wiem dokładnie ile w sumie było tych napadów. Jak powiedziałem, tylko w ostatnim czasie rebelianci zaatakowali siedem miast i wsi. Dzisiaj przeczytałem w biuletynie informacyjnym, że w tym roku było 26 ataków, ale myślę, że prawdziwa liczba jest większa.
Ataki terrorystyczne nasiliły się od 2017 roku, a Mozambik na liście zagranicznych ambasad zmienił kwalifikację z miejsca bezpiecznego na miejsce potencjalnego ryzyka… Jak to się stało, że kraj ten stał się sceną islamskiego terroryzmu? Co próbują oni osiągnąć?
Uważam, że ta zmiana międzynarodowego postrzegania jest spowodowana zajściami zbrojnymi w Cabo Delgado. Tutaj na północy, a także w centrum kraju, miały miejsce napady na transport publiczny, a to stwarza wyraźne poczucie braku bezpieczeństwa. Nie powiedziałbym jednak, że Mozambik jest sceną islamskiego terroru. Ostatnie ataki były przypisywane tzw. Państwu Islamskiemu, ale nadal istnieją co do tego wątpliwości. Niektórzy mówią, że jest to lokalna grupa, która na początku była mała i używa nazwy Państwa Islamskiego, podczas gdy inni uważają, że naprawdę jest to Państwo Islamskie. Jedyne co możemy powiedzieć, to że nie wiemy na pewno. Tak samo nie wiemy, co jest powodem tej agresji, ale przypuszczamy, że ma to związek z zasobami naturalnymi. Interesy są liczne, a ci, którzy to wszystko finansują, znajdują podatny grunt z powodu ubóstwa, braku perspektyw i wynikającego z niego bezrobocia wśród młodzieży. Cabo Delgado zawsze było bardzo biedną prowincją, zaniedbywaną przez wszystkich, w tym przez władze. To, co obserwujemy, jest wynikiem tych wszystkich czynników.
Ks. bp Luiz Fernando Lisboa podczas wizyty duszpasterskiej, diecezja Pemba w Mozambiku; fot. Leandro Martins
Ale sprawcy aktów terroru są każdorazowo ci sami, prawda? Skąd pochodzą?
Jak już mówiłem, nie wiemy dokładnie kim są agresorzy, stojący za tymi działaniami. Zauważyliśmy, że początkowo atakowali tylko jedno miejsce na raz, ale ostatnio przeprowadzili kilka ataków w tym samym czasie, przynajmniej w dwóch różnych miejscach… Nie wiemy też skąd pochodzą, choć wiele wskazuje na to, że niektórzy z nich to Mozambijczycy, a pozostali pochodzą z Tanzanii i innych krajów…
Jak działają? Czy dany obszar znajduje się pod ich kontrolą, czy też atakują, a następnie się wycofują?
Nie wiem czy możemy powiedzieć, że istnieje obszar kontrolowany przez terrorystów, ale na pewno istnieje region, w którym są oni najbardziej aktywni. Ludzie ze wsi położonych najbliżej tego obszaru zostali zmuszeni do opuszczenia swoich domów i nie są w stanie wrócić, ponieważ terroryści utworzyli tam bazę wypadową – stamtąd udają się w inne miejsca, a następnie tam wracają.
Czy za napadami kryje się też czynnik religijny?
Trudno powiedzieć. Od samego początku główne władze muzułmańskie w Cabo Delgado i w całym kraju odcinały się od ataków i mówiły, że nie mają z tym wszystkim nic wspólnego. Kilka dni temu opublikowały kolejny komunikat, dystansując się od tych grup. Podkreślają w nim, że islam jest religią pokoju i wzajemnego zrozumienia między narodami i religiami. Nie chcą przemocy. Nie możemy powiedzieć, że napady te zostały przeprowadzone przez grupy religijne. Zarówno w Cabo Delgado, jak i w pozostałej części Mozambiku nigdy nie mieliśmy problemów między naszymi religiami, ani między ich przywódcami. Zaangażowaliśmy się w wiele wspólnych działań – modlitw, deklaracji czy marszy na rzecz pokoju.
Czy księża i osoby zakonne z tego regionu są w niebezpieczeństwie?
Na całym obszarze, gdzie mają miejsce ataki, mamy księży i osoby zakonne, mężczyzn i kobiety. Nauczyciele i pracownicy służby zdrowia opuścili dystrykty, ponieważ atakowano budynki publiczne. Duża część ludności uciekła ze strachu. Z powodu zagrożenia dystrykt opuściło również kilka zagranicznych organizacji pozarządowych, które działały na tym terenie. Jako biskup diecezjalny jestem odpowiedzialny za misjonarzy, muszę zapewnić im bezpieczeństwo. Terroryści zaczęli atakować kościoły, a przemoc nabierała wymiaru religijnego. Ryzyko ataków było nieuchronne, dlatego biorąc pod uwagę, że misjonarze byli jedynymi, którzy tam pozostali, prosiłem ich o wyjazd. Nadal mają oni ogromne pragnienie służby ludziom, dlatego chcą wrócić tak szybko, jak tylko będą mogli.
Co robi rząd centralny, aby zaradzić tej sytuacji?
Rząd centralny wykonuje swoje zadanie – wzmocnił środki obronne i wysłał posiłki; nie wiem, czy nie mógłby zrobić więcej, ale jest tu po to, by zapewnić ochronę. W wojsku jest jednak wielu młodych ludzi, którzy są tylko poborowymi, a gdy dochodzi do ataków wielu z nich dezerteruje i ucieka do lasu. Są bardzo słabo wyszkoleni i nie potrafią poradzić sobie z tą sytuacją. Strasznie żal mi młodych ludzi, którzy muszą iść i walczyć, ponieważ bardzo wielu z nich już straciło życie.
Ojciec Święty mówił o Mozambiku podczas Mszy św. w Niedzielę Wielkanocną; jest to jeden z niewielu głosów, które przełamały milczenie…
Tak, w Niedzielę Wielkanocną po odprawieniu Eucharystii i udzieleniu błogosławieństwa Urbi et Orbi, Ojciec Święty mówił o sytuacji, w jakiej znajduje się świat, o pandemii i różnych konfliktach na całym świecie. Dla nas bardzo wiele znaczyło to, że odniósł się do kryzysu humanitarnego w Cabo Delgado, ponieważ istnieje wokół niego pewna „zmowa milczenia”.
Co ma Ksiądz Biskup na myśli?
Sytuacja jest bardzo poważna, bo nie możemy o niej mówić otwarcie. Niektórzy dziennikarze w kraju zostali aresztowani, a wielu z nich skonfiskowano kamery. 7 kwietnia zaginął Ibraimo Abu Mbaruco, dziennikarz z radia Community Radio w Palmie. Ważne jest, aby wiedzieć, co się dzieje i ważne jest, aby organizacje międzynarodowe, takie jak ONZ, Unia Europejska i Unia Afrykańska coś z tym zrobiły. Ludzie tutaj bardzo ucierpieli, zginęły setki, a tysiące zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów. W naszej prowincji mamy ponad 200 tysięcy uchodźców. Jest to niesprawiedliwość, która woła do nieba. Ludzie tutaj mają bardzo niewiele, a to, co mają, tracą z powodu tej wojny. Apeluję o pomoc i solidarność dla mojego ludu, aby mogli znowu żyć w pokoju, którego pragną i na który zasługują.