Pielgrzymka papieża do Egiptu

Samir Khalil Samir, jezuita, specjalista od islamu i profesor w Papieskim Instytucie Wschodnim w Rzymie, w wywiadzie dla PKWP opowiedział, co myśli o wizycie Papieża Franciszka w Egipcie, o dialogu chrześcijaństwa z islamem i o obawie pozbycia się z Bliskiego Wschodu chrześcijan.

[…] Egipt, choćby dla własnego honoru, uczyni wszystko, co tylko możliwe, aby zapewnić Papieżowi bezpieczeństwo […].

Papież nie wyrzeknie się tej podróży, bo już od dawna pragnie na nowo nawiązać więzi między Watykanem a islamem, zwłaszcza środowiskiem uniwersyteckim w Al-Azhar w Kairze.

6 lat temu w świątyni koptyjskiej w Aleksandrii w czasie Bożego Narodzenia był atak terrorystyczny. Ktoś wysadził się w powietrze zabijając 21 osób i raniąc prawie setkę zgromadzonych. Kilka dni poźniej papież Benedykt XVI, gdy spotkał się z ambasadorami Stolicy Apostolskiej, powiedział: « Proszę prezydenta Republiki Egiptu o zapewnienie opieki chrześcijanom». Wówczas imam Ahmed el-Tayeb, rektor uniwersytetu Al-Azhar, powiedział, że nie do przyjęcia jest, aby papież mieszał się do polityki egipskiej. Zerwał relacje z Rzymem. Dzisiaj, po wielu bezowocnych próbach, na nowo są one nawiązywane. Taki był główny powód dla papieża Franciszka: odnowić stosunki z islamem, zwłaszcza tym z Al-Azhar, który przedstawia sobą wiekszość muzułmanów na świecie, czyli 80 %. Jest to autorytet moralny i intelektualny nie do pominięcia.

Dialog międzyreligijny z islamem narzuca się sam z siebie przede wszystkim dlatego, że islam to druga największa religia na świecie. Jest ponad 1,5 miliarda muzułmanów, rozsianych w prawie wszystkich krajach świata. Nie można o tym nie wiedzieć. Nastepnie, ponieważ islam jest religią monoteistyczną, obok judaizmu i chrześcijaństwa. Trzeba więc podtrzymywać między nimi dialog. Myślę, że to jest najważniejsze, to nie jest cel polityczny. To znaczy: spróbujmy się porozumieć. Podobnie jak prowadzi się dialog z Żydami. […].

Jesli chodzi o ogołacanie Bliskiego Wschodu z chrześcijan, większość muzułmanów mówi : ‘‘Potrzebujemy chrześcijan’’. Niedawno była w Egipcie audycja radiowa, na którą wszyscy zwrócili uwagę. Przez osiem minut mówiono o szkołach chrześcijańskich, które kszatłtowały inteligencję egipską w XIX. i XX. wieku. […].

Z innej strony, w Egipcie autochtonami są właśnie chrześcijanie! Mamy świadomość, że jeśli się chce podtrzymać świadomość narodową, nie można wyeliminować chrześcijan. Niestety, z powodów polityczno-ekonomiczno-religijnych, chrześcijanie wyjeżdżają coraz bardziej masowo. To, co się dzieje, jest chciane przez ISIS (tzw. państwo islamskie/Daesh). Ale to są fanatycy. Ogólnie biorąc muzułmanie nie są fanatykami. Nie mają odwagi, by powiedzieć : trzeba ich powstrzymać. Zamiast tego mówią: to nie ma nic wspólnego z islamem, co niczego nie rozwiązuje. Ale w głębi serca większość muzułmanów mówi: nie, to jest po prostu wstyd !

Aby chrześcijanie pozostali, trzeba im pomóc, by mogli mieszkać we własnych domach. W Egipcie to nie stanowi problemu z powodu dużej liczby chrześcijan (prawie 10 milionów). Jednak w Iraku i w Syrii, gdzie zburzono domy chrześcijan, pozostanie tam wymaga ogromnej odwagi. To właśnie czynią patriarchowie, np. patriarcha Sako Chaldejczyków w Babilonie. Ze wszystkich sił walczy, by chrześcijanie nie emigrowali, aby pozostali i ratowali Kościół lokalny. To samo dzieje się w Syrii. Trzeba im pomóc, by zostali. Pomóc finansowo, jeśli się może, ale też podtrzymywać ich moralnie i próbować zatrzymać zbrodnię, jaką jest ISIS.

PKWP pomoże 3000 młodym przybywającym z całego kraju na spotkanie z Papieżem Franciszkiem w Kairze 28 i 29 kwietnia. Ich podróż rozpoczęła się we wtorek 25 kwietnia i zawiera celebracje liturgiczne w różnych sanktuariach po drodze do Kairu, Msze święte, spowiedź, odwiedzanie szpitali dzień przed przybyciem Ojca Świętego. Grupa składa się z 250 przedstawicieli każdej egipskiej diecezji katolickije, ponadto z 1 000 uczestników pochodzących z samej stolicy.

Opracował: Mario Bard

Tłumaczenie: s. Agnieszka Duda

Półwysep Arabski: Życie chrześcijan w tej części świata, cz. 1.

Obecnie na Półwyspie Arabskim żyje i praktykuje swoją wiarę setki tysięcy chrześcijan. Wielu z milionów robotników pochodzących z ubogich krajów w Azji i Afryce pracujących na tym obszarze to chrześcijanie.

Większość wyznawców Chrystusa modli się w grupach i unika zagranicznych kościołów, które istnieją dzięki pozwoleniom ze strony rządów niektórych państw. Władze pozwalają na istnienie świątyni chrześcijańskiej pod warunkiem, że nie prowadzi się w niej działalności ewangelizacyjnej muzułmanów. Każdy z krajów znajdujących się na Półwyspie Arabskim ma swoje restrykcje w kwestii chrześcijaństwa.

Arabia Saudyjska i Jemen to kraje posiadające najsurowsze restrykcje wobec chrześcijan. Żaden kościół nie może zaistnieć, a posiadanie Pisma Świętego jest przestępstwem.

Rząd Kataru pozwala na istnienie kilku kościołów, ale w tym kraju istnieją surowe restrykcje w kwestii importu i posiadania Biblii.

W Kuwejcie, Bahrajnie, Omanie i Zjednoczonych Emiratach Arabskich chrześcijanie cieszą się większą wolnością niż w Arabii Saudyjskiej, ale w tych krajach również obowiązują liczne restrykcje prawne wymierzone w wyznawców Chrystusa.

Pomimo ostrego prześladowania i presji ze strony rządu i społeczności islamskiej liczba muzułmanów nawracających się na chrześcijaństwo stale rośnie.

Tłumaczenie: Marcin RakŹródło: https://www.worldwatchmonitor.org/2017/02/4926108/

Chrześcijanie w Egipcie – świadectwo

Papież Franciszek przybędzie w dniach 28/29 kwietnia do Egiptu. Ta wizyta ma na nowo przypomnieć o potrzebie solidarności z jednym najstarszych kościołów w Północnej Afryce.

10% populacji Egiptu stanowią chrześcijanie koptyjscy. Oni też są celem ostatnich ataków. 1 stycznia 2011 r. nastąpił pierwszy atak na kościół koptyjski w Aleksandrii, gdzie zginęły 23 osoby, a 97 osób zostało rannych. Nasilenie ataków nastąpiło od 11 grudnia 2016 r., gdzie została podłożona bomba w kościele św. Piotra i Pawła w Kairze. Ten zamach dokonał się 5 km od naszej parafii św. Józefa, w której obecnie przebywam. Zginęło wtedy 29 osób, a wiele zostało rannych. W ostatnim czasie nastąpiło też wzmocnienie prześladowanie chrześcijan na Synaju, gdzie odnotowano zabójstwa, czy zniknięcia, a grupa 250 osób została zmuszona do ucieczki na Północ Synaju do miasta Arish.

Dzisiaj nastąpiła kolejna seria dwóch zamachów bombowych skoordynowanych w podobnym czasie podczas porannych eucharystii w Tantanie i Aleksandrii. Obchody Niedzieli Palmowej w kościele koptyjskim św. Jerzego (Mar Girgis) w Tantanie położonej 94 km na północ od Kairu zostały przerwane przez wybuch bomby (ukrytej prawdopodobnie pod jedną z ławek). Około 29 osób zginęło do tej pory, a około 70 jest rannych.

Z kolei w Aleksandrii w kościele św. Marka, gdzie ceremonię sprawował patriarcha koptyjski Tawadros II, zginęło 18 osób, a 35 jest rannych. Bomba wybuchła przed kościołem. Ilość osób, które zginęły w zamachach może ulec zmianie, ze względu na to iż część rannych jest w stanie krytycznym.

Jak widzimy, bezpieczeństwo chrześcijan w Egipcie pogarsza się. Wizyta Papieża Franciszka miała na celu wskazanie solidarności z chrześcijanami, którzy są tutaj od 2000 lat, ale także pokazanie wspólnego przesłania pokoju i dialogu. Być może to spowodowało nasilenie zamachów, celem odwołania wizyty. Papież Franciszek według oficjalnego programu ma się spotkać z prezydentem Egiptu, patriarchą kościoła koptyjskiego Tawardosem II, i szejkiem (muftim) największego meczetu Al-Alhazar.

Al-Alhazar, który powstał w 972 r. utworzył przy meczecie madrasę (szkołę), która później przekształciła się w Uniwersytet (od 1961r. niezależny).

Al-Alhazar jest ośrodkiem kultu religijnego jako meczet, a z drugiej strony centrum edukacji z silnym oddziaływaniem opiniotwórczym na pozostałe kraje islamskie.

Jak z tego wynika wizyta papieża ma się przyczynić do wskazania nowej drogi, drogi pokoju i solidarności. Czy do niej dojdzie? Na pewno ekstremistom bardzo zależy, aby do tego nie doszło.

Papież Franciszek chce się też spotkać z grupą osób marginalizowanych, jakimi są osoby niepełnosprawne. Końcowym etapem wizytacji miało być spotkanie w hali na Eucharystii, w czasie której ma też nastąpić spotkanie z młodzieżą, która jest przyszłością, ale też nośnikiem Dobrej Nowiny.

Módlmy się aby przesłanie dobra, pokoju i miłości przezwyciężyło wszelkie zło,

o. Andrzej

Świadectwo misjonarza z Sudanu Południowego

Wielu z nas może nurtować pytanie: dlaczego zakonnice, zakonnicy, księża, a przede wszystkim woluntariusze wyjeżdżają na misję? Przecież każdy może odnaleźć misję w swoim miejscu zamieszkania?

W rzeczywistości każdy z nas otrzymuje posłanie misyjne w momencie chrztu świętego, które następnie wzmocnione jest posłaniem Kościoła w sakramencie bierzmowania, gdy przyjmujemy je sami w dojrzały sposób. Uczestnicząc w misji Chrystusa jako adoptowane dzieci Ojca wołamy z nim „Abba, Ojcze” dzięki Duchowi świętemu, który jest w nas (Gal 4:6). Czerpiemy więc z Chrystusowego kapłaństwa, proroctwa i królestwa umocnieni darami i owocami Ducha Świętego.

Każdy chrześcijanin jest posłanym i ma misję do wypełnienia. Ta misja pochodzi od Ojca i jak codziennie się modlimy w modlitwie, której nauczył i całkowicie wypełnił Jezus „ … przyjdź Królestwo Twoje” (nie nasze) … „jako w niebie tak i na ziemi.” Czyli nie mamy być bierni i czekać, ale starać się o rozszerzanie królestwa i woli ojca już tu na ziemi. Jest to specyficzne królestwo wymagające przemiany naszego serca, gotowości na wyrzeczenia i cierpienia (brania krzyża na swe ramiona), a przede wszystkim otwarcia na miłość i dzielenia się darami, które otrzymaliśmy od Boga z innymi.

Każdy ma inne dary, inne zdrowie, możliwości, a przede wszystkim powołanie. Realizacja jego w rodzinie, w szkole, w pracy, w kościele, szpitalu, hospicjach, noclegowniach czy innych ośrodkach pomocy humanitarnej wymaga od nas otwarcia się na to posłanie i wyjścia poza swój egoizm. Jak to św. Paweł wspominając słowa Jezusa mówi „więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli braniu” (Dz 20:35). Niektórzy z nas odkrywają to powołanie otwarciem na posłanie do nieznanych miejsc, gdzie ludzie wydają się jeszcze bardziej opuszczeni i nie doznali prawdziwej radości z dzielenia się Dobrą Nowiną. To rozpoznanie i otwarcie się na wolę Ojca, jest też rozpoznawane przez wspólnotę, Kościół i tak jest w przypadku misjonarzy i misjonarek. Zakonnicy, zakonnice, księża diecezjalni w ramach daru wiary (fidei donum), ale też wspólnoty neokatechumenalne i inne wspólnoty wolontariatu działające przy kościele wspólnie rozpoznają te potrzeby i posłanie. Trochę inaczej to wygląda z organizacjami humanitarnymi, gdzie nie rozpoznaje się powołania, ale celem jest również pomoc drugiemu.

Wyjazd na misję to nie wycieczka krajoznawcza, ale wiąże się z akceptacją tego, co może nas spotkać na misjach. W większości krajów afrykańskich będą to choroby takie jak malaria (podobnie jak w Amazonii w Ameryce Płd.), inne warunki sanitarne, zamieszkania, niebezpieczeństwa na drogach, kradzieże, podpalenia, wojny itd. Nie znaczy to, że tego wszystkiego doświadczymy, ale jak św. Paweł mamy być przygotowani na czas radości i czas cierpienia.

W Sudanie Płd. od konfliktu, który wybuchł w 2013r. zginęło około 30 osób zajmujących się pomoc humanitarną. Zebranie środków, darów z innych krajów solidaryzujących się z danym terenem i ludźmi to jedna sprawa, a druga to dotarcie do najbardziej potrzebujących. Gdy jest wojna i ludzie głodują, dotarcie tej pomocy wiąże się z ryzykiem nawet utraty życia. Anarchia, bandy, oddziały militarne i paramilitarne grasujące na drogach, często pozbawione skrupułów nie tworzą przyjaznego środowiska do dzielenia się tą pomocą.

Można się zapytać, ale dlaczego? Przecież to nie nasza sprawa, wojna, a wystarczająco biednych i potrzebujących mamy u siebie, w Polsce. To prawda, że mamy ich w naszym kraju, ale czy im pomagam? Jednakże każdy kto wyjedzie do Afryki (nie tylko na safari czy do kurortu) dojrzy, że bieda i potrzeby w Polsce są inne niż te w Afryce. Groźba śmierci głodowej dla 1,000,000 osób w Sudanie Płd., groźba zginięcia w ramach wojny jest inna niż w Europie. Ludność cywilna nie jest temu w większości winna, ale lokalni liderzy polityczni, korupcja i żądza bogacenia się przez inne kraje (surowce, minerały), czy neokolonializm. Czy można tych ludzi zostawić samych sobie? Odwrócić się od ich cierpienia i zamknięcia się w izolacji?

Pytanie jest też czy lepiej pomagać w miejscu, w którym dochodzi do problemów, czy czekać aż uchodźcy nie mając nic do stracenia poza własnym życiem przybędą do Europy. Wygląda, że nowa wędrówka ludów już się rozpoczęła. Jak można odwrócić ten trend przez edukację, inwestycję, dostępność do służby zdrowia i solidarność?

Jeśli nasza potrzeba solidarności i dzielenia się wynika z wiary, dany człowiek nie czuje się gorszy, ale czuje, że ktoś o nim pamięta, że z nim jest, że jest ważny dla drugiej osoby. Odkrywanie naszej, a zarazem godności i wartości życia drugiego człowieka powoduje, że na nowo stajemy się braćmi i siostrami, a nie jedynie „dobrymi wujkami”.

To przesłanie miłości przyniosła ze sobą z Polski woluntariuszka Helena Kmieć, która działała w ramach wolontariatu misyjnego „Salvator”, która zginęła pomagając w ochronce, prowadzonej przez siostry w Boliwi. Chciała pomagać najmniejszym w ich wzroście duchowym i edukacji. Czy może być coś piękniejszego niż pozwolenie zbliżenia się tym najmniejszym i opuszczonym do Jesusa, przez podanie im „kubka wody żywej”. Helena zginęła 24 stycznia tego roku, ale pociągnęła swym świadectwem całkowitego oddania innych do Chrystusa.

Drugą osobą, którą wspominam jest siostra Veronika Rackova, Słowaczka, która posługiwała w naszym Zgromadzeniu Sióstr Służebnic Ducha Świętego (werbistki) w naszej diecezji Yei w Sudanie Płd. Posługiwała ona 6 lat w Sudanie Płd; a wcześniej w Ghanie. Dzieliła się swoją dobrocią, a także szczególnym darem jako doktor. Została postrzelona w karetce podczas pomocy matce w ciąży w dniu św. Andrzeja Boboli (16 maja 2016), a umarła z powodu odniesionych ran kilka dni później.

To tylko dwa świadectwa życia i jakie wymowne … i wcale nie tak odległe. A jaka jest moja odpowiedź? Czy odpowiedziałem już na misję otrzymaną podczas chrztu? Gdzie jest moja misja … w domu, w pracy, w szkole, w hospicjum, wolontariacie … a może gdzieś dalej?

W Wielkim Tygodniu rozważamy tajemnicę miłości Boga do ludzi, który stworzył nie tylko człowieka i piękny świat, dając mu wolną wolę, ale przede wszystkim oddał za niego życie, aby był wyzwolony z niewoli grzechu, mogąc żyć życiem wiecznym.

Co ja chcę ofiarować Chrystusowi, który tak bardzo mnie pokochał … a może jak chcę dzielić Jego miłość z innymi?

„Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy, nie zginął, ale życie wieczne miał.” (Jn 3:16)

Niech na ten święty czas błogosławi nam Bóg Miłości i Miłosierdzia,

o. Andrzej Dzida SVD

Korea Północna: Świadek prześladowań

Korea PółnocnaPrezentujemy świadectwo misjonarza, który widział, jak wygląda życie mieszkańców Korei Północnej.

Jak wiadomo, od ponad 60 lat „Kraj spokojnego poranka” jest podzielony na dwie części, po krwawej bratobójczej wojnie… Wcześniej udało mi się wyjechać do Korei Północnej, i pomimo ciągłego nadzoru policji, udało mi się zweryfikować prawdę o różnych sprawach i usłyszeć liczne świadectwa uchodźców z Korei Północnej.

Przede wszystkim w szpitalach: sytuacja jest krytyczna – brak antybiotyków, opatrunków, nawet mydła. Jako przykład można powiedzieć, że zamiast butelek z surowicy do transfuzji, używają butelek po piwie wypełnionych przegotowaną wodą z cukrem!

Udało mi się odwiedzić niektóre szkoły. Widać w nich stałe niedożywienie wszystkich uczniów – z wyjątkiem oczywiście aparatczyków reżimu! Trzeba wiedzieć, że północnokoreańskie dziecko w wieku siedmiu lat mierzy średnio 20 cm mniej i waży 10 kg mniej niż dziecko w Korei Południowej. Uchodźcy jednoznacznie potwierdzają, że w Korei Północnej „musi się przekupić część członków partii lub wojska w celu uzyskania podstawowego codziennego zaopatrzenia”. Stąd korupcja jest na porządku dziennym.

Byłem też zdziwiony brakiem osób upośledzonych … Prawda jest taka, że reżim Korei Północnej, rasistowski i wyznający zasady eugeniki ma obsesję na punkcie czystości rasowej, dlatego osoby „niepełnosprawne” nie mają miejsca w społeczeństwie – są usuwane z głównych miast.

Jak opisać ten komunistyczny reżim w kilku słowach? Korea Północna jest krajem tak zamkniętym, że nikt nie może do niego wjechać lub przemieszczać się po jego terytorium bez wizy … „włącznie z Bogiem”, jak dodają uchodźcy z czarnym humorem. Dwa podstawowe filary represji to z jednej strony całkowita kontrola nad wszystkimi ruchami ludności, a z drugiej nieznajomość świata zewnętrznego … Tak bardzo, że uchodźcy z Korei Północnej, którzy zdołali uciec, odkrywają że zdumieniem, że rzeczywistość jest zupełnie inna od tego, co opowiadano im od urodzenia.

Opisują całą nachalną marksistowską propagandę przekazywaną ludziom, aby uczynić z nich zombie, poddających się całkowicie partii komunistycznej. Dyktator jest przedstawiany jako prawdziwy „bóg”, i jest to idea niezmiennie promowana w każdej mowie, we wszystkich naukach, we wszystkich informacjach … Dynastia Kim – aktualnie we władzy od dziadka do wnuka – jest przedmiotem szaleńczej propagandy. Jego 30 000 olbrzymich posągów i portretów znajduje się w każdym mieście i na wsi oraz widać mnóstwo haseł wypisywanych na olbrzymich billboardach na każdej ulicy i drodze … Koreańczycy z Północy uczą się, aby szpiegować swoich sąsiadów i kolegów i potępiać się nawzajem za brak obowiązkowości wobec „Wielkiego Wodza”. Po aresztowaniu „przestępcy” cała okolica i rodzina są zmuszane do krytykowania przestępcy za popełnione przestępstwa. Potem jest on deportowany, albo wszyscy są świadkami jego egzekucji.

Mówienie o obozach deportacyjnych, daje mi możliwość opowiedzenia o chrześcijaństwie w tym kraju. Zebrane świadectwa i obserwacje zachodnich satelitów pozwala oszacować liczbę osób zatrzymanych w tych prawdziwych obozach koncentracyjnych – jest tych więźniów od 100 000 do 200 000. Brutalność strażników jest codziennym chlebem dla więźniów, którzy pracują 16 godzin dziennie, cierpią z powodu okropnych tortur, nie mówiąc o publicznych egzekucjach tych, których uznano za opornych

Wśród tych «więźniów politycznych» ci, którzy cierpią najgorsze traktowanie, są chrześcijanie, jako że są uważani za szpiegów, za „największych przeciwników rewolucji”. Zgodnie z danymi władz jest ich około 13 000, ale według organizacji humanitarnych jest ich 20-40 tys. A są oni najgorzej traktowani ze wszystkich więźniów – są krzyżowani, wieszani na mostach lub drzewach, topieni lub paleni żywcem … Niektórzy świadkowie opisuj tortury tak straszne, że aż trudno je opisywać …

Dla władców Korei Północnej każda forma religii musi zostać wytępiona – innymi słowy, zarówno chrześcijaństwo, jak i buddyzm – ponieważ, jak mówi marksistowski „katechizm”, religia jest opium narodu. Koreańczycy z Północy nie wiedzą, czym jest Biblia, ani tym, kim jest Bóg. Kilka lat temu, z wielkim propagandowym nagłośnieniem, rząd otworzył kościół katolicki, świątynię protestancką i prawosławny kościół w stolicy – ale oczywiście to tylko zwykłe show!

Mimo to, w Korei Północnej jest rzeczywisty podziemny kościół, który jest przedmiotem ciągłego prześladowania. Kiedy zapytałem uchodźców z Korei Północnej: „Czy słyszeliście lub widzieliście aresztowanie osób za to, że się modliły, zarówno w domu, jak i w tajnym miejscu?”. Wiele osób odpowiedziało na nie twierdząco. Na przykład dwa lata temu, kobieta w ciąży w wieku 33 lat została aresztowana za posiadanie 20 Biblii. Była bita, a potem powieszono ją publicznie. W maju 2010 aresztowano około 20 chrześcijan; Byli członkami tajnego kościoła. Troje z nich zostali natychmiast zabici, a pozostali deportowani. Uważa się, że od 1995 roku co najmniej 5000 chrześcijan zostało zabitych, tylko dlatego, że modlili się po kryjomu lub rozprowadzali Biblię. Wielu Koreańczyków z Północy stało się chrześcijanami dzięki obecności zagranicznych misjonarzy na granicy.

Od ponad 60 lat tysiące Koreańczyków z Północy próbowało uciec do wolnego kraju, ale to nie jest takie proste. Muszą przedostać się przez Chiny, które odmawiają uznania statusu uchodźcy i nadal mają status „nielegalnych imigrantów”. Bez papierów, a więc w sposób nielegalny wielu takich ludzi znajduje pracę, jednak są oni źle opłacani, źle traktowani, bez żadnych praw i są skazani na łaskę swoich pracodawców … Chętni do wydostania tych uchodźców z ich beznadziejnej sytuacji są handlarze ludzi, którzy ryzykują swoim życiem, ale są dobrze opłacani. Przeprowadzają ludzi do Korei Południowej, jeśli tego chcą, lub do Kanady, Stanów Zjednoczonych i innych krajów, przez Mongolię, Laos, Wietnam, Tajlandię … Aby przemycić kogoś z Korei Północnej do kraju trzeciego, potrzeba około 4000 do 5000 euro za fałszywy paszport, transport, żywność; trzeba również przekupić urzędników celnych i policję … i oczywiście takie „umowy ” są całkowicie arbitralne i może się zdarzyć, że w ostatniej chwili przemytnik zażąda więcej pieniędzy. Podczas spotkań z uchodźcami z Korei Północnej słyszałem historie , które są wprost nie do opowiedzenia, a łzy cierpienia i wstydu toczyły się z moich oczu … Jak to możliwe, że ludzie popełniają takie okrucieństwa?

Próby ucieczki tysięcy mężczyzn, kobiet i dzieci są faktem ważnym i musimy podkreślić jego polityczne i dyplomatyczne aspekty . Niestety, kraje najbliżej Korei Północnej, a także te, które znajdują się dalej w Europie czy w Ameryce, żądają zaledwie kilku zmian w imię „praw człowieka”, i nie stanowią rzeczywistego wyzwania dla status quo – dla ” utrzymania stosunków międzynarodowych „, mówią nam – o zagwarantowaniu” pokoju na zasadzie kompromisu”. W efekcie odkładają na czas nieokreślony wyzwolenie Korei Północnej, a tym samym na zjednoczenie kraju. Podsumowując, kalkulując sprawy na gruncie geopolitycznym, 21 milionów Koreańczyków Północnych ryzykuje, że będzie musiało jeszcze długo czekać, zanim dojdzie do jakiegoś radykalnego polepszenia ich losu … Czekamy na interwencję Boga, o co codziennie modlą się gorąco prześladowani ludzie.

Dobry Panie Jezu,

Błagam Ciebie, abyś wyrwał naszych północno koreańskich braci i siostry z łańcuchów, które trzymają ich teraz w niewoli już od ponad 60 lat. Zwróć swoje miłosierne oczy na tych cierpiących ludzi … Przynieś pokój narodowi koreańskiemu, podzielonemu na pół przez bratobójczą wojnę. Pomóż nam przyczynić się do pojednania i nie daj, abyśmy pogrążyli się w rozpaczy. Dobry Pasterzu, zjednocz w swoich ramionach wszystkich naszych północnych koreańskich braci i sióstr, każdego z osobna. Otocz ich swoją Zbawczą Miłością. Matko Boża Fatimska zburz mur komunizmu i pomóż im odkryć wolność i radość życia jako Dzieci Bożych.

Autor: Ojciec Blot

Tłumaczenie: Wiesław Knapik