Indie: „Uniewinnienie gwałcicieli zakonnicy jest wielką niesprawiedliwością”.

5 stycznia bieżącego roku z powodu „braku dowodów” sąd w Chhattisgarh uwolnił 19 letniego Dinesh’a Dhurv i 25 letniego Jitendra Pathak’a, których oskarżono o zgwałcenie siostry zakonnej. Arcybiskup Mumbaju uważa, że śledztwo w tej sprawie prowadzono niestarannie.

„Uniewinnienie gwałcicieli zakonnicy w Chhattisgarh jest wielką niesprawiedliwością, nie tylko wobec naszych osób konsekrowanych, ale także dla wszystkich kobiet, które doświadczyły podobnej traumy” – powiedział ksiądz kardynał Oswald Gracias, arcybiskup Mumbaju i przewodniczący Konferencji Federacji Biskupów Azji. Ksiądz kardynał skomentował wyrok sądu, na mocy którego dwaj mężczyźni, którzy włamali się do centrum pomocy, związali i zgwałcili zakonnicę, zostali uniewinnieni z powodu „braku dowodów”. „Kościół Katolicki w Indiach będzie domagał się sprawiedliwości z sądu wyższej instancji. Złożymy apelację w tej sprawie” – dodał hierarcha w wywiadzie dla agencji informacyjnej AsiaNews.it.„Ten wyrok zwraca naszą uwagę na problem przemocy wobec kobiet. To duża komplikacja dla wszystkich, którzy pracują na rzecz praw i godności kobiet, szczególnie ofiar przemocy” – dodał ksiądz kardynał.

5 stycznia bieżącego roku z powodu „braku dowodów” sąd w Chhattisgarh uwolnił 19 letniego Dinesh’a Dhurv i 25 letniego Jitendra Pathak’a, których oskarżono o zgwałcenie siostry zakonnej. Arcybiskup Mumbaju uważa, że śledztwo w tej sprawie prowadzono niestarannie przez policję, która nie zabezpieczyła miejsca przestępstwa, ani nie zebrała żadnych śladów, które pomogłyby ustalić sprawców tego gwałtu.

48 letnia ofiara to siostra ze Zgromadzenia Salezjanek Misjonarek Maryi Niepokalanie Poczętej. Ona odważnie opowiedziała swoją historię. O 1.30 w nocy dwóch zamaskowanych mężczyzn włamało się do centrum pomocy. Kiedy zakonnica spytała ich, czy potrzebują pieniędzy, to napastnicy odpowiedzieli, że chcą czegoś „więcej”. W tym momencie jeden z napastników chwycił zakonnicę, a drugi wstrzyknął jej środek odurzający i zatkał jej usta. Następnie gwałciciele przywiązali zakonnicę do łóżka za pomocą welonu, który siostra miała na głowie, a potem obaj oprawcy wielokrotnie gwałcili siostrę zakonną. Podczas tego incydentu siostra zakonna przebywała sama w centrum pomocy. Następnego dnia siostra przełożona odnalazła nieprzytomną zakonnicę.

Reprezentanci Kongresu stanu Chhattisgarh i członkowie Chrześcijańskiego Forum w tym stanie określili ten incydent mianem: „systematycznego ataku wymierzonego w mniejszości wyznaniowe w tym stanie. Konferencja Episkopatu Indii stwierdziła, że takie incydenty stawiają pod dużym znakiem zapytania bezpieczeństwo i ochronę mniejszości wyznaniowych w Indiach.

Od samego początku śledztwa w tej sprawie duchowni katoliccy skarżyli się na poważne uchybienia ze strony policjantów, którzy prowadzili tą sprawę. Kapłani oświadczyli, że śledczy nie pobrali próbek krwi, moczu i innych substancji, które pomogłyby w ustaleniu środka psychotropowego, którym odurzono zakonnicę.

„Ten wyrok spowoduje poważne konsekwencje społeczne i stworzy problemy w kwestii porządku publicznego. Przerażającym faktem jest to, że niski wskaźnik wymierzania kar sprawcom gwałtów stanowi niebezpieczeństwo dla ofiar i dla całego społeczeństwa” – powiedział ksiądz kardynał Gracias.

Tłumaczenie: Marcin Rak

Źródło: http://www.asianews.it/news-en/Card.-Gracias:-acquittal-of-nun%E2%80%99s-alleged-rapists-grave-injustice-39596.html

Tragiczne wieści z Boliwii

W wyniku ran zadanych przez napastnika nożem w Boliwii 24 stycznia 2017r. zginęła młoda Polka.

Wspólnota misjonarzy i misjonarek w Boliwii, szczególnie tutaj w Cochabamba, trwa w modlitwie i w żałobie. Wczorajszej nocy została zamordowana Helena Kmieć, wolontariuszka z Salwatoriańskiego Wolontariatu Misyjnego Salwator. Przyjechała do Boliwii zaledwie dwa tygodnie temu wraz z Anitą Szuwald i razem pracowały w ochronce dla dzieci prowadzonej przez Siostry Służebniczki Dębickie.

Pamiętajmy o niej w modlitwie. Ogarnijmy modlitwą najbliższych śp. Heleny. Otoczmy modlitwą Anitkę, która obecnie przeżywa wielkie cierpienie.

Z bólem serca pragniemy zawiadomić o ogromnej tragedii, która wydarzyła się na naszej placówce wolontariackiej w Cochabambie, w środkowej Boliwii. 24 stycznia, nad ranem polskiego czasu, miał miejsce napad na ochronkę dla dzieci, założoną przez Siostry Służebniczki Dębickie. W placówce przebywały nasze wolontariuszki, Helena Kmieć i Anita Szuwald. Podczas zdarzenia napastnik ugodził nożem Helenkę która, pomimo prób ratowania życia, zmarła.

Kochani, wszelkie słowa będą niewystarczające i puste w tym momencie. Pozostaje nam modlitwa. Bardzo prosimy wszystkich Was o modlitwę za Helenkę, jej pogrążoną w bólu Rodzinę, a także za całą naszą Wspólnotę. Niech Dobry Bóg będzie dla Helenki nagrodą, a dla nas wszystkich pocieszeniem. Życie naszej Wolontariuszki i Przyjaciółki było, jest i będzie inspiracją do świadczenia o Bogu i oddawaniu Mu się bez reszty. Przykład Helenki pokazuje, że prawdziwie święci ludzie żyją bardzo blisko nas.

Równie mocno prosimy o modlitwę za Anitkę, której cierpienie jest teraz trudne do wyobrażenia. Ufajmy w Boże Miłosierdzie i jego uzdrawiającą moc. Bardzo prosimy, by całą miłość i życzliwość wobec Anity i Helenki zamienić teraz w gorliwą modlitwę.

Duszpasterze WMS

Wolontariusze Wolontariatu Misyjnego Salvator

źródło: http://m.niedziela.pl/artykul/26887//Tragiczne-wiesci-z-Boliwii

Irak: Matka i syn przeżyli dwa lata pod rządami państwa islamskiego.

Rok temu Ismail i jego matka Jandark Behnam Mansour Nassi uciekli z Mosulu, gdzie przeżyli dwa lata rządów terroru sprawowanego przez państwo islamskie. Obecnie bezpiecznie przebywają w Erbil, w Kurdystanie.

„Trafiłem do więzienia w Bartella. Pewnego dnia bojówkarze państwa islamskiego zastrzelili przede mną pewnego Szyitę. Terroryści powiedzieli mi: 'Jeśli nie przejdziesz na Islam to zginiesz’. Z tego powodu nawróciłem się na Islam. Od tamtej pory moja matka i ja ukrywaliśmy to, że byliśmy chrześcijanami. Dostaliśmy dokumenty od państwa islamskiego, w których było napisane, że jesteśmy muzułmanami. Chociaż dzięki nim mogliśmy wyjść na ulicę w Mosulu, to jednak nasze życie było zagrożone.

Pewnego razu zostałem pobity tylko dlatego, że moje spodnie były za długie. Innym razem kiedy poszedłem do meczetu wraz z kilkoma dżihadystami, to droga była zablokowana. W pewnym momencie minęli nas jacyś mężczyźni ubrani w pomarańczowe uniformy, za którymi szły dzieci uzbrojone w karabiny. Te dzieci zabiły tych mężczyzn z przyjemnością.

Jakiś czas później napotkałem duży tłum ludzi na ulicy. W środku tego tłumu była kobieta, której ręce i nogi były związane. Terroryści państwa islamskiego namalowali na ziemi koło dookoła tej kobiety. Gdyby ta kobieta wydostała się z tego koła, to by żyła, ale to było niemożliwe, ponieważ była związana. Kiedy jej krewni płakali i prosili o wybaczenie, terroryści państwa islamskiego rzucali kamienie w tą kobietę, aż zmarła.

Terroryści państwa islamskiego umieścili mnie w obozie reedukacyjnym. Musiałem zapuścić włosy i brodę. Moja matka dostała długą, czarną burkę i nie mogła wyjść na zewnątrz. Bojówkarze państwa islamskiego chcieli, abym się ożenił i dzięki temu byłbym jednym z nich. Odmówiłem, twierdząc, że byłem za młody na małżeństwo, ponieważ miałem zaledwie 15 lat. Jednak chłopcy w wieku 13 lat byli zmuszani do zawierania małżeństw” – powiedział Ismail.

„Mój syn był zmuszany przez terrorystów do praktykowania Islamu, a mnie torturowano za to, że nie wiedziałam nic o Islamie i Koranie” – wyjaśnia matka Ismail’a.

„Byłem zakłopotany tym, że musiałem wyznawać Islam. Mężczyzn zmuszano do modlitwy w meczetach w każdy piątek. Jeśli ktoś chodził po ulicy podczas modlitw w piątek, to był bity. Muzułmańscy kaznodzieje głosili w meczetach, że Asyryjczycy są źli, a chrześcijanie nie posiadają prawdziwej wiary.

Pewnego dnia terroryści znaleźli krzyż na moim łańcuszku. Pobili mnie dotkliwie i przez miesiąc musiałem uczyć się Koranu. Bito mnie zawsze, kiedy nie byłem w stanie odpowiedzieć na stawiane przez nich pytania. Moja matka była kuta długimi igłami, ponieważ nie nauczyła się niczego z Koranu.

Jesienią 2016 roku rozpoczęła się bitwa o wyzwolenie Mosulu. Terroryści zostawili nas w spokoju, ponieważ musieli skupić się na obronie miasta. Wzięliśmy taksówkę, pojechaliśmy na front. Tam zaczęliśmy uciekać w stronę wojsk irackich. Wtedy snajperzy państwa islamskiego próbowali nas zastrzelić. Skryliśmy się w opuszczonym domu. Po wielu godzinach walk moja matka i ja opuściliśmy ten zniszczony dom i machaliśmy białą flagą. Żołnierze iraccy przywitali nas. Odzyskaliśmy wolność” – powiedział Ismail.

Tłumaczenie: Marcin Rak

Źródło: http://www.churchinneed.org/site/News2?page=NewsArticle&id=9177&news_iv_ctrl=1001

Nigeria: Chrześcijanie w Kebbi zmuszani do porzucenia wiary

Podczas gdy ataki na chrześcijan ze strony terrorystów Boko Haram i pasterzy z muzułmańskiego plemienia Fulani zwróciły uwagę mediów, to ciągła presja, jakiej doświadczają wyznawcy Chrystusa w innych częściach Nigerii nie została zauważona.

Powszechnie panuje błędne przekonanie, że chrześcijanie w północnej Nigerii stanowią mniejszość. Jednak prawda jest taka, że wyznawcy Chrystusa nadal stanowią większość w połowie z 12 północnych stanów Nigerii, w których panuje islam, mimo że w tych stanach panuje Prawo Szariatu. W niektórych północnych stanach tego kraju chrześcijanie stanowią od 25 proc. do nawet 50 proc mieszkańców. W Nigeryjskim stanie Kebbi, znajdującym się w północno-zachodniej części kraju i w którym panuje Prawo Szariatu, chrześcijanie są dyskryminowani i znajdują się pod ciągłą presją ze strony muzułmanów po to, aby nawrócili się na Islam.

W przeszłości mieszkańcy wioski Danbango, znajdującej się na obszarze samorządowym Yauri w stanie Kebbi, byli wyznawcami tradycyjnych religii afrykańskich. Jednak dzięki działalności misyjnej wielu nawróciło się na chrześcijaństwo. Ostatnia islamizacja sprawiła, że wiele osób przeszło na islam. Chrześcijanie byli zmuszani do porzucenia swojej wiary i przejścia na islam.

Jeden mieszkaniec wyżej wymienionej wioski powiedział, że muzułmanie obiecali mu dostęp do wykonania odwiertów, edukacji i opieki zdrowotnej pod warunkiem, że nawróci się na islam. Inny chrześcijanin z tej samej wioski tak powiedział w wywiadzie dla worldwatchmonitor: „Kiedy mój syn zachorował, zabrałem go do szpitala, ale lekarze powiedzieli, że będą go leczyć tylko wtedy, kiedy porzucę moją wiarę. Odmówiłem i zabrałem mojego syna do domu. Kilka dni później mój syn zmarł”.

Pastor Joshua Wede, duchowny z tej samej wioski, również doświadczył wielu aktów dyskryminacji i presji ze strony muzułmanów. „Pewnego razu wójt Yauri w towarzystwie grupy muzułmanów przybył do zboru i przerwał nam nabożeństwo modlitewne. Muzułmanie pobili nas i oświadczyli, że nasz zbór nie otrzymał pozwolenia na budowę ze strony władz samorządowych. Jednak faktem jest, że ziemia należy do jednego z członków naszego kościoła, który dał ją nam po to, abyśmy mogli na niej wybudować zbór. Warto zwrócić uwagę na drugi fakt. Otóż meczet, który znajduje się niedaleko od naszego kościoła nie został zburzony, pomimo faktu, że władze nie udzieliły dodatkowego pozwolenia na jego budowę.

11 maja 2016 roku aresztowano mnie i kilku chrześcijan. Zabrano nas do więzienia, gdzie byliśmy bici i zmuszani do ciężkiej pracy. Nie mieliśmy żadnej pomocy prawnej, nie mogliśmy skontaktować się z żadnym prawnikiem. Przedstawiciele władz powiedzieli nam, że jeśli przyznamy się do winy, to odzyskamy wolność. Nie mieliśmy nikogo, kto mógłby nas bronić i dlatego zgodziliśmy się na tę propozycję. Chociaż niektórzy przedstawiciele organizacji Stowarzyszenie Chrześcijan w Nigerii, Christian Association of Nigeria, przybyli do sądu i prosili, aby ta rozprawa była przełożona tak, że mogliby porozmawiać z nami, to było już za późno, ponieważ już w ocenie sądu przyznaliśmy się do winy. 18 maja zapadł wyrok. Skazano nas na 3 lata więzienia połączone z wykonywanie ciężkiej pracy, lub karę grzywny w wysokości 150 dolarów amerykańskich”.

Inny duchowny o imieniu Kabiru powiedział: „Wiele razy aresztowano mnie pod fałszywymi zarzutami. Trzy razy trafiłem do więzienia. Te działania są prowadzone po to, aby zatrzymać ewangelizację na tym obszarze”.

Tłumaczenie: Marcin Rak

Źródło: https://www.worldwatchmonitor.org/2016/12/4772864/

Pakistan: „Chrześcijanie Pakistanu są mistrzami miłosierdzia”.

Sebastian Francis Shaw jest biskupem Lahore, największej diecezji w całym Pakistanie. Franciszkanin, członek Zakonu Braci Mniejszych, stoi na czele diecezji obejmującej ponad 450 tysięcy katolików w stolicy regionu Pendżab. W wywiadzie opowiada o minionym roku oraz o planach na nowy rok.

Rok 2016 był trudny dla pakistańskich chrześcijan, ponieważ doświadczyli oni jednego z najgorszych ataków dżihadystów. W Niedzielę Wielkanocną islamski terrorysta wysadził się w parku Gulsan Iqbal w Lahore, zabijając 78 osób i raniąc ponad 300. Ale był to też rok nadziei. Rok Miłosierdzia zainicjowany przez Franciszka został przeżyty z wielką intensywnością przez katolików w Pakistanie.

PKWP: Jaka jest obecna sytuacja w Lahore?

Abp Sebastian Shaw: Wydaje się, że jest trochę lepiej. Zapewniono lepsze bezpieczeństwo naszym uroczystościom religijnym. Ludzie są pogodni i zmotywowani. Przygotowali się duchowo na święta Bożego Narodzenia, i są bardzo zadowoleni, że mogli wziąć udział we wszystkich uroczystościach związanych z tym świętem. Jednocześnie są nieco przestraszeni, ponieważ, mając na uwadze atak z Wielkanocy, obawiają się że taki atak może zostać teraz powtórzony.

W jaki sposób ludzie świętują Boże Narodzenie w Pakistanie?

Ozdabiają swoje domy gwiazdami, a 16 grudnia zaczyna się świąteczna nowenna. I oczywiście, w tym przedświątecznym czasie robią również zakupy, jak wszędzie na świecie.

Jaki jest sens gwiazd, które chrześcijanie w Pakistanie zakładają na Boże Narodzenie?

W Pakistanie chrześcijanie umieszczają gwiazdy w swoich domach, na ulicach, w kościołach i szkołach, aby pokazać, że Jezus Chrystus jest Światłem, które przyszło na świat i wyrażają nadzieję, że w tym świetle zniknie ciemność. Ciemność oznacza wojny i dyskryminację. Potrzebujemy światła Chrystusa, aby oświetlić nasze ścieżki życiowe i w ten sposób ciemność może zostać pokonana. Dlatego wystawiamy gwiazdy jako symbol naszej wiary w Chrystusa.

Jakie znaczenie mają Pakistańscy chrześcijanie dla Kościoła i dla reszty świata?

Pakistan jest w przeważającej mierze krajem muzułmańskim zamieszkałym przez około 190 milionów ludzi, wśród których chrześcijanie stanowią zaledwie 2 proc. Jesteśmy bardzo małą mniejszością, ale jednocześnie jesteśmy bardzo żywym Kościołem. Zdecydowana większość chrześcijan jest bardzo biedna, ale jednocześnie bardzo bogata w wierze. Chrześcijanie naprawdę są bardzo zainteresowani słowem Bożym, a osoby świeckie są bardzo zaangażowane w dzieło katechizacji, pomagając młodzieży i małżeństwom żyć wiarą. Na przykład Rok Miłosierdzia był bardzo szczególnym czasem. Chrześcijanie z Pakistanu są mistrzami miłosierdzia. Pamiętam, że pewnego dnia, po odprawieniu Mszy św. podszedłem do małżeństwa, aby dać im moje błogosławieństwo. Powiedzieli mi, że moje kazanie na temat miłosierdzia i przebaczenia pomogło im bardzo, ponieważ stracili syna we wspomnianym zamachu, a teraz wybaczyli zamachowcowi-samobójcy.

Jak Ksiądz Arcybiskup ocenia rok 2016?

Rok Miłosierdzia był wielkim błogosławieństwem dla całego Kościoła, a zwłaszcza dla Kościoła w Pakistanie. Uczestniczyliśmy w wielu międzyreligijnych spotkaniach. Przekazujemy podziękowania Papieżowi za ten rok łaski i za modlitwy i pomoc wielu ludzi, którzy przypomnieli nam, że chrześcijanie w Pakistanie nie są osamotnieni.

Jakie są relacje z innymi grupami religijnymi?

Teraz jest czas zwiększenia dialogu między religiami, zwłaszcza z islamem, który rozwija się znacznie, w tym w Europie. Jestem bardzo dumny z dobrych stosunków, jakie mamy z przywódcami innych religii. Świętujemy nawzajem różne święta; muzułmanie świętują z nami Boże Narodzenie, a my świętujemy z nimi zakończenie Ramadanu. Jednak, aby dialog był rzeczywistym dialogiem, ważne jest, aby nasi młodzi ludzie dobrze znali słowo Boże. Ważne jest również, aby istniała jedność wśród chrześcijan. Ważne jest, aby czytając Biblię, nie uczyć się jej na pamięć, ale aby wprowadzać zawartą w niej treść w życie poprzez miłość do bliźniego.

Jakie są podstawowe potrzeby Kościoła w Pakistanie?

Ważna jest dla nas edukacja. W szczególności chcielibyśmy umożliwić młodym chrześcijanom pójście na uniwersytety. Jest to bardzo trudne, ponieważ wymaga to dużych nakładów pieniężnych a rodziny chrześcijańskie są bardzo biedne. Musimy także odbudować kościoły i stacje misyjne. Musimy odnowić nasze seminarium. Mamy wiele powołań i musimy również rozbudować nasze seminarium. Obecnie mamy 34 młodych mężczyzn w Niższym Seminarium, z których 12 studiuje filozofię, a 10 teologię.

Jakie znaczenie dla Kościoła w Pakistanie na pomoc ze strony PKWP?

Jesteśmy bardzo zadowoleni z tej pomocy i bardzo wdzięczni. Dzięki niej mogliśmy odbudować kościół, nie tylko w postaci budynków, ale i duchowo, niosąc nadzieję i wiarę. Jesteśmy zwłaszcza wdzięczni za pomoc w szkoleniu katechetów, za materiały katechetyczne takie jak Biblia w języku urdu. Proszę Chrystusa, który przyszedł na świat, aby błogosławił wszystkie rodziny. Modlę się za nie i życzę im dobrobytu i pokoju.

Autor: Josue Villalon

Tłumaczenie: Wiesław Knapik